sobota, 14 kwietnia 2012

Nowa strona GPBT

Zapraszamy Serdecznie na naszą nową strone internetową.


Nic się nie zmienia nadal będziemy systematycznie opisywać nasze przygody rowerowe. Jedyna różnica to nowa jakość:)

Dzień 84 / A4 + M7 po pracy ... / PIO_TREK

Ponieważ dzisiaj o godzinie 16.00 zostałem zaproszony na imprezę pożegnalna kolegi, który przeszedł na  emeryturę, to trening musiałem wykonać już od rana. Z tego powodu wczoraj żona zawiozła mnie z rowerem do pracy, a dzisiaj po godzinie rozpocząłem trening.

Na dzisiaj "NTK" zaplanował mi dwa ćwiczenia; A4 - powtórzenia na tolerancje laktatu oraz M7 - powtórzenia na siłę a'la Mike ( opis znajdziecie w menu treningowym ).

Przed pierwszym ćwiczeniem należało się dobrze rozgrzać. Niestety pogoda w tym nie pomagała, bo dzisiejszy poranek w Poznaniu był chłodny i mglisty. Początek treningu to spokojny przejazd ze Starego Miasta przez Śródkę i Nowe Zawady w stroną ulicy Bałtyckiej, a następnie wyjazd w kierunku Koziegłów.

Dojeżdżając do Morowanej Gośliny poczułem jakby z tylnego kola delikatnie schodziło mi powietrze. Zatrzymałem się przy pobliskiej cukierni, sprawdziłem i moje przypuszczenia się potwierdziły ...


Zdjąłem wiec tylne koło a z niego oponę. Sprawdziłem i w opnie tkwił malutki drucik, który powodował że powietrze schodziło bardzo powoli. Wyjąłem delikwenta, naprawiłem koło i ruszyłem w dalszą drogę.

Niestety przez nieprzewidziany postój trochę wystygłem i od nowa musiałem się rozgrzewać. Na szczęście nie trwało to zbyt długo bo już za miastem złapałem odpowiednie wartości tętna i mogłem rozpocząć pierwsze ćwiczenie czyli A4 ...

Wykonałem cztery serie, na każdą składało się pięć 30 sekundowych sprintów i pięć następujących po nich 15 sekundowych "odpoczynków". W tym ćwiczeniu chodzi o to by odpoczynek był niewystarczający do wykonanego wysiłku i by zmęczenie nakładało się na siebie powodując zakwaszenie mięśni. Po każdej serii odpoczywałem tak długo ile trwało pięć powtórzeń z odpoczynkami, a więc przez 3 minuty 45 sekund. Ostatnią serię kończyłem tuż przed Obornikami, więc następujący po niej odpoczynek wykonałem na ulicach tego miasta.

Z Obornik wyjechałem w kierunku Obrzycka i od razu rozpocząłem zasłużony po ciężkich ćwiczeniach,
20 minutowy rozjazd w strefie 1 ( 112-138 ). Zakończyłem go zaraz za Bąblinem gdzie zatrzymałem się na pierwszy bufet ...

Mglisty, chłodny dzień :(
Po krótkim postoju, przez pierwsze osiem minut znowu się powoli rozgrzewałem, a następnie przeszedłem do wykonania drugiego zaplanowanego na dzisiaj ćwiczenia czyli M7 - powtórzenia na siłę.

Wykonałem cztery powtórzenia, każde z nich to 5 minut jazdy na najtwardszym przełożeniu w pozycji aerodynamicznej, a następnie 5 minut spokojnej jazdy. Kończąc ostatnie powtórzenie dotarłem prawie pod Wronki, gdzie zrobiłem sobie drugi króciutki bufet. Później przejechałem spokojnie przez Wronki, i wyjeżdżając w stronę Szamotuł rozpocząłem kończący trening długi rozjazd.

Do Szamotuł jechałem "luźną" nogą cały czas trzymając tętno w strefie 1 ( 112-138 ), by zakończyć bardzo wyczerpujący trening przy domu na ul.Obornickiej.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/e1ntt12k2afnu8h3

W sumie pokonałem 97,40km w czasie 3h 13min 30sek ze średnią prędkością 30,3 km/h
HR śr. 137 , HR max. 166 Spalone kalorie; 2624 kcal , Przewyższenie; 195m
Temp. śr. 5 st. C

czwartek, 12 kwietnia 2012

Dzień 83 / M3 - tempówki interwałowe na podjazdach / PIO_TREK

W dzisiejszym planie treningowym znalazło się ćwiczenie M3 czyli tempówki interwałowe na podjazdach.
Dzięki temu miałem dzisiaj okazję przetestować w boju nowe opony Continental - RaceSport ...

Po godzinie jedenastej wsiadłem na "Mariana", a za cel obrałem górkę z dostrzegalnią p-poż koło Stobnicy.  dojazd na miejsce ćwiczeń raczej spokojnie w pierwszej  i drugiej strefie ( 112-151 ).
Jedynie w Stobnicku postanowiłem sprawdzić nowe opony, podjeżdżając dwa razy pod "ściankę" :) a następnie kontynuowałem jazdę w kierunku dostrzegalni.

Gdy dotarłem na miejsce od razu zabrałem się za posprzątanie z podjazdów z zalegających patyków i gałęzi. Spróbowałem też rozpoznać, czy da się trasę "ósemki" pokonać w drugą stronę. Z rozpoznania wyszło że można tego dokonać, jednak jeden z podjazdów byłby wtedy bardzo trudny i techniczny, przez co wykonywane interwały nie byłyby tak płynne jak w pierwotnej wersji przejazdu.

Teraz przyszła pora na trening właściwy w trakcie którego wykonałem osiem "ósemek" interwałowych.
Po każdym interwale odpoczywałem znacznie krócej niż trwał sam wysiłek. Wykonanie ośmiu powtórzeń wraz z rozjazdami zajęło mi około 44 minuty. Po ostatnim rozjeździe zatrzymałem się przy dostrzegali i urządziłem sobie zasłużony bufet ...

WSK - Wygoda Szybkość Komfort vs "Marian" ...
... w trakcie którego przyszedł mi do głowy pewien "projekt", który niezwłocznie zrealizowałem ...


Kiedy już trochę  odpocząłem po wyczerpujących interwałach, przyszedł czas na powrót do Szamotuł.

Wracałem tą samą trasą którą przyjechałem wcześniej. Do Obrzycka jechałem raczej spokojnie, a od Obrzycka lasami do wsi Piotrkówko jechałem stopniowo coraz szybciej. Na początku w drugiej strefie ( 139-151 ), by w drugiej części jechać już w strefie trzeciej ( 152-158 ).

We wsi Piotrkówko wjechałem na asfalt i rozpocząłem rozjazd w strefie pierwszej ( 112-138 ), który zakończyłem przy domu w Szamotułach.

P.S.
Nowe opony spisały się dzisiaj znakomicie :) Faktycznie przez piach idą jak czołg! Muszę się jednak przyzwyczaić do jazdy na niższym ciśnieniu, bo cały czas mam złudzenie jakbym jechał na flaku.
Jednak dzięki temu opony 2.2 doskonale amortyzują i wgryzają się w podłoże, nie wytracając przy tym zbytnio szybkości. Podczas pokonywania "ósemek" wykręciłem czasy lepsze lub porównywalne, niż wtedy gdy jechałem na oponach Gato. A przecież dzisiaj zrobiłem osiem powtórzeń i każde kolejne powodowało większe zmęczenie. Natomiast ostatnio na Gato wykonałem tylko trzy powtórzenia.
W trakcie drogi powrotnej także jechało mi się bardzo dobrze, powiedziałbym że bardziej równo i "ekonomiczniej" niż na oponach Gato.

Wiem! Wiem! Nie powinno się zestawiać ze sobą opon przewidzianych na dwa różne podłoża!
Jednak ja jeździłem na tych i na tych, więc mogę jakieś tam porównanie wykonać ...

Na właściwą ocenę przyjdzie jeszcze czas, kiedy nogi będą świeże :) Dzisiaj mogę być nie obiektywny, bo była to pierwsza jazda na nowych oponach i wpływ na moją ocenę mogą mieć wydzielane endorfiny :)

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/fq8327sr486rqjts

W sumie pokonałem 73,10km w czasie 3h 06min 38sek ze średnią prędkością 23,5 km/h
HR śr. 141 , HR max. 170 Spalone kalorie; 2652 kcal , Przewyższenie; 440m
Temp. śr. 11 st. C

środa, 11 kwietnia 2012

Szklarska Camp Day 2 / Mike

Życie jest niczym morze, spokój i flauta, w jednej chwili zmienia się w sztorm i burze.. Jednego dnia przepełnia Cię radość i szczęście a dnia następnego spędzasz urlop w szpitalu odchodząc od zmysłów czy wszystko będzie dobrze i czy czasami nie zawiniłeś...

No cóż w życiu jedno jest pewne ( oprócz śmierci ), jak idzie dobrze to bądź pewien że to się kiedyś zmieni i to ze zdwojoną siłą!

Po, z w/w powodów, przymusowym dniu przerwy, wykonałem dziś drugi trening w ramach „Szklarska Camp”. Nie miałem za wiele czasu więc skoncentrowałem się na wykonaniu treningu na podjazdach. W sumie przejechałem 47km z czego 20km podjazdów z 1000m przewyższenia i 1h w 4 i 5 strefie.

Zjazdy odpuszczałem by nie kusić losu, cały sezon przede mną poza tym jedna osoba z naszej czwórki w szpitalu to wystarczająca ilość!!!

Trening trudny i męczący ale czułem się dobrze i gdyby tylko czas pozwolił zrobiłbym więcej kilometrów podjazdów...

Jazda w górach na rowerze szosowym to zupełnie inna para kaloszy niż MTB. Podjazdy naprawdę dają w kość, ale po raz kolejny przekonałem się że dobrze się w tym środowisku czuje. Najdłuższy z dzisiejszych podjazdów ( 5.6km ) pokonałem 3 razy i ten pierwszy był „najtrudniejszy””. Im dalej w las tym trudniej i boleśniej ale za razem przyjemniej... wiem, wiem dziwne:)

Jest tylko jeden minus takiego treningu, nie ma miejsca na porządną rozgrzewkę i rozjazd. Po powrocie mam w planie tydzień regeneracji więc mam nadzieje że to wystarczy.

01:54:29

Hr avg 140, Hr max 174, dist 48km, asc 945m, kcal 1413, zmęczenie 7

Dzień 82 / "A2 - piramida interwałowa" / PIO_TREK

Na dzisiaj "NTK" zaplanował mi trzy godzinny trening z ćwiczeniem A2 czyli piramidą interwałową. Zaznaczył także bym dzisiejszy trening wykonał na rowerze szosowym.

Trening rozpocząłem od 30 minutowej rozgrzewki, trwała ona trochę dłużej, bo chciałem wyjechać po za Szamotuły tak żeby nie przeszkadzały mi żadne "spowalniające" skrzyżowania. Dlatego pierwsze kilometry prowadziły w kierunku Sierakowa, a trening właściwy rozpocząłem od krzyżówki za wsią Dobrojewo.

Piramida składała się z interwałów które trwały kolejno; minutę, dwie, trzy, cztery, pięć, cztery, trzy i pół, dwie i trzy i pół. Odpoczynek po każdym interwale trwał tyle co poprzedzający je wysiłek.

Drugi trzyminutowy interwał trwał trzy i pół minuty zamiast trzech minut, bo wypadł akurat na ulicach Sierakowa i musiałem się tam zatrzymać na jednym ze skrzyżowań.  Natomiast ostatni interwał trwał trzy i pół minuty zamiast jednej, bo wypadł akurat na podjeździe na punkt widokowy w Grobi, więc trudno byłoby po minucie podjazdu, odpoczywać przez minute kontynuując podjazd. Dlatego świadomie wydłużyłem ostatni interwał i wykonałem po nim pięciominutowy rozjazd, a następnie zatrzymałem sie na punkcie widokowym w Grobii i urządziłem sobie mały bufecik połączony z sesja zdjęciową ...

Punkt widokowy w Grobi za Sierakowem.

Gdy już trochę odpocząłem przyszedł czas na drugą część treningu połączony z powrotem do domu.
Z punktu widokowego skierowałem się do Kwilcza a następnie przez Pniewy w kierunku Szamotuł. Szczęście mi  sprzyjało i cały czas jechałem raczej z wiatrem, dlatego łatwiej było mi utrzymać tętno w zakresie pierwszej strefy ( 112-139 ) przez co organizm szybciej regenerował się po trudnych interwałach.

Niestety za Otorowem natrafiłem na przebudowę drogi. Na całym odcinku do Szamotuł wierzchnia warstwa asfaltu została zerwana, a raczej poharatana przez co w ogóle nie nadaje się dla roweru szosowego. Przekonałem się o tym tuz za Lipnicą gdzie złapałem gumę w przednim kole ...

Rower szosowy dziwnie wygląda w lesie! ??? :)
Po naprawie koła jechałem już dużo ostrożniej  i spokojnie dotarłem do Szamotuł. Jednak dzięki tej przygodzie przekonałem się że półki co, będę omijał ten odcinek drogi wielkim lukiem !!!

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/da79n402er9udvb0

W sumie pokonałem 93,50km w czasie 2h 56min 35sek ze średnią prędkością 32,1 km/h
HR śr. 137 , HR max. 168 Spalone kalorie; 2376 kcal , Przewyższenie; 265m
Temp. śr. 16 st. C

New shoes for "Marian' / PIO_TREK

Wczoraj kiedy byłem cały dzień na służbie przyszła długo wyczekiwana paczka z częściami rowerowymi. Dlatego dzisiaj kiedy wróciłem do domu, od razu zabrałem się za montaż nowych dętek i  opon do "Mariana".
Przed montażem, z ciekawości dokonałem warzenia opon Continental RaceKing - RaceSport, bo zamawiając je w Bikestacji poprosiłem o przysłanie jak najlżejszych. Wynik okazał się chyba nie najgorszy, jak na opony wzmacniane a dokładniej mocniejsze o 30% od wersji Supersonic ...


Następnie przyszła pora na montaż opon na kołach i krótką przejażdżkę po podwórku ...

"Marian" z nowymi oponami 2.2  :)
Ale balon !
Nowe opony prezentują się naprawdę bojowo! I już krótka przejażdżka po podwórku potwierdziła ich "legendarne" właściwości tłumiąco-amortyzujące opisywane na forach rowerowych.

Niestety dzisiaj w planie treningowym miałem ćwiczenie A2 czyli piramidę interwałową, które trener polecił mi wykonać na rowerze szosowym. Tak wiec na pierwsza przejażdżkę muszę jeszcze poczekać.

Wychodząc na przeciw pytaniom ...
Celowo kupiłem wersję wzmacnianą i zamontowałem ją z dętkami. Wersja Supersonic ma delikatniejsze ścianki boczne przez co bardziej narażona jest na przebicia. Natomiast wersja "tubelles" z mleczkiem jest cięższa niż opona z dętką, dlatego wybór padł na RaceSport i dętki.
RaceSport wybrałem także ze względu na ich bieżnik, który podobno doskonale radzi sobie z piachem i szutrem. Dlatego powinien być optymalnym wyborem na nasze wielkopolskie szlaki, oczywiście pod warunkiem że będzie sucho :)

Czas pokarze, czy był to trafny wybór?

wtorek, 10 kwietnia 2012

Szklarska Camp Day 1 / Mike

Wczoraj po porannym pakowaniu i paru godzinach w aucie dotarliśmy, ( Gabor, Dziewczyny i ja no i Patton oczywiście :) ) do Szklarskiej Poręby.

Aga znalazła naprawdę super apartament w rozsądnej cenie i w dodatku w samym centrum Szklarskiej. Idealne warunki do wypoczynku po rowerze.

Po około godzince poświęcone na rozpakowanie, dopompowanie kół, montaż nowych klocków hamulcowych i jeszcze pary serwisowych spraw ruszyliśmy na pierwszy górski trening.

Nasze obawy budził fakt że dookoła leży sporo śniegu, no ale nic, przekonamy się na trasie. Odpowiedź uzyskaliśmy bardzo szybko, już na pierwszych kilometrach śmigaliśmy po bialutkim, zmrożonym śniegu. Cały trening to mikstura, śniegu, błota i szutru. Momentami musieliśmy prowadzić rowery.






Noga w porządku, równo i mocno wczoraj kręciła. Na trasie było kilka dłuższych podjazdów, jeden miał około 8km :)

Oj brakowało mi gór!!! Pomimo błota tryskającego nam w twarz i tętna w 5 strefie na naszych twarzach gościł uśmiech od ucha do ucha:)

2:00:30

Hr avg 136, Hr max 176, dist 28.7, spd avg 17.9km/h, cad avg 77, asc 615, kcal 1256, zmęczenie 4

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Dzień 81 / Świąteczne E1 ... / PIO_TREK

Wczoraj wykonałem bardzo wyczerpujący trening, dlatego dzisiaj należało dać odpocząć organizmowi.
No może nie do końca dać odpocząć, tylko pozwolić się zregenerować.

Popołudniu wsiadłem więc na rower MTB i pojechałem do lasu wykonać 1,5h aktywną regenerację. Przez cały trening starałem się utrzymać tętno w zakresie strefy 1 ( 112-138 ).

W drugiej części treningu, gdy jechałem przez las od Wronek w kierunku Obrzycka. Tuż przede mną, czyli tak 20 metrów przed kierownicą, w poprzek drogi przebiegło stado około 20 dorodnych rogatych danieli. Widok naprawdę  niesamowity, miałem wrażenie że mogę ich prawie dotknąć. Choć przyznam że jednocześnie trochę minie przestraszyły. Oczami wyobraźni widziałem już jak zmieniają kierunek i atakują mnie swoimi porożami.
Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło i moglem spokojnie kontynuować trening.

Jadąc przez kobylnickie lasy zatrzymałem się na mostku przy polanie i zrobiłem pamiątkowe zdjęcie ...

Rzeka Sama w wiosennej szacie ...


Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/1o6kjgcmnj3vlrm9

W sumie pokonałem 40,70km w czasie 1h 35min 26sek ze średnią prędkością 25,7 km/h
HR śr. 131 , HR max. 148 Spalone kalorie; 1197 kcal , Przewyższenie; 125m
Temp. śr. 12 st. C

Dzień 80 / Alleluja i do przodu, czyli P1 - sprinty / PIO_TREK

Wczoraj zgodnie z planem wykonałem ćwiczenie P1 czyli sprinty...

Początek to jak zwykle 20 minut rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 ), po których w wykonałem 8 serii sprintów. Na każdą serię składało się 6 około 10 sekundowych sprintów, oraz 50 sekund odpoczynku po każdym z nich.
( opis ćwiczenia znajdziecie w menu treningowym ). Z kolei po każdym szóstym sprincie odpoczywałem przez 4min i 50sek, a następnie przechodziłem do kolejnej serii ćwiczenia.

Pierwsze serie były dość łatwe, bo jechałem raczej z wiatrem i byłem jeszcze w pełni sił. Jednak każda kolejna seria była coraz trudniejsza, ubytek sił był znaczny, nogi kręciły coraz trudniej, a na domiar złego ostatnie serie wykonywałem pod wiatr.

Ostatnie 55 minut treningu to spokojna jazda w pierwszej strefie, którą utrudniał silny wiatr wiejący z przeciwka. Przez co jechałem dość wolno na miękkim przełożeniu, by utrzymać tętno w złożonym zakresie ( 112-138 ). Dzięki temu organizm miał okazję choć trochę zregenerować się po wyczerpujących sprintach.

Końcowe  kilometry to spokojny lans na ulicach Szamotuł i powrót do domu.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/damja3mfrblhe485

W sumie pokonałem 85,60km w czasie 2h 44min 10sek ze średnią prędkością 31,3 km/h
HR śr. 142 , HR max. 161 Spalone kalorie; 2362 kcal , Przewyższenie; 175m
Temp. śr. 8 st. C

sobota, 7 kwietnia 2012

Brak prądu... / Mike

Dziś miałem zamiar wykonać ten sam trening co Pio_trek wczoraj…

Od samego rana nie czułem się za dobrze, byłem rozdrażniony i ogólnie zniechęcony do wszystkiego widocznie wychodzie ze mnie stres paru ostatnich dni.

Nogi też nie bardzo chciały współpracować do tego wiatr, deszcz i chłód. Wykonałem tylko dwie z czterech zaplanowanych pętli interwałowych i stwierdziłem że w perspektywie tygodnia w górach na rowerze nie ma sensu się „zamęczać” i skróciłem trening.

Udało się co prawda wyrównać czas pętli ustanowiony wczoraj przez Pio_Trka ( 3:04 ) ale nie dokonałem teko z lekkością i w moim stylu. Szczerze to drugiego takiego czasu bym już nie wykręcił.
Trening nie przyjemny i nie udany, właściwie to nie wiem czy bardziej mi zaszkodził niż pomógł w rozwoju formy…

No coś co było moim przypuszczeniem dziś stało się faktem. Nasza drużyna biędzie miała w tym sezonie nowego lidera. I jest nim Braciszek:)

01:57:17

Hr avg 145, Hr max 189, dist 46km, spd avg 24.8km/h, cad avg 92, asc 160m, kcal 1538, zmęczenie 8

piątek, 6 kwietnia 2012

Dzień 79 / E2 z atrakcjami widokowymi ... / PIO_TREK

Na dzisiejszy trening "NTK" ( Nowy Trener Koordynator ) wysłał mnie w okolice Stobnicy żebym w tamtejszych lasach wykonał kilka pętli interwałowych. Wsiadłem więc przed południem na "Mariana" i spokojnie przez Obrzycko dotarłem na miejsce ćwiczeń.

Będąc na miejscu połączyłem się telefonicznie z "NTK" i poprosiłem żeby po trasie pierwszej "8-ki" poprowadził mnie na nasłuchu. Gdy już wszystko było ustalone a trasa zapamiętana przystąpiłem do wykonania ćwiczenia ...

Ostry start do drugiej pętla i w połowie trasy od razu gleba :) Na piaszczystym podjeździe, zużyte opony Gato przestały trzymać, co poskutkowało upadkiem ...

Zresztą nie ma się co temu dziwić, bo Gato nie zostały przewidziane na piaszczyste podłoża. Zwłaszcza starte Gato :) Dlatego też teraz postanowiłem "zaryzykować" i kupiłem właśnie w Bikestacji dwie opony Continental RaceKing - RaceSport 2.2 na które z niecierpliwością czekam.

Ryzyko związane jest z tym że kiedy jeździłem na oponach Geax - Gato to przez cały zeszłoroczny sezon było sucho jak na pustyni, teraz gdy kupiłem Continentale - RaceSport "na piasek" to sezon pewnie będzie błotnisty :(

... resztę drugiej pętli przejechałem już bezproblemowo. Także trzecia "8-ka" została przejechana bez upadków i w wyścigowym tempie. Niestety pomyliłem się w obliczeniach i po trzeciej zakończyłem wykonywanie ćwiczeń, myśląc że to już czwarta :) Między ósemkami odpoczywałem tyle samo czasu, ile potrzebowałem do jej pokonania

Po ćwiczeniach zatrzymałem się przy dostrzegalni na szczycie górki by urządzić sobie mały bufet. Gdy tak sobie stałem, z góry usłyszałem zaproszenie do wejścia na dostrzegalnię. Nie pozostało mi nic innego  jak skorzystać z zaproszenia.

Schowałem więc "Mariana" wewnątrz dostrzegalni  i rozpocząłem mozolną wędrówkę schodami na szczyt,
co można by zaliczyć za niewykonaną czwartą "8-ke" ...

"Marian" w "bunkrze" :)

Będąc na górze przywitałem się z Panem "Obserwatorem" który następnie opowiedział mi o swojej pracy,
a ja zrewanżowałem się opowieścią o swoich codziennych treningach. W trakcie rozmowy zrobiłem sobie zaległy bufet oraz wykonałem pamiątkowe zdjęcia. Pogoda dzisiaj dopisała i widoki były naprawdę niesamowite ...

Widok w kierunku Obrzycka ...
Dumnie powiewająca Biało-Czerwona !!!
Widok w stronę Kiszewa ...
Mapa z naniesionymi dostrzegalniami oraz podziałkami kątów ...
Demonstracja ustalenia miejsca pożaru ...

Dostrzegalnia wyposażona jest w niezbędne mapy, cyfrowy kątomierz, radiostację, telefon a także baterie słoneczne i akumulatory itp.

Kiedy "obserwator" zauważy pożar za pomocą cyfrowego kątomierza, ustala kąt na jakim znajduje się pożar. Następnie łączy się telefonicznie lub przez radiostację z inna dostrzegalnią która ma w swoim zasięgu ów pożar i pyta o kąt na jakim ona widzi pożar. Po na niesieniu katów na mapę przy pomocy nitek ustala się dokładne miejsce pożaru. Proste, ale genialne w swojej prostocie !!!

Kiedy nacieszyłem juz oczy pięknymi widokami, pożegnałem się z miłym Panem "Obserwatorem", zszedłem na dół i rozpocząłem druga część treningu. Stanowił ją powrót do domu tą samą trasą którą dotarłem  na miejsce ćwiczeń. Cały czas jechałem spokojnie w strefie 2 ( 139-151 ), a samą końcówkę treningu od wsi Szczuczyn aż do domu nawet w strefie 1 ( 112-138 ).

P.S.
Trening choć momentami meczący to bardzo udany, nogi kręciły bardzo dobrze, rzekłbym nawet że łapią świeżość. Szkoda tylko że wykonałem o jedną "8-ke" za mało :( Trasa ustalona przez "NTK"choć krótka to bardzo ciekawa. Zawiera w sobie wymagające techniczne podjazdy oraz zjazdy, a także i te proste.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/7av1dnp7ljiafjdq

W sumie pokonałem 55,70km w czasie 2h 19min 35sek ze średnią prędkością 24,5 km/h
HR śr. 135 , HR max. 169 Spalone kalorie; 1832 kcal , Przewyższenie; 300m
Temp. śr. 10 st. C

czwartek, 5 kwietnia 2012

M7 / Mike

Niestety dziś musiałem skrócić trening, sporo się ostatnio w pracy dzieje…

Miałem jedynie godzinę, postanowiłem więc wykonać ćwiczenie na siłę ( M7 ). Bez przesadnej rozgrzewki wykonałem 50 minutowe ciągłe powtórzenie na bardzo dużym obciążeniu. Kadencja i tętno rzecz jasna, niskie. Na koniec parę minut rozjazdu.

Nie wiem i nie pytajcie jak to możliwe ale dziś jechałem po pętli i wiatr cały czas przeszkadzał. Nie był co prawda silny ale przy tym ćwiczeniu przeszkadzał podwójnie.

01:00:00

Hr avg 144, Hr max 159, dist 34.5km, spd avg 34km/h, kcal 821, zmęczenie 5.

Dzień 78 / M7 po raz pierwszy ... / PIO_TREK

Na wtorkowy trening postanowiłem ubrać "lżej" niż zwykle. Niestety po treningu okazało się że jestem typem człowieka który woli się porządnie zgrzać i spocić, niż delikatnie wychłodzić. Więc zaowocowało to dwudniowym katarem, który udało misie pokonać moja sprawdzona kuracją; "gorąco-mlekowo-czosnkowo-miodową" :) Nie brzmi ciekawie, ale najważniejsze że jest działa !

Dzisiaj czułem się lepiej i po konsultacjach z "NTK" postanowiłem wykonać zaplanowany trening.
Po raz w planie na znalazło się ćwiczenie M7 czyli powtórzenia na siłę a'la Mike. Kontynuując "wjeżdżanie się" w rower MTB, trening ten wykonałem właśnie na "Marianie". Jednak jako podłoże do jazdy wybrałem drogi asfaltowe.

Na początku 15 minut rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 ), a następnie 6 powtórzeń ćwiczenia. Każde trwało
5 minut w czasie których jechałem na najtwardszym przełożeniu z kadencja około 60-65 obr/min. Przy takim zestawie tętno powinno mieścić się w zakresie stref 2 i 3 ( 139-158 ), i tak też było u mnie.

Niestety przed treningiem nie sprawdziłem kierunku wiatru, więc odcinek drogi pomiędzy Piotrowem a Nowym Krakowem który wybrałem do jego wykonania, okazał się pod tym względem nieodpowiedni. Dlatego dwie z sześciu prób nie do końca mi wyszły, ale wierzę że; ".. .pierwsze koty za płoty." i następnym razem będzie lepiej.

P.S.
Nogi kręciły dzisiaj bardzo dobrze, a samopoczucie po treningu było już wyśmienite! I to był dobry pomysł żeby iść na trening. Na rower ubrałem się dzisiaj cieplej niż zwykle a węzły chłonne na szyi dodatkowo ochroniłem zrolowaną kominiarką. Dzięki temu "wytopiłem" próbującego zaatakować mnie wirusa i myślę że pozbyłem się go na dobre.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/lp5617dpppdg3fcf

W sumie pokonałem 58,10km w czasie 1h 59min 03sek ze średnią prędkością 29,5 km/h
HR śr. 134 , HR max. 153 Spalone kalorie; 1551 kcal , Przewyższenie; 105m
Temp. śr. 9 st. C

środa, 4 kwietnia 2012

Nareszcie jest gotowy !!! / GABOR & AGA

 Lektura na dziś ;-)


 Tyle waży tylnie koło bez tarczy. Przednie waży mniej niż 800g. (na szczęście całość poniżej 20kg ;-) )

 I gotowa zabawka. Moje cacko w pełnej okazałości.

 Happy owner!

 Ostatnie dokręcenie śrubki.

Jazda testowa... nie,nie- ta jeszcze czeka do jutra.
Jesteśmy umówieni ze Zbyszkiem na wypełnienie mleczkiem!

W NASTĘPNYM ODCINKU:
Nasz bohater w jego naturalnym środowisku ( góry, woda, las)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Spokojnie po lesie / Mike

Dziś 1.5h regeneracji w pierwszej strefie oczywiście. Po ostatnich wichurach jak wiatr nie wieje z prędkością 40-50km/h to się go w ogóle nie czuje:) dziś tak było. Wiało ( 15km/h ) ale nawet tego szczerze nie zauważyłem…

Czułem w nogach skutki wczorajszego treningu ale nie było źle noga nawet dobrze kręciła. Pilnowałem się cały czas by się nie „podpalić”… po drodze w lesie niedaleko Koźla o mało co nie zostałem stratowany przez kilka Jeleni. Gdyby nie hamulce to ostatni z nich by we mnie wleciał, jak nic! Przeskakujący długim susem nad drogą na wysokości około 1.5m dorosły Jelen robi naprawdę zapierające dech w piersi wrażenie.

Bardzo fajny, spokojny trening. Oby jak najwięcej takich:)

01:34:31

Hr avg 122, Hr max 148, dist 40,6km, spd avg 26,6km/h, cad avg 91, kcal 915, zmęczenie 3

Dzień 77 / E1 po wczorajszych trudach ... / PIO_TREK

Po wczorajszych powtórzeniach długich podjazdów, dzisiaj miałem w planie ćwiczenie E2. Jednak "NTK" zamienił mi 2h E2 na 1,5h E1 ponieważ wczoraj zamiast 6 podjazdów zrobiłem 9 podjazdów oraz dlatego  że podczas wszystkich prób tylko raz udało mi się wejść do założonej strefy 5a.

Nie pozostało mi nic innego jak posłusznie dostosować się do zaleceń i wykonać dzisiaj kolejna "karną" aktywną regenerację. Jednak dzisiaj wykorzystałem do tego celu rower szosowy czyli "Erwina".

P.S.
Pytanie dnia "Czy tępa głowa idzie w parze z tępą nogą?" Chyba tak :)
Na szczęście przeciwności się przyciągają! Więc trzeba rzeźbić pień ostrą siekierą :) 

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/eopj8l004vc7tqs1

W sumie pokonałem 44,40km w czasie 1h 27min 51sek ze średnią prędkością 30,5 km/h
HR śr. 124 , HR max. 136 Spalone kalorie; 999 kcal , Przewyższenie; 75m
Temp. śr. 10 st. C

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Piramida interwałowa / Mike

Po dwóch treningach na niskim obciążeniu dziś wykonałem Piramidę Interwałową. Zastanawiałem się jak dobrać trasę by oszukać nieco silnie wiejący jak zwykle ostatnio wiatr. Stanęło na tym że po przedarciu się do Piotrowa za Obrzyckiem wykonałem kilkakrotnie pętle pomiędzy wspomnianą wioską a Wronkami.

Na początku myślałem że „nogę mam ciężką”  nie dam rady wykonać założeń z planu treningowego. Ale ku mojemu zdziwieniu bez najmniejszych problemów udało się wejść już w pierwszej krótkiej, bo jedynie minutowej tempówce interwałowej do strefy 5a i 5b.

Samo ćwiczenie jest trudne, męczące i wymaga doświadczenia w utrzymaniu rytmy, obciążenia itp. Ale wole je od zwykłych tempówek interwałowych po czas obciążeni rośnie stopniowo. Organizm ma czas by się zaadoptować.

Przy okazji po raz kolejny przekonałem się że kierowcy nie mają za grosz wyobraźni i nie kojarzą podstawowych faktów/podpowiedzi. Widzą kolarza na rowerze wyczynowym, no dobra oni nie muszą tego wiedzieć ale widzą gościa ubranego jakoś” inaczej” nie jadącego na składaku! Dodatkowo w kasku na głowie, i jakoś nie potrafią sobie wyobrazić że ów „śmiesznie” ubrany człek może jechać nieco szybciej od dziadka na wspomnianym składaku z drwem na opał, przewiązanym sznurkiem od snopowiązałki przez ramę… I  nasz bohaterski kierowca jadący swoim rozpadającym się gruchotem ściągniętym z zachodu wyprzedza Cię i zaraz hamuje by skręcić w prawo na jakieś podwórko przed chałupą. Ja akurat dzisiaj w opisanej sytuacji jechałem 45km/h i ostro musiałem uciekać na przeciwny pas ruchy by w niego nie przywalić… Na całe szczęście udało się a z na przeciwka nikt nie jechał!

Wracając do meritum. Po 1.5h zakończyłem główną część treningu, wykonałem następnie ćwiczenie wytrzymałościowe w 2 strefie i na koniec 30 minut S3 również w strefie 2. Końcówkę miałem z wiatrem wiec jechało się łatwiej choć czułem już zakwaszenie mięśni.

Trening trudny i męczący ale wykonany zgodnie z planem i w pod pełną kontrolą.

02:53:18

Hr avg 146, Hr max 178, dist 84km, spd avg 30.5km/h, asc 130, kcal 2294, zmęczenie 7
Cytat dnia: Rozmowy w Toku:

" Ciemna strona Melanżu..." :)

Dzień 76 / A5 w Łężeczkach ... / PIO_TREK

Dzisiaj po raz pierwszy w tym sezonie wykonałem ćwiczenie  A5 czyli powtórzenia długich podjazdów. Dokładny opis znajdziecie w naszym menu treningowym

W tym celu udałem się na "Marianie" do Łężeczek. Droga do celu była bardzo trudna, bo jak zwykle prowadziła pod wiatr :( Musiałem wiec uważać żeby "nie wyjechać" się już na dojeździe i by sił starczyło na wykonanie ćwiczeń.

Na miejscu zameldowałem się po niespełna 1,5h jazdy i od razu przystąpiłem do wykonania powtórzeń.
W związku z tym że wykonywałem to ćwiczenie po raz pierwszy w zasadzie każda próba wyglądała inaczej.
A to  podjazd zaczynałem jadąc spokojnie ściankę, by tuż za nią mieć tętno na progu strefy 3 ( 152-158 ), lub ćwiczenie zaczynałem tuż za ścianka kończąc zjazd z punktu widokowego.

Różnie wyglądało też samo pokonywanie podjazdów, bo na początku za każdym razem wybierałem dwie pary różnych przełożeń. Rożne były też długości rozjazdów po ćwiczeniu. I jak to często w takich doświadczeniach bywa, najlepiej wyszło mi przed ostatnie 8 powtórzenie.

Ostatni 9 podjazd wykonałem inaczej niż zakładało dzisiejsze ćwiczenie, bo z samego dołu, podjeżdżając najpierw ściankę a potem dalszą część podjazdu aż do punktu widokowego. Wszystko na jednym przełożeniu.
Po tym podjeździe wykonałem króciutki rozjazd a następnie zatrzymałem się na punkcie widokowym i urządziłem sobie zasłużony bufet ...

Mimo bólu który często przynosi, KOCHAM to miejsce !
Powrót do domu wykonałem na tej samej trasie. Na początku spokojnie a potem coraz szybciej, by mimo zmęczenia po podjazdach organizm adoptował się do wysiłku i budował wytrzymałość. Mimo że jechałem cały czas w zakresie 2 i 3 strefy ( 139-158 ), to nie było to aż takie trudne, bo cały czas jechałem z wiatrem.

Końcówka treningu to spokojny rozjazd na ulicach Gałowa i Szamotuł.

P.S.
Mimo że znowu znacznie przekroczyłem zakładany czas treningu, to jestem bardzo zadowolony bo był to trening bardzo treściwy. A oto chyba chodzi w tej części okresu treningowego? Odpocznę jutro podczas 2h E2 :)

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/aitv1nkm3hb5cuja

W sumie pokonałem 98,10km w czasie 3h 42min 41sek ze średnią prędkością 26,5 km/h
HR śr. 143 , HR max. 171 Spalone kalorie; 3222 kcal , Przewyższenie; 570m
Temp. śr. 7 st. C

sobota, 31 marca 2012

Dzień 75 / E1 z Gaborem i Mike-m / PIO_TREK

W trakcie tygodnia Mike zaplanował wspólny trening zemną i Gaborem. Dlatego spotkaliśmy się dzisiaj by na rowerach szosowych wykonać ćwiczenie E1 czyli aktywną regenerację.

Parę minut po 11 ruszyliśmy w stronę Obrzycka, by pierwszą część treningu wykonać pod wiatr.
Nie szarpaliśmy zbytnio by utrzymać tętno w strefie 1 ( 112-138 ) lub w dolnym zakresie strefy 2
( 139-151 ). Dzisiaj byłem lepszym pomocnikiem niż wczoraj bo parę razy dałem nawet zmianę i ciągnąłem trzyosobowy peleton.

Dzisiaj dowiedziałem się ze lepiej jeździć za Mike-m, bo gdy on jedzie za kimś to ogląda i "krytykuje" tyłek poprzednika. Tak było dzisiaj gdy jechaliśmy za Gaborem. Mike śmiał się wtedy z jego drobnej dupki :)
Ale jestem "skarżypyta" :)

Sytuacja zmieniła się we Wronkach gdzie wykonaliśmy zwrot, dzięki któremu zaczęliśmy jechać z wiatrem. Umożliwiło nam to prowadzenie zabawnych i ciekawych konwersacji. Nie zabrakło wspomnień z wczorajszego treningu, a także cytatów z polskich "ludowych przysłów" które starałem się przybliżyć Gaborowi o węgierskich korzeniach :)

Przed Szamotułami, gdzie droga prowadziła tuż przy torach kolejowych, mnie i Gaborowi zwariowały Polary. Przez dłuższą chwilę pokazywały tętno 225 ud/min i prędkość ponad 100 km/h !!! Stwierdziliśmy że na mnie i Gabora zstąpiła wtedy łaska, a Mike widocznie jest widocznie niegrzeczny i na taką łaskę nie zasłużył :)

Na koniec treningu gdy wróciliśmy do Szamotuł, Gabor zaproponował byśmy uwiecznili się na zdjęciu zrobionym historycznym aparatem. Ustawiliśmy się więc równo w szyku z rowerami, a Agnieszka przez dłuższą chwilę eksperymentowała z owym aparatem. Efektem jej pracy mają być dwa zdjęcia. Czas pokarze czy udane? Czekam niecierpliwie :)

Póki co nacieszcie oczy zdjęciem z mojego telefonu :)

"Cyna" - Mike i zamyślony Gabor :)
P.S.
Przed treningiem zastanawiało mnie jak grubo mam się ubrać? Postanowiłem nie ubierać grubej kurtki, a tylko zestaw długiej bielizny termoaktywnej pod długie spodnie i kurtkę przeciw deszczową. Ryzyko się opłaciło bo nie było mi na rowerze ani zimno, ani gorąco. Dopiero gdy przez dłuższą chwilę pozowałem do zdjęcia zrobiło mi się trochę chłodniej.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/61ktdi9qkrm29fpt

W sumie pokonałem 45,80km w czasie 1h 32min 24sek ze średnią prędkością 30 km/h
HR śr. 122 , HR max. 150 chwilowe 220 :) Spalone kalorie; 1014 kcal , Przewyższenie; 80m
Temp. śr. 4 st. C

Dzień 74 / F1 w towarzystwie Brata i z przygodami. / PIO_TREK

Wczoraj wybraliśmy się z Mike-m wspólny popołudniowy trening, podczas którego wykonaliśmy ćwiczenie F1 czyli wytrzymałość na podjeździe "we" wsi Łężce.

Wiejący przez cały dzień silny wiatr zapowiadała ze trening do łatwych nie będzie należał. Tym bardziej że pierwszą jego część musieliśmy wykonać pod wiatr by dotrzeć na wyznaczony podjazd.

Już początek treningu zapowiedział że będzie bardzo ciekawie...
Mike ruszył i prowadził nas po ulicach Szamotuł, i ku mojemu zdziwieniu przejechaliśmy przez plac kościelny tuż obok szamotulskiej kolegiaty a następnie skierowaliśmy się w stronę cmentarza. Na szczęście objechaliśmy go wzdłuż płotu. Chodzi o to że rodzice od małego wpajali mi że po terenie kościoła oraz cmentarza nie wypada jeździć na rowerze, z szacunku dla Pana Boga oraz zmarłych. Niestety na pierwszą prowokacje nie zdążyłem zareagować bo mnie zatkało, a druga na szczęście się nie wydarzyła.

Kiedy minęliśmy cmentarz musieliśmy zatrzymać się na zamkniętym przejeździe kolejowym. Niestety nie mogliśmy doczekać się pociągu, więc łamiąc przepisy ruszyliśmy dalej wymijając zamknięte szlabany.

Mając w głowie słowa "NTK" żeby za bardzo nie szaleć, do Łężec postanowiłem dojechać spokojnie.
Mike prowadził cały czas jadąc pod wiatr, a ja jechałem "spokojnie" za nim nie dając zmiany. Wiedziałem że jak wyjdę na zmianę to spokojna jazda się skończy i na miejsce dotrę "wyjechany" i nie wykonam porządnie założonego ćwiczenia.

Dodatkowym minusem jazdy pod wiatr jest to że prawie nic nie słychać i trudno jest rozmawia. Dlatego pierwsza część treningu przejechaliśmy praktycznie w milczeniu :)

Po dotarciu na miejsce od razu przeszliśmy do wykonania ćwiczenia F1...
Pierwszy podjazd "zapoznawczo" przejechałem za Mike-m. Drugi postanowiłem przejechać we własnym tempie, i wyszedł mi już trochę lepiej bo przejechałem go równo i na wyższym tętnie. Udało mi się nawet "zgubić" brata ale jak się później okazało była to tylko podpucha :( Ściemniał że niby go odcięło :)
Jednak podczas trzeciego podjazdu siły dziwnie mu wróciły i wtedy ja nie mogłem utrzymać mu koła :)
To chyba takie nasze braterskie zabawy w kotka i myszkę, ale mimo że zawsze przegrywał to bardzo je lubię, wręcz uwielbiam !!! Ostatni, czwarty podjazd również przejechałem "za" Mike-m, ale swoim równym tempem.

Z wykonania ćwiczenia jestem zadowolony, bo przy każdym podjeździe udało się wejść do zakładanej
strefy 4 ( 159-169 ) a raz do 5a ( 170-173 ). Nie wiem z czego to wynika, ale w tym sezonie mimo że nogi kręcą dobrze to nie wchodzę na bardzo wysokie tętna. Więc albo jestem już zajechany, albo jeźdzę bardziej ekonomicznie?

Kończąc czwarte powtórzenie ustaliliśmy że na dziś wystarczy, bo czeka nas jeszcze powrót do domu. Zrobiliśmy sobie mały bufet po którym ruszyliśmy w kierunku Szamotuł. Niestety po około 10 minutach Mike złapał laczka i musieliśmy się zatrzymać.

"Nie będę się rozpisywał o całej sytuacji"; Dodam tylko że wyśmiana pompka z Lidla spełniła swoje zadanie i koło napompowała, dzięki czemu mogliśmy wrócić do domu na rowerach! Gdyby nie ona to szli byśmy z buta. Nie jest to może pompka "wyścigowa" i nie pompuje szybko, ale jako turystyczna w zupełności wystarczy. Problemy z pompowaniem wynikały z braku stabilizacji wentyla do obręczy za pomocą małej nakrętki, która Mike początkowo uznał za zbyteczną :) Po jej założeniu koło udało się "szybko" napompować.

Gdy rower był już sprawny ruszyliśmy w dalszą drogę. Jadąc z wiatrem mogliśmy w końcu porozmawiać.
Jak zwykle o wszystkim i o niczym, ale dzięki temu kilometry uciekały bardzo szybko. Choć był moment kiedy Mike wybierając trasę wprowadził nas na polne rozlewisko. Oczywiście jemu jako Generałowi nie wypadało szukać drogi, więc to ja okazałem się saperem który wyznaczał trasę przez wodę i błoto.
Chyba poszło mi nieźle, bo udało się tego dokonać bez zatopienia roweru lub wywrotki.

Podczas kolejnych kilometrów udało się natrafić na "mistyczne" stado około 40 danieli, które Mike wielokrotnie już spotykał :) Widok tak dużego stada w biegu robi rzeczywiście niesamowite wrażenie.

Po pokonaniu ponad 80 kilometrów dotarliśmy do Szamotuł, kończąc jeden z dłuższych treningów w tym roku. Mimo braku słońca to był dobry dzień i dobry trening z przygodami w towarzystwie Brata.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/fhdt24bf9b1f1pjs

W sumie pokonałem 85,40km w czasie 3h 20min 48sek ze średnią prędkością 25,5 km/h
HR śr. 138 , HR max. 172. Spalone kalorie; 2748 kcal , Przewyższenie; 480m
Temp. śr. 7 st. C.

piątek, 30 marca 2012

Mocy Przybywaj!!!! / Mike

Zacznę od końca. Czyli od regeneracji.
Po takim treningu jak dziś regeneracja i odpoczynek to podstawa po właśnie wtedy organizm adoptuje się  do nowych większych obciążeń…
A tu po powrocie okazało się że spadł nam sufit i zamiast odpoczywać sprzątałem prze kilka godzin. A Patton dodatkowo uatrakcyjniał mi całą zabawę sikając słodko, jedząc gruz i robią cudowne małe śmierdzące kupki:)

No ale wróćmy do treningu. Po wczorajszym dniu odpoczynku na dziś w planie był trening z Pio_Trkiem, co prawda oryginalnie miałem co innego zaplanowane ale odpuścić trening z Braciszkiem? O nie!

Mieliśmy wykonać ćwiczenie F1 na długim wymagającym podjeździe w Łężcach nieopodal Sierakowa. Ale żeby się tam dostać należało pokonać kilkadziesiąt kilometrów po wiatr. A wiało dzisiaj całkiem całkiem ( 25km/h )…

Pio_Trek chyba się na mnie obraził bo cały ten odcinek dojazdowy jechał z tyłu i nie odzywał się wcale. Nawet na przerwie na sikanie nie dał się sprowokować i wciągnąć do rozmowy… No nic pozostało zagryź zęby i przebijać się przez ten cholerny wiatr.
Przez 1.5h, bo tyle z lekkim okładem zajął dojazd jechałem w 4 i 5a strefie. Noga była ciężka ale jakoś kręciła. Takie dziwne uczucie, zmęczony ale daje rade… Tak analizując teraz to jazda w tak wysokich strefach przez tak długi okres wróży dobrze, bądź jestem przetrenowany ale wtedy raczej nie wszedł bym tak wysoko.

Po dotarciu do miejsca wykonywania zaplanowanych ćwiczeń bez zbędnego gadania i czułości przystąpiliśmy do pracy.

Wykonaliśmy 4 podjazdy, każdy o długości około 1.7km ( nie źle jak na Wielkopolskę:) ).
Na drugim powtórzeniu Pio_Trek tak pod cisnął że nie chwyciłem mu nawet koła. Robi się niebezpiecznie skoro z łatwością odjeżdża mi na podjazdach. Ten NTK, kimkolwiek jest, robi dobrą robotę:) Mimo prestiżowej porażki uważam moje samopoczucie na podjeździe i jakość wykonanej pracy na tym treningu wysoko. Bolało ale nie przeszkadzało to w utrzymaniu rytmu.

Po zakończonych ćwiczeniach i małym bufecie ruszyliśmy w drogę powrotną. Po paru kilometrach na zjeździe złapałem kapcia. Nie wiem i Pio_Trek też nie wie jak to jest że płasko leżąca na podłożu śruba wbija się pionowo w oponę!!!


Niestety moja pompka uległa awarii a Braciszka za 9.90zł kupiona w Lidl-u nie za bardzo chciała pompować. Na ale Piotr ma Łapę i nawet kamieniem by oponę napompował! Po kilkunastu minutach mocowania się z panom ruszyliśmy dalej.


Wracając mieliśmy wiatr w plecy więc jadąc na luzie w niezłym tempie raczyliśmy się rozmową o wierzę w boga lub jej braku, o wzajemnym szacunku pomiędzy ludźmi  o odmiennej wierze, o życiu i drogach jakie w nim wybieramy no i oczywiście, bezwzględnie o Dupie Marynii.

Reasumując trening ciężki, długi i wyczerpujący ale w takim towarzystwie to nawet do piekła…. Jestem zmęczony nie powiem, czuje jednak że plan treningowy zmierza w dobrym kierunku i że jest progres a to ważne bo kto się nie rozwija ten się cofa!

03:57:55

Hr avg 149, Hr max 189( max tego sezonu :) ), dist 86.6km, spd avg 25.5km/h, asc 435m, kcal 2921, zmęczenie 8.

czwartek, 29 marca 2012

Inteligętny trening... / Mike

Plan treningowy planem treningowym ale trenować należy z głową dlatego zamieniłem dni odpoczynku. Nie czułem się dziś za dobrze, byłem senny i choć to szokujące nie miałem ochoty na trening. Wykonam go jutro a dodatkowym bonusem będzie fakt ze wykonam go razem z Braciszkiem.

Nie chcąc jednak tracić całego popołudnia postanowiłem dotlenić troszkę szare komórki spacerując spokojnie z psem po lesie.

I wiecie co? zadziałało:) Już mi lepiej i zaczynam czuć głód roweru...



:)

Generał Patton wypatruje wroga!



środa, 28 marca 2012

E1 / Mike

Dziś w planie regeneracja. Wykonałem trening na rowerze MTB, spokojna jazda w 1 strefie, choć trudno nazwać ja spokojną bo dzisiejszy wiatr był chyba najmocniejszy w tym sezonie. Bez kitu wiało naprawdę mocno w okolicach 40km/h, momentami jak zacinał z boku trudno było się na rowerze utrzymać!

Po drodze wjechałem wprost w środek stada młodych jeleni. Były dosłownie wszędzie z prawej, z lewej, z przodu i z tyłu. I w dodatku ruszyły ze spokojem w tym samym kierunku co ja. Przez te kilkanaście sekund byłem członkiem tego stada. Niesamowite przeżycie, moment jedności człowieka z zwierzęciem:)

Po około godzinie jazdy skręciłem w kierunku powrotnym i od tego momentu wiatr zaczął pomagać.
Samopoczucie dobre, lekkie zmęczenie mięśni po wczorajszych testach ale ogólnie przyzwoicie.
Na koniec kilkunastu minutowa runda po Szamotułach.

01:58:23

Hr avg 126, Hr max 149, dist 46km, spd avg 25.5km/h, kcal 1142, zmęczenie 3

Dzień 73 / A1 po raz pierwszy ... / PIO_TREK

Po wczorajszym trudnym treningu na dzisiaj"NTK" zaplanował mi kolejną dawkę wysiłku. Tym razem do wykonania miałem ćwiczenie A1 a więc anaerobowe interwały wytrzymałościowe.

Dzisiejszy trening był wiec specyficzny pod wieloma względami. Po pierwsze - wykonałem go po raz pierwszy w tym sezonie na rowerze MTB czyli "Marianie". Po drugie - po raz pierwszy wykonałem ćwiczenie A1.
Po trzecie - po raz pierwszy testowałem nowe siodełko oraz chwyty.

Trener radził bym ćwiczenie A1 wykonał na asfalcie, dlatego na początku treningu ruszyłem z Szamotuł w kierunku Piotrkówka, następnie lasami przebiłem się do wsi Jaryszewo. Było to bardzo trudne bo droga wyglądała jak pustynia ale dzięki temu mogłem się odpowiednio rozgrzać przed czekającymi mnie trudami.

Na szczęście w Jaryszewie ponownie wjechałem na asfalt i przejechałem przez Brączewo ...

Most na Warcie pomiędzy Stobnicą a Brączewem
Za wsią rozpocząłem wykonanie ćwiczenia A1 ( Opis ćwiczenia znajdziecie w menu treningowym ).

Zgodnie z ustaleniami trenera wykonałem 4 serie na każdą składało się 3 minutowe ćwiczenie oraz następujący po nim odpoczynek. Zgodnie z nazwą jest to ćwiczenie anaerobowe więc podczas jego wykonywania powinienem jechać w strefie 5b ( 174-179 ). Niestety mnie dzisiaj nie udało się wejść do tej strefy :(  Przy pierwszym powtórzeniu zaliczyłem strefę 5a - 172 , a przy kolejnych trzech tylko strefę 4 - 165.

Być może wina leżała w tym że odcinek na którym wykonywałem to ćwiczenie, nie do końca był płaski. Być może ze względu na zbyt wysoko podniesione siodełko. Ale raczej na pewno wina leżała w "zmęczeniu" po wczorajszych sprintach i nie słuchaniu się wcześniejszych zaleceń "NTK" :( Człowiek uczy się na błędach, więc; PRZEPRASZAM TRENERZE ZA NIESUBODYNACJĘ !

Mając w głowie słowa "NTK"; "W drugiej części jedź spokojnie", w czasie tej części treningu postanowiłem utrzymywać tętno w zakresie stref 1 i 2 ( 112-151 ), i tylko momentami na podjazdach podkręcałem tempo i wchodziłem do strefy 3 ( 152-158 ).

Kończąc ostatni odpoczynek po ćwiczeniu ruszyłem przez Obrzycko, lasami do Wronek gdzie dotarłem po około 1,5 treningu. Przyszedł więc czas na pierwszy bufet. Zatrzymałem na ławeczce obok fabryki Samsunga...

Jeden z parkingów przy fabryce Samsunga ...

Gdy już posiliłem się odpowiednio ruszyłem w dalsza drogę. Przejechałem przez Wronki i skierowałem się do wsi Binino, gdzie ponownie zjechałem z asfaltu na nieutwardzone drogi. Zaprowadziły mnie one leśnymi duktami do wsi Zajączkowo, za którą zrobiłem sobie drugi bufet ...

"Marian" w leśnej szacie :)
Podczas tego postoju skorygowałem trochę wysokość siodełka, obniżając ja o około 2mm. Niby nie wiele ale różnica była dość odczuwalna i nogi jakby kręciły lepiej, bo biodra się już "nie bujały".

Ostatnia część treningu od wsi Zajączkowo do samych Szamotuł była znacznie łatwiejsza, bo jechałem z wiatrem i nie napinałem się też zbytnio na prędkość.

P.S.
Mimo że nie do końca udało mi się wykonać założenia treningowe, to dzisiejszy trening należał do wyjątkowo przyjemnych. A złożyło się na to; słoneczko, bez chmurne niebo i przyjemna temperatura :) Wiosno trwaj !!!

Bym zapomniał :)
Nowe siodełko Ritchey WCS Streem jest dużo wygodniejsze, a "łapy" dzięki chwytom Ritchey WCS Ergo trzymają kierownice jak nigdy przedtem :)

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/f6ootq4a1cdtckte

W sumie pokonałem 82,10km w czasie 3h 00min 06sek ze średnią prędkością 27,5 km/h
HR śr. 142 , HR max. 172. Spalone kalorie; 2578 kcal , Przewyższenie; 210m
Temp. śr. 18 st. C.

wtorek, 27 marca 2012

Dzień 73 / P1 na początek nowego mikrocyklu / PIO_TREK

Dzisiaj rozpocząłem ostatni trzytygodniowy mikro-cykl przed pierwszym startem w Dolsku. Do wykonania miałem ćwiczenie P1 czyli sprinty. Chyba już po raz ostatni wykorzystałem do tego celu rower szosowy.
Od jutra zacznę "wdrażać" treningi na rowerze MTB ( czyt. "Marianie" )

Pierwszą część treningu postanowiłem wykonać pod wiatr, dlatego na początku ruszyłem w kierunku Lubasza. Jak zwykle zacząłem od 15 minutowej rozgrzewki, w czasie której powoli zwiększałem tętno przez pierwszą,
a potem drugą strefę.

Gdy bylem już odpowiednio rozgrzany, przeszedłem do wykonania ćwiczenia właściwego...
Tym razem na polecenie "NTK" wykonałem 8 serii po 6 sprintów. Każda seria składała się 6 około 10 sekundowych sprintów oraz następującego po każdym z nich 50 sekundowego odpoczynku.
Pomiędzy seriami odpoczywałem także przez 6 minut jadąc w drugiej strefie tętna ( 139-151 ).
W sumie wykonałem 49 sprintów ponieważ przy jednej serii się zagapiłem i wykonałem ich 7 :)

Ostatni z dzisiejszych sprintów wykonałem tuż przed Wronkami, a przypadający po tej serii odpoczynek wykonałem na ulicach tego miasta by następnie wyjechać w kierunku Szamotuł. Okazało się wtedy, że cały odcinek do naszego miasta pojadę z wiatrem :) Postanowiłem to wykorzystać i wykonałem 20 minutową tempówkę w trzeciej strefie tętna ( 151- 158 ) podczas której prędkość jazdy oscylowała w granicach 40-45 km/h :)

Na koniec treningu jak zwykle mały "lans" na ulicach Szamotuł który wykorzystałem do wykonania rozjazdu.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/9sdsvbt5th1sl9t4

W sumie pokonałem 83,00km w czasie 2h 31min 43sek ze średnią prędkością 33 km/h
HR śr. 146 , HR max. 163. Spalone kalorie; 2266 kcal , Przewyższenie; 175m
Temp. śr. 14 st. C.

P.S.
Po dzisiejszym treningu postanowiłem umyć wszystkie rowery. "Zimówka" umyta i wypieszczona wylądowała na strychu :) Do "Mariana" założyłem czujniki prędkości oraz kadencji, napompowałem widelec, a także ustawiłem "odpowiednio" nowe siodełko :) Można więc powiedzieć że póki co jest gotowy do pierwszego terenowego treningu. Wkrótce czeka go jeszcze wymiana opon, napędu oraz środka suportu, ale póki co musi dawać radę z tym co ma. Na koniec przyszła pora na kosmetykę i pielęgnację "Erwina", która zakończyła dzisiejszy rowerowy dzień.

Siła Ducha i Umysłu... / Mike

Po wczoraszym popołudniowo-późnonocnym świętowaniu 2 narodziń mojej Siostrzyczki nie czułem się za bardzo bojowo…
Pomimo tego po tygodniu regeneracji postanowiłem sprawdzić jak tam „noga” i wykonałem test w terenie. W planie miałem M4 ale lekko zmodyfikowałem to ćwiczenie wykonując wspomniany test po pętli w terenie. W tym celu pojechałem do Stobnicka na pętle interwałową która wyznaczyłem w zeszłym sezonie.

Niestety przez działalność leśników końcówka przestała istnieć, ale wiem ze ten odcinek jeździłem w 3 minuty i też tyle odjąłem od czasu do pobicia…

Noga podawał dziś że hej, już na dojeździe pod silny wiatr czułem moc i siłę, „wiaterek” wcale mi nie przeszkadzałJ

Gdy byłem już porządnie rozgrzany rozpocząłem ćwiczenie. Jechałem jak na początku wyścigu czyli na maksa i w trupa. Tętno w 4 i 5 strefie, cały czas na bólu. Myślałem tylko o jednym, o dokręcaniu gdzie się tylko da. Dawno nie jeździłem z takimi prędkościami po lesie więc musiałem troszkę popracować nad rytmem. Po kilku minutach było już przyzwoicie. Koniec pętli wiódł pod wiatr i w trudnym  „wyhamowującym” terenie, nie ukrywam że pętle kończyłem solidnie „podcięty” i „wyjechany”, na wysokim tętnie.

No ale wynik mnie samego zaskoczył. Po kalkulacjach związanych z skróceniem zeszłorocznej wersji pętli okazało się że poprawiłem lipcowy ( sezon w pełni ) wynik o 1 minute a nie mamy jeszcze kwietniaJ Jak dla mnie super!!!

Nie mówię ze jestem w startowej formie parę elementów musze jeszcze znacząco poprawić ale jest potencjał. Teraz należy go oszlifować, lekko wykalibrować i może być naprawdę fajnieJ

Dane z testu:

Hr avg 169, Hr max 180, dist 9km, czas 19:26:05 NOWY REKORD

Po teście wykonałem 20 minutowy rozjazd, oczywiście w 1 strefie, a następnie kolejną 20 minutową tempówkę na progu. Na koniec kilkanaście minut spokojnego pedałowanie.
Droga ku zakwaszeniu...


W sumie wykonałem 40 minut jazdy na progu, całkiem sporo jak na pierwsze ćwiczenie tego rodzaju. Jestem zmęczony ale nie „zajechany” jak koń po westernie:)

Niestety powrót w teren uświadomił mi jak wiele piachu mamy w okolicy. Niby początek wiosny dopiero parę ładnych ciepłych dni a w lesie, plaża….:(

A i jeszcze jedna rzecz, na ostatnim treningu musiałem zgubić czytnik kadencji… i znowu wydatkiL

02:00:38

Hr avg 146, Hr max 180, dist 51.7km, spd avg 27km/h, asc 125m, kcal 1602, zmęczenie 5

Dedykacja  Dnia:

Agnieszka pokazałaś że jesteś twarda że siłą woli i umysłu można osiągnąć niesamowite rzeczy. Pokonałaś chorobę! Jesteś jak Lance…, co ja pieprze, On jest jak TY!

Dla mnie jesteś bohaterką, inspiracją i motywacją. KOCHAM CIĘ SIOSTRZYCZKOJ


niedziela, 25 marca 2012

E1 na płónoc od Szamotuł / Mike

Dziś E1 po lesie na Treku 8500. Spokojnie w 1 strefie, wiatr zachodni cały czas przeszkadzający. Pogoda wyśmienita, co wpłynęło na pozytywne odczucia z dzisiejszego treningu. Fajnie tak czasami sobie po prostu popedałować ciesząc się jazdą i widokami:)

01:29:30

Hr avg 131, Hr max 154, dist 37.1, spd avg 26.3, asc 70m, kcal 977, zmęczenie 2

P.S. Od wtorku znowu zakwaszamy:)



Dzień 72 / Łężeczki po raz pierwszy ... / PIO_TREK

Na dzisiejszym treningu wykonałem ćwiczenie E1 czyli aktywna regenerację choć momentami było to raczej E2. Wszystko za sprawą mocnego wiatru.

Pierwsza część treningu to właśnie zmaganie się z wiatrem. Jako cel podroży obrałem dzisiaj punkt widokowy w Łeżeczkach wiec prawie cały czas jechałem pod wiatr. Po przeszło godzinie dotarłem na miejsce, jednak tym razem były to odwiedziny czysto turystyczne bez wykonywania ćwiczeń na naszym ulubionym podjeździe.

Punkt widokowy w Łężeczkach w promieniach wiosennego słońca :)
 Na punkcie zatrzymałem się na chwile by zrobić zdjęcie oraz zjeść banana, by następnie ruszyć w dalszą drogę. Prowadziła ona przez Chrzypsko i Wronki do Szamotuł. Tym razem było dużo łatwiej, bo wiatr zaczął pomagać i jechałem znacznie szybciej :)

P.S.
Mimo że przekroczyłem o 20 minut zakładane na dzisiaj 2 godziny treningu to nie mam wyrzutów sumienia, bo było warto podróżować trochę dłużej i cieszyć się pięknym słonecznym wiosennym dniem. Dzięki temu "baterie życiowe" zostały naładowane do pełna by sprostać trudom nadchodzącego tygodnia!

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/cbq81i4m64ull52i

W sumie pokonałem 75,70km w czasie 2h 23min 08sek ze średnią prędkością 31,9 km/h
HR śr. 136 , HR max. 158. Spalone kalorie; 1914 kcal , Przewyższenie; 230m
Temp. śr. 16 st. C.

sobota, 24 marca 2012

"Projekt Koła" - Testy / Mike

Dziś po dwóch dniach przerwy mogłem wreszcie wskoczyć na rower i wreszcie przetestować nowe koła:)
 Pierwszy trening MTB w tym roku i pierwszy trening na nowym zestawie kół. Pogoda wyśmienita, nogi dawały rade mimo braku świeżości, wiatr przeszkadzał, pomagał kręcił po lesie czyli standardowo:)

Wykonałem trening wytrzymałościowy jadąc w 2 strefie, na podjazdach wchodziłem momentami do 3 strefy.

Najważniejsze z dzisiejszego treningu są jednak testy nowych kół. A więc:

Nie myślałem ze będzie taka różnica. Zestaw jest naprawdę lekki i to czuć podczas jazdy. Lepiej się toczą przez co stawiają mniejszy opór, przyspieszanie jest znacznie łatwiejsze jak również utrzymanie pędu. Opony Mezcal znacznie lepiej sprawdzają się w naszym Wielkopolskim środowisku, na piachu lepiej niż Gato ale i tak żadna opona nie zmieni wkur… charakteru piachu!!!!
Mimo to lepiej trzymają podłoże, pewniej też się zachowują w zakręcie ( dają dużo frajdy i adrenaliny ). Niestety mają jedną wadę ( która była notabene zaleta Gato ), w błocie „stają”… w odróżnieniu od Gato, no ale statystycznie częściej ścigamy się w piachu niż błocie:)

Podsumowując jest super a z „mleczkiem” będzie jeszcze lepiej!

01:58:00

Hr avg 142, Hr max 165, dist 53.3, spd avg 28.4, cad avg 92, asc 140m, kcal 1457, zmęczenie 4

P.S. Na koniec fajnego treningu zostałem obtrąbiony przez jakiegoś Debila ( Marcin celowo używam tego słowa z pełną świadomością… ) na światłach. Baran jeden, nie za bardzo zna chyba nowe przepisy Kodeksu Drogowego. Skończyło się na „konstruktywnej” wymianie zdań i pochwał oraz jednopalcowa gestykulacja w moim wykonaniu…

  1. Ta Ambona...:)

Dzień 71 / Chyba jeszcze E2 - wytrzymałość? / PIO_TREK

Dzisiaj całą rodzinką wybraliśmy się do Chojna, by posprzątać i przygotować do sezonu domek letniskowy.
W związku z tym musiałem dostosować do dzisiejszego dnia moje plany treningowe i zabrałem ze sobą rower szosowy. Zadanie nie było łatwe, bo zmienił mi się trochę metraż auta :) Jak się jednak okazało nie taki Mini mały jak go malują i rower zmieścił się bez problemu! Oczywiście po zdjęciu kół i rozłożeniu tylnych siedzeń...

Mini "Zenek" z "Erwinem" w środku :)
Ostatnio zostawiłem u "NTK" mój kalendarz z rozpiską treningów, w celu rozplanowania przez niego drugiej części sezonu, teraz już pod kątem konkretnych maratonów. Dlatego nie wiedziałem dokładnie, co mam na dzisiaj zaplanowane? Postanowiłem nie dręczyć go w weekend telefonami, i zdecydowałem się wykonać dzisiaj ćwiczenie E2 czyli wytrzymałość.

Jako trasę treningu wybrałem drogę powrotną z Chojna do Szamotuł. Pierwsze 10 minut to spokojna jazda i delikatne podnoszenie tętna. Nóżki były świeże, a do tego jechałem z wiatrem :) Łatwo nabrałem prędkości i jechało się bardzo przyjemnie. Co prawda po drodze miałem kilka przystanków m.in. na przejeździe kolejowym i na światłach we Wronkach, które trochę wybiły mnie z rytmu, ale nie wpłynęły znacząco na czerpaną radość z jazdy.

P.S.
Patrząc na tętno średnie nie wiem czy dzisiejszy trening mogę zakwalifikować do kategorii E2, ale myślę że tak :) A jesli nawet nie, to i tak trening był krótki więc nie zaburzy znacząco tygodnia regeneracji. Zwłaszcza że jutro mam zamiar wykonać dwie godziny E1 - aktywnej regeneracji.

Ślad treningu;
 http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/b70acshfqtvtlcdq

W sumie pokonałem 33,40km w czasie 53min 03sek ze średnią prędkością 37,9 km/h
HR śr. 156 , HR max. 169. Spalone kalorie; 883 kcal , Przewyższenie; 80m
Temp. śr. 19 st. C.

czwartek, 22 marca 2012

Dzień 70 / E2 z portugalskim akcentem / PIO_TREK

Na dzisiejszym treningu wykonałem ćwiczenie które miałem wykonać wczoraj, a mianowicie
E2 - wytrzymałość...

W samo południe wsiadłem na "Erwina" i ruszyłem na szlak. Na początek jak zwykle 10 minut rozgrzewki, a następnie wykonałem cztery serie ćwiczeń. Na każdą składało się 15 minut jazdy w strefie 2 ( 139-151 )
oraz 10 minut jazdy w strefie 1 ( 112-138 ).

W czasie dzisiejszego treningu minąłem drogowskaz, który wskazywał; "Lizbona 1km".
Nie wiedziałem że stolica Portugalii znajduje się moim powiecie :)


Na koniec treningu krótki rozjazd połączony z lansem po Szamotułach, w takcie którego o mało nie miałem kolizji z samochodem który wyprzedzałem. Jednak to była moja wina :( Na szczęście wygiąłem się na rowerze jak agrafka i uniknąłem przytarcia :)

P.S.
Pogoda była dzisiaj tak piękna że postanowiłem jechać w krótkim stroju i wcale nie było mi zimno. Wszędzie czuć było prawdziwą Wiosną !

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/e4c60j3ksvcu9tul

W sumie pokonałem 67,40km w czasie 2h 00min 31sek ze średnią prędkością 33,6 km/h
HR śr. 141 , HR max. 153. Spalone kalorie; 1711 kcal , Przewyższenie; 105m
Temp. śr. 18 st. C