czwartek, 30 września 2010

Budowa trasy na zime / Mike

Dzisiejszy trening po trzech dniach przerwy potraktowałem rekreacyjnie.
Zrobiłem zaledwie 20km ale za to rozpoczołem budowę Singletrack-a nie daleko Szamo. W sam raz na krótsze zimowe treningi. Udało się dziś przygotować 400 metrów trasy. Reszta wymaga ciężkiego sprzętu typu łopata i młotek. Poniżej link do wideo zmontowanego z tego treningu. Miłego oglądania.
 
SingleTrack
 
 
Mike

Klasyfikacja generalna BikeCrossMaraton wlkp

Sa już oficjalne wyniki w generalce w cyklu organizowanym przez Wojtka Gogolewskiego. Z dumą mogę napisać że jak na pierwszy sezon naszej drużyny to jest nienajgorzej:)

Pio_Trek 28 w M3 ( Ukończone 3 maratony z 5 )
Mike 7 w M2 (Ukończone 2 maratony z 5 )


Już nie mogę sie doczekać sezonu 2011!!!

Mike

środa, 29 września 2010

MikeBike is back on the air :) / Mike

Hura Hura Hura. Znalazłem wczoraj moje filmy z przed paru ładnych lat. Nakręcone zostały w czasach gdy uprawiałem Trial rowerowy i prowadziłem własną malutką firmę projektującą i produkującą ramy rowerowe. Trialowe ramy które widać na tych filmach pochodzą właśnie z mojej "manufaktury".
MB 1, 2, 3 to ja i kilku raider-ów z Szamo.  pozostałe dwa to filmy promocyjne zawodnika którego sponsorowałem.
Jak się  to wszystko ogląda po tylu latach, wracają wspomnienia, wspaniałe wspomnienia. Ah to były czasy:) Aż się łezka w oku pojawia. Kurcze zbuduje sobie jeszcze trialówke! Tylko co na to sponsor...

Wszystkie filmy znajdziecie poniżej oraz w dziale wideo Miłego oglądania.

Mb video 1

Mb video 2

Mb video 3

Łukasz Dotoń zawodnik sponsorowany przez Mikebike company :)


Pozdrawiam

Mike

poniedziałek, 27 września 2010

Maraton Zielonka 26.09.2010 / Mike

Ostatni start tego sezonu już za mną. Tym razem wyścig prowadził przepięknymi terenami Puszczy Zielonki. Pogoda byłe niepewna, trudno było ocenić czy będzie padać czy nie. Na całe szczęście deszczu nie było i po południu nawet zaświeciło słonce. Na wstępie zaznaczyć trzeba brak kultowego spikera Piotra Kurka. Spiker w zastępstwie nie umywa się do orginału. Brakowało anegdot i przypowieści rowerowych.



Wierna Żona i kibic



Dobre nastawienie to podstawa

Na starcie stanęło ponad 200 zawodników w tym ja sam pod nieobecność Pio_Trka i Jarek. Start nastąpiły o 11:00 pierwszy kilometr po asfalcie tak zwanej rundy honorowej. Pisze tak zwanej bo tempo od razu ogień 45-48km/h potem ostry bardzo szybki zakręt w lewo i w las. Trasa w 95% wiodło po płaskich i cholernie szybki drogach. Miejscami przeszkadzał zalegający piach któregoo ku mojemu zaskoczeniu było naprawdę sporo. Przez pierwsze 5km starałem się utrzymać tempo czołowego peletonu ale niestety nie udało mi się, tempo było jak na początek wyścigu dla mnie za wysokie. Tak więc na następne kilka kilometrów zostałem sam. Odetkało mnie dopiero po 15km. Nóżki "puściły" tak jak bym zredukował bieg i wdusił gaz do podłogi. Przyspieszyłem o kilka km/h i wkrótce dogoniłem zawodnika jadącego na corrateku. Weszliśmy na zmiany, potem doszliśmy do dwóch następnych i tak stworzył się 4 osobowy "pociąg".



W połowie dystansu znajdowała się praktycznie  jedyna większa przeszkoda całego wyścigu. Dziewicza Góra bo o niej mowa:) Trasa poprowadzona została w ten sposób że na samą górę wierzdżaliśmy kilka razy. Niestety na początku pierwszego podjazdu utknąłem ze dwoma maruderami dla których podjazd okazał się zbyt trudny żebyy podjechać go na rowerze! Tak wiec musiałem zejść z roweru, wsiadając z powrotem na sprzęcik spadł mi łańcuch i zaklinował się pomiędzy korbą a ramą. Straciłem kilka sekund i pozycji. Jednak szybko odrobiłem straty i przeskoczyłem o parę pozycji do przodu. Zresztą na podjazdach wyprzedzałem jak chciałem i tylko momentami zmuszany byłem do zwalniania przez jakiegoś marudera którego nie było jak objechać. Końcowka wyścigu całkowicie płaska, jechaliśmy w 5 osobowej grupie dając sobie zmiany. tempo cały czas powyżej 30km/h. Ostatni km po asfalcie pod wiatr i lekką górkę. Tempo koło 40km/h, udało się zostawić pozostałych z grupki i wysunąć się na prowadzenie niestety pojawiły się pierwsze oznaki nadchodzącego skurczu tak wiec żeby nie stanąć na 200m przed metą odpuściłem trochę tracąc dwie pozycje. Na całe szczęście udało się dojechać do mety:)

O nie tylko nie skurcz!


63.5km pokonałem w 2:19min ze średnią 27.5km/h. Wynik bardziej niż zadowalający. 26 w Open i 7 w M2.

Ostatnie metry


Najważniejsze że przez cały czas kontrolowałem samopoczucie, pilnowałem odżywiania się i picia w trakcie wyścigu. Obyło się bez kryzysów, tak że na koniec miałem jeszcze siły na finałowy zryw.



Zmenczony, na bólu ale szczęśliwy :)


Szprzęt i tym razem nie zawiód
Niestety wyników w generalce całego cyklu BikeCrossMaraton Wielkopolska 2010 jeszcze nie ma.
Ogólnie sezon należy uznać za bardzo udany oby tak dalej a teraz czas na odpoczynek...



niedziela, 26 września 2010

Ostatni maraton drużyny w tym roku / PIO_TREK

W niedziele 26 września telepatycznie razem z Kasią kibicujemy Mike-owi , który samotnie reprezentuje drużynę na ostatnim maratonie w tym roku: 
Puszcza Zielonka, Łopuchowo k/ Murowanej Gośliny, BikeCrossMaraton WLKP



Dawaj Mike! Dawaj!

Kolejny jesienny trening / PIO_TREK

Mimo dość ciężkiej służby w straży pożarnej, postanowiłem odbyć dwu godzinny trening. W sobotnie południe przy pięknej jesiennej pogodzie pojechałem rowerem górskim lasami przez Obrzycko do Wronek. Tę połowę trasy starałem się przejechać jak najszybciej i We Wronkach zameldowałem się po 56 minutach. Drogę powrotną pokonywałem już spokojniej i po 2h 00min dotarłem do domu. Pokonałem 53km ze średnią prędkością 26,5 km/h. Trening zaliczam do udanych i przyjemnych. Był to pewnie jeden z ostatnich treningów w tym roku przy  tak ciepłej i słonecznej pogodzie.

HRmax 170. HRśr 154. Spalone kalorie: 1646 kcal.

Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/dn6hendbsrqmv7c9

piątek, 24 września 2010

Cała prawdo o ... / Mike

Czym jest Arogancja ?

Arogancja : butna pewność siebie, hardość, zarozumiałość, połączona z lekceważeniem innych, z impertynenckim, zuchwałym zachowaniem się.

Dlaczego jestem arogancki?

Bo tak!

:)

Bohaterski Strażak... / Mike

Pierwszy jesienny trening rozpoczął się bardzo przyjemnie. Piękna słoneczna pogoda rosnąca z minuty na minute temperatura, zero wiatru, las, błękitne niebo nad nami i nasze rumaki pod tyłkami...

Nie bardzo byłem pewien jak się ubrać więc zdecydowałem się ubtrać na "krótko" ale na początek dodatkowo ubrałem samodzielnie wykonane ocieplacze. W połowie lat 90 XXw, kiedy w Polsce zaczynał się szał na rowery górskie królowały kolory jaskrawe Ba nawet bardzo jaskrawe, no dobra tak jaskrawe że aż obciachowe. Ale wtedy taka była moda rowerowa z reszta nie tylko u nas ale na tak zwanym zachodzie i US - ej również. To były wspaniałe czasy gdy tak ubrani w kaskach i na dziwnych rowerach wywoływaliśmy zdziwienie i śmiech na ulicach. A i do tego kask typu "orzeszek" - masakra!!!. Ale wtedy się to wszystko zaczęło właśnie wtedy wylano ( wylaliśmy ) fundamenty pod to co dziś można nazwać masowym uprawianiem tego sportu i nie ważne czy jest to ponad 1000 osobowy maraton, zapaleńcy robiący tysiące kilometrów czy po prostu rodzina na niedzielnej wycieczce. Mieliśmy w tym swój udział i możemy być z tego dumni.

Mniejsza o historie. Powiem tak Pio_trek miał używanie. Więc trening rozpoczął się w pozytywnej pełnej śmiechu i docinek atmosferze.

 Na dzień dzisiejszy mieliśmy w planach zabawę na "górkach" w okolicy leśniczówki Tarnówko. Naprawdę fajne miejsce z możliwością wyznaczenie wielu pętli treningowych i z pięknymi widokami na Puszcze Notecką. Po drodze Piotrek zprezentował własną autorską wersje historii rozwoju polskiej floty podwodnej:

http://www.youtube.com/watch?v=z2TkZCAg3VI

Wracając udało się namówić Piotra na próbę podjechania sztywniaczka w Stobnicku z środkowej tarczy na korbie. Próba zaliczona pozytywnie. Gratuluje siły i mocy w nogach.

Wracając na lekkim podjeździe na mało uczęszczanej drodze leśnej z wieloma leżącymi gałęziami urwałem hak przerzutki. Sytuacja nie ciekawa raz że nie wiem do tej pory czy sama przerzutka nie uległa uszkodzeniu, po drugie środek lasu i do domu daleko. Gdyby nie Bohaterski Strażak Piotr pewnie jeszcze bym dreptał do domu. Nie oglądają się na zagrożenia i niebezpieczeństwo ruszył mi z pomocą oferując swój plecak jako hak i mocne nogi jako zapasowy silnik. Holował mnie tak przez dobre kilkanaście kilometrów lasem później na odcinkach asfaltowych rozkręcił tempo do 30km/h. To jest prawdziwa siła.
To dzięki takim nieustraszonym, zdecydowanym, bohaterskim ludziom jak Strażak Piotr możemy czuć się bezpiecznie na ulicach i w naszych domach. Wiemy że w razie niebezpieczeństwa oni nie zawiodą.

Only Państwowa Straż Pożarna no i OSP też.

Czas "holu" upłyną nam na wesołej rozmowie i pogawędkach na różne tematy. Jedna z sentencji wypowiedzianych przez Piotra wzruszyła mnie do łez, Piotrek wiesz o co chodzi, Wielki Dzięki.

Teraz pozostało tylko znaleźć sklep w którym mają na stanie nowy hak do mojej ramy bo tam gdzie ją kupiłem oczywiście nie mają. Dają dożywotnią gwarancjie ale haków na stanie nie ma!!!!

czwartek, 23 września 2010

Pierwszy jesienny trening z Mike-m / PIO_TREK

 Pierwszy dzień jesieni przywitał nas piękną słoneczną pogodą, dlatego postanowiłem ubrać się na "krótko". Mike natomiast wystylizował się dzisiaj na wczesne lata dziewiędziesiąte i wyglądał jak Will Smith w serialu "Książe z Bel Air" :) Bardzo mi się ta stylizacja podobała.
Wyruszyliśmy ok. 8.30 i podążyliśmy w kierunku Szczuczyna, dalej lasami do Obrzycka. Przejeżdżając mostem Wartę dojechaliśmy do Zielonejgóry. Skręcając na północ do lasu pojechaliśmy w okolice Klempicza, tam skręciliśmy na wschód i pojechaliśmy inna drogą z powrotem do Zielonejgóry. Następnie pojechaliśmy do Stobnicka gdzie sprawdziłem na tamtejszym podjeździe. Test wypadł bardzo dobrze i udało się podjechać trzy razy z środkowej koronki z przodu, co Mike uwiecznił na filmach w komórce. Na pewno to kiedyś wykorzysta :)
Ze Stobnicka wróciliśmy do Obrzycka i pojechaliśmy lasem ścieżką dydaktyczną w kierunku Bręczewa. Niestety na w połowie tego odcinka, Michałowi między przerzutkę a łańcuch dostała się gałąź i łamiąc hak przerzutki skutecznie unieruchomiła rower :( Z godnie z powiedzeniem: "Do trzech razy sztuka" , był to trzeci kij w napędzie Mike-a tego dnia. Ponieważ tworzymy zgraną drużynę, udzieliłem Mike-owi swojego wsparcia i trzymając się mojego plecaka Michał został doholowany do domu. Ok.10km trasa "tandemu" wiodła lasami do Szczuczyna i przez Szamotuły na ul.Hokejową.
 Mimo wczorajszej "czasówki" na rowerze dzisiaj czułem się wyśmienicie. Nogi pracowały bardzo dobrze na wszystkich podjazdach i podczas holowania. Wracając nie czułem nadmiernego zmęczenia, ani wyczerpania.
Mimo przygód to był bardzo udany trening przy pięknej jesiennej pogodzie!
Jak zwykle prowadziliśmy z Michałem ciekawe i ożywione dyskusje na wiele tematów. Mike przeprowadził na mnie tresurę z wykorzystaniem przekazów podprogowych :)

P.S. Myślę że znacznie ciekawiej dzisiejszy trening opisze Mike. Zapraszam do lektury !

HRmax 175. HRśr 138. Spalone kalorie: 2004 kcal.

Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/a3ifpb8h32o03l47

środa, 22 września 2010

Pętla / PIO_TREK

 Dzisiaj po raz drugi w ostatnim czasie próbowałem jak najszybciej przejechać pętlę. Dzień był pogodny, słoneczny prawie bezwietrzny. Warunki do szybkiej jazdy znakomite. Pomiarowe 50km rozpocząłem za przejazdem kolejowym na ul. Wojska Polskiego w Szamotułach i jadąc przez Lipnicę, Ostroróg, Dobrojewo, Wronki, Piotrowo zakończyłem na ul. Powstańców Wielkopolskich w Szamotułach. Nogi bardzo dobrze pracowały, cały czas utrzymywałem prędkość w granicach 34-38 km/h , nie schodząc poniżej 30 km/h. Jak dla mnie są to wartości bardzo dobre i jestem z nich bardziej niż zadowolony. Mimo że jechałem bardzo szybko, rekordu trasy nie udało się pobić. 50km przejechałem w czasie 1h 26min przy prędkości średniej 34,88 km/h . Do rekordu zabrakło 4 minut i coraz bardziej wydaje mi się on niewiarygodny, ponieważ żeby go pobić musiałbym jechać ze średnią prędkością minimum 36,58 km/h !!!
Sam już nie wiem, może mi się ten rekord kiedyś przyśnił ???

W tym roku pewnie już nie złamie tego czasu, ale w przyszłym rekord musi paść !!! Zamierzam do treningów zimowych i wiosennych włączyć ćwiczenia na podniesienie prędkości "jazdy", co ma przynieść rezultaty w takcie maratonów.

HRmax 176. HRśr 163. Spalone kalorie: 1407 kcal

Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/4t1dkviqd6n420j6

Powrót na szosę / Mike

Po prawie 2 miesięcznej przerwie poszedłem na trening na rower szosowy. Kurcze brakowało mi tego. Las jest super ale szosa ma coś czego w lesie nie znajdziesz. Trudno to opisać. Szybkość, uciekające kilometry, spokojniej pokonywanie podjazdy. Nie wiem co ale bardzo lubię jazdę na szosie.

Dziś wybrałem się do Łężeczek na kultowy dla naszej drużyny podjazd. Jechałem przez Wronki, Wróblewo, Chrzypsko Wlkp. Łężeczki, Nojewo, Ostroróg do Szamotuł. W sumie 81km w 2h:30m. Praktycznie przez 80% treningu miałem przeszkadzający wiatr o prędkości 26km/h. Do Wronek cieżko, boczny i czołowy wiatr, myślałem ze się zrzygam. Potem jechało się lżej z bocznym wiatrem. Podjazd w Łężeczkach na luzie ( na 80% ) 26-28km/h.
Powrót szybki mimo przeszkadzającego momentami wiatru 35-40km/h.
Po wczorajszym masażu pełen power. Nogi jak nowo narodzone. Musze przyznać że efekty masażu konkretnie mnie zaskoczyły. Naprawdę warto!

Niestety wyników tętna nie ma co przytaczać. Bo albo polar pokazywał 00 albo 48udezeń albo 238. Tak więc albo jak mam konkretną arytmie serca albo z nim było coś nie tak.

Odcucia po treningu super, nogi odzyskały świeżość i moc. Mam nadzieje ze do niedzieli taki stan się utrzyma.

wtorek, 21 września 2010

Parada Wspomnień / Mike

Sprzątając stare płyty CD natrafiłem na materiały z czasów kiedy bawiłem się w Trial i inne elternatywne sposoby przemieszczania się na rowerze. Postanowiłem zmontować z nich krótką prezentacje.
Zapraszam do działu Wideo:)

Masaż / Mike

Wczoraj po raz pierwszy zdecydowałem sie skorzystać z usług masażysty. Wiem wiem Pio_trek będzie miał używanie i powody do zaczepek ale trudno... Naprawde było warto. Nogi zupełnie inne po zabiegu. W przyszłym sezonie włącze te zabiegi do planu przygotowań.

poniedziałek, 20 września 2010

Regeneracja po "Michałkach" / PIO_TREK

W sobotę wieczorem i niedzielę odpoczywałem i świętowałem sukces po maratonie w Wieleniu. Dzisiaj przyszedł czas na spokojną regenerację. Wskoczyłem na rower górski i o 15:07 ruszyłem w kierunku Szczuczyna z którego przez Twardowo, dalej lasami dojechałem do Obrzycka. Zatrzymałem się tam w miejscu które wygląda na nową żwirownię, kliknąłem parę zdjęć i łyknąłem Isostara.

TREK 8500 w niewoli.
Klucząc po lesie z Obrzycka ścieżką dydaktyczną dotarłem do głazu narzutowego, a zarazem pomnika przyrody o nazwie "Kwiryn".

Głaz narzutowy "Kwiryn"
Jadąc ścieżka dydaktyczną dotarłem do czerwonego szlaku, który zaprowadził mnie do wsi Brączewo. Zatrzymałem się tam na nieczynnym moście kolejowym. Ten piękny stalowy most zbudowany jest przez rzeką Wartą, po jednej stronie wieś Stobnica a po drugiej wieś Brączewo. W latach świetności jeździły tędy pociągi na trasie Oborniki - Wronki.

Stalowy most na Warcie.
Po krótkim postoju podążyłem dalej czerwonym szlakiem, który przebiega obok mogił ludności cywilnej zamordowanej przez hitlerowców w czasie II wojny światowej. Przejeżdżając lasy kobylnickie dotarłem z powrotem do Twardowa i asfaltem przez Grabówiec i Szczuczyn wróciłem do domu.
Cały trening jechałem spokojnie, czasami przyspieszając na podjazdach. Bardzo zadowolony jestem formą jaką osiągnąłem w ostatnim czasie. Po maratonach i treningach nie odczuwam żadnego bólu w nogach, ani żadnych zakwasów. Zmęczenie po maratonie jest rzeczą naturalna i świadczy o tym że został dobrze przejechany. Najważniejsze że po zmęczeniu szybko wraca świeżość. Oby tak dalej.
Najważniejszym celem na przyszły rok jest utrzymać motywacje, bo na pewno progres formy będzie mniejszy. Jeśli w ogóle jakaś zwyżka formy wystąpi.
Teraz należy cieszyć się dniem dzisiejszym. Alleluja i do przodu !!!

HRmax 164. HRśr 124. Spalone kalorie: 942 kcal.

Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/nc1h9um03i8bvbhu

niedziela, 19 września 2010

Regeneracja po "Michałkach" / Mike

Krótki 1 godzinny trening regeneracyjny. Na koniec nogi puściły. Czas na regeneracje przed wyścigiem w Zielonce.

Jeśień w Wielkopolsce
Słoneczna niedzielna wycieczka:)

Ślad GPS: http://www.sports-tracker.com/#/workout/michalwiktor/7vjvkj69sem0ofl6

54 minuty! / Mike

Michałki 2010 zaliczone. Rok temu nastąpiło tam moje i Piotrka największe upokorzenie rowerowe w naszej karierze. To co przeżywaliśmy rok temu spowodowało że obiecaliśmy sobie że do takiego stanu już nigdy się nie doprowadzimy. Pamiętam to  jak dziś leżeliśmy na trawie na parkingu koło stadionu w Wieleniu licząc na to że jednak nie umrzemy. Stwierdziliśmy że jest to punkt zerowy i od tej pory bierzemy się za siebie by za rok być w formie. Rok temu pokonanie 59,9km ( bo taki jest rzeczywisty dystans na trasie mega ) zajęło nam 3:20min.

Minął roki i co? I okazało się że każdy przejechany kilometr, każda kropla potu, każdy trening w deszczu lub w śniegu, ogromne pokłady bólu przyniosły efekt. Poprawiliśmy czas o prawie godzinę! Piotr o 51min ja o 54min. Hura udało się, melduje wykonanie zadania. Co więcej wyniki w klasyfikacj mówią jeszcze więcej Piotr 14 w M3 ja 10 w M2. Pełen sukces!!!


Na linii startu
Co do samego wyścigu.

Trasa naprawdę fajna i malownicza, wszystkiego po trochu, górki, płaskie odcinki, korzenie, piach błoto i wiatr. Po raz pierwszy w tym sezonie to ja kontrolowałem swój wyścig a nie on mnie. Dobre planowanie przyniosło efekty. Założyłem że jem co 20km ( po przestudiowaniu mapy trasy ) i trzymam tempo na progu. Zaowocowało to na finiszu. Po raz pierwszy miałem siłę podkręcić tempo na koniec wyścigu.

"Kartoflisko" dziury jak jasna cholera...

Po kilku przejechanych wyścigach w tym sezonie można pokusić się już o wstępną ocenę tego co należy włączyć do przyszło sezonowych przygotowań.

Po pierwsze jeżeli chodzi o umiejętności techniczne i jazdę pod górę to oprócz ścisłej czołówki nie mamy z Piotrem sobie równych. Na podjazdach jadąc własnym optymalnym tempem na luzie mijam innych zawodników i wiem z e w przypadku Piotra jest tak samo. Dodatkowo wystarczy trochę piachu lub błota czy korzeni i reszta staje ( no przynajmiej zauważalnie zwalnia ).



Meta :) czas lepszy o 54min!
 Natomiast na płaskim... No cóż tu trzeba trochę się podciągnąć. Wszystkie pozycje jakie traciłem w czasie wyścigów straciłem na płaski. Po prosty nie byłem w stanie utrzymać tak wysokiej prędkośći. A tak szybko jak w tym roku to nie jeździłem nigdy.


Udzielając wywiadu Panu Piotrowi Kurkowi...
Mam już wizje przygotowań na następny rok ale muszę ja jeszcze dopracować...

Gratuluje wyniku Zbychowi. Naprawdę pełen szaczun! 5 w open na Giga ( 100km ) robi wrażenie.

Ślad GPS: http://www.sports-tracker.com/#/workout/michalwiktor/e8oo90h1aon7943s


Mike

Maraton "Michałki" w Wieleniu / PIO_TREK

 Sobota 19 września była dla nas najważniejszym dniem sezonu 2010, w którym odbywał się maraton "Michałki" w Wieleniu. Przygotowywaliśmy się do tego startu cały rok aby zmyć blamaż z poprzedniego, kiedy 57km pokonaliśmy w czasie 3h 21min, ledwo dojeżdżając do mety :) Mike przed startem wkładał mi do głowy że w tym roku "łamiemy" 2h 30min, co wydawało się wariactwem biorąc pod uwagę progres 50min na 57km !!!
  Z Szamotuł wyruszyliśmy razem: Kasia, Ania, Michał, Piotr i 2 letni Kacperek. Około godziny 8.30 dotarliśmy naszymi Fordami do Wielenia,  i od razu udaliśmy się do biura zawodów żeby się zarejestrować. Po drodze spotykaliśmy redaktora Piotra Kurka i wiedziałem że to będzie dobry dzień. Z biura wyszliśmy z numerami; Mike "349" , Piotr "351". Wracając na parking zabraliśmy się za wypakowywanie bagaży i składanie rowerów. Kacperek natychmiast chciał się ścigać na swoim rowerku, a my musieliśmy studzić jego zapał bo zawody dla dzieci  rozpoczynały się dopiero o godzinie 10.30. Po założeniu numerów  i ubraniu strojów udaliśmy się na krótka rozgrzewką, po której ustawiliśmy się na linii startu.

Uśmiechnięci przed startem.
 Punktualnie o dziesiątej padł sygnał do startu i zaczęła się jazda. Początek asfaltem bardzo szybki, później skręt w prawo i wjazd do lasu. Cały czas starałem się jechać jak najmocniej, aby nie mieć do siebie żalu że mogłem pojechać lepiej. Na pierwszym dużym piaszczystym podjeździe zblokował się łańcuch miedzy tarczami korby. Wiec podjazd musiałem go podbiegać, a łańcuch naprawiłem na szczycie tracąc pół minuty i parę pozycji. Nie załamując się problemami technicznymi ruszyłem dalej. Forma dnia była bardzo dobra i jechało mi się świetnie.
Po pierwszym bufecie na skutek nie wyraźnego oznaczenia trasy pojechałem w lewo, a z przeciwka wracała cała czołówka z Wojtkiem , która także pomyliła trasę. Ja pomyliłem 200m trasy ,a oni podobno 3km. Zawróciliśmy  i pojechaliśmy właściwą drogą. Szybkość z jaką odjechała ode mnie czołówka zrobiła na mnie wielkie wrażenie. W tym momencie trasy  myślałem że Mike też się pomylił i jest za mną, a do mety jechałem z myślą że uciekam przed nim :) Do końca trzymałem równe mocne tempo, udało się także odrobić parę pozycji, a na trasie nic szczególnego już się nie wydarzyło. Tuż przed wjazdem na stadion w Wieleniu przejeżdża się przez kartoflisko, które w tym roku wydawało mi się znacznie krótsze i łagodniejsze niż w ubiegłym. Okrążając stadion wyprzedziłem jeszcze jednego zawodnika i na metę wpadłem z czasem; 2h 29min 05sek :) ( 38 w open, 14 w M-3) ,Michał okazał się jeszcze lepszy i uzyskał czas; 2h 26min 12sek .(32 w open, 10 w M-2). Gratuluje Michał !!! Teraz Ty jesteś liderem drużyny :)

Na mecie "Michałków" ze świetnym czasem 2h 29min 05sek !!!
 Cały maraton przejechałem bardzo mocno zgodnie z założeniami i bez żadnego kryzysu. Lepiej być nie mogło. Osiągnięty przeze mnie wynik jest dla mnie wielkim osiągnięciem.  Blamaż z zeszłego roku został zmyty. Drużyna Great Poland Bike Team odzyskała honor !!! Zaplanowany cel został osiągnięty. Udało mi się pobić zeszłoroczny czas Bajera o 23min . Michał nadal jest po za moim zasięgiem, mimo to cieszę się z progresu formy bo tracę do niego coraz mniej. W przyszłym roku Mike wskakuje do M-3 i jeździmy razem w jednej kategorii. Będzie ciekawie. Biorąc pod uwagę ogrom pracy jaką włożyliśmy w tegoroczny wynik, zastanawiam się co musimy zrobić dalej abyśmy byli jeszcze lepsi ? Będzie trudno ale damy radę.
 W czasie kiedy z Michałem jechaliśmy na trasie Mega , Kacperek na stadionie rozgrywał z ciocią Kasią swój pierwszy w życiu wyścig kolarski. Wspólnie okrążyli stadion i przy wielkim aplauzie publiczności dotarli do mety. Jako najmłodszy uczestnik maratonu od organizatora Kacperek otrzymał bidon i światełko do roweru. Szczęśliwy i zadowolony dopingował na trybunach zawodników dojeżdżających do mety.

Kacperek przed pierwszym wyścigiem kolarskim w życiu :)
 Po ukończeniu wyścigu wspólnie z Michałem opowiadaliśmy sobie wrażenia z jazdy, zajadaliśmy się makaronem Ani i popijaliśmy piwkiem. Najedzeni , wymyci i przebrani udaliśmy się na rozdanie nagród i trofeów dla najlepszych zawodników. W tomboli niestety tym razem nie dopisało nam szczęście :(
Dystans Mega (57km) najszybciej pokonał Rafał Chmiel w czasie 2h 11min 53sek. Wojtek dotarł jako 22 z czasem 2h 22min 26sek , gubiąc po drodze trasę :(
Dystans Giga (100km) najszybciej pokonał Andrzej Kaiser w czasie 3h 56min 57sek , ale uznanie należy się każdemu zawodnikowi który  ukończył ten dystans ! Zbyszek był czwarty z czasem 4h 20min 17sek. Gratulacje!
Zakończenie sezonu wypadło dla mnie znakomicie i z optymizmem patrzę w przyszłość. Mike za tydzień jedzie jeszcze na maraton do Puszczy Zielonki i drużynowo kończymy sezon.

HRmax 187. HRśr 172. Spalone kalorie: 2391 kcal.

Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/cusdcbo1o1p6p0ga

piątek, 17 września 2010

Przygotowanie maszyn do maratonu / PIO_TREK i MIKE

Dzisiaj w celu dalszego wyciszenia i zarazem przygotowania do maratonu, wspólnie z Mike-m wypucowaliśmy nasze kochane Treki. Mamy nadzieję że jutro na trasie ,odwdzięczą się nam za to niezawodnością.


 W czasie rozmów przy  pielęgnacji rowerów, wydało się że braciszek czuję się bardzo mocny. Na mojego nosa celuje w pierwszą "15". Życzę mu tego z całego serca ! Moim założeniem jest pojechać równo ,mocno i bez szaleństw na początku ,a najważniejsze to dojechać do mety.
 Jak twierdzi jeden z najlepszych dietetyków dr.Bajer, najważniejsza dla kolarza jest suplementacja !

Suplementacja to podstawa! - dr.Bajer

Postanowiłem więc odpowiednio się do tego maratonu przygotować;

piwko - na odwage przy zjazdach i jako środek przeciw bólowy.
pasztet - tajemniczy środek dopingowy, kto zna ten wie.
nutella - źródło energii i osłoda na wypadek porażki.

Jeżeli wszystkie składniki złożą się w całość i zadziałają to będzie dobrze. Jestem dobrej myśli :)

Już sie boje! / MIKE

Ostatnio jak się Pio_Trek przed maratonem na grzybach wyciszał ,to mi 6min na mecie dołożył. Piotrze czyżby pudło w Wieleniu?

czwartek, 16 września 2010

Wyciszenie przed "Michałkami" / PIO_TREK

Dzisiaj z żona Kasią popołudniu udaliśmy się w okolice wsi Sycyn na grzybobranie. W tym roku grzyby wyjątkowo obrodziły i jest ich zatrzęsienie w lesie. Widoczny na zdjęciu koszyk zebraliśmy w niecałą godzinkę.
Spacer po rezerwacie "Dołęga" był dla mnie doskonałym relaksem i okazja do wyciszenia przed najważniejszym wyścigiem sezonu, czyli maratonem "Michałki" w Wieleniu. Zadowoleni i szczęśliwi wróciliśmy do domku, kończąc udany dzień pyszną "grzybową" kolacją :)

Kosz wielkopolskich rozmaitości :)

środa, 15 września 2010

Łaskawa pogoda / Mike

Z racji na to że dziś matka natura była łaskawa i po południu niebo sie roztąpiło i zaświeciło słonce udało sie zaliczyć trening w lesie. Było sporo błota i grunt był solidnie nasączony więc kleił rower. Jechało sie super, starałem się nie przeginać i jechałem na 70% na podjazdach moze na 80%. pojechałem na dostrzegalnie P-Poż w Stobnicy. Tak więc było kilka górek. Udało się podjechac ściankę w stobnicku z środkowego blatu! Wiem wiem Pio_trek robił takie rzeczy w Lutym! Ale ja nie jestem superbohaterem. Z dyspozycji dnia dzisiejszego jestem bardzo zadowolony. Na koniec 20 min rozjazdu.


Widok z pod dostrzegalni na Puszce Notecką
Hr avg 149, Hr max 202( polar coś znowu świrował pod koniec ), dst 49.9km, spd avg 23.3, cad avg 95, asc 165, kcal 1406, zmęczenie 5.

wtorek, 14 września 2010

Spinning / Mike

Nie chciało mi się moknąc i katować sprzetu więc na trening poszedłem na hale. Przyjemnie 1.5h w 2 i 3 strefie na koniec kilkanaście minut na progu. Nogi super bez problemów. Dobra muzyka w słuchawkach to podstawa. Nawet szybko zleciało. Udany trening a co najważnejsze zero śladu po niedzielnym maratonie :)

Mike

Bike Repair Man 2 / Zaplatanie koła / Mike

Z racji na paskudną pogodę wczorajszy trening regeneracyjny postanowiłem sobie odpuścić ( Niestety nie jestem taki twardy jak Pio_Trek ). Popołudnie poświęciłem na serwis rowerów ( naprawę przerzutki w szosie ) a że sprawnie mi to poszło miałem jeszcze troszkę czasu na podłubanie przy "zimówce" która buduje na starej ramie MikeBike. Koło przednie miałem gotowe wystarczyło założyć oponę. Natomiast tylne postanowiłem zbudować z części które pozostały z czasów mojej działalności gospodarczej:). I to nie byle Jaki piasta shimano deore na centerlock-u, ztuningowana obręcz ( pomalowana na atrakcyjny metaliczny kolor ) i używane szprych.
Kurcze 3 lata nie budowałem już koła, więc wyzwanie było bardzo pociągające. Przechodząc do rzeczy: Oto Jak Buduje Się Koło:

Na początek przygotowujemy wszystkie niezbędne narzędzia i części- obręcz, szprychy ( krótsze od strony bębenka w tym przypadku zastosowałem 262mm i dłuższe od strony tarczy 264mm ), piastę i nyple. W zestawie niezbędnych narzędzi nie może zabraknąć- śrubokręta, klucza do szprych i zimnego browara:)

Narzędzia i części
Następnie przeciągamy szprych przez co drugi otwór w paście i mocujemy do obręczy ( jeżeli otwory w obręczy są asymetryczne do mocujemy do tego bliżej strony piasty przez którą przeciągamy szprychę ) oraz do co czwartego otworu w obręczy

co czwarty otwór...
 Kolejny krok to założenie szprych z drugiej strony piasty.Montujemy je parami jedno oczko na przód w piaście w stosunku do szprych po drugiej stronie oraz otwór sąsiedni z już zamocowanymi szprychami.

parami z szprychami strony przeciwnej

Jak zapleciemy wszystkie szprychy przechodzimy do krzyżowania szprych. W pozostałe wolne oczka w pieście montujemy szprychy od wewnętrznej strony piasty ( cały czas trzeba pamiętać o prawidłowej długości szprych dlaczego to takie ważne a no dlatego że piasta nie jest symetryczna, jest znacznie dłuższa od strony bębenka, dlatego jej kołnież znajduje się bliżej środka koło przez co szprychy muszą być krótsze ). Jak zaplatamy na trzy krzyże ( jak w moim przypadku ) prowadzimy szprychę nad dwoma i pod trzecią. I montujemy do otworu znajdującego się bliżej tej strony koła którą właśnie zaplatamy.
nad nad i pod...

nad nad i pod

Po założeniu wszystkich szprych dokręcamy nyple. należy zachować umiar w liczbie obrotów ( unikamy tak powstawania nie potrzebnych naprężeń obręczy ) każdą szprychę dokręcamy taką samą ilością obrotów. zajmie nam to kilka powtórzeń dla wszystkich szprych ale nie warto się w tym miejscu spieszyć gdyż dobrze dokręcone szprychy na tym etapie ułatwią późniejsze centrowanie.

spokój i umiar przyniesie plusy na kolejnym etapie:)



Koło prawie gotowe


Na koniec pozostaje wycentrowanie i wyśrodkowanie koła... ( ja używam samemu zrobionego narzędzia do wyśrodkowywania piasty patrz foto )

Własny wynalazek

Koło Jul z oponką

Koło juz zamontowane w "zimówce"
 Powodzenia nie pękajcie tego się można nauczyć a satysfakcja z zmontowanego koło jest nie zastąpiona dla mnie to jedna z najfajniejszych rzeczy jakie można zrobić przy swojej ukochanej maszynie:)

Mike

Wiatr zabrał mi rekord pętli. / PIO_TREK

Mimo nie sprzyjającej pogody postanowiłem dzisiaj spróbować pobić rekord "pętli" na rowerze szosowym. Pętlą nazywam trasę na której kiedyś trenowałem codziennie i porównywałem osiągane czasy. Ruszyłem więc z Szamotuł do Lipnicy, dalej do Ostroroga a następnie przez Dobrojewo do krzyżówki na Wierzchocin. Skręcając na niej w prawo pojechałem do Wronek, przejeżdżając mostem przez rzekę Wartę dotarłem do ronda "Europa" z którego przez Piotrowo, Obrzycko wróciłem do Szamotuł. Cały trening przejechałem w deszczu i przy dość silnym wietrze. Starałem się jechać jak najszybciej żeby pobić rekord trasy. Do Słopanowa miałem bardzo dobry czas, niestety dalej do Szamotuł trasa prowadziła pod wiatr,a ja byłem już zmęczony i ledwo utrzymywałem prędkość 25-27 km/h .
Na mecie zameldowałem się po przejechaniu testowych 50km z czasem 1h 27min 30sek, prędkość średnia wyniosła 34,24 km/h . Mimo że jest to przyzwoity czas, jestem trochę zawiedziony i uważam że przy bezwietrznej pogodzie wynik byłby znacznie lepszy. Rekord "pętli" 1h 22min nie został pobity , i sam już nie wiem jak go ustanowiłem :)

HRmax 173. HRśr 159. Spalone kalorie: 1444 kcal.

Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/btcsuq6k5l3k5nb9

poniedziałek, 13 września 2010

GPBT pnie sie do góry!

Z dumą mogę oświadczyć iż pniemy się w góre w klasyfikacji generalnej Bikecross maraton Wielkopolska 2010. Po maratonie w Osiecznej Pio_trek jest na miejscu 19 w kategorii M3 a ja 12 w M2. Jeszcze jeden start przed nami w Zielonce. Będziemy gotowi!!!

http://www.nata.karolin.pl/gogolmtb/wyniki/genBCMar10m3.pdf
http://www.nata.karolin.pl/gogolmtb/wyniki/genBCMar10m2.pdf


Mike

Deszczowa regeneracja po maratonie / PIO_TREK

 Wstając dzisiaj rano zastanawiałem się, czy lepszą regeneracją po maratonie będzie siedzenie na kanapie przed telewizorem lub spokojna jazda na rowerze. Długo się zastanawiałem i zwlekałem aż do godziny piętnastej, kiedy postanowiłem się ubrać i pójść na rower szosowy.
 Z Szamotuł przez Gałowo i Przyborówko dojechałem drogami asfaltowymi do zapory na zbiorniku retencyjnym w Radzynach.

TREK 1000 przy zbiorniku w Radzynach.



Zatrzymując się przy zaporze kliknąłem parę zdjęć. Kiedy ruszyłem w dalszą drogę zaczął padać lekki deszcz z czasem przybierając na sile. Nie przejmując się zmieniającą się pogodą pojechałem z Radzyn do Piaskowa i dalej ścieżką rowerową przez Kąsinowo do Pamiątkowa. Z powrotem ścieżką rowerową wróciłem do Piaskowa z którego przez Kępe dotarłem do domu w Szamotułach.
 Cały trening starałem się przejechać spokojnie, nie przekraczając tętna 140 uderzeń/minutę.
Przejechałem dystans 35km w czasie1h 18min 52sek i prędkością średnią 26,41 km/h
HRśr 125. HRmax 143. Spalone kalorie: 791 kcal.

Maraton w Osiecznej 12.09.2010 / Mike

Uff... Kolejny start zaliczony. Tym razem ścigaliśmy się w Osiecznej pod Lesznem w zawodach wliczanych do klasyfikacji ogólnej pucharu wielopolski w maratonach organizowanego przez Wojtka Gogolewskiego.


Po środowym zapoznaniu się z trasa i trzech dniach wolnego od roweru nadal nie bylem pewien czy porywać się na dystans giga 70km ( według organizatora 62km!!! znowu to samo, czy oni nie mogą się przejechać tą trasa z licznikiem rowerowym przed zawodami! ).



Kuzyn Wojtek
Na początek kilka uwag ogólnych do samych zawodów.

Po objeździe trasy stwierdziliśmy z Pio_Trkiem że jak organizatorzy nie oznakują prawidłowo trasy to się na bank peleton pogubi. Stopień zawiłości trasy był na tyle duży że zadanie to nie było wcale takie łatwe. I tu muszę pochwalić osoby odpowiedzialne za oznakowanie, naprawdę super wykonana robota. Nawet przez sekundę nie było wątpliwości gdzie jechać, na niektórych zakrętach organizatorzy ustawili ludzi którzy podpowiadali gdzie jechać ( uwaga! ostro w lewo w las... itp ) to  pozwalało skoncentrować się tylko i wyłącznie na jeździe.
Trasa moim zdaniem naprawdę wymagająca ponad 640m przewyższenia jak na płaską Wielkopolskę robi wrażenie, dodatkowo podjazdy jak i zjazdy wymagały nie tylko siły ale i umiejętności technicznych, do tego cudowny trawers na sam koniec więc i wrażenia estetyczne na wysokim poziomie.
Jad dotąd najlepiej zorganizowana impreza lokalna na jakiej byłem.

Będę tu częściej przyjeżdżał na treningi zwłaszcza że jest to tylko 40min jazdy autem z Łubnicy.


Wygibasy Pio_Trka

Co do mnie i mojego startu:

Na parkingu przed rozpoczęciem zmagań sportowych postanowiliśmy z Pio_Trkiem ze jedziemy swoje. Bez szaleńczego gonienia innych. Sprawdzenie przebiegu trasy kilka dni wcześniej było strzałem w 10. Dzięki temu można było jechać spokojniej wiadomo było ile jeszcze podjazdów i dystansu zostało do końca. Drugim mądrym posunięciem było ustawienie się z przodu grupy na starcie ( 3 linia ). Pozwoliło to uniknąć utknięcia w korku i przebijania się do przodu przez setki "trzepaków".

10:30 Start

Rozpocząłem spokojnie starają się utrzymać w "czubie peletonu" i o dziwo robiłem to bez wysiłku. Niestety Pio_Trka ktoś przy blokował na starcie i musiał mnie gonić. Doszedł do mnie na asfalcie razem z jakąś grupką. Niestety później nie udało się nam utrzymać razem. Po rundzie "formującej" byłem gdzieś na 40 miejscu. Dzięki temu na pierwszym podjeździe było sporo luzu i można było przebić się trochę do przodu. Na podjazdach trzymałem swoje tempo ja na treningach beż "podcinania" nogi. Po pierwszych kilku górkach minąłem z 20 osób. Na płaskim starałem się jechać pod progiem mleczanowym nawet jeżeli wymagało to odpuszczenie jednej czy dwóch pozycji. Wiedziałem ze na podjazdach i taki tych zawodników dojdę. Taktyka ta przyniosiła korzystne efekty i jechało się  przyjemnie. Cały czas pilnowałem żeby jeść i pić. Na około 15km przed metą byłem 26 w open na dystansie Giga. Jak dla mnie bardzo dobra pozycja. Niestety na ostatnich podjazdach nagle bez żadnej zapowiedzi dostałem skurczy mięśni nogi. Ból był taki że nie mogłem dalej jechać, musiałem zejść z roweru i się porozciągać. W tym cholernym miejscu straciłem jak się później okazał 4 pozycje i dobre 4min. Rozchodziłem trochę nogi i spróbowałem pojechać dalej. Niestety przy mocniejszym naciśnięciu na pedały skurcze powracały tak wiec odcinek ten przejechałem mieląc korbami. Po jakimś czasie przeszło więc podkręciłem troszkę  tempo. Ciekaw jestem co spowodowało te problemy z nogami. Nigdy nie miałem skurczy nawet na znacznie trudniejszych trasach i to w upale słonecznej Grecji. Więc to nie odwodnienie może to wina żeli energetycznych. Na maraton w Wieleniu zaopatrzę się w żele innego producenta.
Na koniec odcinek asfaltowy i wjazd na meta na dużej prędkości.

Linia Mety:)


:)


Wynik:
31 w Open na dystansie Giga i 12 w M2. Super, jestem z siebie naprawde zadowolony w dodatku Pio_Trek w M3 też był 12 więc kolejny dobry start naszej skromnej drużyny. Wojtek był 8 w Open i 2 w M1. Gratulacje dla wszystkich!!!

P.S. w momencie pisania tego posta czuje się wyśmienicie prawie zero śladów po wczorajszym wysiłku. Znacznie lepiej niż tydzień temu po maratonie w Poznaniu:)

Hr avg 178, Hr max ? ( polar pokazał 221 ale to nie możliwe ), dist 70,2km, spd avg 22,1km/h, cad avg 93, asc 645m, kcal 2538, zmęczenie 10.

<><><><>
<>
<><><><>

MTB Maraton Osieczna / PIO_TREK

 Niedziela przywitała nas piękną pogodą i zapowiadał się piękny dzień. Kasia przyrządziła na śniadanko pyszny makaron z sosem, po zjedzeniu którego udałem się spakować samochód. Zadanie to tym razem nie było takie łatwe. Naszego kochanego Forda Mondeo kombi, zastąpił chwilowo nowy Ford Ka :) Składając siedzenia w samochodzie i zdejmując koła w rowerze udało się jakoś wszystko zapakować.

Kto powiedział ,że Ford Ka jest mały :)

Najedzeni i spakowani wyruszyliśmy w kierunku Osiecznej, po drodze za Stęszewem spotykając się z Fordem Mondeo, którym jechali Ania, Mike i Wojtek.
 Około 8.30 dotarliśmy na miejsce i pierwsze kroki skierowaliśmy do biura zawodów żeby się zarejestrować. Zadowoleni wróciliśmy do samochodów i przystąpiliśmy do składania rowerów. Wyszykowani ustawiliśmy się  pierwszych rzędach na starcie i słuchaliśmy niezastąpionego "konferansjera" maratonów MTB; Piotra Kurka.

"Piotry dwa"  - z prawej Piotr Kurek

 Dokładnie o 10.30 padł strzał startera, oznajmiający start maratonu. Ruszyliśmy z wigorem, po pierwszej prostej na lewym zakręcie postanowiłem pojechać po wewnętrznej co  okazało się to błędem bo  zostałem przymknięty i straciłem wiele pozycji. Na koniec rundy rozjazdowej udało mi się dojechać do Mike-a, niestety dla mnie to był ostatni moment przed metą kiedy się widzieliśmy. Mike parł do przodu, a ja nie byłem w stanie utrzymać przyzwoitego tempa wyścigowego.  Nie wiem czym było to spowodowane, ale myślę że można to nazwać "dyspozycją dnia" : raz jest super i wszystko wychodzi, a kiedy indziej jedziesz swoje i niby nic się nie dzieje, ale wiesz że to nie to. Tak właśnie było ze  mną tego dnia. Po pierwszej pół godzinie jazdy i pokonaniu pierwszych podjazdów, czułem że muszę trochę odpuścić żeby się nie "zagotować" Zwolniłem trochę i starałem się jechać swoje obserwując jak sytuacja się rozwija. Przez następną godzinę straciłem wiele pozycji i zaliczyłem lekką glebę przy szaleńczym zjeździe z "Jagody". Poprawa przyszła przed ostatnią godziną maratonu, kiedy zacząłem doganiać rywali i odrabiać pozycję. Najbardziej cieszę się z tego że udawało mi się to na podjazdach, gdzie większość zawodników była już "zagotowana". Pod koniec wyścigu toczyłem zaciętą walkę z Grzegorzem Napierałą z drużyny "Rowery Rybczyński", co chwila zamieniając się z nim pozycjami. Kulminacyjny moment nastąpił na "agrawkach", czyli  kilku następujących po sobie podjazdach i zjazdach. Niektóre z nich z powodu braku sił pokonywaliśmy podbiegając. Niestety podjeżdżając jednego z nich zblokowała mi się tylna przerzutka i straciłem około minuty. Po naprawie, jadąc dalej udało się dojechać do "Rybczyńskiego" na wyciągnięcie ręki. Wtedy on wraz z innym zawodnikiem, dali  sobie kilka zmian i urwali  mnie na jakieś 300m , których już nie odrobiłem. Ostatnie kilometry wiodły asfaltem do samej Osiecznej i na metę dotarłem z czasem: 3h 13min 06sek uzyskując 37 pozycję w giga i 12 miejsce w M-3.

Ostatnie metry przed metą.
 Wynik uznaję za zadowalający, bo możliwy byłby lepszy wynik gdybym początek pojechał mądrzej i  miał trochę lepsza dyspozycję dnia. Był to mój pierwszy maraton "interwałowy" i z taką skalą przewyższeń, które może nie powalają ,ale są czymś innym w porównaniu z płaskim np. Eska Bike Maraton w Poznaniu.
 Na mecie okazało się że przyjechałem ok. 3min za Mike-m , który miał problemy  na trasie i stracił 5 minut z powodu skurczy nóg. W tym miejscu normalnie napisałbym że "To jego problem", ale dzisiaj tego nie napiszę ponieważ jeździmy w jednej drużynie ,a On jest moim bratem. Wszystkie jego porażki są moimi porażkami.
 Podsumowując; trasa maratonu była świetnie przygotowana, oznaczona i zabezpieczona, a 3 godziny chyba jednak nie były dzisiaj do złamania.
Za ukończenie maratonu odebrałem medal oraz gratulacje od  kochanej żony :) i "niedysponowanej" Ani.
Omawiając maraton poszliśmy wszyscy wspólnie umyć rowery i siebie dzięki uprzejmości miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Po wszystkim; przebraliśmy się przy samochodach, poszliśmy zjeść makaron, wypić piwko, biorąc udział w zakończeniu zawodów. Podczas loterii dopisało nam szczęście. Mike wygrał smar do łańcucha, a ja rękawiczki w rozmiarze dłoni żony.
Mike, PIO_TREK i dwa Lechy
Dystans giga wygrał Marek Konwa : 2h 29min 3sek
Wojtek był 8 (2 w swojej klasie) : 2h 50min 7sek
Mike zajął 31 miejsce (12 w swojej klasie) : 3h 10min 49sek

Gratuluje nam wszystkim udziału i ukończenia maratonu !!!

Czas: 3h 13mnin 6 sek. HRmax 192. HRśr 169. Spalone kalorie: 3066 kcal

Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/ehplc5sml3d0ctiv

piątek, 10 września 2010

Bike Repair Man 1 / Hydrauliczny hamulec tarczowy / Mike

Od wiosny miałem problemy z tylnym hamulcem tarczowym. W pewnym momencie przestał hamować. Odpowietrzanie, czyszczenie, tarczy i wymiana klocków dawały tylko krótko trwałe efekty. Dopiero po dłuższej obserwacji okazało się że płyn hamulcowy przecieka przy jednym z tłoczków. Żeby tymczasowo temu zaradzić do klocków przykleiłem  kawałek szmatki ( foto niżej ). I tak przejeździłem wakacje w Grecji oraz lipiec i sierpień w Polsce.

"Patencik na szmatkę"

Wymiany wymagał cały "caliper" od hamulca. Po jego zakupie przystąpiłem do wymiany i odpowietrzenia nowego zestawu.

Na początek zdemontowałem stary cieknący element...


Cieknący caliper
Następnie rozpakowałem cewkę nówkę...

Nowa sprawna cześć
Po zamontowaniu na ramie....

Caliper zamontowany ale bez przewodu

Po podłączeniu przewodu z płynem hamulcowym...

Przewód już na swoim miejscu
Mając cały komplet połączony już w jedną całość przystąpiłem do odpowietrzania. Do tego celu używam sprawdzonego już zestawu dwóch strzykawek i wężyka...

Zestaw do odpowietrzania
W celu odpowietrzenia hamulca jedną strzykawkę wraz z wężykiem i płynem hamulcowym podłączam do hamulca ( caliper ), jednocześnie demontuje kapselek przy dźwigni hamulcowej ( uprzednio ją poziomując, żeby płyn się nie rozlewał ), drugiej strzykawki używam do "ściągania" płynu hamulcowego ze zbiorniczka dźwigni hamulcowej.
Shimano zaleca wprowadzanie płynu hamulcowego odwrotnie. Po przez nalewanie go do zbiorniczka przy klamce i pompując klamką wprowadzanie go do przewodu. Tak jest dużej i bardziej skomplikowanie. Poza tym tylko Niemcy postępują zgodnie z instrukcją my Polacy lubimy po swojemu...
Zbiorniczek warto obłożyć szmatka na wypadek jak by się płyn rozlał
Płyn wprowadzamy "od dołu" do systemu
Po usunięciu wszystkich bąbelków powietrza z hamulca, wypełniamy zbiorniczek przy klamce do pełna ( tu może się trochę rozlać płynu tak więc szmatka wskazana ) i go zamykamy. Następnie zamykamy "zawór" na drugim końcu systemu i Gotowe!!!


Już po robocie. Prawda że wcale nie bolało?
Przy nowym hamulcu operacje trzeba czasami powtórzyć. Powietrze lubi włazić we wszystkie zakamarki układu. Odrobina cierpliwości i spora sumka w portfelu zaoszczędzona.

Powodzenia

MIKE