wtorek, 5 kwietnia 2011

Dzień 81 / Warto było czekać ... / PIO_TREK

Przed treningiem: Ćwiczenia siłowe ( 6 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń  )

Warto było czekać na pierwszy wspólny trening z braciszkiem Mike-m. Ostatnio razem na rowerze byliśmy w zeszłym roku, ponieważ ja całą zimę postanowiłem przejeździć na rowerze stacjonarnym. I postanowienia dotrzymałem ...
O godzinie szesnastej wyruszyliśmy z pod mojego domu na rowerach szosowych. Pierwsza część trasy prowadziła cały czas pod wiatr i na czele cały czas jechał Mike. Miałem wrażenie że sprawia mu to radość i nie śmiałem mu tego zabierać :) Walcząc z wiatrem zaliczaliśmy na trasie kolejne miejscowości;
Szamotuły - Ostroróg - Wierzchocin - Wróblewo - Izdebno - Kaczlin - Sieraków - Grobia
Po drodze ustaliliśmy że w Grobii wykonamy pięć powtórzeń podjazdów na punkt widokowy, z następującymi po nich krótkimi rozjazdami i zjazdami do podstawy podjazdu. Z formy jaką dysponujemy jestem bardzo zadowolony, bo choć każdy z nas przyjął inną formę przygotowań do sezonu, to znajdujemy się obecnie w podobnym miejscu. Mike jest bardzo mocny, zresztą jak co roku i każdy podjazd pokonywał na twardym przełożeniu. Ja natomiast ze względu na "zacięty" pulsometr podjazdy pokonywałem "na czuja" każdy na innym przełożeniu, szukając optymalnej kadencji. Szału nie było, ale i tak jestem zadowolony. Każdy z podjazd z rozjazdem i zjazdem zajmował nam około dziesięć minut, w sumie ćwiczenia w Grobii zajęły nam 45 minut i zakończyliśmy je krótkim bufetem ( 2 batony + isostar ) na punkcie widokowym.
W związku z tym że czas naglił bo zrobiła się godzina osiemnasta, a my musieliśmy jeszcze wrócić do domu przed zmierzchem :) Z wiatrem w plecy szybciutko wracaliśmy do Szamotuł po drodze przejeżdżając przez;
Grobia - Lutomek - Łężce - Łężeczki - Białokosz - Gnuszyn - Nojewo - Bielejewo - Dobrojewo - Ostroróg
W Ostrorogu zatrzymaliśmy się na jedno "pamiątkowe" zdjęcie, które w swoim poście umieści  na pewno Mike.
Od Ostroroga do Szamotuł wykonaliśmy rozjazd i po wspaniałe spędzonym treningu nastąpiło czułe i wzruszające pożegnanie :)
W siodle spędziliśmy dzisiaj prawie cztery godziny, wykonując w trakcie trudne ćwiczenia, a i tak na koniec treningu nie czuliśmy się zbyt zmęczeni ani wyczerpani :) Nasza wytrzymałość wzrosła więc i drużyna jest mocniejsza !!!

W sumie pokonałem 114,94 km w czasie 3h 43min ze średnią prędkością 30,95 km/h ,
Ze względu na uszkodzony pulsometr nie mogę podać wartości tętna i spalonych kalorii :(
Temp; 15 °C , Wiatr ; 6 km/h 


P.S.
Dziękuję braciszku za wspaniałe popołudnie i trening. Zima za nami więc teraz będziemy się spotykali częściej. Do zobaczenia jutro :)

1 komentarz:

  1. Hola Hola nie przesadzaj z tą mocą bo sie wyda... mam po prostu troszke szybszy rower:)

    OdpowiedzUsuń