I był to start dla całej drużyny bardzo udany, ale od początku ...
Wraz z Mike-m i naszymi żonami Anią i Kasia ( kolejność alfabetyczna ),wybraliśmy się na Maraton MTB w Murowanej Goślinie. Od rana samopoczucie miałem dobre, ale nie czułem wyścigowego "bitu". Jakoś nie byłem nastawiony na ściganie. Przed startem przeprowadziliśmy "rozpoznanie bojem" początkowej piaszczystej części trasy. i było to bardzo dobre posunięcie. Dziękuje gen.Mike :)
Niech wygra lepszy :) |
Początkowo starałem się trzymać za Mike-m, ale niestety zaraz po starcie jest on szybszy niż "wąż w pomidorach" :) Potrafi tak przemykać miedzy zawodnikami że najlepsi mogli by się od niego uczyć !
Ja natomiast przez pierwsze kilometry "uczyłem" się nowych manetek XT i parę razy zblokowałem napęd co poskutkowało strata paru pozycji. W tym momencie pomyślałem sobie; Chłopie nie po to tak ciężko przepracowałeś zimę żeby teraz po prostu tylko przejechać maraton ! Pogoniłem wiec "Mariana" i ruszyliśmy do odrabiania strat. Cały czas starałem się pilnować pulsu, regularnego picia i jedzenia. To ostatnie było bardzo trudne bo na trasie tak trzęsło i nie tylko... , że brakowało miejsc żeby skorzystać z własnego "bufetu". Po jakimś czasie udało mi się dogonić Mike-a. Czułem się w tym momencie bardzo dobrze i postanowiłem jechać dalej swoim tempem. Przyjmując do wiadomości informacje Michała że; "Przed nami jeszcze Dziewicza Góra i trzeba umiejętnie rozłożyć siły". O dziwo całą Dziewicza Górę przejechałem bez "podpórki" równo i mądrze.
Co prawda myślałem że będą tam może dwa podjazdy, a tymczasem organizator "zainstalował" tam fragment interwałowy ( góra-dół-góra-dół...). Będąc już po "Dziewiczej", pomyślałem że skoro to mnie nie zabiło i czuję się nadal dobrze to trzeba nadal jechać swoje i walczyć z tym cholernym wiatrem. Tak. Cholernym, bo miałem już tak wymieszane w dupie że czułem że zwalniam co raz bardziej. Za bardzo.
Na koniec przejeżdżając laskiem minąłem jeszcze "bokiem" piaszczyste pole (dzięki wcześniejszemu rozpoznaniu bojem) i dotarłem ulicami Murowanej do upragnionej Mety.
Na mecie... |
Jak się później okazało nie mnie jedynego.
Po wyścigu przebraliśmy się i "umyliśmy się" przy samochodzie, by następnie pójść zjeść makaron rogaliki i wypić zasłużone browary za bardzo dobry wynik. Tym samym sezon wyścigowy uznaję się za otwarty !!!
W sumie pokonałem 70,87 km , 2h 40min 24 sek , ze średnią prędkością 26,05 km/h ,
Na pierwszym punkcie kontrolnym byłem po 1h 7min 42sek
HR śr 165 , HR max 179 , Spalone kalorie; 2462 kcal
Wynik
Open; 97
M3; 33
Wielki Moderatorze gratuluje wyniku pojechałeś mnie o 6min.. Całkiem nie żle:) Dodaj prosze w swojej Wielkości nasze wyniki w dziale o tej samej nazwie.
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno to nie był pierwszy start GPBT w historii?
OdpowiedzUsuńMasz racje co do pierwszego startu ! Coś mi się "pozajączkowało" :)
OdpowiedzUsuńP.S.
Wyniki zaktualizuje.
Błąd historyczny naprawiony :)
OdpowiedzUsuńhttps://picasaweb.google.com/Beata19b/MTBMarathonMurowanaGoslinaCZ2#5594431072685690626
OdpowiedzUsuńPzdr, Zbyhoo
https://picasaweb.google.com/Beata19b/MTBMarathonMurowanaGoslinaCZ1#5594424979788524914
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia masz PioTrek! :)
OdpowiedzUsuń