środa, 27 kwietnia 2011

Dzień 96 / "Marian" back to alive / PIO_TREK

Przed treningiem: Ćwiczenia siłowe ( 6 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) 

Wczoraj wieczorem wraz z Mike-em wymieniliśmy napędy przy naszych maszynach, a ja dodatkowo wymieniłem hak i tylną przerzutkę. Niestety hak wymagał dodatkowego prostowania i dziś rano musiałem zawieźć rower do zaprzyjaźnionego sklepu i serwisu rowerowego BIKE PARK w Poznaniu. Po krótkiej regulacji profesjonalnymi narzędziami, rower był już sprawny i gotowy do jazdy. Wróciłem więc szybko samochodem z Poznania, zjadłem drugie śniadanko i ruszyłem na trening.
Z Szamotuł przez Piotrkówko do Sycyna, dalej lasami w kierunku Obrzycka i ponownie lasem wzdłuż starej linii kolejowej do Wronek. Po drodze wykonując trzy 10 minutowe tempówki interwałowe z przerwami na spokojną jazdę
We Wronkach przejechałem wzdłuż Amiki/Samsunga i więzienia, następnie mostem przez rzekę Wartę do ronda "Europa"
Na rondzie skręciłem w prawo i asfaltem przez Piłę dotarłem do Nowego Krakowa, gdzie skręciłem w las.

Podążając dalej lasami dojechałem nad Wartę i pstryknąłem kilka zdjęć tego bardzo urokliwego miejsca.



Warta pomiędzy Obrzyckiem i Wronkami.
Po krótkim przystanku przez Annogórę dojechałem do Zielonejgóry gdzie przejechałem mostem przez rzekę Wartę i dotarłem do  Obrzycka, następnie asfaltem pojechałem w kierunku Brączewa,  wykonując po drodze jedna tempówkę 10 minutową. W Brączewie zjechałem na most i zrobiłem parę fotek.


Nieczynny most kolejowy na Warcie pomiędzy Brączewem i Stobnicą.
Z Brączewa przez Jaryszewo dotarłem do Ameryki, następnie lasami dojechałem do Twardowa. 
Z Twardowa przez Szczuczyn i dalej ulicami Szamotuł pojechałem na działkę rekreacyjna mojej Mamy, by pomóc jej naprawić małą usterkę. Niestety usterka okazała się zbyt poważna i jej naprawa została odłożona na późniejszy termin, a ja wróciłem do domu kończąc bardzo udany trening.
 

P.S.
Cały trening starałem się przejechać w miarę spokojnie, starając się "nie podcinać nogi" po wczorajszym ciężkim treningu  i pozwalając by nowy napęd miał czas się "ułożyć". Tempówki wykonywałem więc na twardymi równym gruncie lub asfaltowej drodze. Nowy napęd sprawował się bardzo dobrze. Nic nie skakało, biegi wchodziły i schodziły jak marzenie. Czarny strój Trek-a został odczarowany :)

Potwierdzam to co pisał Mike w poprzednim poście, w lasach jest Sahara i tony zalegającego piachu.
Musze poczytać opinie na temat opon Geax, bo model Gato raczej na piach się nie nadaje, ale być może się mylę? 
Na pewno odpowiednią radą na ten temat podzielą się członkowie rodziny "W" ( czyt. Mike, Zbyszek, Wojtek - kolejność przypadkowa ), wybitni znawcy sprzętowi :) 

W sumie pokonałem 64,63 km w czasie 2h 42min ze średnią prędkością 23,93 km/h ,
HR śr 143, HR max 174 , Spalone kalorie: 1957 kcal
Temp; 23 °C , Wiatr ; 14 km/h ,

5 komentarzy:

  1. Gato to opony na błoto nie na piach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten most drewniany to ten pod którym płynelismy ?? :) Oj koniecznie trzeba to powtórzyc

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to ten sam most :)
    Mike na pewno wymyśli jakąś wyprawę.
    Tym razem pieszo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :) Tak, Gato są na błoto. Na piasku tańczą. Na podstawie rozmów z bardziej doświadczonymi zawodnikami wybrałem inne opony Geaxa a mianowicie Saguaro. Na jazdę po GreatPoland & okolice Szamo polecam ci je, bardzo uniwersalne, małe opory toczenia, lekkie (około 520-530g w wersji 2.0, mają superwygląd, a jak się je nabłyszczy to wogóle odjazd:) Sam takie mam, zobaczymy czy w górach dadzą radę, jutro jedziemy na weekend do Złotego Stoku na Powerada.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Gato" przy mojej masie rzeczywicie tańczą i wgryzają się w piach, co często bardzo mnie spowalnia. Nieraz nawet z rozpędu, trudno jest przebrnąć przez piach.
    Myślę że Saguaro mogą być dobrym rozwiązanem. Nie wiem tylko czy wersja 2.0 będzie dla mojej wagi odpowiednia?
    A co myślisz o Ritchey WCS Z-Max Shield ?

    OdpowiedzUsuń