sobota, 14 kwietnia 2012

Nowa strona GPBT

Zapraszamy Serdecznie na naszą nową strone internetową.


Nic się nie zmienia nadal będziemy systematycznie opisywać nasze przygody rowerowe. Jedyna różnica to nowa jakość:)

Dzień 84 / A4 + M7 po pracy ... / PIO_TREK

Ponieważ dzisiaj o godzinie 16.00 zostałem zaproszony na imprezę pożegnalna kolegi, który przeszedł na  emeryturę, to trening musiałem wykonać już od rana. Z tego powodu wczoraj żona zawiozła mnie z rowerem do pracy, a dzisiaj po godzinie rozpocząłem trening.

Na dzisiaj "NTK" zaplanował mi dwa ćwiczenia; A4 - powtórzenia na tolerancje laktatu oraz M7 - powtórzenia na siłę a'la Mike ( opis znajdziecie w menu treningowym ).

Przed pierwszym ćwiczeniem należało się dobrze rozgrzać. Niestety pogoda w tym nie pomagała, bo dzisiejszy poranek w Poznaniu był chłodny i mglisty. Początek treningu to spokojny przejazd ze Starego Miasta przez Śródkę i Nowe Zawady w stroną ulicy Bałtyckiej, a następnie wyjazd w kierunku Koziegłów.

Dojeżdżając do Morowanej Gośliny poczułem jakby z tylnego kola delikatnie schodziło mi powietrze. Zatrzymałem się przy pobliskiej cukierni, sprawdziłem i moje przypuszczenia się potwierdziły ...


Zdjąłem wiec tylne koło a z niego oponę. Sprawdziłem i w opnie tkwił malutki drucik, który powodował że powietrze schodziło bardzo powoli. Wyjąłem delikwenta, naprawiłem koło i ruszyłem w dalszą drogę.

Niestety przez nieprzewidziany postój trochę wystygłem i od nowa musiałem się rozgrzewać. Na szczęście nie trwało to zbyt długo bo już za miastem złapałem odpowiednie wartości tętna i mogłem rozpocząć pierwsze ćwiczenie czyli A4 ...

Wykonałem cztery serie, na każdą składało się pięć 30 sekundowych sprintów i pięć następujących po nich 15 sekundowych "odpoczynków". W tym ćwiczeniu chodzi o to by odpoczynek był niewystarczający do wykonanego wysiłku i by zmęczenie nakładało się na siebie powodując zakwaszenie mięśni. Po każdej serii odpoczywałem tak długo ile trwało pięć powtórzeń z odpoczynkami, a więc przez 3 minuty 45 sekund. Ostatnią serię kończyłem tuż przed Obornikami, więc następujący po niej odpoczynek wykonałem na ulicach tego miasta.

Z Obornik wyjechałem w kierunku Obrzycka i od razu rozpocząłem zasłużony po ciężkich ćwiczeniach,
20 minutowy rozjazd w strefie 1 ( 112-138 ). Zakończyłem go zaraz za Bąblinem gdzie zatrzymałem się na pierwszy bufet ...

Mglisty, chłodny dzień :(
Po krótkim postoju, przez pierwsze osiem minut znowu się powoli rozgrzewałem, a następnie przeszedłem do wykonania drugiego zaplanowanego na dzisiaj ćwiczenia czyli M7 - powtórzenia na siłę.

Wykonałem cztery powtórzenia, każde z nich to 5 minut jazdy na najtwardszym przełożeniu w pozycji aerodynamicznej, a następnie 5 minut spokojnej jazdy. Kończąc ostatnie powtórzenie dotarłem prawie pod Wronki, gdzie zrobiłem sobie drugi króciutki bufet. Później przejechałem spokojnie przez Wronki, i wyjeżdżając w stronę Szamotuł rozpocząłem kończący trening długi rozjazd.

Do Szamotuł jechałem "luźną" nogą cały czas trzymając tętno w strefie 1 ( 112-138 ), by zakończyć bardzo wyczerpujący trening przy domu na ul.Obornickiej.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/e1ntt12k2afnu8h3

W sumie pokonałem 97,40km w czasie 3h 13min 30sek ze średnią prędkością 30,3 km/h
HR śr. 137 , HR max. 166 Spalone kalorie; 2624 kcal , Przewyższenie; 195m
Temp. śr. 5 st. C

czwartek, 12 kwietnia 2012

Dzień 83 / M3 - tempówki interwałowe na podjazdach / PIO_TREK

W dzisiejszym planie treningowym znalazło się ćwiczenie M3 czyli tempówki interwałowe na podjazdach.
Dzięki temu miałem dzisiaj okazję przetestować w boju nowe opony Continental - RaceSport ...

Po godzinie jedenastej wsiadłem na "Mariana", a za cel obrałem górkę z dostrzegalnią p-poż koło Stobnicy.  dojazd na miejsce ćwiczeń raczej spokojnie w pierwszej  i drugiej strefie ( 112-151 ).
Jedynie w Stobnicku postanowiłem sprawdzić nowe opony, podjeżdżając dwa razy pod "ściankę" :) a następnie kontynuowałem jazdę w kierunku dostrzegalni.

Gdy dotarłem na miejsce od razu zabrałem się za posprzątanie z podjazdów z zalegających patyków i gałęzi. Spróbowałem też rozpoznać, czy da się trasę "ósemki" pokonać w drugą stronę. Z rozpoznania wyszło że można tego dokonać, jednak jeden z podjazdów byłby wtedy bardzo trudny i techniczny, przez co wykonywane interwały nie byłyby tak płynne jak w pierwotnej wersji przejazdu.

Teraz przyszła pora na trening właściwy w trakcie którego wykonałem osiem "ósemek" interwałowych.
Po każdym interwale odpoczywałem znacznie krócej niż trwał sam wysiłek. Wykonanie ośmiu powtórzeń wraz z rozjazdami zajęło mi około 44 minuty. Po ostatnim rozjeździe zatrzymałem się przy dostrzegali i urządziłem sobie zasłużony bufet ...

WSK - Wygoda Szybkość Komfort vs "Marian" ...
... w trakcie którego przyszedł mi do głowy pewien "projekt", który niezwłocznie zrealizowałem ...


Kiedy już trochę  odpocząłem po wyczerpujących interwałach, przyszedł czas na powrót do Szamotuł.

Wracałem tą samą trasą którą przyjechałem wcześniej. Do Obrzycka jechałem raczej spokojnie, a od Obrzycka lasami do wsi Piotrkówko jechałem stopniowo coraz szybciej. Na początku w drugiej strefie ( 139-151 ), by w drugiej części jechać już w strefie trzeciej ( 152-158 ).

We wsi Piotrkówko wjechałem na asfalt i rozpocząłem rozjazd w strefie pierwszej ( 112-138 ), który zakończyłem przy domu w Szamotułach.

P.S.
Nowe opony spisały się dzisiaj znakomicie :) Faktycznie przez piach idą jak czołg! Muszę się jednak przyzwyczaić do jazdy na niższym ciśnieniu, bo cały czas mam złudzenie jakbym jechał na flaku.
Jednak dzięki temu opony 2.2 doskonale amortyzują i wgryzają się w podłoże, nie wytracając przy tym zbytnio szybkości. Podczas pokonywania "ósemek" wykręciłem czasy lepsze lub porównywalne, niż wtedy gdy jechałem na oponach Gato. A przecież dzisiaj zrobiłem osiem powtórzeń i każde kolejne powodowało większe zmęczenie. Natomiast ostatnio na Gato wykonałem tylko trzy powtórzenia.
W trakcie drogi powrotnej także jechało mi się bardzo dobrze, powiedziałbym że bardziej równo i "ekonomiczniej" niż na oponach Gato.

Wiem! Wiem! Nie powinno się zestawiać ze sobą opon przewidzianych na dwa różne podłoża!
Jednak ja jeździłem na tych i na tych, więc mogę jakieś tam porównanie wykonać ...

Na właściwą ocenę przyjdzie jeszcze czas, kiedy nogi będą świeże :) Dzisiaj mogę być nie obiektywny, bo była to pierwsza jazda na nowych oponach i wpływ na moją ocenę mogą mieć wydzielane endorfiny :)

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/fq8327sr486rqjts

W sumie pokonałem 73,10km w czasie 3h 06min 38sek ze średnią prędkością 23,5 km/h
HR śr. 141 , HR max. 170 Spalone kalorie; 2652 kcal , Przewyższenie; 440m
Temp. śr. 11 st. C

środa, 11 kwietnia 2012

Szklarska Camp Day 2 / Mike

Życie jest niczym morze, spokój i flauta, w jednej chwili zmienia się w sztorm i burze.. Jednego dnia przepełnia Cię radość i szczęście a dnia następnego spędzasz urlop w szpitalu odchodząc od zmysłów czy wszystko będzie dobrze i czy czasami nie zawiniłeś...

No cóż w życiu jedno jest pewne ( oprócz śmierci ), jak idzie dobrze to bądź pewien że to się kiedyś zmieni i to ze zdwojoną siłą!

Po, z w/w powodów, przymusowym dniu przerwy, wykonałem dziś drugi trening w ramach „Szklarska Camp”. Nie miałem za wiele czasu więc skoncentrowałem się na wykonaniu treningu na podjazdach. W sumie przejechałem 47km z czego 20km podjazdów z 1000m przewyższenia i 1h w 4 i 5 strefie.

Zjazdy odpuszczałem by nie kusić losu, cały sezon przede mną poza tym jedna osoba z naszej czwórki w szpitalu to wystarczająca ilość!!!

Trening trudny i męczący ale czułem się dobrze i gdyby tylko czas pozwolił zrobiłbym więcej kilometrów podjazdów...

Jazda w górach na rowerze szosowym to zupełnie inna para kaloszy niż MTB. Podjazdy naprawdę dają w kość, ale po raz kolejny przekonałem się że dobrze się w tym środowisku czuje. Najdłuższy z dzisiejszych podjazdów ( 5.6km ) pokonałem 3 razy i ten pierwszy był „najtrudniejszy””. Im dalej w las tym trudniej i boleśniej ale za razem przyjemniej... wiem, wiem dziwne:)

Jest tylko jeden minus takiego treningu, nie ma miejsca na porządną rozgrzewkę i rozjazd. Po powrocie mam w planie tydzień regeneracji więc mam nadzieje że to wystarczy.

01:54:29

Hr avg 140, Hr max 174, dist 48km, asc 945m, kcal 1413, zmęczenie 7

Dzień 82 / "A2 - piramida interwałowa" / PIO_TREK

Na dzisiaj "NTK" zaplanował mi trzy godzinny trening z ćwiczeniem A2 czyli piramidą interwałową. Zaznaczył także bym dzisiejszy trening wykonał na rowerze szosowym.

Trening rozpocząłem od 30 minutowej rozgrzewki, trwała ona trochę dłużej, bo chciałem wyjechać po za Szamotuły tak żeby nie przeszkadzały mi żadne "spowalniające" skrzyżowania. Dlatego pierwsze kilometry prowadziły w kierunku Sierakowa, a trening właściwy rozpocząłem od krzyżówki za wsią Dobrojewo.

Piramida składała się z interwałów które trwały kolejno; minutę, dwie, trzy, cztery, pięć, cztery, trzy i pół, dwie i trzy i pół. Odpoczynek po każdym interwale trwał tyle co poprzedzający je wysiłek.

Drugi trzyminutowy interwał trwał trzy i pół minuty zamiast trzech minut, bo wypadł akurat na ulicach Sierakowa i musiałem się tam zatrzymać na jednym ze skrzyżowań.  Natomiast ostatni interwał trwał trzy i pół minuty zamiast jednej, bo wypadł akurat na podjeździe na punkt widokowy w Grobi, więc trudno byłoby po minucie podjazdu, odpoczywać przez minute kontynuując podjazd. Dlatego świadomie wydłużyłem ostatni interwał i wykonałem po nim pięciominutowy rozjazd, a następnie zatrzymałem sie na punkcie widokowym w Grobii i urządziłem sobie mały bufecik połączony z sesja zdjęciową ...

Punkt widokowy w Grobi za Sierakowem.

Gdy już trochę odpocząłem przyszedł czas na drugą część treningu połączony z powrotem do domu.
Z punktu widokowego skierowałem się do Kwilcza a następnie przez Pniewy w kierunku Szamotuł. Szczęście mi  sprzyjało i cały czas jechałem raczej z wiatrem, dlatego łatwiej było mi utrzymać tętno w zakresie pierwszej strefy ( 112-139 ) przez co organizm szybciej regenerował się po trudnych interwałach.

Niestety za Otorowem natrafiłem na przebudowę drogi. Na całym odcinku do Szamotuł wierzchnia warstwa asfaltu została zerwana, a raczej poharatana przez co w ogóle nie nadaje się dla roweru szosowego. Przekonałem się o tym tuz za Lipnicą gdzie złapałem gumę w przednim kole ...

Rower szosowy dziwnie wygląda w lesie! ??? :)
Po naprawie koła jechałem już dużo ostrożniej  i spokojnie dotarłem do Szamotuł. Jednak dzięki tej przygodzie przekonałem się że półki co, będę omijał ten odcinek drogi wielkim lukiem !!!

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/da79n402er9udvb0

W sumie pokonałem 93,50km w czasie 2h 56min 35sek ze średnią prędkością 32,1 km/h
HR śr. 137 , HR max. 168 Spalone kalorie; 2376 kcal , Przewyższenie; 265m
Temp. śr. 16 st. C

New shoes for "Marian' / PIO_TREK

Wczoraj kiedy byłem cały dzień na służbie przyszła długo wyczekiwana paczka z częściami rowerowymi. Dlatego dzisiaj kiedy wróciłem do domu, od razu zabrałem się za montaż nowych dętek i  opon do "Mariana".
Przed montażem, z ciekawości dokonałem warzenia opon Continental RaceKing - RaceSport, bo zamawiając je w Bikestacji poprosiłem o przysłanie jak najlżejszych. Wynik okazał się chyba nie najgorszy, jak na opony wzmacniane a dokładniej mocniejsze o 30% od wersji Supersonic ...


Następnie przyszła pora na montaż opon na kołach i krótką przejażdżkę po podwórku ...

"Marian" z nowymi oponami 2.2  :)
Ale balon !
Nowe opony prezentują się naprawdę bojowo! I już krótka przejażdżka po podwórku potwierdziła ich "legendarne" właściwości tłumiąco-amortyzujące opisywane na forach rowerowych.

Niestety dzisiaj w planie treningowym miałem ćwiczenie A2 czyli piramidę interwałową, które trener polecił mi wykonać na rowerze szosowym. Tak wiec na pierwsza przejażdżkę muszę jeszcze poczekać.

Wychodząc na przeciw pytaniom ...
Celowo kupiłem wersję wzmacnianą i zamontowałem ją z dętkami. Wersja Supersonic ma delikatniejsze ścianki boczne przez co bardziej narażona jest na przebicia. Natomiast wersja "tubelles" z mleczkiem jest cięższa niż opona z dętką, dlatego wybór padł na RaceSport i dętki.
RaceSport wybrałem także ze względu na ich bieżnik, który podobno doskonale radzi sobie z piachem i szutrem. Dlatego powinien być optymalnym wyborem na nasze wielkopolskie szlaki, oczywiście pod warunkiem że będzie sucho :)

Czas pokarze, czy był to trafny wybór?

wtorek, 10 kwietnia 2012

Szklarska Camp Day 1 / Mike

Wczoraj po porannym pakowaniu i paru godzinach w aucie dotarliśmy, ( Gabor, Dziewczyny i ja no i Patton oczywiście :) ) do Szklarskiej Poręby.

Aga znalazła naprawdę super apartament w rozsądnej cenie i w dodatku w samym centrum Szklarskiej. Idealne warunki do wypoczynku po rowerze.

Po około godzince poświęcone na rozpakowanie, dopompowanie kół, montaż nowych klocków hamulcowych i jeszcze pary serwisowych spraw ruszyliśmy na pierwszy górski trening.

Nasze obawy budził fakt że dookoła leży sporo śniegu, no ale nic, przekonamy się na trasie. Odpowiedź uzyskaliśmy bardzo szybko, już na pierwszych kilometrach śmigaliśmy po bialutkim, zmrożonym śniegu. Cały trening to mikstura, śniegu, błota i szutru. Momentami musieliśmy prowadzić rowery.






Noga w porządku, równo i mocno wczoraj kręciła. Na trasie było kilka dłuższych podjazdów, jeden miał około 8km :)

Oj brakowało mi gór!!! Pomimo błota tryskającego nam w twarz i tętna w 5 strefie na naszych twarzach gościł uśmiech od ucha do ucha:)

2:00:30

Hr avg 136, Hr max 176, dist 28.7, spd avg 17.9km/h, cad avg 77, asc 615, kcal 1256, zmęczenie 4

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Dzień 81 / Świąteczne E1 ... / PIO_TREK

Wczoraj wykonałem bardzo wyczerpujący trening, dlatego dzisiaj należało dać odpocząć organizmowi.
No może nie do końca dać odpocząć, tylko pozwolić się zregenerować.

Popołudniu wsiadłem więc na rower MTB i pojechałem do lasu wykonać 1,5h aktywną regenerację. Przez cały trening starałem się utrzymać tętno w zakresie strefy 1 ( 112-138 ).

W drugiej części treningu, gdy jechałem przez las od Wronek w kierunku Obrzycka. Tuż przede mną, czyli tak 20 metrów przed kierownicą, w poprzek drogi przebiegło stado około 20 dorodnych rogatych danieli. Widok naprawdę  niesamowity, miałem wrażenie że mogę ich prawie dotknąć. Choć przyznam że jednocześnie trochę minie przestraszyły. Oczami wyobraźni widziałem już jak zmieniają kierunek i atakują mnie swoimi porożami.
Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło i moglem spokojnie kontynuować trening.

Jadąc przez kobylnickie lasy zatrzymałem się na mostku przy polanie i zrobiłem pamiątkowe zdjęcie ...

Rzeka Sama w wiosennej szacie ...


Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/1o6kjgcmnj3vlrm9

W sumie pokonałem 40,70km w czasie 1h 35min 26sek ze średnią prędkością 25,7 km/h
HR śr. 131 , HR max. 148 Spalone kalorie; 1197 kcal , Przewyższenie; 125m
Temp. śr. 12 st. C

Dzień 80 / Alleluja i do przodu, czyli P1 - sprinty / PIO_TREK

Wczoraj zgodnie z planem wykonałem ćwiczenie P1 czyli sprinty...

Początek to jak zwykle 20 minut rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 ), po których w wykonałem 8 serii sprintów. Na każdą serię składało się 6 około 10 sekundowych sprintów, oraz 50 sekund odpoczynku po każdym z nich.
( opis ćwiczenia znajdziecie w menu treningowym ). Z kolei po każdym szóstym sprincie odpoczywałem przez 4min i 50sek, a następnie przechodziłem do kolejnej serii ćwiczenia.

Pierwsze serie były dość łatwe, bo jechałem raczej z wiatrem i byłem jeszcze w pełni sił. Jednak każda kolejna seria była coraz trudniejsza, ubytek sił był znaczny, nogi kręciły coraz trudniej, a na domiar złego ostatnie serie wykonywałem pod wiatr.

Ostatnie 55 minut treningu to spokojna jazda w pierwszej strefie, którą utrudniał silny wiatr wiejący z przeciwka. Przez co jechałem dość wolno na miękkim przełożeniu, by utrzymać tętno w złożonym zakresie ( 112-138 ). Dzięki temu organizm miał okazję choć trochę zregenerować się po wyczerpujących sprintach.

Końcowe  kilometry to spokojny lans na ulicach Szamotuł i powrót do domu.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/damja3mfrblhe485

W sumie pokonałem 85,60km w czasie 2h 44min 10sek ze średnią prędkością 31,3 km/h
HR śr. 142 , HR max. 161 Spalone kalorie; 2362 kcal , Przewyższenie; 175m
Temp. śr. 8 st. C

sobota, 7 kwietnia 2012

Brak prądu... / Mike

Dziś miałem zamiar wykonać ten sam trening co Pio_trek wczoraj…

Od samego rana nie czułem się za dobrze, byłem rozdrażniony i ogólnie zniechęcony do wszystkiego widocznie wychodzie ze mnie stres paru ostatnich dni.

Nogi też nie bardzo chciały współpracować do tego wiatr, deszcz i chłód. Wykonałem tylko dwie z czterech zaplanowanych pętli interwałowych i stwierdziłem że w perspektywie tygodnia w górach na rowerze nie ma sensu się „zamęczać” i skróciłem trening.

Udało się co prawda wyrównać czas pętli ustanowiony wczoraj przez Pio_Trka ( 3:04 ) ale nie dokonałem teko z lekkością i w moim stylu. Szczerze to drugiego takiego czasu bym już nie wykręcił.
Trening nie przyjemny i nie udany, właściwie to nie wiem czy bardziej mi zaszkodził niż pomógł w rozwoju formy…

No coś co było moim przypuszczeniem dziś stało się faktem. Nasza drużyna biędzie miała w tym sezonie nowego lidera. I jest nim Braciszek:)

01:57:17

Hr avg 145, Hr max 189, dist 46km, spd avg 24.8km/h, cad avg 92, asc 160m, kcal 1538, zmęczenie 8

piątek, 6 kwietnia 2012

Dzień 79 / E2 z atrakcjami widokowymi ... / PIO_TREK

Na dzisiejszy trening "NTK" ( Nowy Trener Koordynator ) wysłał mnie w okolice Stobnicy żebym w tamtejszych lasach wykonał kilka pętli interwałowych. Wsiadłem więc przed południem na "Mariana" i spokojnie przez Obrzycko dotarłem na miejsce ćwiczeń.

Będąc na miejscu połączyłem się telefonicznie z "NTK" i poprosiłem żeby po trasie pierwszej "8-ki" poprowadził mnie na nasłuchu. Gdy już wszystko było ustalone a trasa zapamiętana przystąpiłem do wykonania ćwiczenia ...

Ostry start do drugiej pętla i w połowie trasy od razu gleba :) Na piaszczystym podjeździe, zużyte opony Gato przestały trzymać, co poskutkowało upadkiem ...

Zresztą nie ma się co temu dziwić, bo Gato nie zostały przewidziane na piaszczyste podłoża. Zwłaszcza starte Gato :) Dlatego też teraz postanowiłem "zaryzykować" i kupiłem właśnie w Bikestacji dwie opony Continental RaceKing - RaceSport 2.2 na które z niecierpliwością czekam.

Ryzyko związane jest z tym że kiedy jeździłem na oponach Geax - Gato to przez cały zeszłoroczny sezon było sucho jak na pustyni, teraz gdy kupiłem Continentale - RaceSport "na piasek" to sezon pewnie będzie błotnisty :(

... resztę drugiej pętli przejechałem już bezproblemowo. Także trzecia "8-ka" została przejechana bez upadków i w wyścigowym tempie. Niestety pomyliłem się w obliczeniach i po trzeciej zakończyłem wykonywanie ćwiczeń, myśląc że to już czwarta :) Między ósemkami odpoczywałem tyle samo czasu, ile potrzebowałem do jej pokonania

Po ćwiczeniach zatrzymałem się przy dostrzegalni na szczycie górki by urządzić sobie mały bufet. Gdy tak sobie stałem, z góry usłyszałem zaproszenie do wejścia na dostrzegalnię. Nie pozostało mi nic innego  jak skorzystać z zaproszenia.

Schowałem więc "Mariana" wewnątrz dostrzegalni  i rozpocząłem mozolną wędrówkę schodami na szczyt,
co można by zaliczyć za niewykonaną czwartą "8-ke" ...

"Marian" w "bunkrze" :)

Będąc na górze przywitałem się z Panem "Obserwatorem" który następnie opowiedział mi o swojej pracy,
a ja zrewanżowałem się opowieścią o swoich codziennych treningach. W trakcie rozmowy zrobiłem sobie zaległy bufet oraz wykonałem pamiątkowe zdjęcia. Pogoda dzisiaj dopisała i widoki były naprawdę niesamowite ...

Widok w kierunku Obrzycka ...
Dumnie powiewająca Biało-Czerwona !!!
Widok w stronę Kiszewa ...
Mapa z naniesionymi dostrzegalniami oraz podziałkami kątów ...
Demonstracja ustalenia miejsca pożaru ...

Dostrzegalnia wyposażona jest w niezbędne mapy, cyfrowy kątomierz, radiostację, telefon a także baterie słoneczne i akumulatory itp.

Kiedy "obserwator" zauważy pożar za pomocą cyfrowego kątomierza, ustala kąt na jakim znajduje się pożar. Następnie łączy się telefonicznie lub przez radiostację z inna dostrzegalnią która ma w swoim zasięgu ów pożar i pyta o kąt na jakim ona widzi pożar. Po na niesieniu katów na mapę przy pomocy nitek ustala się dokładne miejsce pożaru. Proste, ale genialne w swojej prostocie !!!

Kiedy nacieszyłem juz oczy pięknymi widokami, pożegnałem się z miłym Panem "Obserwatorem", zszedłem na dół i rozpocząłem druga część treningu. Stanowił ją powrót do domu tą samą trasą którą dotarłem  na miejsce ćwiczeń. Cały czas jechałem spokojnie w strefie 2 ( 139-151 ), a samą końcówkę treningu od wsi Szczuczyn aż do domu nawet w strefie 1 ( 112-138 ).

P.S.
Trening choć momentami meczący to bardzo udany, nogi kręciły bardzo dobrze, rzekłbym nawet że łapią świeżość. Szkoda tylko że wykonałem o jedną "8-ke" za mało :( Trasa ustalona przez "NTK"choć krótka to bardzo ciekawa. Zawiera w sobie wymagające techniczne podjazdy oraz zjazdy, a także i te proste.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/7av1dnp7ljiafjdq

W sumie pokonałem 55,70km w czasie 2h 19min 35sek ze średnią prędkością 24,5 km/h
HR śr. 135 , HR max. 169 Spalone kalorie; 1832 kcal , Przewyższenie; 300m
Temp. śr. 10 st. C

czwartek, 5 kwietnia 2012

M7 / Mike

Niestety dziś musiałem skrócić trening, sporo się ostatnio w pracy dzieje…

Miałem jedynie godzinę, postanowiłem więc wykonać ćwiczenie na siłę ( M7 ). Bez przesadnej rozgrzewki wykonałem 50 minutowe ciągłe powtórzenie na bardzo dużym obciążeniu. Kadencja i tętno rzecz jasna, niskie. Na koniec parę minut rozjazdu.

Nie wiem i nie pytajcie jak to możliwe ale dziś jechałem po pętli i wiatr cały czas przeszkadzał. Nie był co prawda silny ale przy tym ćwiczeniu przeszkadzał podwójnie.

01:00:00

Hr avg 144, Hr max 159, dist 34.5km, spd avg 34km/h, kcal 821, zmęczenie 5.

Dzień 78 / M7 po raz pierwszy ... / PIO_TREK

Na wtorkowy trening postanowiłem ubrać "lżej" niż zwykle. Niestety po treningu okazało się że jestem typem człowieka który woli się porządnie zgrzać i spocić, niż delikatnie wychłodzić. Więc zaowocowało to dwudniowym katarem, który udało misie pokonać moja sprawdzona kuracją; "gorąco-mlekowo-czosnkowo-miodową" :) Nie brzmi ciekawie, ale najważniejsze że jest działa !

Dzisiaj czułem się lepiej i po konsultacjach z "NTK" postanowiłem wykonać zaplanowany trening.
Po raz w planie na znalazło się ćwiczenie M7 czyli powtórzenia na siłę a'la Mike. Kontynuując "wjeżdżanie się" w rower MTB, trening ten wykonałem właśnie na "Marianie". Jednak jako podłoże do jazdy wybrałem drogi asfaltowe.

Na początku 15 minut rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 ), a następnie 6 powtórzeń ćwiczenia. Każde trwało
5 minut w czasie których jechałem na najtwardszym przełożeniu z kadencja około 60-65 obr/min. Przy takim zestawie tętno powinno mieścić się w zakresie stref 2 i 3 ( 139-158 ), i tak też było u mnie.

Niestety przed treningiem nie sprawdziłem kierunku wiatru, więc odcinek drogi pomiędzy Piotrowem a Nowym Krakowem który wybrałem do jego wykonania, okazał się pod tym względem nieodpowiedni. Dlatego dwie z sześciu prób nie do końca mi wyszły, ale wierzę że; ".. .pierwsze koty za płoty." i następnym razem będzie lepiej.

P.S.
Nogi kręciły dzisiaj bardzo dobrze, a samopoczucie po treningu było już wyśmienite! I to był dobry pomysł żeby iść na trening. Na rower ubrałem się dzisiaj cieplej niż zwykle a węzły chłonne na szyi dodatkowo ochroniłem zrolowaną kominiarką. Dzięki temu "wytopiłem" próbującego zaatakować mnie wirusa i myślę że pozbyłem się go na dobre.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/lp5617dpppdg3fcf

W sumie pokonałem 58,10km w czasie 1h 59min 03sek ze średnią prędkością 29,5 km/h
HR śr. 134 , HR max. 153 Spalone kalorie; 1551 kcal , Przewyższenie; 105m
Temp. śr. 9 st. C

środa, 4 kwietnia 2012

Nareszcie jest gotowy !!! / GABOR & AGA

 Lektura na dziś ;-)


 Tyle waży tylnie koło bez tarczy. Przednie waży mniej niż 800g. (na szczęście całość poniżej 20kg ;-) )

 I gotowa zabawka. Moje cacko w pełnej okazałości.

 Happy owner!

 Ostatnie dokręcenie śrubki.

Jazda testowa... nie,nie- ta jeszcze czeka do jutra.
Jesteśmy umówieni ze Zbyszkiem na wypełnienie mleczkiem!

W NASTĘPNYM ODCINKU:
Nasz bohater w jego naturalnym środowisku ( góry, woda, las)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Spokojnie po lesie / Mike

Dziś 1.5h regeneracji w pierwszej strefie oczywiście. Po ostatnich wichurach jak wiatr nie wieje z prędkością 40-50km/h to się go w ogóle nie czuje:) dziś tak było. Wiało ( 15km/h ) ale nawet tego szczerze nie zauważyłem…

Czułem w nogach skutki wczorajszego treningu ale nie było źle noga nawet dobrze kręciła. Pilnowałem się cały czas by się nie „podpalić”… po drodze w lesie niedaleko Koźla o mało co nie zostałem stratowany przez kilka Jeleni. Gdyby nie hamulce to ostatni z nich by we mnie wleciał, jak nic! Przeskakujący długim susem nad drogą na wysokości około 1.5m dorosły Jelen robi naprawdę zapierające dech w piersi wrażenie.

Bardzo fajny, spokojny trening. Oby jak najwięcej takich:)

01:34:31

Hr avg 122, Hr max 148, dist 40,6km, spd avg 26,6km/h, cad avg 91, kcal 915, zmęczenie 3

Dzień 77 / E1 po wczorajszych trudach ... / PIO_TREK

Po wczorajszych powtórzeniach długich podjazdów, dzisiaj miałem w planie ćwiczenie E2. Jednak "NTK" zamienił mi 2h E2 na 1,5h E1 ponieważ wczoraj zamiast 6 podjazdów zrobiłem 9 podjazdów oraz dlatego  że podczas wszystkich prób tylko raz udało mi się wejść do założonej strefy 5a.

Nie pozostało mi nic innego jak posłusznie dostosować się do zaleceń i wykonać dzisiaj kolejna "karną" aktywną regenerację. Jednak dzisiaj wykorzystałem do tego celu rower szosowy czyli "Erwina".

P.S.
Pytanie dnia "Czy tępa głowa idzie w parze z tępą nogą?" Chyba tak :)
Na szczęście przeciwności się przyciągają! Więc trzeba rzeźbić pień ostrą siekierą :) 

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/eopj8l004vc7tqs1

W sumie pokonałem 44,40km w czasie 1h 27min 51sek ze średnią prędkością 30,5 km/h
HR śr. 124 , HR max. 136 Spalone kalorie; 999 kcal , Przewyższenie; 75m
Temp. śr. 10 st. C

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Piramida interwałowa / Mike

Po dwóch treningach na niskim obciążeniu dziś wykonałem Piramidę Interwałową. Zastanawiałem się jak dobrać trasę by oszukać nieco silnie wiejący jak zwykle ostatnio wiatr. Stanęło na tym że po przedarciu się do Piotrowa za Obrzyckiem wykonałem kilkakrotnie pętle pomiędzy wspomnianą wioską a Wronkami.

Na początku myślałem że „nogę mam ciężką”  nie dam rady wykonać założeń z planu treningowego. Ale ku mojemu zdziwieniu bez najmniejszych problemów udało się wejść już w pierwszej krótkiej, bo jedynie minutowej tempówce interwałowej do strefy 5a i 5b.

Samo ćwiczenie jest trudne, męczące i wymaga doświadczenia w utrzymaniu rytmy, obciążenia itp. Ale wole je od zwykłych tempówek interwałowych po czas obciążeni rośnie stopniowo. Organizm ma czas by się zaadoptować.

Przy okazji po raz kolejny przekonałem się że kierowcy nie mają za grosz wyobraźni i nie kojarzą podstawowych faktów/podpowiedzi. Widzą kolarza na rowerze wyczynowym, no dobra oni nie muszą tego wiedzieć ale widzą gościa ubranego jakoś” inaczej” nie jadącego na składaku! Dodatkowo w kasku na głowie, i jakoś nie potrafią sobie wyobrazić że ów „śmiesznie” ubrany człek może jechać nieco szybciej od dziadka na wspomnianym składaku z drwem na opał, przewiązanym sznurkiem od snopowiązałki przez ramę… I  nasz bohaterski kierowca jadący swoim rozpadającym się gruchotem ściągniętym z zachodu wyprzedza Cię i zaraz hamuje by skręcić w prawo na jakieś podwórko przed chałupą. Ja akurat dzisiaj w opisanej sytuacji jechałem 45km/h i ostro musiałem uciekać na przeciwny pas ruchy by w niego nie przywalić… Na całe szczęście udało się a z na przeciwka nikt nie jechał!

Wracając do meritum. Po 1.5h zakończyłem główną część treningu, wykonałem następnie ćwiczenie wytrzymałościowe w 2 strefie i na koniec 30 minut S3 również w strefie 2. Końcówkę miałem z wiatrem wiec jechało się łatwiej choć czułem już zakwaszenie mięśni.

Trening trudny i męczący ale wykonany zgodnie z planem i w pod pełną kontrolą.

02:53:18

Hr avg 146, Hr max 178, dist 84km, spd avg 30.5km/h, asc 130, kcal 2294, zmęczenie 7
Cytat dnia: Rozmowy w Toku:

" Ciemna strona Melanżu..." :)

Dzień 76 / A5 w Łężeczkach ... / PIO_TREK

Dzisiaj po raz pierwszy w tym sezonie wykonałem ćwiczenie  A5 czyli powtórzenia długich podjazdów. Dokładny opis znajdziecie w naszym menu treningowym

W tym celu udałem się na "Marianie" do Łężeczek. Droga do celu była bardzo trudna, bo jak zwykle prowadziła pod wiatr :( Musiałem wiec uważać żeby "nie wyjechać" się już na dojeździe i by sił starczyło na wykonanie ćwiczeń.

Na miejscu zameldowałem się po niespełna 1,5h jazdy i od razu przystąpiłem do wykonania powtórzeń.
W związku z tym że wykonywałem to ćwiczenie po raz pierwszy w zasadzie każda próba wyglądała inaczej.
A to  podjazd zaczynałem jadąc spokojnie ściankę, by tuż za nią mieć tętno na progu strefy 3 ( 152-158 ), lub ćwiczenie zaczynałem tuż za ścianka kończąc zjazd z punktu widokowego.

Różnie wyglądało też samo pokonywanie podjazdów, bo na początku za każdym razem wybierałem dwie pary różnych przełożeń. Rożne były też długości rozjazdów po ćwiczeniu. I jak to często w takich doświadczeniach bywa, najlepiej wyszło mi przed ostatnie 8 powtórzenie.

Ostatni 9 podjazd wykonałem inaczej niż zakładało dzisiejsze ćwiczenie, bo z samego dołu, podjeżdżając najpierw ściankę a potem dalszą część podjazdu aż do punktu widokowego. Wszystko na jednym przełożeniu.
Po tym podjeździe wykonałem króciutki rozjazd a następnie zatrzymałem się na punkcie widokowym i urządziłem sobie zasłużony bufet ...

Mimo bólu który często przynosi, KOCHAM to miejsce !
Powrót do domu wykonałem na tej samej trasie. Na początku spokojnie a potem coraz szybciej, by mimo zmęczenia po podjazdach organizm adoptował się do wysiłku i budował wytrzymałość. Mimo że jechałem cały czas w zakresie 2 i 3 strefy ( 139-158 ), to nie było to aż takie trudne, bo cały czas jechałem z wiatrem.

Końcówka treningu to spokojny rozjazd na ulicach Gałowa i Szamotuł.

P.S.
Mimo że znowu znacznie przekroczyłem zakładany czas treningu, to jestem bardzo zadowolony bo był to trening bardzo treściwy. A oto chyba chodzi w tej części okresu treningowego? Odpocznę jutro podczas 2h E2 :)

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/aitv1nkm3hb5cuja

W sumie pokonałem 98,10km w czasie 3h 42min 41sek ze średnią prędkością 26,5 km/h
HR śr. 143 , HR max. 171 Spalone kalorie; 3222 kcal , Przewyższenie; 570m
Temp. śr. 7 st. C