Dzisiaj z rana zgodnie z sugestią Mike-a zabrałem się za uruchomienie licznika. I muszę przyznać, że zadziałało. Trochę inaczej wyobrażałem sobie zasadę jego działania, ale nie ważne - cel został osiągnięty. Licznik uruchomiony. Wbrew mojej żonie, która była przeciwna mojemu wyjściu z domu w sobotni poranek, udałem się na wyprawę. Kilka razy mijałem oznakowaną już trasę na jutrzejszy Bike Maraton. Trasa może dla zawodowców krótka, ale mnie strasznie wyczerpała.
Rakownia - Kamińsko - Potasze - Owińska - Promnice - wzdłuż Warty do Mściszewa - Murowana Goślina - Rakownia
W sumie licznik pokazał 28 km w czasie 1 godz. i uświadomiło mi to, że byłbym już wstanie dojechać z domu do pracy :) I poważnie o tym myślę we wtorek, kiedy będę odbierać kluczyki hi hi hi.
Spalone kalorie 1300. Jutro trzymam za Was kciuki. Niestety nie będę mógł Wam kibicować na starcie :)
P.S.
Zapomniałem dodać ze wiatr dzisiaj już nie był tak silny jak wczoraj, ale mimo wszystko bardzo uciążliwy.
Gratuluję !
OdpowiedzUsuń28 km po lesie w godzinę, to bardzo dobry wynik !
Miałeś prawo być wyczerpany.
Pamiętaj jednak, że lepiej chudzić na rower częściej i spokojniej niż skatować się raz i złapać kontuzje. ( np. bolące kolano :) )
Przygotuj swoje ciało spokojniej. Wiem że to trudne, bo sam często jeździłem na wariata :)
Najlepiej gdy każdy np. godzinny trening będzie zawierał;
10 minut spokojnej rozgrzewki.
40 minut równej jazdy z założonym tętnem, myślę że u Ciebie np. do 70% tętna maksymalnego.
10 minut rozjazdu.
Kolo jak ty masz średnią 28km/h to albo ja jestem Rumcajs albo ty się z powołaniem minołes:)
OdpowiedzUsuńDawaj dawaj nie przestawaj... Ważne by zachować zdrowy rozsądek tak jak Pio_trek pisze... No i sie tym wszystkim przedewszystkim bawić. Żoną się nie przejmuj tak jak mówiłem po 13 latach jej przejdzie:)
Kurcze powiem Wam ze mi sie to naprawde podoba w tym tygodniu musze uzupelnic koniecznie swoj ubior. Po pierwsze kask dzisiaj sie przekonalem ze jazda bez kasku moze sie zle skonczyc, po drugie spodenki i koszulka no i najwazniejsze okulary moje zwykle powoduja ze wiatr wiejacy w twarz w jakis dziwny sposob zalamuje sie i przy predkosci 32 km/h oczy mi lzawia :)
OdpowiedzUsuńWiesz Mike zona mi Cisnienie podniosla przed wyjazdem wiec dusilem aby sie bardziej nie stresowala :)ale sam bylem w szoku. Co do jazdy w lesie Piotrek nie wiem jak jutro pojedziecie ale jechalem akurat takim piaszczystym odcinkiem ze nie wyobrazam sobie tam jutro jazdy na czas :)
OdpowiedzUsuńPiach to tylko początek drogi przez męke...
OdpowiedzUsuń