niedziela, 10 kwietnia 2011

Dzień 84 / Maraton MTB Murowana Goślina / PIO_TREK

Great Poland Bike Team po raz pierwszy w tym roku wystartował w maratonie MTB w Murowanej Goślinie.
I był to start dla całej drużyny bardzo udany, ale od początku ...
Wraz z Mike-m i naszymi żonami Anią i Kasia ( kolejność alfabetyczna ),wybraliśmy się na Maraton MTB w Murowanej Goślinie. Od rana samopoczucie miałem dobre, ale nie czułem wyścigowego "bitu". Jakoś nie byłem nastawiony na ściganie. Przed startem przeprowadziliśmy "rozpoznanie bojem" początkowej piaszczystej części trasy. i było to bardzo dobre posunięcie. Dziękuje gen.Mike :)

Niech wygra lepszy :)
Moje nastawienie zmieniło się w momencie kiedy padł sygnał startu i "ruszyły konie po betonie" ...
Początkowo starałem  się trzymać za Mike-m, ale niestety zaraz po starcie jest on szybszy niż "wąż w pomidorach" :) Potrafi tak przemykać miedzy zawodnikami że najlepsi mogli by się od niego uczyć !
Ja natomiast przez pierwsze kilometry "uczyłem" się nowych manetek XT i parę razy zblokowałem napęd co poskutkowało strata paru pozycji. W tym momencie pomyślałem sobie; Chłopie nie po to tak ciężko przepracowałeś zimę żeby teraz po prostu tylko przejechać maraton ! Pogoniłem wiec "Mariana" i ruszyliśmy do odrabiania strat. Cały czas starałem się pilnować pulsu, regularnego picia i jedzenia. To ostatnie było bardzo trudne bo na trasie tak trzęsło i nie tylko... , że brakowało miejsc żeby skorzystać z własnego "bufetu". Po jakimś czasie udało mi się dogonić Mike-a. Czułem się w tym momencie bardzo dobrze i postanowiłem jechać dalej swoim tempem. Przyjmując do wiadomości informacje Michała że; "Przed nami jeszcze Dziewicza Góra i trzeba umiejętnie rozłożyć siły". O dziwo całą Dziewicza Górę przejechałem bez "podpórki" równo i mądrze.
Co prawda myślałem że będą tam może dwa podjazdy, a tymczasem organizator "zainstalował" tam fragment interwałowy ( góra-dół-góra-dół...). Będąc już po "Dziewiczej", pomyślałem że skoro to mnie nie zabiło  i czuję się nadal dobrze to trzeba nadal jechać swoje i walczyć z tym cholernym wiatrem. Tak. Cholernym, bo miałem już tak wymieszane w dupie że czułem że zwalniam co raz bardziej. Za bardzo.
Na koniec przejeżdżając laskiem minąłem jeszcze "bokiem" piaszczyste pole (dzięki wcześniejszemu rozpoznaniu bojem) i dotarłem ulicami Murowanej do  upragnionej Mety.

Na mecie...
Przez pierwsze minuty po zatrzymaniu strasznie bolały mnie plecy, tak bardzo mnie "wytrzęsło" na trasie.
Jak się później okazało nie mnie jedynego.
Po wyścigu przebraliśmy się  i "umyliśmy się" przy samochodzie, by następnie pójść zjeść makaron rogaliki i wypić zasłużone browary za bardzo dobry wynik. Tym samym sezon wyścigowy uznaję się za otwarty !!!

W sumie pokonałem 70,87 km ,  2h 40min 24 sek , ze średnią prędkością 26,05 km/h , 
Na pierwszym punkcie kontrolnym byłem po 1h 7min 42sek
HR śr 165 , HR max 179 , Spalone kalorie; 2462 kcal


Wynik
Open;  97 
M3; 33

7 komentarzy:

  1. Wielki Moderatorze gratuluje wyniku pojechałeś mnie o 6min.. Całkiem nie żle:) Dodaj prosze w swojej Wielkości nasze wyniki w dziale o tej samej nazwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A i jeszcze jedno to nie był pierwszy start GPBT w historii?

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz racje co do pierwszego startu ! Coś mi się "pozajączkowało" :)
    P.S.
    Wyniki zaktualizuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Błąd historyczny naprawiony :)

    OdpowiedzUsuń
  5. https://picasaweb.google.com/Beata19b/MTBMarathonMurowanaGoslinaCZ2#5594431072685690626

    Pzdr, Zbyhoo

    OdpowiedzUsuń
  6. https://picasaweb.google.com/Beata19b/MTBMarathonMurowanaGoslinaCZ1#5594424979788524914

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zdjęcia masz PioTrek! :)

    OdpowiedzUsuń