sobota, 31 marca 2012

Dzień 75 / E1 z Gaborem i Mike-m / PIO_TREK

W trakcie tygodnia Mike zaplanował wspólny trening zemną i Gaborem. Dlatego spotkaliśmy się dzisiaj by na rowerach szosowych wykonać ćwiczenie E1 czyli aktywną regenerację.

Parę minut po 11 ruszyliśmy w stronę Obrzycka, by pierwszą część treningu wykonać pod wiatr.
Nie szarpaliśmy zbytnio by utrzymać tętno w strefie 1 ( 112-138 ) lub w dolnym zakresie strefy 2
( 139-151 ). Dzisiaj byłem lepszym pomocnikiem niż wczoraj bo parę razy dałem nawet zmianę i ciągnąłem trzyosobowy peleton.

Dzisiaj dowiedziałem się ze lepiej jeździć za Mike-m, bo gdy on jedzie za kimś to ogląda i "krytykuje" tyłek poprzednika. Tak było dzisiaj gdy jechaliśmy za Gaborem. Mike śmiał się wtedy z jego drobnej dupki :)
Ale jestem "skarżypyta" :)

Sytuacja zmieniła się we Wronkach gdzie wykonaliśmy zwrot, dzięki któremu zaczęliśmy jechać z wiatrem. Umożliwiło nam to prowadzenie zabawnych i ciekawych konwersacji. Nie zabrakło wspomnień z wczorajszego treningu, a także cytatów z polskich "ludowych przysłów" które starałem się przybliżyć Gaborowi o węgierskich korzeniach :)

Przed Szamotułami, gdzie droga prowadziła tuż przy torach kolejowych, mnie i Gaborowi zwariowały Polary. Przez dłuższą chwilę pokazywały tętno 225 ud/min i prędkość ponad 100 km/h !!! Stwierdziliśmy że na mnie i Gabora zstąpiła wtedy łaska, a Mike widocznie jest widocznie niegrzeczny i na taką łaskę nie zasłużył :)

Na koniec treningu gdy wróciliśmy do Szamotuł, Gabor zaproponował byśmy uwiecznili się na zdjęciu zrobionym historycznym aparatem. Ustawiliśmy się więc równo w szyku z rowerami, a Agnieszka przez dłuższą chwilę eksperymentowała z owym aparatem. Efektem jej pracy mają być dwa zdjęcia. Czas pokarze czy udane? Czekam niecierpliwie :)

Póki co nacieszcie oczy zdjęciem z mojego telefonu :)

"Cyna" - Mike i zamyślony Gabor :)
P.S.
Przed treningiem zastanawiało mnie jak grubo mam się ubrać? Postanowiłem nie ubierać grubej kurtki, a tylko zestaw długiej bielizny termoaktywnej pod długie spodnie i kurtkę przeciw deszczową. Ryzyko się opłaciło bo nie było mi na rowerze ani zimno, ani gorąco. Dopiero gdy przez dłuższą chwilę pozowałem do zdjęcia zrobiło mi się trochę chłodniej.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/61ktdi9qkrm29fpt

W sumie pokonałem 45,80km w czasie 1h 32min 24sek ze średnią prędkością 30 km/h
HR śr. 122 , HR max. 150 chwilowe 220 :) Spalone kalorie; 1014 kcal , Przewyższenie; 80m
Temp. śr. 4 st. C

Dzień 74 / F1 w towarzystwie Brata i z przygodami. / PIO_TREK

Wczoraj wybraliśmy się z Mike-m wspólny popołudniowy trening, podczas którego wykonaliśmy ćwiczenie F1 czyli wytrzymałość na podjeździe "we" wsi Łężce.

Wiejący przez cały dzień silny wiatr zapowiadała ze trening do łatwych nie będzie należał. Tym bardziej że pierwszą jego część musieliśmy wykonać pod wiatr by dotrzeć na wyznaczony podjazd.

Już początek treningu zapowiedział że będzie bardzo ciekawie...
Mike ruszył i prowadził nas po ulicach Szamotuł, i ku mojemu zdziwieniu przejechaliśmy przez plac kościelny tuż obok szamotulskiej kolegiaty a następnie skierowaliśmy się w stronę cmentarza. Na szczęście objechaliśmy go wzdłuż płotu. Chodzi o to że rodzice od małego wpajali mi że po terenie kościoła oraz cmentarza nie wypada jeździć na rowerze, z szacunku dla Pana Boga oraz zmarłych. Niestety na pierwszą prowokacje nie zdążyłem zareagować bo mnie zatkało, a druga na szczęście się nie wydarzyła.

Kiedy minęliśmy cmentarz musieliśmy zatrzymać się na zamkniętym przejeździe kolejowym. Niestety nie mogliśmy doczekać się pociągu, więc łamiąc przepisy ruszyliśmy dalej wymijając zamknięte szlabany.

Mając w głowie słowa "NTK" żeby za bardzo nie szaleć, do Łężec postanowiłem dojechać spokojnie.
Mike prowadził cały czas jadąc pod wiatr, a ja jechałem "spokojnie" za nim nie dając zmiany. Wiedziałem że jak wyjdę na zmianę to spokojna jazda się skończy i na miejsce dotrę "wyjechany" i nie wykonam porządnie założonego ćwiczenia.

Dodatkowym minusem jazdy pod wiatr jest to że prawie nic nie słychać i trudno jest rozmawia. Dlatego pierwsza część treningu przejechaliśmy praktycznie w milczeniu :)

Po dotarciu na miejsce od razu przeszliśmy do wykonania ćwiczenia F1...
Pierwszy podjazd "zapoznawczo" przejechałem za Mike-m. Drugi postanowiłem przejechać we własnym tempie, i wyszedł mi już trochę lepiej bo przejechałem go równo i na wyższym tętnie. Udało mi się nawet "zgubić" brata ale jak się później okazało była to tylko podpucha :( Ściemniał że niby go odcięło :)
Jednak podczas trzeciego podjazdu siły dziwnie mu wróciły i wtedy ja nie mogłem utrzymać mu koła :)
To chyba takie nasze braterskie zabawy w kotka i myszkę, ale mimo że zawsze przegrywał to bardzo je lubię, wręcz uwielbiam !!! Ostatni, czwarty podjazd również przejechałem "za" Mike-m, ale swoim równym tempem.

Z wykonania ćwiczenia jestem zadowolony, bo przy każdym podjeździe udało się wejść do zakładanej
strefy 4 ( 159-169 ) a raz do 5a ( 170-173 ). Nie wiem z czego to wynika, ale w tym sezonie mimo że nogi kręcą dobrze to nie wchodzę na bardzo wysokie tętna. Więc albo jestem już zajechany, albo jeźdzę bardziej ekonomicznie?

Kończąc czwarte powtórzenie ustaliliśmy że na dziś wystarczy, bo czeka nas jeszcze powrót do domu. Zrobiliśmy sobie mały bufet po którym ruszyliśmy w kierunku Szamotuł. Niestety po około 10 minutach Mike złapał laczka i musieliśmy się zatrzymać.

"Nie będę się rozpisywał o całej sytuacji"; Dodam tylko że wyśmiana pompka z Lidla spełniła swoje zadanie i koło napompowała, dzięki czemu mogliśmy wrócić do domu na rowerach! Gdyby nie ona to szli byśmy z buta. Nie jest to może pompka "wyścigowa" i nie pompuje szybko, ale jako turystyczna w zupełności wystarczy. Problemy z pompowaniem wynikały z braku stabilizacji wentyla do obręczy za pomocą małej nakrętki, która Mike początkowo uznał za zbyteczną :) Po jej założeniu koło udało się "szybko" napompować.

Gdy rower był już sprawny ruszyliśmy w dalszą drogę. Jadąc z wiatrem mogliśmy w końcu porozmawiać.
Jak zwykle o wszystkim i o niczym, ale dzięki temu kilometry uciekały bardzo szybko. Choć był moment kiedy Mike wybierając trasę wprowadził nas na polne rozlewisko. Oczywiście jemu jako Generałowi nie wypadało szukać drogi, więc to ja okazałem się saperem który wyznaczał trasę przez wodę i błoto.
Chyba poszło mi nieźle, bo udało się tego dokonać bez zatopienia roweru lub wywrotki.

Podczas kolejnych kilometrów udało się natrafić na "mistyczne" stado około 40 danieli, które Mike wielokrotnie już spotykał :) Widok tak dużego stada w biegu robi rzeczywiście niesamowite wrażenie.

Po pokonaniu ponad 80 kilometrów dotarliśmy do Szamotuł, kończąc jeden z dłuższych treningów w tym roku. Mimo braku słońca to był dobry dzień i dobry trening z przygodami w towarzystwie Brata.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/fhdt24bf9b1f1pjs

W sumie pokonałem 85,40km w czasie 3h 20min 48sek ze średnią prędkością 25,5 km/h
HR śr. 138 , HR max. 172. Spalone kalorie; 2748 kcal , Przewyższenie; 480m
Temp. śr. 7 st. C.

piątek, 30 marca 2012

Mocy Przybywaj!!!! / Mike

Zacznę od końca. Czyli od regeneracji.
Po takim treningu jak dziś regeneracja i odpoczynek to podstawa po właśnie wtedy organizm adoptuje się  do nowych większych obciążeń…
A tu po powrocie okazało się że spadł nam sufit i zamiast odpoczywać sprzątałem prze kilka godzin. A Patton dodatkowo uatrakcyjniał mi całą zabawę sikając słodko, jedząc gruz i robią cudowne małe śmierdzące kupki:)

No ale wróćmy do treningu. Po wczorajszym dniu odpoczynku na dziś w planie był trening z Pio_Trkiem, co prawda oryginalnie miałem co innego zaplanowane ale odpuścić trening z Braciszkiem? O nie!

Mieliśmy wykonać ćwiczenie F1 na długim wymagającym podjeździe w Łężcach nieopodal Sierakowa. Ale żeby się tam dostać należało pokonać kilkadziesiąt kilometrów po wiatr. A wiało dzisiaj całkiem całkiem ( 25km/h )…

Pio_Trek chyba się na mnie obraził bo cały ten odcinek dojazdowy jechał z tyłu i nie odzywał się wcale. Nawet na przerwie na sikanie nie dał się sprowokować i wciągnąć do rozmowy… No nic pozostało zagryź zęby i przebijać się przez ten cholerny wiatr.
Przez 1.5h, bo tyle z lekkim okładem zajął dojazd jechałem w 4 i 5a strefie. Noga była ciężka ale jakoś kręciła. Takie dziwne uczucie, zmęczony ale daje rade… Tak analizując teraz to jazda w tak wysokich strefach przez tak długi okres wróży dobrze, bądź jestem przetrenowany ale wtedy raczej nie wszedł bym tak wysoko.

Po dotarciu do miejsca wykonywania zaplanowanych ćwiczeń bez zbędnego gadania i czułości przystąpiliśmy do pracy.

Wykonaliśmy 4 podjazdy, każdy o długości około 1.7km ( nie źle jak na Wielkopolskę:) ).
Na drugim powtórzeniu Pio_Trek tak pod cisnął że nie chwyciłem mu nawet koła. Robi się niebezpiecznie skoro z łatwością odjeżdża mi na podjazdach. Ten NTK, kimkolwiek jest, robi dobrą robotę:) Mimo prestiżowej porażki uważam moje samopoczucie na podjeździe i jakość wykonanej pracy na tym treningu wysoko. Bolało ale nie przeszkadzało to w utrzymaniu rytmu.

Po zakończonych ćwiczeniach i małym bufecie ruszyliśmy w drogę powrotną. Po paru kilometrach na zjeździe złapałem kapcia. Nie wiem i Pio_Trek też nie wie jak to jest że płasko leżąca na podłożu śruba wbija się pionowo w oponę!!!


Niestety moja pompka uległa awarii a Braciszka za 9.90zł kupiona w Lidl-u nie za bardzo chciała pompować. Na ale Piotr ma Łapę i nawet kamieniem by oponę napompował! Po kilkunastu minutach mocowania się z panom ruszyliśmy dalej.


Wracając mieliśmy wiatr w plecy więc jadąc na luzie w niezłym tempie raczyliśmy się rozmową o wierzę w boga lub jej braku, o wzajemnym szacunku pomiędzy ludźmi  o odmiennej wierze, o życiu i drogach jakie w nim wybieramy no i oczywiście, bezwzględnie o Dupie Marynii.

Reasumując trening ciężki, długi i wyczerpujący ale w takim towarzystwie to nawet do piekła…. Jestem zmęczony nie powiem, czuje jednak że plan treningowy zmierza w dobrym kierunku i że jest progres a to ważne bo kto się nie rozwija ten się cofa!

03:57:55

Hr avg 149, Hr max 189( max tego sezonu :) ), dist 86.6km, spd avg 25.5km/h, asc 435m, kcal 2921, zmęczenie 8.

czwartek, 29 marca 2012

Inteligętny trening... / Mike

Plan treningowy planem treningowym ale trenować należy z głową dlatego zamieniłem dni odpoczynku. Nie czułem się dziś za dobrze, byłem senny i choć to szokujące nie miałem ochoty na trening. Wykonam go jutro a dodatkowym bonusem będzie fakt ze wykonam go razem z Braciszkiem.

Nie chcąc jednak tracić całego popołudnia postanowiłem dotlenić troszkę szare komórki spacerując spokojnie z psem po lesie.

I wiecie co? zadziałało:) Już mi lepiej i zaczynam czuć głód roweru...



:)

Generał Patton wypatruje wroga!



środa, 28 marca 2012

E1 / Mike

Dziś w planie regeneracja. Wykonałem trening na rowerze MTB, spokojna jazda w 1 strefie, choć trudno nazwać ja spokojną bo dzisiejszy wiatr był chyba najmocniejszy w tym sezonie. Bez kitu wiało naprawdę mocno w okolicach 40km/h, momentami jak zacinał z boku trudno było się na rowerze utrzymać!

Po drodze wjechałem wprost w środek stada młodych jeleni. Były dosłownie wszędzie z prawej, z lewej, z przodu i z tyłu. I w dodatku ruszyły ze spokojem w tym samym kierunku co ja. Przez te kilkanaście sekund byłem członkiem tego stada. Niesamowite przeżycie, moment jedności człowieka z zwierzęciem:)

Po około godzinie jazdy skręciłem w kierunku powrotnym i od tego momentu wiatr zaczął pomagać.
Samopoczucie dobre, lekkie zmęczenie mięśni po wczorajszych testach ale ogólnie przyzwoicie.
Na koniec kilkunastu minutowa runda po Szamotułach.

01:58:23

Hr avg 126, Hr max 149, dist 46km, spd avg 25.5km/h, kcal 1142, zmęczenie 3

Dzień 73 / A1 po raz pierwszy ... / PIO_TREK

Po wczorajszym trudnym treningu na dzisiaj"NTK" zaplanował mi kolejną dawkę wysiłku. Tym razem do wykonania miałem ćwiczenie A1 a więc anaerobowe interwały wytrzymałościowe.

Dzisiejszy trening był wiec specyficzny pod wieloma względami. Po pierwsze - wykonałem go po raz pierwszy w tym sezonie na rowerze MTB czyli "Marianie". Po drugie - po raz pierwszy wykonałem ćwiczenie A1.
Po trzecie - po raz pierwszy testowałem nowe siodełko oraz chwyty.

Trener radził bym ćwiczenie A1 wykonał na asfalcie, dlatego na początku treningu ruszyłem z Szamotuł w kierunku Piotrkówka, następnie lasami przebiłem się do wsi Jaryszewo. Było to bardzo trudne bo droga wyglądała jak pustynia ale dzięki temu mogłem się odpowiednio rozgrzać przed czekającymi mnie trudami.

Na szczęście w Jaryszewie ponownie wjechałem na asfalt i przejechałem przez Brączewo ...

Most na Warcie pomiędzy Stobnicą a Brączewem
Za wsią rozpocząłem wykonanie ćwiczenia A1 ( Opis ćwiczenia znajdziecie w menu treningowym ).

Zgodnie z ustaleniami trenera wykonałem 4 serie na każdą składało się 3 minutowe ćwiczenie oraz następujący po nim odpoczynek. Zgodnie z nazwą jest to ćwiczenie anaerobowe więc podczas jego wykonywania powinienem jechać w strefie 5b ( 174-179 ). Niestety mnie dzisiaj nie udało się wejść do tej strefy :(  Przy pierwszym powtórzeniu zaliczyłem strefę 5a - 172 , a przy kolejnych trzech tylko strefę 4 - 165.

Być może wina leżała w tym że odcinek na którym wykonywałem to ćwiczenie, nie do końca był płaski. Być może ze względu na zbyt wysoko podniesione siodełko. Ale raczej na pewno wina leżała w "zmęczeniu" po wczorajszych sprintach i nie słuchaniu się wcześniejszych zaleceń "NTK" :( Człowiek uczy się na błędach, więc; PRZEPRASZAM TRENERZE ZA NIESUBODYNACJĘ !

Mając w głowie słowa "NTK"; "W drugiej części jedź spokojnie", w czasie tej części treningu postanowiłem utrzymywać tętno w zakresie stref 1 i 2 ( 112-151 ), i tylko momentami na podjazdach podkręcałem tempo i wchodziłem do strefy 3 ( 152-158 ).

Kończąc ostatni odpoczynek po ćwiczeniu ruszyłem przez Obrzycko, lasami do Wronek gdzie dotarłem po około 1,5 treningu. Przyszedł więc czas na pierwszy bufet. Zatrzymałem na ławeczce obok fabryki Samsunga...

Jeden z parkingów przy fabryce Samsunga ...

Gdy już posiliłem się odpowiednio ruszyłem w dalsza drogę. Przejechałem przez Wronki i skierowałem się do wsi Binino, gdzie ponownie zjechałem z asfaltu na nieutwardzone drogi. Zaprowadziły mnie one leśnymi duktami do wsi Zajączkowo, za którą zrobiłem sobie drugi bufet ...

"Marian" w leśnej szacie :)
Podczas tego postoju skorygowałem trochę wysokość siodełka, obniżając ja o około 2mm. Niby nie wiele ale różnica była dość odczuwalna i nogi jakby kręciły lepiej, bo biodra się już "nie bujały".

Ostatnia część treningu od wsi Zajączkowo do samych Szamotuł była znacznie łatwiejsza, bo jechałem z wiatrem i nie napinałem się też zbytnio na prędkość.

P.S.
Mimo że nie do końca udało mi się wykonać założenia treningowe, to dzisiejszy trening należał do wyjątkowo przyjemnych. A złożyło się na to; słoneczko, bez chmurne niebo i przyjemna temperatura :) Wiosno trwaj !!!

Bym zapomniał :)
Nowe siodełko Ritchey WCS Streem jest dużo wygodniejsze, a "łapy" dzięki chwytom Ritchey WCS Ergo trzymają kierownice jak nigdy przedtem :)

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/f6ootq4a1cdtckte

W sumie pokonałem 82,10km w czasie 3h 00min 06sek ze średnią prędkością 27,5 km/h
HR śr. 142 , HR max. 172. Spalone kalorie; 2578 kcal , Przewyższenie; 210m
Temp. śr. 18 st. C.

wtorek, 27 marca 2012

Dzień 73 / P1 na początek nowego mikrocyklu / PIO_TREK

Dzisiaj rozpocząłem ostatni trzytygodniowy mikro-cykl przed pierwszym startem w Dolsku. Do wykonania miałem ćwiczenie P1 czyli sprinty. Chyba już po raz ostatni wykorzystałem do tego celu rower szosowy.
Od jutra zacznę "wdrażać" treningi na rowerze MTB ( czyt. "Marianie" )

Pierwszą część treningu postanowiłem wykonać pod wiatr, dlatego na początku ruszyłem w kierunku Lubasza. Jak zwykle zacząłem od 15 minutowej rozgrzewki, w czasie której powoli zwiększałem tętno przez pierwszą,
a potem drugą strefę.

Gdy bylem już odpowiednio rozgrzany, przeszedłem do wykonania ćwiczenia właściwego...
Tym razem na polecenie "NTK" wykonałem 8 serii po 6 sprintów. Każda seria składała się 6 około 10 sekundowych sprintów oraz następującego po każdym z nich 50 sekundowego odpoczynku.
Pomiędzy seriami odpoczywałem także przez 6 minut jadąc w drugiej strefie tętna ( 139-151 ).
W sumie wykonałem 49 sprintów ponieważ przy jednej serii się zagapiłem i wykonałem ich 7 :)

Ostatni z dzisiejszych sprintów wykonałem tuż przed Wronkami, a przypadający po tej serii odpoczynek wykonałem na ulicach tego miasta by następnie wyjechać w kierunku Szamotuł. Okazało się wtedy, że cały odcinek do naszego miasta pojadę z wiatrem :) Postanowiłem to wykorzystać i wykonałem 20 minutową tempówkę w trzeciej strefie tętna ( 151- 158 ) podczas której prędkość jazdy oscylowała w granicach 40-45 km/h :)

Na koniec treningu jak zwykle mały "lans" na ulicach Szamotuł który wykorzystałem do wykonania rozjazdu.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/9sdsvbt5th1sl9t4

W sumie pokonałem 83,00km w czasie 2h 31min 43sek ze średnią prędkością 33 km/h
HR śr. 146 , HR max. 163. Spalone kalorie; 2266 kcal , Przewyższenie; 175m
Temp. śr. 14 st. C.

P.S.
Po dzisiejszym treningu postanowiłem umyć wszystkie rowery. "Zimówka" umyta i wypieszczona wylądowała na strychu :) Do "Mariana" założyłem czujniki prędkości oraz kadencji, napompowałem widelec, a także ustawiłem "odpowiednio" nowe siodełko :) Można więc powiedzieć że póki co jest gotowy do pierwszego terenowego treningu. Wkrótce czeka go jeszcze wymiana opon, napędu oraz środka suportu, ale póki co musi dawać radę z tym co ma. Na koniec przyszła pora na kosmetykę i pielęgnację "Erwina", która zakończyła dzisiejszy rowerowy dzień.

Siła Ducha i Umysłu... / Mike

Po wczoraszym popołudniowo-późnonocnym świętowaniu 2 narodziń mojej Siostrzyczki nie czułem się za bardzo bojowo…
Pomimo tego po tygodniu regeneracji postanowiłem sprawdzić jak tam „noga” i wykonałem test w terenie. W planie miałem M4 ale lekko zmodyfikowałem to ćwiczenie wykonując wspomniany test po pętli w terenie. W tym celu pojechałem do Stobnicka na pętle interwałową która wyznaczyłem w zeszłym sezonie.

Niestety przez działalność leśników końcówka przestała istnieć, ale wiem ze ten odcinek jeździłem w 3 minuty i też tyle odjąłem od czasu do pobicia…

Noga podawał dziś że hej, już na dojeździe pod silny wiatr czułem moc i siłę, „wiaterek” wcale mi nie przeszkadzałJ

Gdy byłem już porządnie rozgrzany rozpocząłem ćwiczenie. Jechałem jak na początku wyścigu czyli na maksa i w trupa. Tętno w 4 i 5 strefie, cały czas na bólu. Myślałem tylko o jednym, o dokręcaniu gdzie się tylko da. Dawno nie jeździłem z takimi prędkościami po lesie więc musiałem troszkę popracować nad rytmem. Po kilku minutach było już przyzwoicie. Koniec pętli wiódł pod wiatr i w trudnym  „wyhamowującym” terenie, nie ukrywam że pętle kończyłem solidnie „podcięty” i „wyjechany”, na wysokim tętnie.

No ale wynik mnie samego zaskoczył. Po kalkulacjach związanych z skróceniem zeszłorocznej wersji pętli okazało się że poprawiłem lipcowy ( sezon w pełni ) wynik o 1 minute a nie mamy jeszcze kwietniaJ Jak dla mnie super!!!

Nie mówię ze jestem w startowej formie parę elementów musze jeszcze znacząco poprawić ale jest potencjał. Teraz należy go oszlifować, lekko wykalibrować i może być naprawdę fajnieJ

Dane z testu:

Hr avg 169, Hr max 180, dist 9km, czas 19:26:05 NOWY REKORD

Po teście wykonałem 20 minutowy rozjazd, oczywiście w 1 strefie, a następnie kolejną 20 minutową tempówkę na progu. Na koniec kilkanaście minut spokojnego pedałowanie.
Droga ku zakwaszeniu...


W sumie wykonałem 40 minut jazdy na progu, całkiem sporo jak na pierwsze ćwiczenie tego rodzaju. Jestem zmęczony ale nie „zajechany” jak koń po westernie:)

Niestety powrót w teren uświadomił mi jak wiele piachu mamy w okolicy. Niby początek wiosny dopiero parę ładnych ciepłych dni a w lesie, plaża….:(

A i jeszcze jedna rzecz, na ostatnim treningu musiałem zgubić czytnik kadencji… i znowu wydatkiL

02:00:38

Hr avg 146, Hr max 180, dist 51.7km, spd avg 27km/h, asc 125m, kcal 1602, zmęczenie 5

Dedykacja  Dnia:

Agnieszka pokazałaś że jesteś twarda że siłą woli i umysłu można osiągnąć niesamowite rzeczy. Pokonałaś chorobę! Jesteś jak Lance…, co ja pieprze, On jest jak TY!

Dla mnie jesteś bohaterką, inspiracją i motywacją. KOCHAM CIĘ SIOSTRZYCZKOJ


niedziela, 25 marca 2012

E1 na płónoc od Szamotuł / Mike

Dziś E1 po lesie na Treku 8500. Spokojnie w 1 strefie, wiatr zachodni cały czas przeszkadzający. Pogoda wyśmienita, co wpłynęło na pozytywne odczucia z dzisiejszego treningu. Fajnie tak czasami sobie po prostu popedałować ciesząc się jazdą i widokami:)

01:29:30

Hr avg 131, Hr max 154, dist 37.1, spd avg 26.3, asc 70m, kcal 977, zmęczenie 2

P.S. Od wtorku znowu zakwaszamy:)



Dzień 72 / Łężeczki po raz pierwszy ... / PIO_TREK

Na dzisiejszym treningu wykonałem ćwiczenie E1 czyli aktywna regenerację choć momentami było to raczej E2. Wszystko za sprawą mocnego wiatru.

Pierwsza część treningu to właśnie zmaganie się z wiatrem. Jako cel podroży obrałem dzisiaj punkt widokowy w Łeżeczkach wiec prawie cały czas jechałem pod wiatr. Po przeszło godzinie dotarłem na miejsce, jednak tym razem były to odwiedziny czysto turystyczne bez wykonywania ćwiczeń na naszym ulubionym podjeździe.

Punkt widokowy w Łężeczkach w promieniach wiosennego słońca :)
 Na punkcie zatrzymałem się na chwile by zrobić zdjęcie oraz zjeść banana, by następnie ruszyć w dalszą drogę. Prowadziła ona przez Chrzypsko i Wronki do Szamotuł. Tym razem było dużo łatwiej, bo wiatr zaczął pomagać i jechałem znacznie szybciej :)

P.S.
Mimo że przekroczyłem o 20 minut zakładane na dzisiaj 2 godziny treningu to nie mam wyrzutów sumienia, bo było warto podróżować trochę dłużej i cieszyć się pięknym słonecznym wiosennym dniem. Dzięki temu "baterie życiowe" zostały naładowane do pełna by sprostać trudom nadchodzącego tygodnia!

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/cbq81i4m64ull52i

W sumie pokonałem 75,70km w czasie 2h 23min 08sek ze średnią prędkością 31,9 km/h
HR śr. 136 , HR max. 158. Spalone kalorie; 1914 kcal , Przewyższenie; 230m
Temp. śr. 16 st. C.

sobota, 24 marca 2012

"Projekt Koła" - Testy / Mike

Dziś po dwóch dniach przerwy mogłem wreszcie wskoczyć na rower i wreszcie przetestować nowe koła:)
 Pierwszy trening MTB w tym roku i pierwszy trening na nowym zestawie kół. Pogoda wyśmienita, nogi dawały rade mimo braku świeżości, wiatr przeszkadzał, pomagał kręcił po lesie czyli standardowo:)

Wykonałem trening wytrzymałościowy jadąc w 2 strefie, na podjazdach wchodziłem momentami do 3 strefy.

Najważniejsze z dzisiejszego treningu są jednak testy nowych kół. A więc:

Nie myślałem ze będzie taka różnica. Zestaw jest naprawdę lekki i to czuć podczas jazdy. Lepiej się toczą przez co stawiają mniejszy opór, przyspieszanie jest znacznie łatwiejsze jak również utrzymanie pędu. Opony Mezcal znacznie lepiej sprawdzają się w naszym Wielkopolskim środowisku, na piachu lepiej niż Gato ale i tak żadna opona nie zmieni wkur… charakteru piachu!!!!
Mimo to lepiej trzymają podłoże, pewniej też się zachowują w zakręcie ( dają dużo frajdy i adrenaliny ). Niestety mają jedną wadę ( która była notabene zaleta Gato ), w błocie „stają”… w odróżnieniu od Gato, no ale statystycznie częściej ścigamy się w piachu niż błocie:)

Podsumowując jest super a z „mleczkiem” będzie jeszcze lepiej!

01:58:00

Hr avg 142, Hr max 165, dist 53.3, spd avg 28.4, cad avg 92, asc 140m, kcal 1457, zmęczenie 4

P.S. Na koniec fajnego treningu zostałem obtrąbiony przez jakiegoś Debila ( Marcin celowo używam tego słowa z pełną świadomością… ) na światłach. Baran jeden, nie za bardzo zna chyba nowe przepisy Kodeksu Drogowego. Skończyło się na „konstruktywnej” wymianie zdań i pochwał oraz jednopalcowa gestykulacja w moim wykonaniu…

  1. Ta Ambona...:)

Dzień 71 / Chyba jeszcze E2 - wytrzymałość? / PIO_TREK

Dzisiaj całą rodzinką wybraliśmy się do Chojna, by posprzątać i przygotować do sezonu domek letniskowy.
W związku z tym musiałem dostosować do dzisiejszego dnia moje plany treningowe i zabrałem ze sobą rower szosowy. Zadanie nie było łatwe, bo zmienił mi się trochę metraż auta :) Jak się jednak okazało nie taki Mini mały jak go malują i rower zmieścił się bez problemu! Oczywiście po zdjęciu kół i rozłożeniu tylnych siedzeń...

Mini "Zenek" z "Erwinem" w środku :)
Ostatnio zostawiłem u "NTK" mój kalendarz z rozpiską treningów, w celu rozplanowania przez niego drugiej części sezonu, teraz już pod kątem konkretnych maratonów. Dlatego nie wiedziałem dokładnie, co mam na dzisiaj zaplanowane? Postanowiłem nie dręczyć go w weekend telefonami, i zdecydowałem się wykonać dzisiaj ćwiczenie E2 czyli wytrzymałość.

Jako trasę treningu wybrałem drogę powrotną z Chojna do Szamotuł. Pierwsze 10 minut to spokojna jazda i delikatne podnoszenie tętna. Nóżki były świeże, a do tego jechałem z wiatrem :) Łatwo nabrałem prędkości i jechało się bardzo przyjemnie. Co prawda po drodze miałem kilka przystanków m.in. na przejeździe kolejowym i na światłach we Wronkach, które trochę wybiły mnie z rytmu, ale nie wpłynęły znacząco na czerpaną radość z jazdy.

P.S.
Patrząc na tętno średnie nie wiem czy dzisiejszy trening mogę zakwalifikować do kategorii E2, ale myślę że tak :) A jesli nawet nie, to i tak trening był krótki więc nie zaburzy znacząco tygodnia regeneracji. Zwłaszcza że jutro mam zamiar wykonać dwie godziny E1 - aktywnej regeneracji.

Ślad treningu;
 http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/b70acshfqtvtlcdq

W sumie pokonałem 33,40km w czasie 53min 03sek ze średnią prędkością 37,9 km/h
HR śr. 156 , HR max. 169. Spalone kalorie; 883 kcal , Przewyższenie; 80m
Temp. śr. 19 st. C.

czwartek, 22 marca 2012

Dzień 70 / E2 z portugalskim akcentem / PIO_TREK

Na dzisiejszym treningu wykonałem ćwiczenie które miałem wykonać wczoraj, a mianowicie
E2 - wytrzymałość...

W samo południe wsiadłem na "Erwina" i ruszyłem na szlak. Na początek jak zwykle 10 minut rozgrzewki, a następnie wykonałem cztery serie ćwiczeń. Na każdą składało się 15 minut jazdy w strefie 2 ( 139-151 )
oraz 10 minut jazdy w strefie 1 ( 112-138 ).

W czasie dzisiejszego treningu minąłem drogowskaz, który wskazywał; "Lizbona 1km".
Nie wiedziałem że stolica Portugalii znajduje się moim powiecie :)


Na koniec treningu krótki rozjazd połączony z lansem po Szamotułach, w takcie którego o mało nie miałem kolizji z samochodem który wyprzedzałem. Jednak to była moja wina :( Na szczęście wygiąłem się na rowerze jak agrafka i uniknąłem przytarcia :)

P.S.
Pogoda była dzisiaj tak piękna że postanowiłem jechać w krótkim stroju i wcale nie było mi zimno. Wszędzie czuć było prawdziwą Wiosną !

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/e4c60j3ksvcu9tul

W sumie pokonałem 67,40km w czasie 2h 00min 31sek ze średnią prędkością 33,6 km/h
HR śr. 141 , HR max. 153. Spalone kalorie; 1711 kcal , Przewyższenie; 105m
Temp. śr. 18 st. C

"Projekt Koła" - Meta / Mike

Z dumą oznajmiam że „Projekt Koła” został zakończony:)

Mnie się bardzo podobają a cały zestaw jest bardzo lekki, kolorystycznie pasują do całości roweru, są taką wisienką na torcie…

Chciałbym Serdecznie podziękować za pomoc w budowie Gaborowi. Dzięki SZWAGIER:)

Został jeszcze jeden element, mleczko… Hi Hi będą jeszcze lżejsze:)









środa, 21 marca 2012

Dzień 69 / E1 zamiast E2 i negocjacje / PIO_TREK

"Wstępnie" na dzisiaj w planie miałem 1,5h E2 jednak w czasie dnia, okazało się że trening mogę wykonać wspólnie z Bratem. Wstępnie umówiliśmy się na godzinę 13.15 i tak też ruszyliśmy ...

Już w trakcie powitania okazało się że ubraliśmy się dzisiaj jednakowo :) Czyżby Braterska telepatia?
Mike zaproponował trasę, którą próbowałem trochę zmienić. Niestety "założenie" było inne i w delikatny sposób zostało mi to wyperswadowane. Nie zamierzałem jednak tak łatwo rezygnować ze swoich propozycji :)

Na początku treningu zaproponowałem by jechać na zmianę po 10 minut s trefach tętna 1 i 2.
Czyli odpowiednio dla mnie ( 112-138 ) , ( 139-151 ). Mike zgodził się, ale na zmiany co 5 minut :)

W ten sposób dojechaliśmy do wsi Piotrowo, gdzie Mike zgłosił że dzisiaj dla niego to trochę za wysoko, bo czuje jeszcze w nogach poprzedni tydzień. Zmieniliśmy więc plany treningowe i po "negocjacjach" przeszliśmy do E1.

Jak się później była to dobra decyzja, bo dzięki temu mogliśmy spokojnie porozmawiać i cieszyć się pierwszym dniem Wiosny! Hip! Hip! Hurrra !!! :) Co prawda pogoda mogłaby być trochę lepsza, ale nie ma co narzekać i trzeba cieszyć się tym co jest! Pamiętając o tym co było. A LEPSZE DNI JESZCZE PRZYJDĄ!

Kręcąc spokojnie, pokonaliśmy kolejne kilometry i wróciliśmy do Szamotuł, gdzie odprowadziłem Mike-a pod jego dom, a sam wróciłem do swojego.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/8asd2vm30nger3cg

W sumie pokonałem 47,10km w czasie 1h 30min 01sek ze średnią prędkością 31,6 km/h
HR śr. 127 , HR max. 151. Spalone kalorie; 1071 kcal , Przewyższenie; 75m
Temp. śr. 14 st. C

wtorek, 20 marca 2012

poniedziałek, 19 marca 2012

Lekki i lyżejszy! /Gabor

Nowe przednie koło do moje szosowe rower wyszło nie zły, ale od wszyscy ono jest najczęszy ma 803g. Ale co dobre, ono bły bardzo tani "budzetowa" i tylko 16g waży więcej niż mój stare Bontrager RaceLite.


Novatec piasta ma ok 70g, 

Stare obręć Mavic MA3 już rzadko spotekany stare sprzęt, jest nie zniszczalna.


Tylne koło Michała, jeszcze bez centrowanie.



Co myszlicie ile waży przednie koło? Zgadnijcie!


Jescie kilka kół i będę robił koła olimpijski!

Dzień 68 / Aktywna regeneracja przy silnym wietrze / PIO_TREK

Rozpocząłem właśnie tydzień regeneracji, dlatego dzisiaj w planie miałem do wykonania ćwiczenie E1 - aktywną regenerację, polegającą na 1,5h jeździe w pierwszej strefie tętna.

Żeby wykonać zadanie wskoczyłem na rower szosowy i ruszyłem w kierunku Wronek.
Pierwsza część treningu to jazda pod wiatr. Wiało dzisiaj tak mocno, żeby utrzymać tętno w zakresie ( 112-138 ) musiałem "mielić" prawie w miejscu, a prędkość oscylowała w granicach 25 km/h.

Kiedy nawróciłem we Wronkach, sytuacja zmieniła się diametralnie. W trakcie jazdy z wiatrem z łatwością poruszałem się z prędkościami 40-45 km/h utrzymując tętno w zadanej pierwszej strefie.

Na koniec treningu pokrążyłem jeszcze po ulicach Szamotuł i wróciłem do domku.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/6vrv9lkaslbcgvlf

W sumie pokonałem 42,20km w czasie 1h 25min 05sek ze średnią prędkością 29,8 km/h
HR śr. 125 , HR max. 135. Spalone kalorie; 992 kcal , Przewyższenie; 80m
Temp. śr. 13 st. C

Back to Basic../ Mike

Wykorzystując utrzymującą się dobrą pogodę postanowiłem w Niedziele sprawdzić jak się sprawy mają w jednej z naszych ulubionych miejscówek treningowych czyli w Sierakowie. W planie i tak był 3 godzinny trening więc wszystko pasowało idealnie. Było nieco zimniej niż w sobotę ale i tak ciepło wręcz idealnie ( bo nie za gorąco ) na krótki strój. Ja jednak w odróżnieniu od Braciszka jechałem bez bielizny pod spodem.

Wyruszyłem przez Wronki do Sierakowa, noga zmęczona po poprzednim trudnym treningu ale jakoś kręciła momentami nawet całkiem fajnie, brakowało jednak „świeżości” zwłaszcza po górę. Utrzymywałem tętno w 3 i 4 strefie. Podjazdy jechałem na spokojnie, bez napinania się, kontrolowałem prawidłową pozycje na siodełku, wyrównywałem oddech, koncentrowałem się na równym poprawnym pedałowaniu. Jednym słowem podjazdy traktowałem jako „doskonalenie techniki”.

Do Sierakowa cały czas pod wiatr, później z resztą też… Nie wiem jak to jest z tym wiatrem, wieje z zachodu a jak nawrócisz na wschód to wieje ze wschodu. No może troszkę przesadzam ale na powrocie wiatr kręcił we wszystkich kierunkach tak że praktycznie tylko momentami pomagał. No trudno co zrobić...

Za Sierakowem zaliczyłem najdłuższy podjazd tego dnia, na punkt widokowy w Grobi. 1.4km długości i 44m przewyższenia. Na górze zrobiłem sobie chwile przerwy na mały bufet i pstryknięcie fotki.



Trasa powrotna to kolejno Chrzypsko Wielkie, Wróblewo, Ostroróg i Szamotuły. W Dobrojewie drogowcy po raz setny łatają te same dziury. W ogóle nie „kumają” jak te żaby w Wróblewie, że takie „pudrowanie” nic nie daje. A propos żab, we Wróblewie bez zmian, żaby nadal giną…:(

Reasumując trening udany, miły i piękny krajobrazowo, uwielbiam tą okolice to chyba moja urobiona szosowa trasa. Nogi ciężkie ale dały rade, co mnie bardzo cieszy zwłaszcza mając na uwadze kilka trudnych treningów z tego tygodnia. Jakieś zaczątki formy się pojawiają takie przedwiośnie:)

Kolejny cykl treningowy zbliża się do końca, w Marcu udało się wykonać zaplanowane obciążenie i czas w 100%, nawet z lekką „górką”, samopoczucie dobre, motywacja również, więc optymistycznie…

Przede mną tydzień regeneracji a potem ostatni przedstartowy cykl treningowy.

03:12:30

Hr avg 147, Hr max 174, dist 100,5km, spd avg 32km/h, asc 315m, kcal 2575, zmęczenie 7

niedziela, 18 marca 2012

Dzień 67 / Kompilacja; P1 + P2 + E2 + M1 / PIO_TREK

Wczoraj była naprawdę piękna pogoda! Niestety nie było mi dane cieszyć się nią tak jak bym chciał, ponieważ cały dzień spędziłem w pracy, a dokładniej na gaszeniu palących się traw. Zaburzyło to trochę odpoczynek przed dzisiejszym wyczerpującym treningiem. Jadnak jak się okazało, nie miało chyba na niego wpływu. Ale o tym później...

Na ostatni dzień mikro-cyklu "NTK" zaplanował mi taki sam trening jaki on wykonał wczoraj, kiedy ja biegałem za ogniem, a mianowicie ćwiczenie P1 czyli sprinty.

W samo południe wsiadłem wiec na "Erwina" i ruszyłem w kierunku Obornik. w tej części trasy postanowiłem się dobrze przygotować do czekającej mnie serii sprintów. Pierwsze 10 minut to jazda w strefie 1( 112-138 ), drugie 10 minut to jazda w strefie 2 ( 139-151 ) a następnie kolejne 10 minut jazdy w strefie 1, kiedy to przejechałem przez Oborniki i wyjechałem w kierunku Czarnkowa.

Wyjeżdżając z Obornik rozpocząłem ćwiczenie P1 czyli sprinty. Dzisiaj wykonałem 40 sprintów. Złożyło się na nie 8 serii po 5 sprintów. Każdy sprint trwał około 10 sekund, po których odpoczywałem 50 sekund i wykonywałem kolejny. Po każdej serii odpoczywałem jadąc spokojnie przez 5 minut, po których od razu przechodziłem do następnej serii.

Sześć serii ćwiczenia wykonałem na płaskim terenie, siódma przypadła na zjeździe do Czarnkowa a kończyłem ja na ulicach tego miasta. Natomiast ostatnia ósma była tzw. "wisienką na torcie" bo wykonałem ją na podjeździe z Czarnkowa do wsi Dębe przez co zmieniła się w ćwiczenie P2 a wiec sprint na podjeździe. Przyznam się Wam że było naprawdę trudno, bo miałem już w nogach 7 serii i na dodatek ciężko jest odpocząć pomiędzy sprintami jadąc cały czas na podjeździe :) Mimo wszystko dałem radę i wykonałem wszystkie zaplanowane na dzisiaj serie.

Po ostatniej odpocząłem jadąc w pierwszej strefie przez pięć minut, a później wykonałem 15 minut ćwiczenia E2 - wytrzymałość, jadąc w strefie 2 ( 139-151 ).
Kończąc ćwiczenie dojechałem do pomnika, który znajduje się w lesie przed Klempiczem, gdzie urządziłem sobie krotki bufet ...


Gdy ruszyłem dalej, jadąc przez następne 15 minut wykonałem znowu ćwiczenie E2, a zaraz po nim przez kolejne 15 minut wykonałem ćwiczenie M1 czyli tempówkę w strefach tętna 3 i 4 ( 152-168 ). Cały trening zakończyłem 12 minutowym rozjazdem.

P.S.
Mimo że pogoda była dzisiaj trochę gorsza niż wczoraj, to zdecydowałem się przejechać trening po raz pierwszy "na krótko" w tym roku. Choć może nie do końca, bo pod strojem miałem nowy komplet bielizny termoaktywnej, który sprawdził się rewelacyjnie!

Nie wiem czy to przez pogodę, czy prze krotki strój? Ale nogi podawały dzisiaj niesamowicie :) Mimo ciężkich ćwiczeń, aż chciało się kręcić kolejne kilometry!

Wiedziałem że to ostatni dzień mikro-cyklu, a od jutra rozpoczynam tydzień regeneracji. Dlatego dzisiaj postanowiłem się trochę bardziej zmęczyć, a że pogoda sprzyjała. Męczyłem się z tym większą przyjemnością :) Nie wiem, co na to trener, ale myślę że mi to wybaczy?

Suma-sumarum; Wczorajszy ciężki dzień w pracy nie wpłynął negatywnie na moją formę, i "nie chcący" udało się dzisiaj wykręcić "niezłą" średnią.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/9bo8gklhha61hbko

W sumie pokonałem 96,50km w czasie 2h 47min 01sek ze średnią prędkością 34,6 km/h
HR śr. 145 , HR max. 163. Spalone kalorie; 2469 kcal , Przewyższenie; 255m
Temp. śr. 17 st. C

sobota, 17 marca 2012

Roztopiony Batonik... / Mike

No kuźwa wreszcie. Wiosna!!! Pierwszy trening „na krótko” tego sezonu:)

Nogi od razu lepiej kręciły, jak bym miał doładowanie albo jechał na EPO, w sumie to nie wiem jak to jest jechać na EPO ale wydaje mi się że to mniej więcej takie uczucie, kiedy po długich tygodniach „ciężkiej” nogi nagle czujesz się dwa razy silniejszy!

Na początku treningu w czasie rozgrzewki jechałem na luzie 35-36km/h w pierwszej strefie i to pod wiatr…:)

Na ale może czas napisać coś więcej na temat dzisiejszych ćwiczeń. Zaplanowany miałem trening mocy w postaci ćwiczenia P1 czyli sprintów. Z racji na fakt że dzisiejsza trasa była pofałdowana częściowo wykonałem także sprinty na podjeździe ( P2 ).

Po 25 minutach rozgrzewki wykonałem 8 serii po 6 powtórzeń, w sumie 48, przerwa pomiędzy sprintami na stojąco wynosiła około 50 sekund. Przez cały trening miałem boczny raczej przeszkadzający wiatr, więc powtórzenia nie były łatwe. Mimo to radość z jazdy w taką pogodę odwrócił zupełnie moją uwagę od przeciwności:)

Każde przyspieszenie wykonywałem na 100%, na koniec treningu czułem duże zmęczenie ale mimo tego nogi do samego końca równo i mocno kręciły. Fajne uczucie…

Tak sobie pedałują i ciesząc się pogodą dojechałem prawie pod Sieraków. Na powrocie pomiędzy jedną z serii ćwiczeń urządziłem sobie bufet w postać batonika zbożowego. Rozpakowując go, dotarło do mnie że po wielu miesiącach jazdy w śniegu, deszczu, błocie i mrozie nareszcie mamy piękną, ciepła pogodę, prawdziwą wiosnę!!!

Ciekawe…, nie temperatura, nie bezchmurne niebo, nie pierwsza jazda „na krótko” sezonu a ten jeden mały roztopiony czekoladowy batonik mi to uświadomił. Dziwne kiedy i jakie rzeczy do nas przemawiają…:)

Na podjeździe we Wróblewie na rozgrzanym asfalcie wygrzewały się żaby, niestety ospałe po zimie nie bardzo „kumały” że przejeżdżają tamtędy samochody, bądź co bądź większe od nich. Brak tej świadomości doprowadził niestety do śmierci poprzez rozjechanie większości z nich:)


Na konie tradycyjny lans po wiosce…

02:31:17

Hr avg 144, Hr max 163, dist 75km, spd avg 31.8km/h, asc 200m, kcal 1959, zmęczenie 5

piątek, 16 marca 2012

Dzień 66 / E2 - wytrzymałość ( 10' + 10' ) / PIO_TREK

Po wczorajszym wyczerpującym treningu na dzisiaj miałem do wykonania ćwiczenie
E2 czyli wytrzymałość. Trener zalecił bym wykonał ją interwałami w strefach 1 i 2.

Jak wymyślił tak zrobiłem. Wsiadłem na rower szosowy i ruszyłem przez Bogdanowo w kierunku Suchego Lasu. Trening składał się z dwunastu dziesięciominutowych ćwiczeń. Zacząłem od 10 minut w strefie 1 ( 112-138 ) po których przejechałem 10 minut w strefie 2 ( 139-151 ), a następnie na przemian kolejne powtórzenia.

Z Suchego Lasu skręciłem w stronę Kiekrza, gdzie w wsi psarskie musiałem zatrzymać się na zamkniętym przejeździe kolejowym. Mam wrażenie że ilekroć tamtędy jadę, to jeden z tych dwóch przejazdów jest zamknięty. Przejechać tamtędy bez zatrzymania to jak trafić "szóstkę" w Totka :)


Gdy szlabany powędrowały w górę ruszyłem w dalszą drogę. Prowadziła ona przez Kiekrz, Rokietnicę, Mrowino i Pamiątkowo do Szamotuł.

P.S.
Dzisiaj jechało się bardzo przyjemnie bo dzięki słonecznej pogodzie było cieplutko :)
Mimo jazdy w strefach 1 i 2 udało się wykręcić niezłą prędkość średnią.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/13m4d9s2b1uk0gdh

W sumie pokonałem 64,20km w czasie 1h 59min 32sek ze średnią prędkością 32,4 km/h
HR śr. 140 , HR max. 153. Spalone kalorie; 1678 kcal , Przewyższenie; 160m
Temp. śr. 13 st. C

Jeszcze wiecej Kwasu... / Mike

Wczoraj odbyłem bardzo ciekawa dyskusje na temat zmęczenia psychicznego i stresu z wiązanego z praca, obowiązkami i codziennym pędem, i wpływu tego zmęczenia na jakość treningu. Długo nie musiałem czekać by sobie przypomnieć że w/w czynnik mają bardzo istotny wpływ na zaplanowane obciążenia treningowe.

Jak już wylądowałem w domu i mogłem wsiąść na rower byłem tak skołowany i wymęczony że zasypiałem i nie bardzo miałem motywacje do ciężkiego treningu zaplanowanego na ten dzień.

No ale nic, forma się przecież sama nie zbuduję. Na początku treningu noga bardzo „ciężka” nie chciała kręcić, szybkość reakcji też miałem obniżoną, jechałem jakby we śnie…

Do wykonania miałem ćwiczenie A4 czyli powtórzenia na tolerancje laktatu. Dla wtajemniczonych jest jasne że to nie byla jakie tam ćwiczenie tylko solidna dawka, obciążenia, wysokie tętno ( choć przy wykonywaniu ćwiczenie jest ono nie istotne ), kwas i ból. Postanowiłem więc dobrze się przed przystąpieniem do wykonywania ćwiczenia rozgrzać. Przez około 30 minut wykonałem kilka sprintów, przyspieszeń tak by się „przepalić”… I udało się, noga puściła, zmęczenie minęło, pojawiła się motywacja chęć do zakwaszania:)

Ćwiczenie wykonywałem w układzie 40 sekund przyspieszenie ( tętno w strefie 5a i 5b, wysoka prędkość i kadencja ) z 20 sekundami regeneracji. O regeneracji raczej trudno tu jednak mówić bo te 20 sekund starczą by zredukować biegi i złapać oddech a potem już kolejne przyspieszenie.

Wykonywałem w serii 5 przyspieszeń a potem odpoczywałem 5 minut. W sumie w czasie całego treningu wykonałem 25 przyspieszeń. Mała poprawka 24 przyspieszania bo w 4 serii musiałem skrócić o jedno przyspieszenie z powodu dziurawej nawierzchni w Jasionnej. No niestety pomimo wyborczego protestu i zablokowania „Tuskobusa” nie wymieniono jeszcze nawierzchni na nową…

Na koniec długi spokojny rozjazd z wiatrem w plecy. No i tradycyjna lanserska runda po Szamotułach:)

Dobrze mi się wczoraj wykonywało to ćwiczenie, znacznie lepiej niż w poprzednim sezonie. Pomimo dużego narastającego zmęczenia udawało się wykonać wszystkie przyspieszenia na 100%. Po treningu czułem się fizycznie i psychicznie lepiej niż przed jego rozpoczęciem.

01:56:21

Hr avg 138, Hr max 176, dist 59km, spd avg 30km/h, asc 90m, kcal 1405, zmęczenie 7

czwartek, 15 marca 2012

Dzień 65 / Tempówki interwałowe / PIO_TREK

No i zaczęło się dokręcanie śrubki :) Prawie każdy kolejny trening, zaplanowany przez "NTK" jest trudniejszy od poprzedniego. Dzisiaj w planie po raz pierwszy miałem ćwiczenie M2 czyli tempówki interwałowe.

Wsiadłem więc na "Erwin-a" ( czyt. rower szosowy ) i ruszyłem w stronę północy.
Na początek zwyczajowo rozgrzewka w strefie 1 ( 112-138 ), a następnie od razu zadane na dzisiaj ćwiczenia.

Składało się na nie pięć powtórzeń. Każde zawierało; 12 minut jazdy w pozycji aerodynamicznej z tętnem w strefach 4 i 5a ( 159-173 ) oraz 6 minut odpoczynku w czasie jazdy z jak najmniejszym tętnem. Trzecią serie kończyłem na ulicach Lubasza, gdzie zawróciłem i na powrocie wykonałem kolejne dwie.

Ćwiczenie okazało się bardzo wyczerpujące, bardzo trudno przez 12 minut utrzymać tętno na poziomie strefy 5a, zwłaszcza w kolejnych powtórzeniach przy nakładającym się zmęczeniu. Myślę jednak że jak na pierwszy raz to ogólnie było ok i dałem radę :)

Ostatnią tempówkę skończyłem w Obrzycku i znowu odpocząłem 6 minut.
Ostatnie kilometry przejechałem spokojnie w drugiej strefie ( 139-151 ) i dotarłem do Szamotuł, gdzie jadąc z wiatrem wykonałem jeszcze długi sprint i rozpocząłem krótki rozjazd połączony z lansem na mieście.

P.S.
Wracając do wczorajszej burzliwej debaty na naszym blogu... Chciałbym powiedzieć że chyba mam szczęście, bo nie spotkałem dzisiaj żadnego "niemiłego" kierowcy samochodu.

Dzięki wczorajszym komentarzom czytelników bloga, dowiedziałem się również że nasze posty nie trafiają w próżnię, a cieszą się zainteresowaniem :)
Zapraszam więc wszystkich czytających naszego bloga do większej odwagi i częstszego komentowania naszego bloga. Krytyka oraz pochwały mile widziane, dzięki nim nasz blog stanie się być może bardziej ciekawy ...

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/f38hdp97r0vev0e7

W sumie pokonałem 63,80km w czasie 2h 00min 33sek ze średnią prędkością 31,9 km/h
HR śr. 151 , HR max. 172. Spalone kalorie; 1925 kcal , Przewyższenie; 100m
Temp. śr. 11 st. C

"Projekt Koła" / Mike

Po tygodniach oczekiwania wreszcie dotarł kolejny element "Projektu Koła".
Obręcze!!! Śliczne białe i lekkie 330g:)

To będą mega wypasione kółka...:)


środa, 14 marca 2012

Kompensacja / Mike

Dziś wykonałem 2 godzinną jazdę regeneracyjną. Nogi ciężkie po wczorajszym i dodatkowo wiatr bardzo silny. Dlatego jechałem po pętli wokół Szamotuł. Nogi puściły dopiero jak dostałem radosną wiadomość… ale o tym w innym poście.
Jechałem w 1 i momentami 2 strefie wiec na luzie bez napinki.

Na ulicach Szamotuł troszkę przepychanki z „niedzielnymi” kierowcami którzy mimo iż ja jechałem ledwie w 1 strefie i tak mnie hamowali. Kto tym debilom prawa jazdy wydał. I nie przesadzam nazywając ich debilami, taką jazdą z stwarzają zagrożenie w ruchy drogowym nie mniejsze od tych debili co z dyskotek BeJaMi wracają!!!

01:55:22

Hr avg 130, Hr max 150, dist 51.5km, spd avg 29km/h, kcal 1247, zmęczenie 4

Kwas i Ból czyli A1.. / Mike

Udało się zaplanować wyjazd w góry za parę tygodni więc wprowadziłem trochę zmian w planie treningowy. Ćwiczenia na podjazdach zaplanowane na najbliższe dni zamieniłem z ćwiczeniami wytrzymałości anaerobowej zaplanowanymi na okres wyjazdu.

Wczoraj po raz pierwszy wykonywałem ćwiczenie A1 a może już je kiedyś jechałem, nie wiem w każdym razie nie pamiętam, przyjmijmy więc na potrzeby tego posta że wykonywałem je po raz pierwszy:)

Nadal bardzo silnie wieje z kierunku zachodniego dlatego tez właśnie w tym kierunku rozpocząłem trening tak by wracać po wyczerpujących powtórzeniach z wiatrem w plecy.

Spodziewałem się ze interwałowe powtórzenia w strefie 5a i 5b będą męczące ale nie myślałem że aż tak!!! Prawdziwa makabra… Ja wykonałem dwie serie po 3 trzyminutowe powtórzenia z 3 minutami regeneracji. Utrzymanie przez te 3 minuty tak wysokiego obciążenia i tempa jest naprawdę trudne. Dodatkowo bardzo szybko narasta zakwaszenie wiec ostatnią minutę każdego powtórzenia jechałem na całkowitym odcięciu, bólu i z mroczkami przed oczami. Jak do tej pory to chyba najtrudniejsze z ćwiczeń z planu treningowego.

Chyba mam dusze „górala” a nie „czasowca”... znacznie lepiej czuje się w 5 strefie jadąc pod górę niż po płaskim. Na ale jak plan to plan i takie dni jak wczoraj będą się powtarzać i nic na to nie poradzę więc po co się tym zamartwiać:)

Pogoda pochmurna ale nie padało na powrocie zgodnie z planem wiatr w plecy więc jechało się przyjemnie mimo zakwaszonych mięśni i dużego zmęczenia. Dziś regeneracja i jutro znowu „zakwaszamy”

02:26:44

Hr avg 139, Hr max 175, dist 72km, spd avg 29.8km/h, kcal 1797, zmęczenie 9.5

wtorek, 13 marca 2012

Dzień 64 / E1 - aktywna regeneracja... / PIO_TREK

Po ostatnich ciężkich treningach, wczoraj "trener" postraszył mnie wypaleniem i przetrenowaniem!

Dlatego dzisiaj , nie pozostało mi nic innego jak wykonać E1 - aktywną regenerację, zamiast ćwiczenia E2 - wytrzymałość. Cały czas jechałem na miękkim przełożeniu tak zwaną "luźną nogą" trzymając pierwszą strefę tętna ( 112-138 ).

Na odcinku drogi Lipnica-Szamotuły rozpoczął się remont drogi i ustawiono dwa "wahadła". Zatrzymując się na światłach za TIR-em, po zapaleniu się zielonego światła wykorzystałem go dwa razy do wykonania sprintów w jego osłonie :) Nie szalałem jednak zbyt bardzo, by nie zaprzepaścić regeneracji którą dzisiaj wykonałem.

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/uuicvirld3m96nec

W sumie pokonałem 60,10km w czasie 2h 00min 19sek ze średnią prędkością 30 km/h
HR śr. 133 , HR max. 152. Spalone kalorie; 1543 kcal , Przewyższenie; 120m
Temp. śr. 8 st. C

poniedziałek, 12 marca 2012

Dzień 63 / Podjazdy i tempówki na twardym przełożeniu / PIO_TREK

Ostatnio w rozmowie z "NTK" ustaliliśmy ze musimy zmienić trochę mój plan treningowy i więcej popracować nad siłą i wytrzymałością siłową. Dlatego też dzisiaj trener wysłał mnie ponownie na podjazd w Obiezierzu.

Trening rozpocząłem jak zwykle od 15 minutowej rozgrzewki ( 112-138 ), po której do samego Obiezierza jechałem w strefie 2 ( 139-151 ).

Na miejscu wykonałem 8 powtórzeń podjazdu, każdy pokonywałem na najtwardszym przełożeniu starając się utrzymać równe mocne tempo. Po każdym podjeździe zjeżdżałem na dół, odpoczywając "nieco" w tym czasie.

Gdy wykonałem ostatni podjazd ruszyłem spokojnie w kierunku Obornik. Cały czas jechałem tzw. "luźną nogą" na miękkim przełożeniu, w pierwszej strefie tętna. Rozjazd trwał w sumie 15 minut i skończył się, kiedy wyjechałem z Obornik w kierunku Obrzycka.

Drugą część treningu wymyśliłem sam bez konsultacji z trenerem :( Podzieliłem ją na
10 minutowe tempówki, jadąc każdą na twardym zablokowanym przełożeniu...

Pierwsza w strefie 2 ( 139-151 ), druga w strefie 3 ( 152-158 ), następnie 10 minut odpoczynku w strefie 1 ( 112-138 ) i kolejna tempówka w strefie 3 z następującym po niej odpoczynkiem w strefie 1. Tę część treningu przejechałem z wiatrem w twarz. Dotarłem w ten sposób do Obrzycka i rozpocząłem ostatnią 10 minutową tempówkę.
Tym razem wiatr zaczął trochę pomagać, lecz wtedy ja zrzuciłem na najtwardsze przełożenie by nadal utrzymać tętno w trzeciej strefie.

Tempówkę zakończyłem gdy minąłem wieś Kobylniki, a następnie rozpocząłem
15 minutowy rozjazd i spokojnie dojechałem do domu w Szamotułach.

P.S.
Dzisiaj znowu gonił mnie pies :) Tym razem kundel! I wiecie co? 1:0 dla Bigla :) Kundle są wolniejsze !

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/11qbaa874kcpv5a5

W sumie pokonałem 83,60km w czasie 2h 49min 55sek ze średnią prędkością 29,4 km/h
HR śr. 143 , HR max. 170. Spalone kalorie; 2466 kcal , Przewyższenie; 380m
Temp. śr. 7 st. C

F3: Interwałowe podjazdy na stojąco ( kompozycja własna ) / Mike

F3: Interwałowe podjazdy na stojąco ( kompozycja własna )

Wyznacz sobie pofałdowana trasę z średniej długości podjazdami. Każdy podjazd pokonuj na twardszym przełożeniu na stojąco. Pilnuj równego rytmu i tempa pedałowania. Prędkość na całej długości podjazdu musi być taka sama. Każdy z podjazdów pokonuj tak samo i w tym samym rytmie. Tętno w 4 i 5a strefie. Pomiędzy podjazdami pedałuj spokojnie w 1 lub 2 strefie. Trening ten rozwija wiele cech, siłę, wytrzymałość siłową, tolerancje laktatu.
( okresy: podstawowy 3, rozbudowa 1 i 2 )

Wiatr!!!! / Mike

W niedziele miało padać więc zapowiadał się długi ciężki trening w deszczu. Na całe szczęście prognozy się nie sprawdziły i zamiast deszczu świeciło słońce… no i wiał wiatr.

Wczoraj wiało naprawdę mocno w porywach 44km/h! W planie miałem to co Pio_Trek ostatnio czyli interwałowe podjazdy na stojąco ( F3 ).
Biorąc poprawkę na wiatr wyruszyłem na zachód w kierunku Sierakowa. Przez pierwsze 1.5h treningu jechałem pod wiatr który jak już wspomniałem był wczoraj huraganowy. Opór był tak duży jakbym przez te 90min jechał pod górę. W sumie dobry trening i to w płaskiej Wielkopolsce:)

Wracając do zaplanowanych ćwiczeń, nie tylko kierunek wiatru decydował o doborze trasy, po drodze do Sierakowa znajduje się kilkanaście kilkuset metrowych podjazdów o średnim nachyleniu. Przed każdym podjazdem zrzucałem na twardsze przełożenie i cały podjazd pokonywałem na stojąco, pilnując równego tempa i prawidłowego rytmu.

Nie musze chyba wspominać ze wiatr wcale nie pomagał… po 1.5h jazdy zrobiłem sobie krótki postój i bufet po czym już z wiatrem w plecy wykonałem kolejne 1.5h treningu.



Trening był bardzo wyczerpujący, w sumie wykonałem 21 podjazdów ostatni już na ulicach Szamotuł. Cieszę się że zaplanowane ćwiczenia udało się wykonać, pomimo zmęczenia trening zaliczam do tych przyjemnych!

02:51:34

Hr avg 141, Hr max 170, dist 75km, spd avg 27.8km/h, asc 235m, kcal 2133, zmęczenie 9

sobota, 10 marca 2012

E1 w deszczu / Mike

Po trzech treningach na dużym obciążeniu dziś wykonałem jazdę regeneracyjną. Cały trening w pierwszej strefie i cały w deszczu. Z rana padało tak sobie za to po południu kiedy wsiadałem na rower rozpadało się na dobre. Mimo to każdy przejechany dziś mm sprawiał mi ogromną przyjemność.

Po wczorajszym trudnym treningu dziś noga jak się spodziewałem bez szału. Natomiast teraz jak siedzę i pisze ten post czuje się lepiej niż przed treningiem… czyli dzisiejsze ćwiczenie przyniosło spodziewany efekt:)

01:37:20

Hr avg 123, Hr max 148, dist 42.60km, spd avg 27.6km/h, kcal 950, zmęczenie 2

Dzień 62 / Podjazdy i hopki na stojąco / PIO_TREK

Normalni w planie miałem dzisiaj 2,5h S3 jednak "NTK" wykasował mi to ćwiczenie i nakazał ruszyć w kierunku Sierakowa gdzie teren jest bardziej pofałdowany bym ...

Ale od początku...
Paręnaście minut po dziesiątej wsiadłem na rower szosowy i ruszyłem na zachód.

Jadąc przez Szamotuły, zauważyłem pewnego jegomościa stojącego przy drodze z mocno zdezelowanym rowerem, który machał ręką bym się zatrzymał. Pomyślałem może potrzebuje jakieś pomocy ( np. pompki, dętki ... ), więc się zatrzymałem. Tymczasem jegomość od razu przedstawił się jako Tadeusz Mańczak Prezes Szamotulskiego Klubu Rowerowego, i zapytał mnie skąd jadę? Z Szamotuł! To nie możliwe bo ja pana nie znam :) Opowiedziałem mu więc o nasze drużynie, a on opowiedział o swoim klubie a potem rozjechaliśmy się w różnych kierunkach.

Wracając jednak do dzisiejszego treningu...
Trener wysłał mnie w kierunku Sierakowa, bym w bardziej pofałdowanym terenie wszystkie podjazdy i hopki, pokonywał na stojąco jadąc równym tempem ale nie wyścigowym.
Jak wymyślił tak zrobiłem :) Łatwo nie było bo pierwsza część trasy prowadziła pod wiatr co jeszcze bardziej utrudniało dzisiejsze ćwiczenia. W sumie wykonałem 15 podjazdów które pokonywałem w różnym czasie; od 30sek do 2min 22sek. Każdy kolejny podjazd był trudniejszy, zwłaszcza te dłuższe, bo znacznie szybciej się "zamulałem" i trudniej było utrzymać równe tempo. Pomiędzy podjazdami odpoczywałem jadąc tzw. "luźną nogą" w drugiej strefie ( 139-151 ).

W drugiej części treningu, choć byłem zmęczony to jechało się znacznie przyjemniej bo z wiatrem w plecy. Po drodze w Chrzypsku zatrzymałem się jeszcze na krótki bufet, a następnie ruszyłem z powrotem w kierunku Szamotuł...


Prawie cały trening przejechałem w deszczu, jednak dzisiaj wcale mi on nie przeszkadzał, a każdy kolejny kilometr mimo zmęczenia cieszył mnie tak samo :)

P.S.
Szczyt lansu; JECHAĆ ZIMĄ PRZEZ WIEŚ TRAKTOREM BEZ KABINY Z ŁYCHĄ Z PRZODU :)

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/5rvhvn1up4d2sob8

W sumie pokonałem 86,60km w czasie 2h 50min 26sek ze średnią prędkością 30,5 km/h
HR śr. 147 , HR max. 175. Spalone kalorie; 2587 kcal , Przewyższenie; 310m
Temp. śr. 6 st. C

piątek, 9 marca 2012

M2 - podcinanie nogi dzień 3 / Mike

Wracając z pracy czułem się słabo, źle i zasypiałem. Myślałem że z zaplanowanego treningu nic nie wyjdzie. Motywacja oscylowała w granicach -9..

Mimo wszystko wsiadłem na szosę i udałem się tak jak Pio_Trek w kierunku zachodnim, by pierwszą część mieć pod wiatr. I tak jak on dojechałem prawie do Sierakowa.

Wykonywałem dziś ćwiczenie M2 ( tempówki interwałowe ), wykonałem 5 x 12 minut z 6 minutami regeneracji. Powtórzenia jechałem w strefie 4-5a, regeneracja w 1 strefie. Ćwiczenie było naprawdę trudne, 5 x 12 minut na całkowitym bólu i rosnącym zakwaszeniu. I to bez znaczenia czy pod wiatr czy z wiatrem, jedyna różnica to prędkość 30-32km/h pod wiatr i 40-44km/h z wiatrem. No i jeszcze z wiatrem w plecy jest ciszej:)

We wsi Wróblewo mijał mnie Kóniowóz tylko bez Kóni… :) Na koniec rozjazd po Szamotułach.

Trening zaliczam do bardzo trudnych ale pozytywnie rokuje fakt iż na koniec jechał się już przyjemniej i nie byłem całkowicie zajechany.

01:57:02

Hr avg 143, Hr max 169, dist 58.5km, spd avg 30.5km/h, asc 130, kcal 1502, zmęczenie 7

Parafraza dnia: Chodził Lisek koło drogi, po rowerze śmierdzą nogi:)

Dzień 61 / M1 - tempówki ... / PIO_TREK

Na dzisiaj "NTK" zaplanował mi ćwiczenie M1 czyli tempówki.

Tuż przed południem wsiadłem na rower szosowy i ruszyłem pod wiatr na zachód...
Na początek jak zwykle rozgrzewka, tym razem 11 minut w strefie 1 ( 112-138 ), a następnie wykonałem ćwiczenie właściwe składające się z pięciu serii.
Na każdą serie składało się 12 minut tempówki w strefie 3 ( 152-158 ) oraz 6 minut rozjazdu w strefie 1 ( 112-138 ). Jadąc pod wiatr wykonałem 4 tempówki i dojechałem do wsi Kaczlin przed Sierakowem, gdzie zawróciłem i rozpocząłem piąta tempówkę jadąc już z wiatrem. Kończąc pierwsza część treningu zatrzymałem się na przystanku autobusowym we wsi Kłodzisko, gdzie urządziłem sobie mały bufet...


Po krótkim odpoczynku ruszyłem dalej i rozpocząłem druga część treningu, która składała się z czterech serii powtórzeń. Każde powtórzenie zawierało 12 minut jazdy w strefie 2 ( 139-151 ) oraz 6 minut rozjazdu w strefie 1 ( 112-138 ).

W ten sposób dojechałem do Szamotuł, gdzie na koniec jadąc przez Śmiłowo, Jastrowo, Gałowo wykonałem jeszcze około 20 minutowy rozjazd.

P.S.
W trakcie treningu przez chwile gonił mnie pies rasy Bigiel :) Muszę przyznać że dawał radę, biegnąc za mną z prędkością około 32km/h ! Na swoich krótkich łapkach :)

Po za tym pogoda piękna, aż chciało się kręcić nóżkami! Wiosna w drodze :)

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/c0v3p0a3edv0uff6

W sumie pokonałem 93,50km w czasie 3h 05min 11sek ze średnią prędkością 30,5 km/h
HR śr. 144 , HR max. 160. Spalone kalorie; 2724 kcal , Przewyższenie; 320m
Temp. śr. 8 st. C

czwartek, 8 marca 2012

Podcinanie nogi.. dzień 2 / Mike

W odróżnieniu od Pio_Trka ja jestem grzeczny zdyscyplinowany i słucham poleceń NTK. Więc nie miałem wczoraj kary i mogłem wykonać kolejny dość intensywny trening.

Wracając rowerem pracy na podjazdach wykonywałem mocne intensywne powtórzenia na stojąco dochodząc do 5 strefy :).

W drugiej części treningu z pomagającym wiatrem wykonałem ćwiczenie S3. Koncentrowałem się na zachowaniu równego wysokiego rytmu jak przy jeździe na czas. Całe powtórzenie w pozycji aerodynamicznej, fajnie się jechało prędkość w okolicach 40km/h, nogi dobrze kręciły.

Byłem zaskakująco dobrze zregenerowany po poprzednim treningu podjazdów. Wczorajszy trening choć krótki dał mi również nieźle w kość, na koniec byłem zmęczony, mimo to nie mogę się już doczekać kolejnego aż mnie nosi…:)

Dane z treningu wrzucę później.

środa, 7 marca 2012

Dzień 60 / Karne E1 ... / PIO_TREK

W programie "Super Niania" dzieci za karę siadały w kącie na karnym jeżyku.
Natomiast ja za to że bez konsultacji z "NTK" wydłużyłem wczoraj trening i zwiększyłem jego obciążenie, musiałem dzisiaj zamiast zaplanowanego trzy godzinnego treningu wykonać godzinną karną aktywną regenerację :(

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/fpbmqrmgpuvsl39m

W sumie pokonałem 29,40km w czasie 1h 03min 06sek ze średnią prędkością 28,1 km/h
HR śr. 127 , HR max. 139. Spalone kalorie; 749 kcal , Przewyższenie; 120m
Temp. śr. 3 st. C

"Rybka" a.d. 2012 / Mike

Wczoraj wykonałem pierwsze w tym sezonie ćwiczenie F2. Ze względów logistycznych musiałem do tego celu wykorzystać „rybkę” w Radojewie. Podjazd średnio się do tego nadaje ale co zrobić lepszej opcji wczoraj nie było…

Po 20 minutowej rozgrzewce wykonałem 6 powtórzeń. Przeciętnie jeden podjazd zajmował mi około 02:40-02:50 minuty. Od samego dołu ( mostek ) do końca podjazdu jechałem na najcięższym przełożeniu, z przodu blat z tyłu najmniejsza zębatka, kadencja w okolicach 50 obrotów i tętno na progu. Nie mogłem mimo potężnego wysiłku i świeżości wejść na dłużej do 5 strefy. Podjazdy jechałem siłowo ale w równym tempie. Odpoczynek wykonywałem dwa razy dłuższy od powtórzeń.

Po zakończeniu ćwiczeń rozpocząłem długi bo ponad godzinny rozjazd do domu. Wiatr wiał z boku i trochę przeszkadzał. Mimo to udało się utrzymać w miarę równe i przyzwoite tempo.

Tak jak Pio_trek napisał mimo przepięknej słonecznej pogody było zimno, zwłaszcza na powrocie gdy wysiłek był mniejszy. Na „rybce” jeszcze jeden kolarz wykonywał swój trening z trym że on jechał krótszy odcinek ( od rozjazdu dróg ), nie było czasu na pogawędki więc jedynie się pozdrowiliśmy.
Ćwiczenie było trudne i bardzo męczące, ale do samego końca treningu starczyło mi sił co mnie cieszy bo forma idzie stopniowo do góry.
Rok temu nawet bym nie pomyślał by ten podjazd na takim przełożeniu atakować…




02:34:14

Hr avg 137, Hr max 177, dist 72km, spd avg 29.5km/h, asc 380m, kcal 1841, zmęczenie 7

wtorek, 6 marca 2012

Dzień 59 / F2 i pierwsza "100" na Erwinie / PIO_TREK

Na dzisiaj "trener" zaplanował mi 3 godziny z ćwiczeniem F2, czyli podjazdami na wysokim przełożeniu.
Żeby wykonać to ćwiczenie pojechałem z Szamotuł przez Pamiątkowo i Górkę do Obiezierza.

Na miejscu zgodnie za zleceniem "najwyższego" wykonałem sześć powtórzeń podjazdu z następującymi po nich rozjazdami. W sumie spędziłem tam ponad pół godziny.

Po wszystkim zmęczony powtórzeniami ruszyłem spokojnie w kierunku Obornik,
a następnie skierowałem się w kierunku Obrzycka. Przed Bąblinem zliczyłem kolejny, tym razem dość krotki podjazd na wysokim przełożeniu. Później po drodze zrobiłem sobie pierwszy mały bufet w czasie jazdy.

Przed Stobnickiem pozdrowiłem się wzajemnie z jadącym z przeciwka kolarzem w stroju CCC.

Dojeżdżając do Obrzycka skręciłem do Piotrowa i pojechałem dalej w kierunku Wronek, przed którymi urządziłem sobie kolejny bufet w drodze. We Wronkach odpocząłem przez dłuższą chwilę na zamkniętym przejeździe kolejowym. Kiedy ruszyłem po podniesieniu rogatek, zaraz po przejechaniu torów kolejowych zaliczyłem kolejny podjazd na wysokim przełożeniu. Z Wronek przez Nową Wieś dotarłem do Karolina.

Cały odcinek od Obornik do Karolina starałem się jechać w drugiej strefie, raz po raz "wyskakując" wyżej :)

Za Karolinem rozpocząłem kończący trening rozjazd, który zakończyłem na ulicach Szamotuł.

Choć niebo było dzisiaj bezchmurne to temperatura powietrza była niska i było mi dość chłodno. Jednak nie przeszkadzało mi to by pokonywać kolejne kilometry.
Mimo wszystko jechało mi się tak dobrze, że dojeżdżając do domu okazało się że "niechcący" zaliczyłem pierwsze w tym roku 100 kilometrow, które jednocześnie były pierwszą "100" na Erwinie :)

Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/a7c1ob2ua3aitsk5

W sumie pokonałem 101,30km w czasie 3h 24min 10sek ze średnią prędkością 30 km/h
HR śr. 146 , HR max. 180. Spalone kalorie; 3072 kcal , Przewyższenie; 440m
Temp. śr. 3 st. C