Wiedząc że 3 maja czeka nas maraton w Barlinku, starałem się mimo wszystko wykonać dzisiaj trening, ale nie "podcinać" nóg. Niestety w lasach pojawiła się :) ogromna ilość piachu, który skutecznie utrudniała spokojny trening. Mimo wszystko momentami dałem nogom trochę w kość, ale mam nadzieję, że przełoży się to na lepszą formę.
Nie przejmując się tym, pojechałem "Marianem" w trasę:
Szamotuły - Piotrkówko - Sycyn - Obrzycko - Ordzin - Wronki - Ordzin - Obrzycko - Twardowo - Szamotuły
We Wronkach zatrzymałem się na bufet, a w Ordzinie na pamiątkowe zdjęcia starego, opuszczonego dworca PKP. Stary zniszczony dworzec stoi "samotnie" w przepięknej okolicy, przy nieczynnej linii kolejowej; Oborniki-Wronki. Mając odpowiednią ilość pieniędzy ( czyt."LOTTO", :) ) z chęcią odrestaurował bym go na własny dom lub "specyficzne" agro-gospodarstwo z "kuszetkami" do wynajęcia, postawionymi na nieczynnych torach kolejowych.
P.S.
Teraz dwa dni odpoczynku i pierwszy "punktowany" maraton Gogola.
GPBT rusza do walki ...
God bless the Great Poland Bike Team !!!
W sumie pokonałem 65,19 km w czasie 2h 10min ze średnią prędkością 24,17 km/h ,
HR śr 142, HR max 161 , Spalone kalorie: 1529 kcal
Temp; 23 °C , Wiatr ; 13 km/h ,
Drużyna ambitnych amatorów zakręconych na punkcie rowerów i wszystkiego co z nimi związane.
sobota, 30 kwietnia 2011
Germans are coming and they bring theirs dogs... 2011 edition / Mike
Co prawda mam tydzień odpoczynku, ale z racji na mniejsze niż planowane obciążenie treningowe postanowiłem rozkręcić dzisiaj trochę nogi.
Wsiadając na rower byłem jeszcze na lekkim dopingu po wczorajszej imprezce u Kasi i Pio_trka.
Wiatr przy pasił i cały trening maiłem w plecy. Super sprawa... chociaż raz! Jechało się przyjemnie i szybko. Trening udany.
Wiatr przy pasił i cały trening maiłem w plecy. Super sprawa... chociaż raz! Jechało się przyjemnie i szybko. Trening udany.
2h 13min 57sec
Hr avg 155, Hr mas 183, dist 71.9km, spd avg 33.5km/h, cad avg 102, asc 135m, kcal 1623, zmęczenie 4
Z racji na fakt, że mam do podjęcia możliwe najważniejszą decyzję w dotychczasowym życiu
( niestety o szczegółach nie mogę na razie napisać ), cały trening starałem sobie odpowiedzieć na jedno pytanie:
( niestety o szczegółach nie mogę na razie napisać ), cały trening starałem sobie odpowiedzieć na jedno pytanie:
Gdyby gonili mnie Niemcy z psami to co bym zrobił ?
a) został na bezpiecznych i wygodnych pozycjach.
b) atakował wykorzystując całe doświadczenie wszelkie dostępne zasoby i umiejętności.
I wiecie co? Nie znalazłem odpowiedzi ...
Czuje się w tej chwili trochę jak Generał Patton stojący na czele swojej 3 Armii.
Z rewolwerami, z rękojeściami z kości słoniowej, spoczywającymi w kaburach z lornetką przy oczach.
Obserwujący ze wzgórza odziały wroga, zastanawiający sie czy wydać rozkaz do ataku...
Obserwujący ze wzgórza odziały wroga, zastanawiający sie czy wydać rozkaz do ataku...
Doktryna jaką stosował jest całkiem prosta: Atakować Atakować Atakować... narzucić takie tempo wrogowi by nie mógł zareagować, zmobilizować sie, przegrupować, obronić...
W sumie w dotychczasowym życiu taktyka ta przyniosłam mi wiele dobrego, czy rezygnować z niej...?
Ale z drugiej strony kto wie, czy przed nami nie znajduje się pole minowe ?
Dzień 97 / PIO_TREK
Przed treningiem: Ćwiczenia siłowe ( 6 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń )
Wczorajszy trening wykonałem rowerem szosowym na trasie;
Szamotuły - Oborniki - Zielonagóra -Piotrowo - Wronki - Dobrojewo - Ostroróg - Lipnica - Szamotuły
... w czasie treningu wykonałem pięć dziesięciominutowych tempówek, po których następował dziesięciominutowy lub piętnastominutowy odpoczynek.
Pierwsza tempówka między Szamotułami i Obornikami, druga i trzecia między Obornikami i Zielonagórą, czwarta między Piotrowem i Wronkami oraz ostatnia od krzyżówki koło Wierzchocina do Ostroroga.
Na koniec wykonałem rozjazd od Ostroroga przez Lipnicę do Szamotuł.
W sumie pokonałem 82,27 km w czasie 2h 33min ze średnią prędkością 32,34 km/h ,
HR śr 146, HR max 173 , Spalone kalorie: 1924 kcal
Temp; 23 °C , Wiatr ; 14 km/h ,
Wczorajszy trening wykonałem rowerem szosowym na trasie;
Szamotuły - Oborniki - Zielonagóra -Piotrowo - Wronki - Dobrojewo - Ostroróg - Lipnica - Szamotuły
... w czasie treningu wykonałem pięć dziesięciominutowych tempówek, po których następował dziesięciominutowy lub piętnastominutowy odpoczynek.
Pierwsza tempówka między Szamotułami i Obornikami, druga i trzecia między Obornikami i Zielonagórą, czwarta między Piotrowem i Wronkami oraz ostatnia od krzyżówki koło Wierzchocina do Ostroroga.
Na koniec wykonałem rozjazd od Ostroroga przez Lipnicę do Szamotuł.
W sumie pokonałem 82,27 km w czasie 2h 33min ze średnią prędkością 32,34 km/h ,
HR śr 146, HR max 173 , Spalone kalorie: 1924 kcal
Temp; 23 °C , Wiatr ; 14 km/h ,
piątek, 29 kwietnia 2011
Street Trial w najczystszej formie / Mike
Nowy materiał z moim ulubionym Trial-owcem Dannym McAskill-em
P. S. Ania poznajesz te ulice i bulwary nad Tamizą? :)
środa, 27 kwietnia 2011
Moja głupota / Tomek
To że milczę na blogu, nie oznacza ze treningi rowerowe odstawiłem na boczny tor :)
Ostatnie dni pokazały mi ze Puszcza Zielonka nie jest pierwszym lepszym zagajnikiem, a wydawało mi się że znam ten lasek :)
Na jednym z ostatnich rejsów na trasie; Rakownia - Maruszka - Bednary, znalazłem ciekawe drzewo.
Fotka poniżej. Chociaż fota nie oddaje jego wielkości i piękna, to z bliska wyglądało fantastycznia jakby za chwile miało do końca pęknąć :)
Wczoraj na godzinę 19 umówiony byłem na piłkę. Na boisko muszę dojechać ok 5 km, postanowiłem udać się na nie przez las zahaczając o jezioro Bolechowskie. Będąc już nad jeziorem, postanowiłem je objechać dookoła.
Droga początkowo dobra, zaczęła się zwężać, jezioro w pewnym momencie zniknęło i nie wiedziałem gdzie jestem? :) Wiedziałem że mam jeszcze 30 minut aby dojechać na boisko. Postanowiłem jechać przed siebie. Gdzieś wyjadę :) W pewnym momencie patrzę; w środku lasu siedzi koleś na gałęzi, jak się później okazało bardzo daleko od jakichkolwiek zabudowań. Nie wiem czy był to jakiś bezdomny, czy może kłusownik?
A może szukał swojej gałęzi? Nie wiem. W końcu wyjechałem przy jednostce Wojskowej w Trzaskowie, dotarłem na boisko, zagrałem w piłkę wypluwając prawie płuca :) Na koniec postanowiłem się zmierzyć z kolegą który jechał samochodem a ja rowerem do Rakowni. Tyle tylko że ja skrótami.
Oczywiście była to najgłupsza decyzja jaka mogłem podjąć :)
Ostatnie dni pokazały mi ze Puszcza Zielonka nie jest pierwszym lepszym zagajnikiem, a wydawało mi się że znam ten lasek :)
Na jednym z ostatnich rejsów na trasie; Rakownia - Maruszka - Bednary, znalazłem ciekawe drzewo.
Fotka poniżej. Chociaż fota nie oddaje jego wielkości i piękna, to z bliska wyglądało fantastycznia jakby za chwile miało do końca pęknąć :)
Wczoraj na godzinę 19 umówiony byłem na piłkę. Na boisko muszę dojechać ok 5 km, postanowiłem udać się na nie przez las zahaczając o jezioro Bolechowskie. Będąc już nad jeziorem, postanowiłem je objechać dookoła.
Droga początkowo dobra, zaczęła się zwężać, jezioro w pewnym momencie zniknęło i nie wiedziałem gdzie jestem? :) Wiedziałem że mam jeszcze 30 minut aby dojechać na boisko. Postanowiłem jechać przed siebie. Gdzieś wyjadę :) W pewnym momencie patrzę; w środku lasu siedzi koleś na gałęzi, jak się później okazało bardzo daleko od jakichkolwiek zabudowań. Nie wiem czy był to jakiś bezdomny, czy może kłusownik?
A może szukał swojej gałęzi? Nie wiem. W końcu wyjechałem przy jednostce Wojskowej w Trzaskowie, dotarłem na boisko, zagrałem w piłkę wypluwając prawie płuca :) Na koniec postanowiłem się zmierzyć z kolegą który jechał samochodem a ja rowerem do Rakowni. Tyle tylko że ja skrótami.
Oczywiście była to najgłupsza decyzja jaka mogłem podjąć :)
Dzień 96 / "Marian" back to alive / PIO_TREK
Przed treningiem: Ćwiczenia siłowe ( 6 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń )
Wczoraj wieczorem wraz z Mike-em wymieniliśmy napędy przy naszych maszynach, a ja dodatkowo wymieniłem hak i tylną przerzutkę. Niestety hak wymagał dodatkowego prostowania i dziś rano musiałem zawieźć rower do zaprzyjaźnionego sklepu i serwisu rowerowego BIKE PARK w Poznaniu. Po krótkiej regulacji profesjonalnymi narzędziami, rower był już sprawny i gotowy do jazdy. Wróciłem więc szybko samochodem z Poznania, zjadłem drugie śniadanko i ruszyłem na trening.
Z Szamotuł przez Piotrkówko do Sycyna, dalej lasami w kierunku Obrzycka i ponownie lasem wzdłuż starej linii kolejowej do Wronek. Po drodze wykonując trzy 10 minutowe tempówki interwałowe z przerwami na spokojną jazdę
We Wronkach przejechałem wzdłuż Amiki/Samsunga i więzienia, następnie mostem przez rzekę Wartę do ronda "Europa"
Na rondzie skręciłem w prawo i asfaltem przez Piłę dotarłem do Nowego Krakowa, gdzie skręciłem w las.
Podążając dalej lasami dojechałem nad Wartę i pstryknąłem kilka zdjęć tego bardzo urokliwego miejsca.
Po krótkim przystanku przez Annogórę dojechałem do Zielonejgóry gdzie przejechałem mostem przez rzekę Wartę i dotarłem do Obrzycka, następnie asfaltem pojechałem w kierunku Brączewa, wykonując po drodze jedna tempówkę 10 minutową. W Brączewie zjechałem na most i zrobiłem parę fotek.
Z Brączewa przez Jaryszewo dotarłem do Ameryki, następnie lasami dojechałem do Twardowa.
Z Twardowa przez Szczuczyn i dalej ulicami Szamotuł pojechałem na działkę rekreacyjna mojej Mamy, by pomóc jej naprawić małą usterkę. Niestety usterka okazała się zbyt poważna i jej naprawa została odłożona na późniejszy termin, a ja wróciłem do domu kończąc bardzo udany trening.
P.S.
Cały trening starałem się przejechać w miarę spokojnie, starając się "nie podcinać nogi" po wczorajszym ciężkim treningu i pozwalając by nowy napęd miał czas się "ułożyć". Tempówki wykonywałem więc na twardymi równym gruncie lub asfaltowej drodze. Nowy napęd sprawował się bardzo dobrze. Nic nie skakało, biegi wchodziły i schodziły jak marzenie. Czarny strój Trek-a został odczarowany :)
Potwierdzam to co pisał Mike w poprzednim poście, w lasach jest Sahara i tony zalegającego piachu.
Musze poczytać opinie na temat opon Geax, bo model Gato raczej na piach się nie nadaje, ale być może się mylę?
Na pewno odpowiednią radą na ten temat podzielą się członkowie rodziny "W" ( czyt. Mike, Zbyszek, Wojtek - kolejność przypadkowa ), wybitni znawcy sprzętowi :)
W sumie pokonałem 64,63 km w czasie 2h 42min ze średnią prędkością 23,93 km/h ,
HR śr 143, HR max 174 , Spalone kalorie: 1957 kcal
Temp; 23 °C , Wiatr ; 14 km/h ,
Wczoraj wieczorem wraz z Mike-em wymieniliśmy napędy przy naszych maszynach, a ja dodatkowo wymieniłem hak i tylną przerzutkę. Niestety hak wymagał dodatkowego prostowania i dziś rano musiałem zawieźć rower do zaprzyjaźnionego sklepu i serwisu rowerowego BIKE PARK w Poznaniu. Po krótkiej regulacji profesjonalnymi narzędziami, rower był już sprawny i gotowy do jazdy. Wróciłem więc szybko samochodem z Poznania, zjadłem drugie śniadanko i ruszyłem na trening.
Z Szamotuł przez Piotrkówko do Sycyna, dalej lasami w kierunku Obrzycka i ponownie lasem wzdłuż starej linii kolejowej do Wronek. Po drodze wykonując trzy 10 minutowe tempówki interwałowe z przerwami na spokojną jazdę
We Wronkach przejechałem wzdłuż Amiki/Samsunga i więzienia, następnie mostem przez rzekę Wartę do ronda "Europa"
Na rondzie skręciłem w prawo i asfaltem przez Piłę dotarłem do Nowego Krakowa, gdzie skręciłem w las.
Podążając dalej lasami dojechałem nad Wartę i pstryknąłem kilka zdjęć tego bardzo urokliwego miejsca.
Warta pomiędzy Obrzyckiem i Wronkami. |
Nieczynny most kolejowy na Warcie pomiędzy Brączewem i Stobnicą. |
Z Twardowa przez Szczuczyn i dalej ulicami Szamotuł pojechałem na działkę rekreacyjna mojej Mamy, by pomóc jej naprawić małą usterkę. Niestety usterka okazała się zbyt poważna i jej naprawa została odłożona na późniejszy termin, a ja wróciłem do domu kończąc bardzo udany trening.
P.S.
Cały trening starałem się przejechać w miarę spokojnie, starając się "nie podcinać nogi" po wczorajszym ciężkim treningu i pozwalając by nowy napęd miał czas się "ułożyć". Tempówki wykonywałem więc na twardymi równym gruncie lub asfaltowej drodze. Nowy napęd sprawował się bardzo dobrze. Nic nie skakało, biegi wchodziły i schodziły jak marzenie. Czarny strój Trek-a został odczarowany :)
Potwierdzam to co pisał Mike w poprzednim poście, w lasach jest Sahara i tony zalegającego piachu.
Musze poczytać opinie na temat opon Geax, bo model Gato raczej na piach się nie nadaje, ale być może się mylę?
Na pewno odpowiednią radą na ten temat podzielą się członkowie rodziny "W" ( czyt. Mike, Zbyszek, Wojtek - kolejność przypadkowa ), wybitni znawcy sprzętowi :)
W sumie pokonałem 64,63 km w czasie 2h 42min ze średnią prędkością 23,93 km/h ,
HR śr 143, HR max 174 , Spalone kalorie: 1957 kcal
Temp; 23 °C , Wiatr ; 14 km/h ,
Piach / Mike
Dziś jazda regeneracyjna po lasach w okolicach Lipnicy. Niestety susza zmienia charakter tych pięknych ścieżek z równych i szybkich w dziurawe a co gorsza piaszczystych. Bardzo piaszczystych. Momentami trudno było przejechać zwłaszcza że po wymianie kasety i łańcucha okazało się ze środkowa koronka korby wymaga wymiany... wiec cały trening z blatu jechałem. Musze sie uśmiechnąć do sponsora... Kochany Sponsorze uśmiecham się:)
Trening w pierwszej strefie ( z wyjątkiem piachów ) przy pięknej gorącej i słonecznej pogodzie. Noga podawała i właściwie cały czas musiałem myśleć o tym by się nie rozbujać za bardzo...
Hr avg 135, Hr max 159, dist 51.4km, spd avh 25.8km/h, cad avg 92, asc 90m, kcal 1220, zmęczenie 1
Trening w pierwszej strefie ( z wyjątkiem piachów ) przy pięknej gorącej i słonecznej pogodzie. Noga podawała i właściwie cały czas musiałem myśleć o tym by się nie rozbujać za bardzo...
Hr avg 135, Hr max 159, dist 51.4km, spd avh 25.8km/h, cad avg 92, asc 90m, kcal 1220, zmęczenie 1
wtorek, 26 kwietnia 2011
Dzień 95 / PIO_TREK
Przed treningiem: Ćwiczenia siłowe ( 6 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń );
Na trening wybrałem się dzisiaj do Czarnkowa, żeby wykonać interwały na podjazdach. Dojazd do Czarnkowa spokojnie raczej z bocznym wiatrem. Pierwszy długi podjazd z Lubasza do miejscowości Dębe, później zjazd do Czarnkowa, nawrót i kolejny długi podjazd do miejscowości Dębe, który powtórzyłem pięć razy. Tętno na podjazdach wskoczyło na właściwe tory, przez co ćwiczenia bolały dzisiaj bardziej niż poprzednio :) Oj bolały !!!
W drodze powrotnej bufet ( napój isostar + baton ) przy sklepie kolegi "Whiskas-a" w Lubaszu. Dalsza droga prowadziła ponownie przez Klempicz, w którym zatrzymałem się na pamiątkowe zdjęcie.
Ruszając z Klempicza udało mi się schować za TIR-em z wanną żwiru i jadąc szeroką drogą rozwinąłem prędkość 71 km/h dojeżdżając do Piotrowa, gdzie "odpuściłem" ciężarówkę i spokojnie przez Obrzycko dotarłem do Szamotuł. Trening zakończyłem jadąc relaksacyjnie ulicami Grogu Halszki do domu
P.S.
Tylne koło po naprawie toczy się dużo łatwiej, co dało powód do moich przemyśleń na temat oporów toczenia.
Na ich podstawie stwierdzam że; gdy ktoś wymyśli jakiś "super smar" to będzie to kolejny "doping" w rowerach i będzie miał większy wpływ na szybkość poruszania się roweru, niż jego ciężar do którego teraz przywiązuje się taką wagę !!! Co gorsza. O wiele trudniej będzie udowodnić takie wspomaganie. Zresztą takie zrzuty pojawiły się już po adresem Cancellary. Czas pokaże ? Ciekaw jestem waszych opinii na ten temat ?
A3 - Interwały na podjazdach
Po dokładnej rozgrzewce wybierz się na stroma trasę w terenie. Podjazd powinien zajmować około 3 minut. Wykonaj od 4 do 6 podjazdów. Cały czas siedź na siodełku. Częstotliwość pedałowania powinna być wyższa niż zwykle na podjazdach. Odpoczywaj spokojnie pedałując w czasie zjazdu i u podnóża podjazdu przez 3 minuty. w czasie całego ćwiczenia podjazdy w sumie powinny zająć od 9 do 18 minut.
W sumie pokonałem 90,63 km w czasie 2h 52min ze średnią prędkością 31,51 km/h ,
HR śr 146, HR max 174 , Spalone kalorie: 2182 kcal
Temp; 22 °C , Wiatr ; 13 km/h ,
Na trening wybrałem się dzisiaj do Czarnkowa, żeby wykonać interwały na podjazdach. Dojazd do Czarnkowa spokojnie raczej z bocznym wiatrem. Pierwszy długi podjazd z Lubasza do miejscowości Dębe, później zjazd do Czarnkowa, nawrót i kolejny długi podjazd do miejscowości Dębe, który powtórzyłem pięć razy. Tętno na podjazdach wskoczyło na właściwe tory, przez co ćwiczenia bolały dzisiaj bardziej niż poprzednio :) Oj bolały !!!
W drodze powrotnej bufet ( napój isostar + baton ) przy sklepie kolegi "Whiskas-a" w Lubaszu. Dalsza droga prowadziła ponownie przez Klempicz, w którym zatrzymałem się na pamiątkowe zdjęcie.
"Niedoszła polska Fokushima" |
P.S.
Tylne koło po naprawie toczy się dużo łatwiej, co dało powód do moich przemyśleń na temat oporów toczenia.
Na ich podstawie stwierdzam że; gdy ktoś wymyśli jakiś "super smar" to będzie to kolejny "doping" w rowerach i będzie miał większy wpływ na szybkość poruszania się roweru, niż jego ciężar do którego teraz przywiązuje się taką wagę !!! Co gorsza. O wiele trudniej będzie udowodnić takie wspomaganie. Zresztą takie zrzuty pojawiły się już po adresem Cancellary. Czas pokaże ? Ciekaw jestem waszych opinii na ten temat ?
A3 - Interwały na podjazdach
Po dokładnej rozgrzewce wybierz się na stroma trasę w terenie. Podjazd powinien zajmować około 3 minut. Wykonaj od 4 do 6 podjazdów. Cały czas siedź na siodełku. Częstotliwość pedałowania powinna być wyższa niż zwykle na podjazdach. Odpoczywaj spokojnie pedałując w czasie zjazdu i u podnóża podjazdu przez 3 minuty. w czasie całego ćwiczenia podjazdy w sumie powinny zająć od 9 do 18 minut.
W sumie pokonałem 90,63 km w czasie 2h 52min ze średnią prędkością 31,51 km/h ,
HR śr 146, HR max 174 , Spalone kalorie: 2182 kcal
Temp; 22 °C , Wiatr ; 13 km/h ,
Statystyka strony... / Mike
Przeglądałem statystyki i znalazłem jedno z popularniejszych słów kluczowych po wpisaniu których internauta został przekierowany na naszą stronę:
"20 kwietnia 2011 szybko przemieszczające się punkty na niebie" dobre co:)
"20 kwietnia 2011 szybko przemieszczające się punkty na niebie" dobre co:)
Postanowione... / Mike
Postanowione startuje w pełnym cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB 2011.
Wyścigi są nie daleko, pasują do kalendarza startów u Gogola, nie są drogie, krótsze, więc w formie treningowej można je potraktować.
PIO_TREK mam nadzieje że do mnie dołączysz? Jakoś logistykę dogramy...
Wyścigi są nie daleko, pasują do kalendarza startów u Gogola, nie są drogie, krótsze, więc w formie treningowej można je potraktować.
PIO_TREK mam nadzieje że do mnie dołączysz? Jakoś logistykę dogramy...
poniedziałek, 25 kwietnia 2011
Chill Out po lesie / Mike
Dziś w ramach pierwszego dnia tygodnia odpoczynku wybraliśmy się razem z Anią i Kasią na wycieczkę po lesie.
Tak wolno to jeszcze w tym roku nie jechałem... mrówki były szybsze od nas... ale na całe szczęście udało się utrzymać równowagę i nie spaść z roweru. Przydało się doświadczenie z Trialu :)
Oczywiście żartuje... pewnie się domyślacie że żartuje, ale jakby ktoś nie łapał to chciałbym podkreślić że żartuje...
Było urokliwie, i bardzo miło w końcu nie za każdym razem trzeba zapier... po lesie z wywalonym jęzorem i tętnem w okolicach 180 udeżeń serca.
Dziewczyny dzielnie sobie radziły z tonami piachu przez który przyszło nam dziś się przedzierać.
Na koniec Ania najechała na padalca, ale na całe szczęście przeżył to spotkanie :)
W sumie pokonaliśmy 34.4km z średnia prędkością 14.9km/h.
Dziewczyny możecie być z siebie dumne.
Na potwierdzenie tego przytoczę rozmowę podsłuchana po zakończeniu maratonu w Murowanej.
Rozmowa miała miejsce jakieś 2 godziny po tym jak z Piotrkiem przybyliśmy na metę.
Jeden koleś do drugiego:
- Stary i jak poszło?
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze wykręciłem średnią 16km./h
- No rzeczywiście całkiem całkiem ja miałem 15,6km/h
A oto fotki z naszego "Rejsu"... ble ble ble!!!! Kurde Tomek jak mogłeś użyć tego słowa?
Przecież to nawet głupio brzmi!
Tak wolno to jeszcze w tym roku nie jechałem... mrówki były szybsze od nas... ale na całe szczęście udało się utrzymać równowagę i nie spaść z roweru. Przydało się doświadczenie z Trialu :)
Oczywiście żartuje... pewnie się domyślacie że żartuje, ale jakby ktoś nie łapał to chciałbym podkreślić że żartuje...
Było urokliwie, i bardzo miło w końcu nie za każdym razem trzeba zapier... po lesie z wywalonym jęzorem i tętnem w okolicach 180 udeżeń serca.
Dziewczyny dzielnie sobie radziły z tonami piachu przez który przyszło nam dziś się przedzierać.
Na koniec Ania najechała na padalca, ale na całe szczęście przeżył to spotkanie :)
W sumie pokonaliśmy 34.4km z średnia prędkością 14.9km/h.
Dziewczyny możecie być z siebie dumne.
Na potwierdzenie tego przytoczę rozmowę podsłuchana po zakończeniu maratonu w Murowanej.
Rozmowa miała miejsce jakieś 2 godziny po tym jak z Piotrkiem przybyliśmy na metę.
Jeden koleś do drugiego:
- Stary i jak poszło?
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze wykręciłem średnią 16km./h
- No rzeczywiście całkiem całkiem ja miałem 15,6km/h
A oto fotki z naszego "Rejsu"... ble ble ble!!!! Kurde Tomek jak mogłeś użyć tego słowa?
Przecież to nawet głupio brzmi!
Padalec Zwyczajny |
P.S.
Dobra wiadomość most kolejowy pomiędzy Brączewem a Stobnicą jest znów otwarty dla ruchy
pieszo-rowerowego :)
sobota, 23 kwietnia 2011
Dzień 94 / Uszkodzony szybko-zamykacz / PIO_TREK
Po w miarę spokojnej służbie wskoczyłem na rower szosowy i wyruszyłem w drogę powrotną do domu.
Trasa miała przebiegać z Poznania przez Oborniki do Szamotuł, niestety zakończyła się kawałek za Złotnikami przy budowie północnej obwodnicy Poznania. Wszystko przez uszkodzony szybko-zamykacz :(
Już od jakiegoś czasu przy rowerze szosowym miałem dość spory luz w tylnym kole i dopóki go nie ruszałem wszystko było ok. Ostatnio jednak coś mnie podkusiło i postanowiłem go zlikwidować. Jak pomyślałem, tak zrobiłem i przedwczoraj luz zlikwidowałem. Wczoraj "bez luzu" udało mi się dojechać do pracy i nic nie wskazywało na możliwość wystąpienia jakiejkolwiek usterki.
Jednak dzisiaj w czasie jazdy nakrętki kontrujące "same" się do ciągły blokując prawie całkowicie tylne koło i zrywając przy okazji szybko-zamykacz.
Na pomoc wezwałem wóz techniczny, czyli własną żonę w Fordzie Mondeo :) Trening zakończyłem więc wracając samochodem do domu.
P.S.
Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Gabor, który chciał pożyczyć narzędzia do demontażu kasety z tylnego koła roweru pana Tomka. Niestety takich narzędzi nie posiadam i zaproponowałem pożyczenie kompletu kół szosowych. Jak pokazuje dzisiejsza historia, dobrze że tego nie zrobiłem !!! Całe szczęście !!!
Znając rowerowe zapędy pana Tomka, mój samozamykacz strzeliłby mu akurat 200km od domu i byłby przez Piotrusia WIELKI KŁOPOT !!!
Gabor wrócił dzisiaj po narzędzia do Poznania i poradził sobie bez moich kół. Ja natomiast musiałem poprosić go o pomoc przy moim kole i o przywiezienie "nowego" szybko-zamykacza. Przed jego powrotem z Poznania, rozebrałem i wyczyściłem tylną piastę. W trakcie wykonywania tych czynności okazało się że rower ma już swoją historię ( 2004 r. ) i części są już bardzo zużyte, można je poskładać, ale w najbliższym czasie wymagają wymiany lub kupna nowych piast lub kół.
Z bardzo dużą pomocą Gabora, koło udało się poskładać i mam nadzieje że na razie jakoś mi posłuży dopóki czegoś nie wymyślę.
Będzie bardzo ciężko coś wymyślić, bo o doinwestowaniu roweru szosowego mogę zapomnieć !!!
Zbyt duże środki zainwestowałem ostatnio w "Mariana" i fundusze się wyczerpały :(
Inwestycja pt. "Odświeżenie roweru szosowego" musi poczekać do przyszłego roku.
Myślę że idąc śladami Mike-a, bardziej będzie opłacało się kupno roweru używanego ( np. z klubu )
To jednak osobny temat i bardzo odległa przyszłość.....
DZIĘKUJĘ BARDZO !!! KASIU I GABORZE ZA OKAZANĄ DZISIAJ POMOC, BEZ WAS NIE DAŁBYM SOBIE RADY !!!
W sumie pokonałem 17,04 km w czasie 45min ze średnią prędkością 22,63 km/h , z czego około 2 km pieszo :)
HR śr 128, HR max 145 , Spalone kalorie: 335 kcal
Temp; 21 °C , Wiatr ; 23 km/h
Trasa miała przebiegać z Poznania przez Oborniki do Szamotuł, niestety zakończyła się kawałek za Złotnikami przy budowie północnej obwodnicy Poznania. Wszystko przez uszkodzony szybko-zamykacz :(
Uszkodzony szybko-zamykacz. |
Trek 1000 na budowie obwodnicy Poznania. |
Już od jakiegoś czasu przy rowerze szosowym miałem dość spory luz w tylnym kole i dopóki go nie ruszałem wszystko było ok. Ostatnio jednak coś mnie podkusiło i postanowiłem go zlikwidować. Jak pomyślałem, tak zrobiłem i przedwczoraj luz zlikwidowałem. Wczoraj "bez luzu" udało mi się dojechać do pracy i nic nie wskazywało na możliwość wystąpienia jakiejkolwiek usterki.
Jednak dzisiaj w czasie jazdy nakrętki kontrujące "same" się do ciągły blokując prawie całkowicie tylne koło i zrywając przy okazji szybko-zamykacz.
Na pomoc wezwałem wóz techniczny, czyli własną żonę w Fordzie Mondeo :) Trening zakończyłem więc wracając samochodem do domu.
P.S.
Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Gabor, który chciał pożyczyć narzędzia do demontażu kasety z tylnego koła roweru pana Tomka. Niestety takich narzędzi nie posiadam i zaproponowałem pożyczenie kompletu kół szosowych. Jak pokazuje dzisiejsza historia, dobrze że tego nie zrobiłem !!! Całe szczęście !!!
Znając rowerowe zapędy pana Tomka, mój samozamykacz strzeliłby mu akurat 200km od domu i byłby przez Piotrusia WIELKI KŁOPOT !!!
Gabor wrócił dzisiaj po narzędzia do Poznania i poradził sobie bez moich kół. Ja natomiast musiałem poprosić go o pomoc przy moim kole i o przywiezienie "nowego" szybko-zamykacza. Przed jego powrotem z Poznania, rozebrałem i wyczyściłem tylną piastę. W trakcie wykonywania tych czynności okazało się że rower ma już swoją historię ( 2004 r. ) i części są już bardzo zużyte, można je poskładać, ale w najbliższym czasie wymagają wymiany lub kupna nowych piast lub kół.
Z bardzo dużą pomocą Gabora, koło udało się poskładać i mam nadzieje że na razie jakoś mi posłuży dopóki czegoś nie wymyślę.
Będzie bardzo ciężko coś wymyślić, bo o doinwestowaniu roweru szosowego mogę zapomnieć !!!
Zbyt duże środki zainwestowałem ostatnio w "Mariana" i fundusze się wyczerpały :(
Inwestycja pt. "Odświeżenie roweru szosowego" musi poczekać do przyszłego roku.
Myślę że idąc śladami Mike-a, bardziej będzie opłacało się kupno roweru używanego ( np. z klubu )
To jednak osobny temat i bardzo odległa przyszłość.....
DZIĘKUJĘ BARDZO !!! KASIU I GABORZE ZA OKAZANĄ DZISIAJ POMOC, BEZ WAS NIE DAŁBYM SOBIE RADY !!!
W sumie pokonałem 17,04 km w czasie 45min ze średnią prędkością 22,63 km/h , z czego około 2 km pieszo :)
HR śr 128, HR max 145 , Spalone kalorie: 335 kcal
Temp; 21 °C , Wiatr ; 23 km/h
Powtórzenia na tolerancję laktatu / Mike
Dziś postanowiłem wykonać po raz pierwszy w życiu ćwiczenie A4 n tolerancję laktatu.
Ćwiczenia ma na celu przygotowanie organizmu do szybkiego rozkładu powstającego przy wysiłku beztlenowym laktatu.
Samo ćwiczenie to bardzo intensywny interwał w czasie którego zakwaszamy mięśnie nóg oraz o połowę krótsze przerwy regeneracyjne. Ja dziś robiłem 40 sekund interwału i 20 sekund odpoczynku..
W celu wykonania założeń treningowych udałem się na moją ulubioną w tych okolicach ( Grodzisk Wlkp ) szosę "bólu" znajdującą się pomiędzy Nowym Tomyślem a Wolsztynem.
Dojazd i rozgrzewka w sumie 45min, potem 4 serie po 5 powtórzeń i 5 minut odpoczynku pomiędzy seriami. Jak już wspomniałem wykonywałem te ćwiczenie po raz pierwszy. I powiem wam TO BOLI!!!
No ale co zrobić... forma sama się nie zbuduje.
Po zakończeniu ćwiczeń A4 bufecik w uroczym miejscu postojowym nieopodal szosy, a następnie 1.5h "siłowni" na bólu pod wiatr w 3 i 4 strefie. Specjalnie dobierałem tak przełożenia, by jechać twardziej niż moje optimum.
Po drodze planowałem sobie moje środowe negocjacje... ale nie pisze więcej by nie zapeszyć.
Jak się coś wykluje to na pewno dokładnie to opisze :)
Odpowiedzcie mi proszę na jedno pytanie...? Gdzie byli ci wszyscy motocykliści na swoich wygłaskanych i błyszczących maszynach jak była zima, padał śnieg, deszcz było mokro i w pizd... zimno?
Bo dziś to się momentami czułem jak w Hanoi... motocykl na motocyklu :)
Jestem zmęczony po dzisiejszym treningu, ale czeka mnie tydzień odpoczynku wiec jest czas by organizm się regenerował przed Barlinkiem :)
2h 44min 43sek
Hr avg 145, Hr max 174, asc 115m, dist 91.5km, spd avg 33.40km/h, kcal 1816, zmęczenie 7
Ćwiczenia ma na celu przygotowanie organizmu do szybkiego rozkładu powstającego przy wysiłku beztlenowym laktatu.
Samo ćwiczenie to bardzo intensywny interwał w czasie którego zakwaszamy mięśnie nóg oraz o połowę krótsze przerwy regeneracyjne. Ja dziś robiłem 40 sekund interwału i 20 sekund odpoczynku..
W celu wykonania założeń treningowych udałem się na moją ulubioną w tych okolicach ( Grodzisk Wlkp ) szosę "bólu" znajdującą się pomiędzy Nowym Tomyślem a Wolsztynem.
Dojazd i rozgrzewka w sumie 45min, potem 4 serie po 5 powtórzeń i 5 minut odpoczynku pomiędzy seriami. Jak już wspomniałem wykonywałem te ćwiczenie po raz pierwszy. I powiem wam TO BOLI!!!
No ale co zrobić... forma sama się nie zbuduje.
Po zakończeniu ćwiczeń A4 bufecik w uroczym miejscu postojowym nieopodal szosy, a następnie 1.5h "siłowni" na bólu pod wiatr w 3 i 4 strefie. Specjalnie dobierałem tak przełożenia, by jechać twardziej niż moje optimum.
Po drodze planowałem sobie moje środowe negocjacje... ale nie pisze więcej by nie zapeszyć.
Jak się coś wykluje to na pewno dokładnie to opisze :)
Odpowiedzcie mi proszę na jedno pytanie...? Gdzie byli ci wszyscy motocykliści na swoich wygłaskanych i błyszczących maszynach jak była zima, padał śnieg, deszcz było mokro i w pizd... zimno?
Bo dziś to się momentami czułem jak w Hanoi... motocykl na motocyklu :)
Jestem zmęczony po dzisiejszym treningu, ale czeka mnie tydzień odpoczynku wiec jest czas by organizm się regenerował przed Barlinkiem :)
2h 44min 43sek
Hr avg 145, Hr max 174, asc 115m, dist 91.5km, spd avg 33.40km/h, kcal 1816, zmęczenie 7
piątek, 22 kwietnia 2011
Regeneracja do pracy / Mike
Postanowiłem w ramach regeneracji pojechać do pracy rowerem. Schodzę do piwnicy wyciągam rower a tam... laczek. Jednak przelatywanie przez przejazd kolejowy przy 50km/h, nie zawsze jest dobrym pomysłem...
Szybka wymiana, pompowanko i w drogę. Pogoda przecudna, ciepło słaby wiatr. Cały czas koncentrowałem się by nie rozkręcić się za bardzo. Mówię sobie Mike nie wrzuczaj blatu... Mike nie wrzucaj blatu... no i wrzuciłem :) Noga tak fajnie podawała że jakoś tak samo wyszło...
Równe tempo w 1 i 2 strefie. Po drodze w Rokietnicy w hurtowni "Wentyl" nabyłem dętki i dalej do Suchego.
W Kiekrzu przeżyłem chwile grozy... Najpierw na łuku ( kałuża ), uślizgneło mi się tylnie koło, założyłem kontrę i było ok ( nie wiedziałem ze taki rzeczy na kolarzówce można robić ), a jakieś dwie sekundy później z prawej wyjechał mi samochód... Musiałem go ominąć przy prędkości około 40km/h przy okazji na centymetry mijając autobus jadący z na przeciwka. Nie chce dramatyzować, ale naprawdę nie wiele brakowało żebym tego posta nie pisał... Podobno w takiej chwili myśli się o tym co życiu najważniejsze i wiecie co nie prawda. Jedyne o czym ja myślałem to że przez tego dupka wypadłem z rytmu pedałowanie.
Reszta treningu juz bez większych emocji. Baterie naładowane od samego rana...
Myśl dnia: Słoń to jedyne zwierze, które nie potrafi skakać...
Hr avg 138, Hr max 161, dist 31km, spd avg 29.74km/h asc 105, kcal 673, zmęczenie 3
Szybka wymiana, pompowanko i w drogę. Pogoda przecudna, ciepło słaby wiatr. Cały czas koncentrowałem się by nie rozkręcić się za bardzo. Mówię sobie Mike nie wrzuczaj blatu... Mike nie wrzucaj blatu... no i wrzuciłem :) Noga tak fajnie podawała że jakoś tak samo wyszło...
Równe tempo w 1 i 2 strefie. Po drodze w Rokietnicy w hurtowni "Wentyl" nabyłem dętki i dalej do Suchego.
W Kiekrzu przeżyłem chwile grozy... Najpierw na łuku ( kałuża ), uślizgneło mi się tylnie koło, założyłem kontrę i było ok ( nie wiedziałem ze taki rzeczy na kolarzówce można robić ), a jakieś dwie sekundy później z prawej wyjechał mi samochód... Musiałem go ominąć przy prędkości około 40km/h przy okazji na centymetry mijając autobus jadący z na przeciwka. Nie chce dramatyzować, ale naprawdę nie wiele brakowało żebym tego posta nie pisał... Podobno w takiej chwili myśli się o tym co życiu najważniejsze i wiecie co nie prawda. Jedyne o czym ja myślałem to że przez tego dupka wypadłem z rytmu pedałowanie.
Reszta treningu juz bez większych emocji. Baterie naładowane od samego rana...
Myśl dnia: Słoń to jedyne zwierze, które nie potrafi skakać...
Hr avg 138, Hr max 161, dist 31km, spd avg 29.74km/h asc 105, kcal 673, zmęczenie 3
Gira rośnie.. / Mike
Wczoraj z rana zabraliśmy się z Tomkiem i Pio_trkiem za naprawą kajaka Taty który uszkodziliśmy na naszej Październikowej wyprawie. Bardzo chciałbym podziękować PIO_TRKOWI za pomoc, poświęcił całe dopołudnia mimo że to nie On zepsuł kajaczek. Tym bardziej należy to docenić bo jak wszyscy wiemy PIO_TREK nie dysponuje nadmiarem wolnego czasu :)
Naprawa wyszła super, jest lepiej niż przed uszkodzeniem, ster działa prawidłowo, pozostaje tylko odmalować kajak. Prace naprawcze przebiegały w miłej i przyjacielskiej atmosferze. To znaczy PIO_TREK z Tomkiem cały czas sobie ze mną jechali i docinali mi na każdym kroku. A Mike to... , a Mike tamto.. ,
a Mike nie wziął kamery... Zastanawiające jest tylko to że jak są w pojedynkę to jakoś pokornieją...
No ale to ich problem :)
Dzięki chłopaki za super zabawę przy naprawie.
Po obiedzie udałem się na trening. W planie były ćwiczenia P1. Szosa na północ od Wronek nadaje się do tego wyśmienicie. W większości równy asfalt, las, mały ruch... Udałem się wiec tam na rowerze szosowym. W sumie wykonałem 8 serii po 5 powtórzeń ( sprintów ) każda. 50 sekund odpoczynku pomiędzy powtórzeniami i 5 minut przerwy pomiędzy seriami.
Noga ładnie kręciła, jest progres jeżeli chodzi o moc. Ostatnio jak wykonywałem te ćwiczenia rozkręcałem się do 45km/h, wczoraj bez problemu do 50km/h i to pod wiatr. Więc jest ok.
Lubię ćwiczenia P1 szybko czas ucieka... W ogóle wczorajszy dzień był cudowny, jechało się bardzo dobrze, pogoda wyśmienita urokliwa trasa to po prostu pełen wypas.
W drodze powrotnej bufet na przejeździe kolejowym we Wronkach i pod wiatr do Szamo ( ani mi się waż Wielki Moderatorze! ). W Szamotułach rozjazd...
Hr avg 141, Hr max 164, dist 104km, spd avg 32.84km/h, asc 100, kcal 2000, zmęczenie 6
Naprawa wyszła super, jest lepiej niż przed uszkodzeniem, ster działa prawidłowo, pozostaje tylko odmalować kajak. Prace naprawcze przebiegały w miłej i przyjacielskiej atmosferze. To znaczy PIO_TREK z Tomkiem cały czas sobie ze mną jechali i docinali mi na każdym kroku. A Mike to... , a Mike tamto.. ,
a Mike nie wziął kamery... Zastanawiające jest tylko to że jak są w pojedynkę to jakoś pokornieją...
No ale to ich problem :)
Dzięki chłopaki za super zabawę przy naprawie.
Po obiedzie udałem się na trening. W planie były ćwiczenia P1. Szosa na północ od Wronek nadaje się do tego wyśmienicie. W większości równy asfalt, las, mały ruch... Udałem się wiec tam na rowerze szosowym. W sumie wykonałem 8 serii po 5 powtórzeń ( sprintów ) każda. 50 sekund odpoczynku pomiędzy powtórzeniami i 5 minut przerwy pomiędzy seriami.
Noga ładnie kręciła, jest progres jeżeli chodzi o moc. Ostatnio jak wykonywałem te ćwiczenia rozkręcałem się do 45km/h, wczoraj bez problemu do 50km/h i to pod wiatr. Więc jest ok.
Lubię ćwiczenia P1 szybko czas ucieka... W ogóle wczorajszy dzień był cudowny, jechało się bardzo dobrze, pogoda wyśmienita urokliwa trasa to po prostu pełen wypas.
W drodze powrotnej bufet na przejeździe kolejowym we Wronkach i pod wiatr do Szamo ( ani mi się waż Wielki Moderatorze! ). W Szamotułach rozjazd...
Hr avg 141, Hr max 164, dist 104km, spd avg 32.84km/h, asc 100, kcal 2000, zmęczenie 6
Dzień 93 / W promieniach wschodzącego słońca. / PIO_TREK
W związku ze zbliżajacymi się Świętami Wielkanocnymi, postanowiłem zrezygnować z treningów w dni świąteczne i przełożyć je na ten tydzień. Dlatego też w dniu dzisiejszym udałem się rowerem szosowym do pracy w Poznaniu. Nadal trwa tydzień regeneracji, więc w czasie jazdy starałem się utrzymywać tętno w strefie S1 ( 112-138 ). Nie było to łatwe bo jechałem z przeszkadzającym wiatrem i musiałem dojechać do pracy na kąkretną godzinę :) ( czyt. Strażak musi być punktualny! )
Trasa przebiegała przez;
Szamotuły - Kąsinowo - Pamiątkowo - Napachanie - Kiekrz - Strzeszynek - Poznań (ul.Wolnica 1)
P.S.
Odnosząc się do przyszłego posta Mike-a. Autobusów "na kolizyjnym" w okolicach Kiekrza nie spotkałem.
Może ten kierowca autobusu chciał sprzątnąć Mike-a, za to że nie zabrał kamery :)
W sumie pokonałem 38,91 km w czasie 1h 15min ze średnią prędkością 31,10 km/h ,
HR śr 138, HR max 154 , Spalone kalorie: 883 kcal
Temp; 7 °C , Wiatr ; 14 km/h
Trasa przebiegała przez;
Szamotuły - Kąsinowo - Pamiątkowo - Napachanie - Kiekrz - Strzeszynek - Poznań (ul.Wolnica 1)
P.S.
Odnosząc się do przyszłego posta Mike-a. Autobusów "na kolizyjnym" w okolicach Kiekrza nie spotkałem.
Może ten kierowca autobusu chciał sprzątnąć Mike-a, za to że nie zabrał kamery :)
Trek 1000 przed strażnicą. |
HR śr 138, HR max 154 , Spalone kalorie: 883 kcal
Temp; 7 °C , Wiatr ; 14 km/h
czwartek, 21 kwietnia 2011
Dzień 92 / PIO_TREK
Przed treningiem: Ćwiczenia siłowe ( 7 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń )
Kolejny trening regeneracyjny na rowerze szosowym z założenia w strefie S1 ( 112- 138 )
Trasa podróży prawie taka sama jak wczoraj, z małą modyfikacją i troszkę dłuższa.
Szamotuły - Oborniki - Objezierze- Ślepuchowo - Górka - Lulin - Pamiątkowo - Kąsinowo - Radzyny - Piaskowo - Kępa -Szamotuły - Ludwikowo - Szamotuły
Pogoda dzisiaj znowu była wyśmienita; bezchmurne niebo, słoneczko i przyjemna temperatura :)
Ze względu na tak piękne warunki pogodowe do każdego treningu dokładam pół godziny jazdy więcej.
Jeździ się teraz cudownie, jest po prostu idealnie! No prawie idealnie bo jeżdżę samotnie.
Wprawdzie Mike, namawiał mnie na wspólny trening, ale musiałem zrezygnować bo mam regenerację.
Więc albo ja bym go hamował, albo on mnie poganiał.
Sorry braciszku! W przyszłym tygodniu razem wyskoczymy dotrzeć nowe napędy :)
Mała galeria z dzisiejszego treningu:
W sumie pokonałem 60,97 km w czasie 2h 01min ze średnią prędkością 30,15 km/h ,
HR śr 129, HR max 163 , Spalone kalorie: 1273 kcal
Temp; 19 °C , Wiatr ; 14 km/h
Kolejny trening regeneracyjny na rowerze szosowym z założenia w strefie S1 ( 112- 138 )
Trasa podróży prawie taka sama jak wczoraj, z małą modyfikacją i troszkę dłuższa.
Szamotuły - Oborniki - Objezierze- Ślepuchowo - Górka - Lulin - Pamiątkowo - Kąsinowo - Radzyny - Piaskowo - Kępa -Szamotuły - Ludwikowo - Szamotuły
Pogoda dzisiaj znowu była wyśmienita; bezchmurne niebo, słoneczko i przyjemna temperatura :)
Ze względu na tak piękne warunki pogodowe do każdego treningu dokładam pół godziny jazdy więcej.
Jeździ się teraz cudownie, jest po prostu idealnie! No prawie idealnie bo jeżdżę samotnie.
Wprawdzie Mike, namawiał mnie na wspólny trening, ale musiałem zrezygnować bo mam regenerację.
Więc albo ja bym go hamował, albo on mnie poganiał.
Sorry braciszku! W przyszłym tygodniu razem wyskoczymy dotrzeć nowe napędy :)
Mała galeria z dzisiejszego treningu:
Stare gospodarstwo rybne nad zalewem koło Objezierza. |
Okolice Objezierza to Dolina Samicy |
Trek nad zalewem w Radzynach. |
Prawie artystycznie ;) |
HR śr 129, HR max 163 , Spalone kalorie: 1273 kcal
Temp; 19 °C , Wiatr ; 14 km/h
Sławomir PITUCH / Przykład do naśladowania !
Co jakiś czas nasza redakcja zagląda na strony interntowe zawodników, które samodzielnie redagują opisując swoje wyścigi, analizując ich przebieg. Czytając relację Oskara PLUCIŃSKIEGO na jego stronie www.oskarplucinski.pl trafiliśmy na ciekawy fragment opisujący wyścig dystansu MEDIO SKANDII Maraton MTB Lang Team w Chodzieży.
"...Na kole "usiadł" mi Sławek Pituch i razem odjechaliśmy od całej stawki. Cała akcja przebiegła dość łatwo czego się nie spodziewałem. Podczas całego wyścigu współpraca ze Sławkiem układała się wyśmienicie. Czuliśmy na plecach oddech rywali, lecz nasza przewaga była na tyle bezpieczna, że ze spokojem mogliśmy podążać do mety. Około 15km przed metą odkręcił mi się pedał :/ Nie mam pojęcia co mogło być przyczyną tego, gdyż przed startem sprawdzam każdy element roweru. Chciałbym podziękować Sławkowi za to, że poczekał za mną aż naprawię usterkę i będziemy mogli rozegrać tę walkę po sportowemu. Naprawdę ... ogromne dzięki i wielki szacun :) !!! ..."
Serce rośnie jak czyta się takie historie. Tym bardziej, iż są one udziałem ludzi młodych. Sławomir PITUCH - 26 - letni kolarz rodem z Bytowa, zawodnik poznańskiego Corratec'a do niedawna specjalista w kolarstwie przełajowym coraz częściej spotykany na trasach MTB. Czapki z głów Panie Sławku!
Tekst skopiowany ze strony; www.xc-mtb.pl
"...Na kole "usiadł" mi Sławek Pituch i razem odjechaliśmy od całej stawki. Cała akcja przebiegła dość łatwo czego się nie spodziewałem. Podczas całego wyścigu współpraca ze Sławkiem układała się wyśmienicie. Czuliśmy na plecach oddech rywali, lecz nasza przewaga była na tyle bezpieczna, że ze spokojem mogliśmy podążać do mety. Około 15km przed metą odkręcił mi się pedał :/ Nie mam pojęcia co mogło być przyczyną tego, gdyż przed startem sprawdzam każdy element roweru. Chciałbym podziękować Sławkowi za to, że poczekał za mną aż naprawię usterkę i będziemy mogli rozegrać tę walkę po sportowemu. Naprawdę ... ogromne dzięki i wielki szacun :) !!! ..."
Serce rośnie jak czyta się takie historie. Tym bardziej, iż są one udziałem ludzi młodych. Sławomir PITUCH - 26 - letni kolarz rodem z Bytowa, zawodnik poznańskiego Corratec'a do niedawna specjalista w kolarstwie przełajowym coraz częściej spotykany na trasach MTB. Czapki z głów Panie Sławku!
Tekst skopiowany ze strony; www.xc-mtb.pl
środa, 20 kwietnia 2011
Maraton Barlinek - trasa / Mike
Piotr w przyszłym tygodniu proponuje objazd trasy.
http://mtb-barlinek.dt.pl/uploads/pliki/2011/mapa_mtb2011.jpg
http://mtb-barlinek.dt.pl/uploads/pliki/2011/mapa_mtb2011.jpg
Maraton Gniezno - trasa / Mike
Panowie na stronie Gnieźnieńskiego Klubu Kolarstwa Górskiego http://www.gkkg.pl/news.php pojawiła się trasa i profil wyścigu.
Poprawcie mnie proszę. Maraton ma tylko 46km i 100 ileś metrów przewyższenia? To jakiś żart?
Poprawcie mnie proszę. Maraton ma tylko 46km i 100 ileś metrów przewyższenia? To jakiś żart?
Dzień 91 / PIO_TREK
Przed treningiem: Ćwiczenia siłowe ( 6 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń )
Dzisiaj na rowerze szosowym wyjechałem na trening regeneracyjny. W założeniu w strefie S1 ( 112- 138 )
Trasa wycieczki prowadziła przez:
Szamotuły - Oborniki - Objezierze - Kowalewko - Nieczajna - Lulin - Pamiątkowo - Kąsinowo - Szamotuły
Pogoda dzisiaj była wyśmienita; bezchmurne niebo, słoneczko i przyjemna temperatura :)
Po prostu idealnie!
P.S.
W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować mojej Kochanej Teściowej ( czyt. Mamie 2 ), za sprezentowanie mi telefonu :) Dzięki niemu znowu mogę robić zdjęcia na treningach. Mamusiu dziękuję !!!
W sumie pokonałem 44,43 km w czasie 1h 23min ze średnią prędkością 32,17 km/h ,
HR śr 136, HR max 157 , Spalone kalorie: 949 kcal
Temp; 18 °C , Wiatr ; 13 km/h
Dzisiaj na rowerze szosowym wyjechałem na trening regeneracyjny. W założeniu w strefie S1 ( 112- 138 )
Trasa wycieczki prowadziła przez:
Szamotuły - Oborniki - Objezierze - Kowalewko - Nieczajna - Lulin - Pamiątkowo - Kąsinowo - Szamotuły
Pogoda dzisiaj była wyśmienita; bezchmurne niebo, słoneczko i przyjemna temperatura :)
Po prostu idealnie!
Niby ciepło i sucho, a na polach jeszcze woda stoi :) |
W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować mojej Kochanej Teściowej ( czyt. Mamie 2 ), za sprezentowanie mi telefonu :) Dzięki niemu znowu mogę robić zdjęcia na treningach. Mamusiu dziękuję !!!
W sumie pokonałem 44,43 km w czasie 1h 23min ze średnią prędkością 32,17 km/h ,
HR śr 136, HR max 157 , Spalone kalorie: 949 kcal
Temp; 18 °C , Wiatr ; 13 km/h
Nowe koszulki Great Poland Bike Team
Wreszcie udało się dopiąć do końca projekt i wykonać koszulki drużyny GPBT :)
Teraz na każdym maratonie wyglądać będziemy jak drużyna !!!
P.S.
Osoby które wcześniej nie zdecydowały się na zamówienie, informuję że jest możliwość zmówienia dodatkowych koszulek :)
( 1szt. to 70 zł / cena "dość" wysoka na ze wzglądu na bardzo dużą wytrzymałość nadruku )
Teraz na każdym maratonie wyglądać będziemy jak drużyna !!!
P.S.
Osoby które wcześniej nie zdecydowały się na zamówienie, informuję że jest możliwość zmówienia dodatkowych koszulek :)
( 1szt. to 70 zł / cena "dość" wysoka na ze wzglądu na bardzo dużą wytrzymałość nadruku )
Poradnik Małego Taktyka - archiwum. / Mike
Porządkując dysk w kompie znalazłem stary materiał który przygotowywałem na potrzeby drużyny Paintball-owej w której kiedyś "malowałem". Może wyda się wam to interesujące?
Jeśli nie to sorry za stratę waszego czasu :)
SZTURM NA BUDYNEK
Poniżej znajdziecie założenia taktyczne dotyczące zdobywania budynków lub punktów umocnionych przeciwnika.
Cały manewr należy podzielić na 4 fazy w trakcie których prędkość zgranie i zdecydowanie gra kluczową rolę. OK do rzeczy:
Faza 1 – wyjściowa
Poszczególne grupy z drużyny zajmują pozycje wyjściowe do ataku. Grupy Alfa (A) i Bravo (B) stanową część uderzeniową drużyny. Grupa Charlie (C) stanowi wsparcie ogniowe ataku, jej członkowie zajmują pozycje umożliwiające pokrycie ogniem jak największej powierzchni budynku. Cała drużyna zachowuje cisze i nie rozpoczyna wymiany ognia aż do momentu rozkazu dowódcy.
Faza 2 – podejście pod budynek
Na rozkaz dowódcy grupa wsparcia Charlie ( C ) otwiera huraganowy ogień w kierunku pozycji strzeleckich wroga, pomimo intensywności ostrzału należy celować dokładnie w miejsca skąd przeciwnik mógłby się ostrzeliwać. Odziały Alfa i Bravo ruszają pod osłoną w kierunku budynku. Alfa zajmuje pozycję przy południowej ścianie a Bravo przy zachodniej.
Ten moment całego ataku jest kluczowy. Ogień zaporowy musi być naprawdę intensywny i skuteczny inaczej odziały szturmowe padną zanim zdążysz powiedzieć „o ja pierdole”. Członkowie oddziału Alfa i Bravo przemieszczają się w „pozycji złożonej” obserwując swój sektor ataku i w razie potrzeby likwidują zagrożenia. Po dotarciu do celu odziały szturmowe zajmują pozycje po dwóch stronach okien umożliwiając w ten sposób osłonę działań w fazie 3
.
Faza 3 – penetracja
Wchodzimy do środka Alfa 2 Alfa 3 oraz Bravo 2 i Bravo 3 wzajemnie się osłaniając wchodzą do środka i rozpoczynają „czyszczenie zagrody” ( poruszanie się w zagrodzie omówimy w następnym dziale ). Alfa 1 i Bravo 1 Zajmują pozycję na północno wschodnim i północno zachodnim narożniku budynku i prowadzą osłonę swoich sektorów obserwacji. W tym samym czasie Charlie 1 zajmuje pozycję przy południowo wschodnim rogu budynku. Charlie 2 i 3 zabezpieczają ze swoich pozycji.
Faza 4 – separacja pola działania
Alfa 2 i 3 oraz Bravo 2 i 3 kończą robotę we wnętrzu, Charlie 1, Alfa 1, Bravo 1 osłaniają w swoich sektorach obserwacji. Charlie 3 zajmuje pozycje osłonową w sektorze zachodnim. Charlie 2 zajmuje pozycje w południowo zachodnim narożniku. Po sprawdzeniu czy jest czysto następuje doładowanie reorganizacja i przygotowanie do następnych zadań.
Jeśli nie to sorry za stratę waszego czasu :)
SZTURM NA BUDYNEK
Poniżej znajdziecie założenia taktyczne dotyczące zdobywania budynków lub punktów umocnionych przeciwnika.
Cały manewr należy podzielić na 4 fazy w trakcie których prędkość zgranie i zdecydowanie gra kluczową rolę. OK do rzeczy:
Faza 1 – wyjściowa
Poszczególne grupy z drużyny zajmują pozycje wyjściowe do ataku. Grupy Alfa (A) i Bravo (B) stanową część uderzeniową drużyny. Grupa Charlie (C) stanowi wsparcie ogniowe ataku, jej członkowie zajmują pozycje umożliwiające pokrycie ogniem jak największej powierzchni budynku. Cała drużyna zachowuje cisze i nie rozpoczyna wymiany ognia aż do momentu rozkazu dowódcy.
Faza 2 – podejście pod budynek
Na rozkaz dowódcy grupa wsparcia Charlie ( C ) otwiera huraganowy ogień w kierunku pozycji strzeleckich wroga, pomimo intensywności ostrzału należy celować dokładnie w miejsca skąd przeciwnik mógłby się ostrzeliwać. Odziały Alfa i Bravo ruszają pod osłoną w kierunku budynku. Alfa zajmuje pozycję przy południowej ścianie a Bravo przy zachodniej.
Ten moment całego ataku jest kluczowy. Ogień zaporowy musi być naprawdę intensywny i skuteczny inaczej odziały szturmowe padną zanim zdążysz powiedzieć „o ja pierdole”. Członkowie oddziału Alfa i Bravo przemieszczają się w „pozycji złożonej” obserwując swój sektor ataku i w razie potrzeby likwidują zagrożenia. Po dotarciu do celu odziały szturmowe zajmują pozycje po dwóch stronach okien umożliwiając w ten sposób osłonę działań w fazie 3
.
Faza 3 – penetracja
Wchodzimy do środka Alfa 2 Alfa 3 oraz Bravo 2 i Bravo 3 wzajemnie się osłaniając wchodzą do środka i rozpoczynają „czyszczenie zagrody” ( poruszanie się w zagrodzie omówimy w następnym dziale ). Alfa 1 i Bravo 1 Zajmują pozycję na północno wschodnim i północno zachodnim narożniku budynku i prowadzą osłonę swoich sektorów obserwacji. W tym samym czasie Charlie 1 zajmuje pozycję przy południowo wschodnim rogu budynku. Charlie 2 i 3 zabezpieczają ze swoich pozycji.
Faza 4 – separacja pola działania
Alfa 2 i 3 oraz Bravo 2 i 3 kończą robotę we wnętrzu, Charlie 1, Alfa 1, Bravo 1 osłaniają w swoich sektorach obserwacji. Charlie 3 zajmuje pozycje osłonową w sektorze zachodnim. Charlie 2 zajmuje pozycje w południowo zachodnim narożniku. Po sprawdzeniu czy jest czysto następuje doładowanie reorganizacja i przygotowanie do następnych zadań.
Pozdrawiam! Czekam na konstruktywną krytykę :) Mike
wtorek, 19 kwietnia 2011
Ale zima była... / Mike
Dziś po długich wachaniach, udałem się na trening na rowerze górskim. W kierunku Obornik później na północ w kierunku Tarnówka i z tamtąd do Obrzycka i tradycyjną trasą do Szamo( jak mi Wielki Moderator zmieni na Szamotuły do wylatuje z roboty… ). Cały trening praktycznie pod wiatr. Nie wiem jak Wiatr to robi, ale w lesie kręcił tak mocno że cały czas przeszkadzał.
Jadąc przez lasy na północ od Obornik doszedłem do wniosku była niezła zima, bo drogowcy tyle piachu wysypali… 90% treningu w terenie i 90% z tych 90% to tony piachu. Nawet droga która jeszcze nie tak dawno była twardą równą i szybką, teraz przypominała plaże nie opodal Łeby! Masakra przez duże M.
Tak więc dzisiaj trening wytrzymałości oraz umiejętności technicznych na plaży. Oponki Gato są super… ale na błoto, w piachu rzuca na wszystkie strony i jak choćby na moment straci się rytm pedałowania i tempo, to zasysają się i jest po zabawie.
W ogóle jakoś tak ciężko mi się jechało… tempo było całkiem całkiem ale brakowało świeżości.
Kojarzycie artystę o pseudonimie Moby taki ogolony na łyso w okularach tworzący spokojne melodyjne czasami nawet lekko pedal… kawałki? No to dziś na treningu słuchałem sobie jego seta i pierwsza połowa to prawdziwa rzeźnia nie dało się momentami tego słuchać. Wielbiciele marki BMW ( zwłaszcza tzw „kwadratów” ) oraz bywalcy kultowej dychy na polanie w Dęborzycach ( niegdyś kultowa dyskoteka w okolicach Szamotuł ) byliby szczęśliwi słuchając tego :)
Pogoda przepiękna i mimo piachu było w lesie bardzo urokliwie.
A bym zapomniał po drodze odkryłem inwazje przeprowadzaną przez Leśnie Łodzie Podwodne co widać na poniższych zdjęciach.
Już prawie pod domem zatrzymała mnie drogówka… za jazdę po pasach. Noga ładnie się kręciła to co miałem hamować? Ale skonczyło się na miłej pogawędce…
2h 53min 02s
Hr avg 146, Hr max 168, dist 69.3km, spd avg 25.3km/h, asc 120, kcal 1882, zmęczenie 7
Myśl dnia: Porozmawiajmy o Świnach i Samochodach…
Jadąc przez lasy na północ od Obornik doszedłem do wniosku była niezła zima, bo drogowcy tyle piachu wysypali… 90% treningu w terenie i 90% z tych 90% to tony piachu. Nawet droga która jeszcze nie tak dawno była twardą równą i szybką, teraz przypominała plaże nie opodal Łeby! Masakra przez duże M.
Tak więc dzisiaj trening wytrzymałości oraz umiejętności technicznych na plaży. Oponki Gato są super… ale na błoto, w piachu rzuca na wszystkie strony i jak choćby na moment straci się rytm pedałowania i tempo, to zasysają się i jest po zabawie.
Plaża |
Kojarzycie artystę o pseudonimie Moby taki ogolony na łyso w okularach tworzący spokojne melodyjne czasami nawet lekko pedal… kawałki? No to dziś na treningu słuchałem sobie jego seta i pierwsza połowa to prawdziwa rzeźnia nie dało się momentami tego słuchać. Wielbiciele marki BMW ( zwłaszcza tzw „kwadratów” ) oraz bywalcy kultowej dychy na polanie w Dęborzycach ( niegdyś kultowa dyskoteka w okolicach Szamotuł ) byliby szczęśliwi słuchając tego :)
Pogoda przepiękna i mimo piachu było w lesie bardzo urokliwie.
A bym zapomniał po drodze odkryłem inwazje przeprowadzaną przez Leśnie Łodzie Podwodne co widać na poniższych zdjęciach.
Flota Leśnych Łodzi Podwodnych... |
To juz jakaś ofensywa... |
2h 53min 02s
Hr avg 146, Hr max 168, dist 69.3km, spd avg 25.3km/h, asc 120, kcal 1882, zmęczenie 7
Myśl dnia: Porozmawiajmy o Świnach i Samochodach…
Nowe strefy tętna.../ Mike
Co prawda testu drogowego nie robiłem, ale w oparciu o średnie tętno z ostatniego wyścigu, osiągane przeze mnie tętno maksymalne oraz obserwacje zachowania organizmu w trakcie obciążeń treningowych, mogę stwierdzić iż mój próg mleczanowy przesunął się z 176 na 178 uderzeń serca na minute.
W oparciu o to będę teraz dawkował sobie obciążenia.
Oto moje aktualne strefy tętna:
Strefa 1 116 - 146
Strefa 2 147 - 159
Strefa 3 160 - 166
Strefa 4 167 - 177
Strefa 5a 178 - 181
Strefa 5b 182 - 187
Strefa 5c 188 - 194
W oparciu o to będę teraz dawkował sobie obciążenia.
Oto moje aktualne strefy tętna:
Strefa 1 116 - 146
Strefa 2 147 - 159
Strefa 3 160 - 166
Strefa 4 167 - 177
Strefa 5a 178 - 181
Strefa 5b 182 - 187
Strefa 5c 188 - 194
poniedziałek, 18 kwietnia 2011
Dzień 90 / Sunset "rejs" :) / PIO_TREK
Przed treningiem: Ćwiczenia siłowe ( 6 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń )
Wspólnie z Mike-m, bez Mariana ( który nie domaga :) ) na rowerach szosowych wyruszyliśmy około godziny szesnastej na najcudowniejszy trening tego sezonu. Wprawdzie zacząłem właśnie tydzień regeneracji, ale ze względu na niedokończony sobotni maraton, pozwoliłem sobie pojechać trening "trochę wyżej"
Trasa prowadziła przez;
Szamotuły - Pęckowo - Stróżki - Wronki - Jasionna - Krucz - Ciszkowo - Czarnków - Śmieszkowo - Jędrzejewo - Młynkowo - Zielonagóra - Piotrowo - Wronki - Stróżki - Pęckowo - Szamotuły
Cały trening staraliśmy się jechać raczej spokojnie, a wiatr dzisiaj raczej pomagał niż przeszkadzał, więc jechaliśmy jak w transie, rozmawiając m.in. o dupie Maryni, która jest zawsze najwdzięczniejszym tematem :)
W Czarnkowie wjechaliśmy na "ściankę" (14%) i mimo że nie jechałem na "maxa" , to zauważyłem znaczący postęp w stosunku do roku ubiegłego :) Rok temu strasznie się męczyłem żeby podjechać na stojąco z środkowej tarczy korby. Dzisiaj jechałem podjazd na siedząco i wstałem dopiero w 3/4 podjazdu ( z tyłu miałem 4 czy 5 koronkę, a nie najwyższą :) ) Cieszę się że ze mną jest tak dobrze, ale jeszcze bardziej podziwiam Mike-a ! Myślę że jest teraz tak mocny że wykorzystując maksymalne krzyżowanie łańcucha, byłby w stanie podjechać ten podjazd z "blatu" !!!
Po "ściance" w miarę spokojnie zrobiliśmy jeszcze podjazd na Śmieszkowo, i urządziliśmy mały bufet. Dojeżdżając do Zielonejgóry stwierdziliśmy że jest zbyt pięknie i zbyt wcześnie żeby kończyć ten wspaniały trening, odbiliśmy wiec ponownie w stronę Piotrowa, by raz jeszcze przejechać przez Wronki.
Z Wronek do Szamotuł jechaliśmy w promieniach zachodzącego słońca z wiatrem wiejącym w plecy. Kilometry uciekały szybko i po "dłuższej chwili" byliśmy w Szamotułach. Nasze rozstanie nastąpiło na krzyżówce przy Technikum Rolniczym, gdzie każdy podążył w stronę swojego domu, kończąc ten "zajebisty" trening.
P.S.
Na dzisiejszy trening ściągnąłem z kasku daszek. Niestety Mike miał rozładowany telefon i w dodatku nie zabrał kamery ! Nie ma więc dowodu na to że jechałem bez daszku ! ...a wyglądałem "zajebiście" :)
To był najcudowniejszy trening sezonu! Pogoda cudowna; bezchmurne niebo, temperatura "akuratna" ( nie za ciepło, nie za zimno ), lekki wiaterek który prawie wcale nie przeszkadzał, i ta wiosna ( wszystko budzi się do życia, ) Po prostu pieknie ! Wspomnę jeszcze o naszej pięknej okolicy czyli Wielkopolsce, której wielu może nam pozazdroscić ! Dla takich chwil warto żyć ! Only "GREATPOLAND" :)
... a Mike nie zabrał kamery !!! :)
Tak jak wtedy, gdy byliśmy razem na spływie kajakowym;
"Tomek widziałeś? Jak się ryba rzuciła ? A ty wędki nie wziąłeś !" :)
W sumie pokonałem 109,50 km w czasie 3h 17min ze średnią prędkością 33,35 km/h ,
HR śr 138, HR max 176 , Spalone kalorie: 2244 kcal
Temp; 14 °C , Wiatr ; 2 km/h
Wspólnie z Mike-m, bez Mariana ( który nie domaga :) ) na rowerach szosowych wyruszyliśmy około godziny szesnastej na najcudowniejszy trening tego sezonu. Wprawdzie zacząłem właśnie tydzień regeneracji, ale ze względu na niedokończony sobotni maraton, pozwoliłem sobie pojechać trening "trochę wyżej"
Trasa prowadziła przez;
Szamotuły - Pęckowo - Stróżki - Wronki - Jasionna - Krucz - Ciszkowo - Czarnków - Śmieszkowo - Jędrzejewo - Młynkowo - Zielonagóra - Piotrowo - Wronki - Stróżki - Pęckowo - Szamotuły
Cały trening staraliśmy się jechać raczej spokojnie, a wiatr dzisiaj raczej pomagał niż przeszkadzał, więc jechaliśmy jak w transie, rozmawiając m.in. o dupie Maryni, która jest zawsze najwdzięczniejszym tematem :)
W Czarnkowie wjechaliśmy na "ściankę" (14%) i mimo że nie jechałem na "maxa" , to zauważyłem znaczący postęp w stosunku do roku ubiegłego :) Rok temu strasznie się męczyłem żeby podjechać na stojąco z środkowej tarczy korby. Dzisiaj jechałem podjazd na siedząco i wstałem dopiero w 3/4 podjazdu ( z tyłu miałem 4 czy 5 koronkę, a nie najwyższą :) ) Cieszę się że ze mną jest tak dobrze, ale jeszcze bardziej podziwiam Mike-a ! Myślę że jest teraz tak mocny że wykorzystując maksymalne krzyżowanie łańcucha, byłby w stanie podjechać ten podjazd z "blatu" !!!
Po "ściance" w miarę spokojnie zrobiliśmy jeszcze podjazd na Śmieszkowo, i urządziliśmy mały bufet. Dojeżdżając do Zielonejgóry stwierdziliśmy że jest zbyt pięknie i zbyt wcześnie żeby kończyć ten wspaniały trening, odbiliśmy wiec ponownie w stronę Piotrowa, by raz jeszcze przejechać przez Wronki.
Z Wronek do Szamotuł jechaliśmy w promieniach zachodzącego słońca z wiatrem wiejącym w plecy. Kilometry uciekały szybko i po "dłuższej chwili" byliśmy w Szamotułach. Nasze rozstanie nastąpiło na krzyżówce przy Technikum Rolniczym, gdzie każdy podążył w stronę swojego domu, kończąc ten "zajebisty" trening.
P.S.
Na dzisiejszy trening ściągnąłem z kasku daszek. Niestety Mike miał rozładowany telefon i w dodatku nie zabrał kamery ! Nie ma więc dowodu na to że jechałem bez daszku ! ...a wyglądałem "zajebiście" :)
To był najcudowniejszy trening sezonu! Pogoda cudowna; bezchmurne niebo, temperatura "akuratna" ( nie za ciepło, nie za zimno ), lekki wiaterek który prawie wcale nie przeszkadzał, i ta wiosna ( wszystko budzi się do życia, ) Po prostu pieknie ! Wspomnę jeszcze o naszej pięknej okolicy czyli Wielkopolsce, której wielu może nam pozazdroscić ! Dla takich chwil warto żyć ! Only "GREATPOLAND" :)
... a Mike nie zabrał kamery !!! :)
Tak jak wtedy, gdy byliśmy razem na spływie kajakowym;
"Tomek widziałeś? Jak się ryba rzuciła ? A ty wędki nie wziąłeś !" :)
W sumie pokonałem 109,50 km w czasie 3h 17min ze średnią prędkością 33,35 km/h ,
HR śr 138, HR max 176 , Spalone kalorie: 2244 kcal
Temp; 14 °C , Wiatr ; 2 km/h
Najpiekniejszy trening sezonu / Mike
Piotrek ściągnął daszek... Piotrek ściągnął daszek... Piotrek ściągnął daszek. Zbyhoo jedziesz z gościem po całości ja się chętnie przyłącze :)
Dziś przy tak pięknych okolicznościach przyrody udaliśmy się z Piotrem na rozjazd po maratonie w Chodzieży. Z racji że " Marian " jest niedysponowany pojechaliśmy na rowerach szosowych... a propopo Piotrek ściągnął daszek... Piotrek ściągnął daszek... Piotrek ściągnął daszek :)
W planie spokojna jazda i taka w sumie była wiatr wiał ale przeszkadzał jakby mniej. Udało się nawet utrzymać przyzwoite tempo. W Czarnkowie udało się namówić Piotra ( ma tydzień regeneracji ) na jeden podjazd
"ścianki". Musze przyznać że poszło zadziwiająco dobrze i łatwo. Albo jest w tym roku bardziej płaska, albo ja mocniejszy... nie bez znaczenia jest też inny sztywniejszy rower :). A potem powrót do Szamotuł przez Obrzycko i Wronki.
Jak napisałem w tytule było cudownie i bardzo przyjemnie, do tego wyborowe towarzystwo no i te rozmowy... gdyby ktoś nasz słyszał to by sobie pomyślał co za debile o czym oni rozmawiają :)
Niektórzy nazwali by ten trening "przepięknym długim Rejsem"... rany Tomek jak mogłeś użyć słowa Rejs? przecież to nawet głupio brzmi! I ściągnij te odblaski :)
3h 25min 23sec
Hr avg 146, Hr max 191, dist 113km, spd avg 33,52km/h, asc 210, kcal 2323, zmęczenie 4
P.S. PIO_TREK dziękuje za rozmowę…
Dziś przy tak pięknych okolicznościach przyrody udaliśmy się z Piotrem na rozjazd po maratonie w Chodzieży. Z racji że " Marian " jest niedysponowany pojechaliśmy na rowerach szosowych... a propopo Piotrek ściągnął daszek... Piotrek ściągnął daszek... Piotrek ściągnął daszek :)
W planie spokojna jazda i taka w sumie była wiatr wiał ale przeszkadzał jakby mniej. Udało się nawet utrzymać przyzwoite tempo. W Czarnkowie udało się namówić Piotra ( ma tydzień regeneracji ) na jeden podjazd
"ścianki". Musze przyznać że poszło zadziwiająco dobrze i łatwo. Albo jest w tym roku bardziej płaska, albo ja mocniejszy... nie bez znaczenia jest też inny sztywniejszy rower :). A potem powrót do Szamotuł przez Obrzycko i Wronki.
Jak napisałem w tytule było cudownie i bardzo przyjemnie, do tego wyborowe towarzystwo no i te rozmowy... gdyby ktoś nasz słyszał to by sobie pomyślał co za debile o czym oni rozmawiają :)
Niektórzy nazwali by ten trening "przepięknym długim Rejsem"... rany Tomek jak mogłeś użyć słowa Rejs? przecież to nawet głupio brzmi! I ściągnij te odblaski :)
3h 25min 23sec
Hr avg 146, Hr max 191, dist 113km, spd avg 33,52km/h, asc 210, kcal 2323, zmęczenie 4
P.S. PIO_TREK dziękuje za rozmowę…
TREK - VW / Tomek
Nie chciałbym być złośliwy, ale widzieliście to ??? Pytam bo FORDA nie widziałem ha ha ha:
niedziela, 17 kwietnia 2011
Życiowy rekord / Tomek
Czytając Wasze posty normalnie, aż mi głupio tu pisać, ale dzisiaj pobiłem swój rekord. Pewnie niektórym wyda się to śmieszne, ale zaliczyłem 42 km w 1,5 godziny. Spaliłem; 1928 kcal
Przepiękna trasa przez Puszczę Zielonkę:
Rakownia - Zielonka - Bednary ( w końcu zobaczyłem to słynne lotnisko na którym wszyscy palą opony :) ) - Tuczno - Zielonka - Rakownia.
Przepiękna trasa przez Puszczę Zielonkę:
Rakownia - Zielonka - Bednary ( w końcu zobaczyłem to słynne lotnisko na którym wszyscy palą opony :) ) - Tuczno - Zielonka - Rakownia.
Oficjalne wyniki Skandi w Chodzieży / Mike
Mistrzostwa Polski Samorządowców
http://www.domtel-sport.pl/insidethecode/files/2432-pl.pdf
Dystans MINI
http://www.domtel-sport.pl/insidethecode/files/2429-pl.pdf
Klasyfikacja drużynowa
http://www.domtel-sport.pl/insidethecode/files/2433-pl.pdf
Wszystkie wyniki
http://www.domtel-sport.pl/index.php?sub=wyniki&id=744
Dziękuje Ani za ich odszukanie :)
http://www.domtel-sport.pl/insidethecode/files/2432-pl.pdf
Dystans MINI
http://www.domtel-sport.pl/insidethecode/files/2429-pl.pdf
Klasyfikacja drużynowa
http://www.domtel-sport.pl/insidethecode/files/2433-pl.pdf
Wszystkie wyniki
http://www.domtel-sport.pl/index.php?sub=wyniki&id=744
Dziękuje Ani za ich odszukanie :)
Oddaję honor... / PIO_TREK
Przepraszam Cię "Kędzior" miałeś rację! Zdobyłeś 327 punktów dla drużyny Great Poland Bike Team, a ja niestety nie zdobyłem żadnego :)
Proszę Cię, wyjaśnij tylko i wyłącznie dla zaspokojenia mojej ciekawości, jak to się stało że na liście startowej widniałeś pod nazwą drużyny; Sport Tourist Rolsted, a punkty weszły na konto GPBT ?
Bo ja nic z tego nie rozumiem....
Proszę Cię, wyjaśnij tylko i wyłącznie dla zaspokojenia mojej ciekawości, jak to się stało że na liście startowej widniałeś pod nazwą drużyny; Sport Tourist Rolsted, a punkty weszły na konto GPBT ?
Bo ja nic z tego nie rozumiem....
Pierwszy punktowany start 3 maja w Barlinku !!!
"Pierwotnie zakładaliśmy że po rozpoczęciu sezonu wyścigiem XC w Gnieźnie który inaugurował zmagania o ThuleCup2011 z racji odbywających się maratonów w Wielkopolsce spotkamy się 3 maja 2011 w Połczynie Zdrój na Maratonie, który miał rozpocząć zmagania o Puchar Wielkopolski w Maratonach MTB.
Jednak problemy głównie finansowe spowodowały że trzeba było zweryfikować plany i pierwszy maraton zaliczany do Grand Prix Wielkopolski miał się odbyć 22 maja w Gnieźnie.
Jednak biorąc pod uwagę że informacja o odwołaniu maratonu w Połczynie została podana dość późno ( w połowie lutego ) i wiele osób ten termin miało już zarezerwowany na maraton, który się nie odbędzie mamy propozycje;
3 maja 2011 spotykamy się na otwartych Mistrzostwach Barlinka.
Organizatorzy tej imprezy bardzo blisko współdziałają z Połczynem i zapewniają że będzie będzie gdzie pojeździć. Biorąc pod uwagę że nawet Tour de France swoje ,,prologi" odbywa niekoniecznie na terenie Francji, Wielkopolska Liga Masters swój ,,prolog" będzie miała podczas Maratonu w Barlinku.
Jednak problemy głównie finansowe spowodowały że trzeba było zweryfikować plany i pierwszy maraton zaliczany do Grand Prix Wielkopolski miał się odbyć 22 maja w Gnieźnie.
Jednak biorąc pod uwagę że informacja o odwołaniu maratonu w Połczynie została podana dość późno ( w połowie lutego ) i wiele osób ten termin miało już zarezerwowany na maraton, który się nie odbędzie mamy propozycje;
3 maja 2011 spotykamy się na otwartych Mistrzostwach Barlinka.
Organizatorzy tej imprezy bardzo blisko współdziałają z Połczynem i zapewniają że będzie będzie gdzie pojeździć. Biorąc pod uwagę że nawet Tour de France swoje ,,prologi" odbywa niekoniecznie na terenie Francji, Wielkopolska Liga Masters swój ,,prolog" będzie miała podczas Maratonu w Barlinku.
Jak tradycja nakazuje wyniki z ,,prologu" są zaliczane do klasyfikacji generalnej i tak będzie również w tym przypadku, punkty zdobyte na tej imprezie będą zaliczane do klasyfikacji generalnej. Impreza odbędzie się zgodnie z regulaminem Wielkopolskiej Ligi Masters i nie ma żadnych przeciwskazań aby tego nie robić.
Jednak pomimo że ilość imprez powiększy się do 7 w cyklu, to do indywidualnej klasyfikacji generalnej zaliczmy 5 imprez .Ten punkt regulaminu pozostaje niezmieniony."
Więcej informacji na temat maratonu w Barlinku na stronie organizatora:
http://mtb-barlinek.dt.pl/index.php?page=viii-mistrzostwa-barlinka
Więcej informacji na temat maratonu w Barlinku na stronie organizatora:
http://mtb-barlinek.dt.pl/index.php?page=viii-mistrzostwa-barlinka
"Marian" / PIO_TREK
Na maratonie Chodzieży po raz pierwszy oficjalnie jako "Marian" wystąpił mój ukochany w rowerek.
W tym miejscu wszystkim czytelnikom bloga należą się słowa wyjaśnienia, dlaczego takie właśnie imię mu nadałem...
Na zdjęciu widnieje własnoręczny podpis mojego zmarłego przed dwoma laty Taty. W ten sposób chciałem uczcić jego pamięć, ponieważ był on moim największym fanem i zawsze mnie wspierał ! Teraz zawsze będę czuł jego wsparcie i pomoc.
P.S.
Wprawdzie pierwszy start na "Marianie" nie należał do udanych, ale winić za to mogę tylko siebie.
Być może gdybym nie złamał haka, wydarzyło by się coś gorszego...
Tak miało być i tyle !
W tym miejscu wszystkim czytelnikom bloga należą się słowa wyjaśnienia, dlaczego takie właśnie imię mu nadałem...
Na zdjęciu widnieje własnoręczny podpis mojego zmarłego przed dwoma laty Taty. W ten sposób chciałem uczcić jego pamięć, ponieważ był on moim największym fanem i zawsze mnie wspierał ! Teraz zawsze będę czuł jego wsparcie i pomoc.
I nadaję Tobie oficjalnie imię Marian !!! |
Wprawdzie pierwszy start na "Marianie" nie należał do udanych, ale winić za to mogę tylko siebie.
Być może gdybym nie złamał haka, wydarzyło by się coś gorszego...
Tak miało być i tyle !
Nie jest mi dane stanąć na podium... / Mike
Zanim napisze o co chodzi w tytule posta kilka informacji na temat wczorajszego wyścigu.
Razem z Piotrem i Kasią z rana pojechaliśmy do Chodzieży by wystartować w pierwszej edycji Skandia Bike Maratonu 2011. Pogoda była wyśmienita, słaby wiatr, bezchmurne niebo, i ciepło... Rejestracja przebiegła szybko i sprawnie, później makaron, drobne prace przy rowerach, zakładanie numerów startowych, 15min rozgrzewka na pierwszych kilometrach trasy, rozmowa z Piotrem Kurkiem i już ustawialiśmy się w sektorach startowych.
Niestety z uwagi że mój główny cel na dzień wczorajszy a mianowicie Mistrzostwa Polski Samorządowców w kolarstwie górskim, rozgrywany był na dystansie Mini, mieliśmy z Piotrem inne sektory startowe. A dodatkowo Piotrek startował 5min przed naszym dystansem.
Mam nadzieje że oprócz tego jednego wyścigu nigdy więcej nie wystartuje na dystansie Mini. To jest inny świat, inna czasoprzeszczeń. Nie chce nikogo krytykować bo nie wszyscy muszą mieć hopla na punkcie rowerów jak my ale te trąbki na kierownicy, lusterka, bagażniki, błotniki, i odblaski... jakoś dziwnie się tam czułem.
Choć nie powiem w tej masie turystów było również sporo twarzy które widywałem na innych maratonach i innych dystansach.
Niestety miałem daleki numer startowy 9060 wiec stałem mniej więcej w 3/4 tej masy. Wiedziałem jak wygląda pierwsza połowa trasy, tak więc żeby nie utknąć gdzieś na końcu będę musiał ostro pracować juz w trakcie honorowego startu.
Jak pomyślałem tak zrobiłem ( w końcu strategia zakładała od początku do końca w trupa ). Od startu pełen gaz, rozkręciłem się do 49km/h ( tętno 194 :) maks tego sezonu ), drąc ryja "lewa wolna" przebijałem sie do przodu. Całkiem nieźle mi poszło, zanim pilot zjechał z honorowego startu byłem w czubie gdzieś na 20 pozycji. Potem wjechaliśmy na około 2km asfaltowy podjazd ( nic wielkiego, taki sobie średniaczek ) i wiara zaczęła spływać, mówię ok Mike dawaj do przodu, w połowie podjazdu byłem trzeci. Mowie sobie jest ok, nie spal sie tylko teraz. Skończył sie asfalt i wjechaliśmy w las.
Pierwsza część trasy prowadziła po pagórkowatym terenie obfitującym w liczne podjazdy, po piachu i pozostałościach ścinki ( kto jechał po czymś takim, przeoranym, usłanym licznymi gałęziami to wie jak to jest wkurzające ). Dodatkowe utrudnienie stanowili maruderzy z dystansu Medio których bardzo szybko doszliśmy. Nie dało rady jechać normalnie po ścieżce, więc wymijałem tą masę środkiem, bokami, po krzakach jakiś… a to zabiera niepotrzebnie siły.
Następnie trasa wypłaszczyła się trochę i prowadziła długą prostą. Ci wolniejsi z Medio jechali prawą strona a ja i paru innych kolarzy cięliśmy ich lewa. Fajne uczucie przed tobą sznur zawodników aż okiem sięgnąć a ty ich po prostu mijasz:)
Na tym odcinku straciłem kilka pozycji ale mowie sobie jedz swoje i tak jedziesz dużo powyżej progu, więc nie baw sie w niepotrzebne spawanie ( jak w Murowanej tydzień temu ), i tak ich dojdziesz na podjazdach. I tak sie stało, co prawda nie wszystkich ale większość tych co mnie wyprzedziło na kilku następnych podjazdach minąłem.
Druga połowa dystansu była bardziej techniczna ( zjazdy, strome podjazdy, single-track-i, piach i korzenie ).
Wiedziałem że jadę na maksa swoich możliwości ale czułem sie dobrze, prowadziłem nawet sam cały czas nasz pociąg bo inni nie chcieli pracować. Jeden taki mądrala jak tylko robiło się stromo to atakował tylko po to by na końcu podjazdu sapać jak koń po westernie i spływać na tył grupy, potem na odcinku wzdłuż jeziora prowadzącym wąskim technicznym singletrack-iem krzyczał na prowadzącego” za wolno jedziesz, za wolno jedziesz”, i znowu przyspieszył. Tylko po to by za chwile zwolnić! No normalnie jakiś debil...
Ostatnie kilometry po asfalcie z bocznym wiatrem, cały czas Mike na prowadzeniu a reszta za nim schowana, myśle sobie trudno, jadę przecież w trupa... no i się zaczęło. Najpierw jeden chyc do przodu... dospawałem, przytrzymałem go chwilkę w wysokim tempie i odpuścił... potem następny chyc... znowu to samo... a wszystko dzieje się na podjeździe. Potem poszła dwójka do przodu, na jakieś 4 metry odskoczyli, ok wiec dajemy ostro w pedały. Doszedłem ich i urwałem... i do mety pełen ogień.
Wiem że dystans krótki bo tylko 38km ale cieszy mnie fakt że w końcówce mogłem się pobawić troszkę taktycznie i że jest elastyczność w strefach powyżej progu. Właściwie to wiedziałem że wytrzymałość siłową mam lepsza od pozostałych w moim pociągu więc najlepszą rzeczą jaką mogłem zrobić to ich po prostu zagotować, i to się udało :)
Wynik zadowalający 16 w Open, 6 w M2 i 3 w Mistrzostwach...
... Co do Mistrzostw, przez bałagan organizacyjny nie zostałem wyczytany i nie stanąłem na podium, Ktoś czegoś nie zaznaczył, czegoś w system nie wpisał i za miast mnie na podium stał jakiś inny koleś. Potem po wspólnej akcji z Kasią lista i wynik zostały poprawione, nagrodę otrzymałem... ale nie o to mi chodziło. Miło by było stanąć na tym pierdo... pudle i mieć fotkę z tego na stare lata. Niby nic takiego a jednak smutno...
Z wyniku jestem bardzo zadowolony, uczciwie przepracowałem początek sezonu, pojechałem na maksa moich możliwości i wiem że więcej bym nie zdziałał.
Piotr sorry ale muszę to napisać:
Trasa super, podjazdy, zjazdy, odcinki techniczne... Moim zdaniem najładniejsza na jakiej się ścigałem w Wielkopolsce, porównywalna z nią jest chyba tylko Osieczna.
1h 29min 23sek
Hr avg 178, Hr max 194, dist 38,2km, spd avg 25,6km/h, cad avg 91, asc 395m, kcal 1373, zmęczenie 9
Razem z Piotrem i Kasią z rana pojechaliśmy do Chodzieży by wystartować w pierwszej edycji Skandia Bike Maratonu 2011. Pogoda była wyśmienita, słaby wiatr, bezchmurne niebo, i ciepło... Rejestracja przebiegła szybko i sprawnie, później makaron, drobne prace przy rowerach, zakładanie numerów startowych, 15min rozgrzewka na pierwszych kilometrach trasy, rozmowa z Piotrem Kurkiem i już ustawialiśmy się w sektorach startowych.
W sektorze startowym. |
Mam nadzieje że oprócz tego jednego wyścigu nigdy więcej nie wystartuje na dystansie Mini. To jest inny świat, inna czasoprzeszczeń. Nie chce nikogo krytykować bo nie wszyscy muszą mieć hopla na punkcie rowerów jak my ale te trąbki na kierownicy, lusterka, bagażniki, błotniki, i odblaski... jakoś dziwnie się tam czułem.
Choć nie powiem w tej masie turystów było również sporo twarzy które widywałem na innych maratonach i innych dystansach.
Niestety miałem daleki numer startowy 9060 wiec stałem mniej więcej w 3/4 tej masy. Wiedziałem jak wygląda pierwsza połowa trasy, tak więc żeby nie utknąć gdzieś na końcu będę musiał ostro pracować juz w trakcie honorowego startu.
Jak pomyślałem tak zrobiłem ( w końcu strategia zakładała od początku do końca w trupa ). Od startu pełen gaz, rozkręciłem się do 49km/h ( tętno 194 :) maks tego sezonu ), drąc ryja "lewa wolna" przebijałem sie do przodu. Całkiem nieźle mi poszło, zanim pilot zjechał z honorowego startu byłem w czubie gdzieś na 20 pozycji. Potem wjechaliśmy na około 2km asfaltowy podjazd ( nic wielkiego, taki sobie średniaczek ) i wiara zaczęła spływać, mówię ok Mike dawaj do przodu, w połowie podjazdu byłem trzeci. Mowie sobie jest ok, nie spal sie tylko teraz. Skończył sie asfalt i wjechaliśmy w las.
Pierwsza część trasy prowadziła po pagórkowatym terenie obfitującym w liczne podjazdy, po piachu i pozostałościach ścinki ( kto jechał po czymś takim, przeoranym, usłanym licznymi gałęziami to wie jak to jest wkurzające ). Dodatkowe utrudnienie stanowili maruderzy z dystansu Medio których bardzo szybko doszliśmy. Nie dało rady jechać normalnie po ścieżce, więc wymijałem tą masę środkiem, bokami, po krzakach jakiś… a to zabiera niepotrzebnie siły.
Następnie trasa wypłaszczyła się trochę i prowadziła długą prostą. Ci wolniejsi z Medio jechali prawą strona a ja i paru innych kolarzy cięliśmy ich lewa. Fajne uczucie przed tobą sznur zawodników aż okiem sięgnąć a ty ich po prostu mijasz:)
Na tym odcinku straciłem kilka pozycji ale mowie sobie jedz swoje i tak jedziesz dużo powyżej progu, więc nie baw sie w niepotrzebne spawanie ( jak w Murowanej tydzień temu ), i tak ich dojdziesz na podjazdach. I tak sie stało, co prawda nie wszystkich ale większość tych co mnie wyprzedziło na kilku następnych podjazdach minąłem.
Druga połowa dystansu była bardziej techniczna ( zjazdy, strome podjazdy, single-track-i, piach i korzenie ).
Wiedziałem że jadę na maksa swoich możliwości ale czułem sie dobrze, prowadziłem nawet sam cały czas nasz pociąg bo inni nie chcieli pracować. Jeden taki mądrala jak tylko robiło się stromo to atakował tylko po to by na końcu podjazdu sapać jak koń po westernie i spływać na tył grupy, potem na odcinku wzdłuż jeziora prowadzącym wąskim technicznym singletrack-iem krzyczał na prowadzącego” za wolno jedziesz, za wolno jedziesz”, i znowu przyspieszył. Tylko po to by za chwile zwolnić! No normalnie jakiś debil...
Ostatnie kilometry po asfalcie z bocznym wiatrem, cały czas Mike na prowadzeniu a reszta za nim schowana, myśle sobie trudno, jadę przecież w trupa... no i się zaczęło. Najpierw jeden chyc do przodu... dospawałem, przytrzymałem go chwilkę w wysokim tempie i odpuścił... potem następny chyc... znowu to samo... a wszystko dzieje się na podjeździe. Potem poszła dwójka do przodu, na jakieś 4 metry odskoczyli, ok wiec dajemy ostro w pedały. Doszedłem ich i urwałem... i do mety pełen ogień.
Na mecie. Trzeci wśród samorządowców ! |
Wynik zadowalający 16 w Open, 6 w M2 i 3 w Mistrzostwach...
... Co do Mistrzostw, przez bałagan organizacyjny nie zostałem wyczytany i nie stanąłem na podium, Ktoś czegoś nie zaznaczył, czegoś w system nie wpisał i za miast mnie na podium stał jakiś inny koleś. Potem po wspólnej akcji z Kasią lista i wynik zostały poprawione, nagrodę otrzymałem... ale nie o to mi chodziło. Miło by było stanąć na tym pierdo... pudle i mieć fotkę z tego na stare lata. Niby nic takiego a jednak smutno...
Z wyniku jestem bardzo zadowolony, uczciwie przepracowałem początek sezonu, pojechałem na maksa moich możliwości i wiem że więcej bym nie zdziałał.
Piotr sorry ale muszę to napisać:
Trasa super, podjazdy, zjazdy, odcinki techniczne... Moim zdaniem najładniejsza na jakiej się ścigałem w Wielkopolsce, porównywalna z nią jest chyba tylko Osieczna.
1h 29min 23sek
Hr avg 178, Hr max 194, dist 38,2km, spd avg 25,6km/h, cad avg 91, asc 395m, kcal 1373, zmęczenie 9
Subskrybuj:
Posty (Atom)