Życie jest niczym morze, spokój i flauta, w jednej chwili zmienia się w sztorm i burze.. Jednego dnia przepełnia Cię radość i szczęście a dnia następnego spędzasz urlop w szpitalu odchodząc od zmysłów czy wszystko będzie dobrze i czy czasami nie zawiniłeś...
No cóż w życiu jedno jest pewne ( oprócz śmierci ), jak idzie dobrze to bądź pewien że to się kiedyś zmieni i to ze zdwojoną siłą!
Po, z w/w powodów, przymusowym dniu przerwy, wykonałem dziś drugi trening w ramach „Szklarska Camp”. Nie miałem za wiele czasu więc skoncentrowałem się na wykonaniu treningu na podjazdach. W sumie przejechałem 47km z czego 20km podjazdów z 1000m przewyższenia i 1h w 4 i 5 strefie.
Zjazdy odpuszczałem by nie kusić losu, cały sezon przede mną poza tym jedna osoba z naszej czwórki w szpitalu to wystarczająca ilość!!!
Trening trudny i męczący ale czułem się dobrze i gdyby tylko czas pozwolił zrobiłbym więcej kilometrów podjazdów...
Jazda w górach na rowerze szosowym to zupełnie inna para kaloszy niż MTB. Podjazdy naprawdę dają w kość, ale po raz kolejny przekonałem się że dobrze się w tym środowisku czuje. Najdłuższy z dzisiejszych podjazdów ( 5.6km ) pokonałem 3 razy i ten pierwszy był „najtrudniejszy””. Im dalej w las tym trudniej i boleśniej ale za razem przyjemniej... wiem, wiem dziwne:)
Jest tylko jeden minus takiego treningu, nie ma miejsca na porządną rozgrzewkę i rozjazd. Po powrocie mam w planie tydzień regeneracji więc mam nadzieje że to wystarczy.
01:54:29
Hr avg 140, Hr max 174, dist 48km, asc 945m, kcal 1413, zmęczenie 7
Pamiętaj Bracie ze można się łamać!
OdpowiedzUsuńAle najważniejsze by nie dać się złamać!
To tak tylko w woli przypomnienia!
Live is brutal and ful of "zasackas" :(
... ale życie bywa także piękne! Więc przysłońmy pięknem całe zło tego świata !!!
Znasz mnie najlepiej, wiesz że nie dam się złamać! To kolejny długi stromy podjazd do pokonania a za jego szczytem czeka zjazd, wiatr we włosach i pełne szczęście...
OdpowiedzUsuń