Zdjęcie z urodzin Mike w ....r / "Początek" :) |
Drużyna ambitnych amatorów zakręconych na punkcie rowerów i wszystkiego co z nimi związane.
piątek, 31 grudnia 2010
Dzień 18 / PIO_TREK / Ostatni trening w 2010 roku.
Ćwiczenia siłowe ( 7 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu w strefie S1 (112-138)
Spalone kalorie: 1010 kcal
HR śr. 131, HR max. 143
1,5h treningu w strefie S1 (112-138)
Spalone kalorie: 1010 kcal
HR śr. 131, HR max. 143
Nowy Rok już za rogiem.../Mike
"Wszystko co w życiu cenne jest wynikiem sięgania dalej, wychodzenia poza strefę w której czujemy się bezpiecznie, innymi słowy, jest wynikiem podjęcia ryzyka i próby realizacji własnych marzeń pomimo kosztów, kochania-pomimo bólu, nadziei-pomimo wątpliwości i prowadzenia odważnego życia-pomimo strachu" Bear Grylls
Takiej postawy życiowej Wam i sobie życzę w nadchodzącym roku.
Udanej zabawy sylwestrowej
Pozdrawiam
Mike
Takiej postawy życiowej Wam i sobie życzę w nadchodzącym roku.
Udanej zabawy sylwestrowej
Pozdrawiam
Mike
czwartek, 30 grudnia 2010
Trening + zimówka / Mike
Trenażer
1:10:00h
15min rozgrzewki
45 treningu właściwego: E2 co 5min na zmianę 30 sekundowe powtórzenia S1 i S2
10min rozjazdu
Hr avg 151, Hr max 175, dist 35.5km, kcal 900, zmęczenie 4
Potem lekka przebudowa zimówki. Teraz wszytstko gra:)
Myśl dnia: Koszty ogrzewania korytarza obciążają wszystkich lokatorów.
1:10:00h
15min rozgrzewki
45 treningu właściwego: E2 co 5min na zmianę 30 sekundowe powtórzenia S1 i S2
10min rozjazdu
Hr avg 151, Hr max 175, dist 35.5km, kcal 900, zmęczenie 4
Potem lekka przebudowa zimówki. Teraz wszytstko gra:)
Myśl dnia: Koszty ogrzewania korytarza obciążają wszystkich lokatorów.
Dzień 17 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 6 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,0h treningu w strefie S1 (112-138)
Spalone kalorie: 666 kcal
HR śr. 131, HR max. 140
1,0h treningu w strefie S1 (112-138)
Spalone kalorie: 666 kcal
HR śr. 131, HR max. 140
Germans are coming... and they bring theirs dogs! ep. 7 / Mike
Mija tydzień od wyprowadzenia przez nasze wojska udeżenia na wroga. Ze źródeł wywiadowczych wiemy ze awangarda naszych oddziałów dotarła do centrum dowodzenia przeciwnika. Niestety brak meldunków na temat zadanych strat materiałowych i w sile żywej. Na chwile obecną udało się dokonać głębokiego wyłomu w liniach przeciwnika, miejmy nadzieje że zmusi go to do odwrotu...
środa, 29 grudnia 2010
Kolejna "ogólnorozwojówka" / PIO_TREK
Dzisiaj poraz kolejny przez godzinę brałem udział w mojej ulubionej "ogólnorozwojówce" przy odgarnianiu i wywożeniu śniegu z placu Komendy Miejskiej PSP w Poznaniu. Służba nie drużba ;) Czołem strażacy !
E2 / Mike
Trenażer
1,5h
15min rozgrzewka strefa 1
60min trening właściwy: E2 5min strefa 2 i 2min w strefie 3
15min ostudzenia
Hr avg 150, Hr max 174, dist 41km, kcal 960, zmęczenie 4.
Dobra regeneracja po teście na progu. zero śladów zmęczenia.
Myśl dnia: Zaparowywanie okna w piwnicy jest wprost proporcjonalne do wysiłku.
1,5h
15min rozgrzewka strefa 1
60min trening właściwy: E2 5min strefa 2 i 2min w strefie 3
15min ostudzenia
Hr avg 150, Hr max 174, dist 41km, kcal 960, zmęczenie 4.
Dobra regeneracja po teście na progu. zero śladów zmęczenia.
Myśl dnia: Zaparowywanie okna w piwnicy jest wprost proporcjonalne do wysiłku.
wtorek, 28 grudnia 2010
Dzień 16 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 7 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu w strefie S1 (112-138)
Spalone kalorie: 994 kcal
HR śr. 131, HR max. 142
1,5h treningu w strefie S1 (112-138)
Spalone kalorie: 994 kcal
HR śr. 131, HR max. 142
poniedziałek, 27 grudnia 2010
Test na progu mleczanowym nr1 / Mike
Dziś przeprowadziłem test na tętno na progu mleczanowym. jak się go przeprowadza już wielokrotnie pisaliśmy więc wszyscy wiedzą a jak nie wiedza to niech doczytają.
Interesujące są za to wyniki...
Test wykonałem na trenarzeże
Po pierwsze pomimo prawidłowego przebiegu, test zawiera błąd. Bo jak nazwać średnie tętno na progu wysokości 185 udeżeń na minutę?
Ale taki wynik mnie bardzo cieszy.
Rok temu pierwszy test sezonu 2010 też dał podobny wyniki. Wtedy było to 183 uderzenia. Więc jest jakaś prawidłowość a w treningu kolarskim powtarzalność to 80 procent sukcesu.
Dodatkowo świadomość że na początku sezonu jestem w stanie przez 30min jechać z takim obciążeniem jest pokrzepiająca.
Pozostaje przy obecnych strefach i tętnie na progu w wysokości 176 uderzeń. W końcu kilka wyścigów to solidny fundament wiedzy na temat moich możliwości poza tym moja kolarska intuicja mówi mi że tak jest. Wiec komu mam ufać jak nie sobie...
1h treningu, dist 36km, Hr avg 165, Hr max 189, kcal 807, zmęczenie 7
Interesujące są za to wyniki...
Test wykonałem na trenarzeże
Po pierwsze pomimo prawidłowego przebiegu, test zawiera błąd. Bo jak nazwać średnie tętno na progu wysokości 185 udeżeń na minutę?
Ale taki wynik mnie bardzo cieszy.
Rok temu pierwszy test sezonu 2010 też dał podobny wyniki. Wtedy było to 183 uderzenia. Więc jest jakaś prawidłowość a w treningu kolarskim powtarzalność to 80 procent sukcesu.
Dodatkowo świadomość że na początku sezonu jestem w stanie przez 30min jechać z takim obciążeniem jest pokrzepiająca.
Pozostaje przy obecnych strefach i tętnie na progu w wysokości 176 uderzeń. W końcu kilka wyścigów to solidny fundament wiedzy na temat moich możliwości poza tym moja kolarska intuicja mówi mi że tak jest. Wiec komu mam ufać jak nie sobie...
1h treningu, dist 36km, Hr avg 165, Hr max 189, kcal 807, zmęczenie 7
Dzień 15 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 6 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,0h treningu w strefie S1 (112-138)
Spalone kalorie: 654 kcal
HR śr. 129, HR max. 140
1,0h treningu w strefie S1 (112-138)
Spalone kalorie: 654 kcal
HR śr. 129, HR max. 140
sobota, 25 grudnia 2010
Dzień 14 / PIO_TREK - "Boże Narodzenie"
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym:
3 x F1 (3 x 3min podjazdy na siedząco w strefach 4 i 5a od 159-173,odpoczynek pomiędzy podjazdami 5min)
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1740 kcal
HR śr 153, HR max 175
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym:
3 x F1 (3 x 3min podjazdy na siedząco w strefach 4 i 5a od 159-173,odpoczynek pomiędzy podjazdami 5min)
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1740 kcal
HR śr 153, HR max 175
piątek, 24 grudnia 2010
Dzień 13 / PIO_TREK - "Wigilia Bożego Narodzenia"
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1199 kcal
HR śr. 145, HR max. 164
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1199 kcal
HR śr. 145, HR max. 164
Merry Christmas 2010 / Mike
Życzę Wam spełnienia wszystkich marzeń,
przychylności wszechświata,
siły w nogach i czystego ognia do walki w sercu,
co zapali wszystko wokół Was szczęściem i radością.
Niech wszystko czego się dotkniecie,
stanie się pomocne w wygrywaniu i dążeniu do celu,
a każda najdrobniejsza nawet czynność
przybliża Was do bycia najszczęśliwszymi i najbardziej uśmiechniętymi kolarzami spośród wszystkich
ludzi.
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku
życzę wszystkiego tego, co od MTB pochodzi.
Oby skrzydła wiary przykryły kamienie zwątpienia
i uniosły serca ponad przemijanie.
Wesołych Świąt życzy Mike:)
czwartek, 23 grudnia 2010
Germans are coming... and they bring theirs dogs! ep. 6 / Mike
Pomimo wielu prób przełamania naszych linii nadal wytrwale ich bronimy. Kończymy przygotowania kontrofensywy, uzupełniamy zapasy, dopracowujemy logistykę i ściągamy uzupełnienia z tyłów. Godzinę ataku wyznaczono na 23.12.2010 - 14:55.
środa, 22 grudnia 2010
Dzień 12 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym: 1 x M1 (6 min tempówki w pozycji aerodynamicznej w strefie 3 od 152 -158 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1789 kcal
HR śr 156, HR max 174
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym: 1 x M1 (6 min tempówki w pozycji aerodynamicznej w strefie 3 od 152 -158 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1789 kcal
HR śr 156, HR max 174
wtorek, 21 grudnia 2010
Dzień 11 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1209 kcal
HR śr. 146, HR max. 164
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1209 kcal
HR śr. 146, HR max. 164
niedziela, 19 grudnia 2010
Nowe wideo / Mike
Zapraszam do zapoznania się z nowym materiałem wideo będącym małym podsumowaniem sezonu 2010. Miłego oglądania.
Czekam na konstruktywną krytykę:)
http://www.youtube.com/watch?v=vDR9iCZejrM
Czekam na konstruktywną krytykę:)
http://www.youtube.com/watch?v=vDR9iCZejrM
Germans are coming... and they bring theirs dogs! ep. 5 / Mike
Wróg przeprowadził zdecydowany kontratak. Używając do tego wszelkie dostępne środki i materiały. Nasze oddziały stoją twardo i zdecydowanie na swoich pozycjach. Sytuacja taktyczna nie wygląda najlepiej, przeciwnik ma przewagę i nie zawacha się ja wykorzystać.
Strategia mająca na celu odepniecie oddzałów wroga powstaje miejmy nadzieje że się powiedzie...
Strategia mająca na celu odepniecie oddzałów wroga powstaje miejmy nadzieje że się powiedzie...
Dzień 10 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym: 1 x M1 (5 min tempówki w pozycji aerodynamicznej w strefie 3 od 152 -158 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1762 kcal
HR śr 154, HR max 171
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym: 1 x M1 (5 min tempówki w pozycji aerodynamicznej w strefie 3 od 152 -158 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1762 kcal
HR śr 154, HR max 171
sobota, 18 grudnia 2010
Dzień 9 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1223 kcal
HR śr. 147, HR max. 170
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1223 kcal
HR śr. 147, HR max. 170
piątek, 17 grudnia 2010
Germans are coming... and they bring theirs dogs! ep. 4 / PIO_TREK
"Every man is scared in his first battle. If he says he's not, he's a liar. Some men are cowards, but they fight the same as the brave men or they get the hell slammed out of them watching men fight who are just as scared as they are. The real hero is the man who fights even though he is scared. Some men get over their fright in a minute under fire. For some, it takes an hour. For some, it takes days. But a real man will never let his fear of death overpower his honor, his sense of duty to his country, and his innate manhood. Battle is the most magnificent competition in which a human being can indulge. It brings out all that is best and it removes all that is base."
"Każdy człowiek boi się na swojej pierwszej bitwie. Jeśli zaprzecza, jest kłamcą. Niektórzy tchórze walczą równie dobrze jak odważni lub przestają się bać oglądając ludzi, którzy walczą, choć boją się tak jak oni. Prawdziwym bohaterem jest ten, kto walczy pomimo strachu. Jedni pozbywają się strachu po minucie pod ostrzałem, inni po godzinie, a jeszcze innym zajmuje to dni. Jednak prawdziwy mężczyzna nigdy nie pozwoli, żeby strach przed śmiercią wziął górę nad jego honorem, poczuciem obowiązku wobec ojczyzny i człowieczeństwem. Bitwa to najwspanialsza konkurencja, w której człowiek uwalnia swój instynkt. Wybiera ona wszystko to, co najlepsze i usuwa to, co złe. "
George Smith Patton Junior
P.S. Ze specjalną dedykacją dla mojego braciszka Mike-a. Jestem z Ciebie dumny. Będzie dobrze :)
"Każdy człowiek boi się na swojej pierwszej bitwie. Jeśli zaprzecza, jest kłamcą. Niektórzy tchórze walczą równie dobrze jak odważni lub przestają się bać oglądając ludzi, którzy walczą, choć boją się tak jak oni. Prawdziwym bohaterem jest ten, kto walczy pomimo strachu. Jedni pozbywają się strachu po minucie pod ostrzałem, inni po godzinie, a jeszcze innym zajmuje to dni. Jednak prawdziwy mężczyzna nigdy nie pozwoli, żeby strach przed śmiercią wziął górę nad jego honorem, poczuciem obowiązku wobec ojczyzny i człowieczeństwem. Bitwa to najwspanialsza konkurencja, w której człowiek uwalnia swój instynkt. Wybiera ona wszystko to, co najlepsze i usuwa to, co złe. "
George Smith Patton Junior
P.S. Ze specjalną dedykacją dla mojego braciszka Mike-a. Jestem z Ciebie dumny. Będzie dobrze :)
czwartek, 16 grudnia 2010
Germans are coming... and they bring theirs dogs! ep. 3 / Mike
Dziś przeprowadziłem mam nadzieje decydujący atak na fanatyczne JustinCommando. Operacje wykonała jednostka specjalna Pocztex.
A oprócz tego:
1,5h treningu
15min rozgrzewki w strefie 1
60min treningu właściwego: 6 x 30sekundowe ćwiczenia szybkościowe + 6 x 30sekundowe ćwiczenia na izolacje nogi. 5min rozjazdu w strefie 2 pomiędzy ćwiczeniami.
15min rozjazdu
Hr avg 147, Hr max 179, kcal 909, dist 44.5km, zmęczenie 4,5
Myśl dnia: Patrzenie w wentylator ogłupia!
A oprócz tego:
1,5h treningu
15min rozgrzewki w strefie 1
60min treningu właściwego: 6 x 30sekundowe ćwiczenia szybkościowe + 6 x 30sekundowe ćwiczenia na izolacje nogi. 5min rozjazdu w strefie 2 pomiędzy ćwiczeniami.
15min rozjazdu
Hr avg 147, Hr max 179, kcal 909, dist 44.5km, zmęczenie 4,5
Myśl dnia: Patrzenie w wentylator ogłupia!
Dzień 8 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym: 1 x M1 (5 min tempówki w pozycji aerodynamicznej w strefie 3 od 152 -158 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1790 kcal
HR śr 156, HR max 180
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym: 1 x M1 (5 min tempówki w pozycji aerodynamicznej w strefie 3 od 152 -158 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1790 kcal
HR śr 156, HR max 180
Ardeny 1944... / Mike
A propo Niemców. Dziś przypada 66 rocznica rozpoczęcia przez III Rzesze ostatniej wielkiej ofensywy na frontach II wojny światowej.
Grudzień roku 1944 był okresem gdy jasne stało się że jedyne co nazistów może czekać to totalna klęska na wszystkich frontach i nieuchronny upadek dyktatury Adolfa Hitlera. Siły koalicji antyfaszystowskiej ( USA, Anglia, ZSSR ) otoczyły imperium niemieckie ze wszystkich stron. Amerykanie, Brytyjczycy, Polacy, Kanadyjczycy i garstka wystraszonych Francuzów stały na granicy zachodniej Niemiec. ZSSR byl głęboko na terytorium Polski gdzie Armia Czerwona "przycupnęła" na moment przenosząc ciężar swojej ofensywy na południe Europy. Był to ruch polityczno-ekonomiczny. Związek Radziecki obserwując sukcesy aliantów zarówno na froncie zachodnim jak również we Włoszech chciał rozszerzyć swoją strefę wpływów na Bałkany.
W ostatnim maniakalnym akcie desperacji Hitler postanowił postawić wszystko na jedną kartę i przeprowadzić wielką zmasowana ofensywę na zachodzie. Plan był tyle samo przebiegły co utopijny. Zakładał atak przez gęsto zalesiony, pagórkowaty teren Ardenów. Chciał tym samym powtórzyć po raz kolejny manewr przeprowadzony wcześniej przez Schlieffena w trakcie I wojny światowej oraz atak z maja 1940 roku na Francję. Z taktycznego punktu widzenia plan doskonały. Atak w miejscy wydawałoby się nie możliwym do użycia czołgów, w trudnym terenie na wroga nie przygotowanego i w dodatku nie spodziewającego się udeżenia. Jednak z strategicznego punktu widzenie atak ten był niedopuszczalnym marnotrastwem cennych surowców i materiałów których niemcom na tym etapie wojny brakowało. Ten szaleńczy zamysł zakładał miedzy innymi wyruszenie do walki bez należytego zabezbieczenia logistycznego w paliwo i amunicje zgodnie z planem jednostki pancerne III Rzeszy miały materiały te zdobyć w składach amerykańskich. Głównym celem planu było dotarcie do Antwerpii głównego węzła zaopatrzeniowego wojsk alianckich.
Sytuacja zaoparzeniowa aliantów była dość skąplikowana. Ze względu na brak dużych wezłów kolejowych całość zaopatrzenia musiała być przewożona drogą lądową za pomocą ciężarówek. Zoraganizowano system transportu nazwany " Red Bull Expres " to właśnie w tych mroźnych dniach roku 1944 powstała legenda popularnej dwu i pół tonówki. Jednostki amerykańskie na odcinku ardeńskim były więc słabo zaopatrzone, bez odpowiedniego uposażenia na warunki zimowe i przemęczone ( amerykanie nie stosowali metody rotacyjnego pobytu na linii frontu, jedyne co robili to uzupełniali straty osobowe ).
Dobrze przygotowana logistycznie ofensywa posiadająca głębokie rezerwy zarówno materiałów jak i wojska maiła ogromne sense powodzenia. Jednakże stan zapasów armii niemieckiej pozwalał na 3 dniową zmasowaną bitwę. Właśnie w tym terminie ( 72h ) jednostki pancerne miały dotrzeć do Antwerpii, przez gęsty las, góry, śnieg i w dodatku na zdobycznym paliwie...
Atak nastąpił 16 grudnia 1944 o godzinie 5:30. Rozpoczęła go nawała ogniowa z prawie 2000 dział i moździeży. Następnie do ataku ruszyły 3 niemieckie armie w sektorze północnym 6 armia pancerna SS, w sektorze środkowym 5 armia pancerna i w sektorze południowym 7 armia.
Początkowo natarcie rozwijało się pomyślnie dla Niemców. Atak był całkowitym zaskoczeniem dla amerykanów. Ich oddziały poszły w rozsypkę i masowo poddawały się Niemcom. 106 i 99 dywizja armi amerykańskiej składała się z prawie samych nowicjuszy którzy pod naporem wermachtu łatwo ustąpili pola. Niemcom udało się przełamać linie obrony wojsk amerykańskich i dostać się na ich tyły. Zakładali że amerykanie będą potrzebowali minimum trzech dni by się połapać w całej sytuacji, właśnie te trzy dnia miały wystarczyć. Lecz ku zaskoczeniu Niemców już kilkanaście godzin po rozpoczęciu ofensywy padły pierwsze rozkazy ze strony Einsenhowera. Przemieszczono między innymi 101 dywizję powietrzno desantową do kluczowego węzła komunikacyjnego znajdującego się w Bastogne. Nietuzinkowy Generał George S. Patton oznajmił że przewidział możliwość wyprowadzenia kontrofensywy przez Niemców w tym miejscu tak więc już wcześniej powziął odpowiednie przygotowanie. Ku zaskoczeniu wszystkich zebranych w dowództwie naczelnym generałów oznajmił że jego czołgi już tam jada! Manewr ten przeszedł do Historii jako jeden z najodważniejszych najlepiej przygotowanych i wcześnie uważanych za niemożliwy. Patton zatrzymał całą 3 armie ( około 180 tys żołnierzy i 40 tysięcy pojazdów ) atakującą na wschód i zawrócił nią na północ w zaledwie 24h. Na pytanie jednego z generałów jak zabezpieczy swoją prawa flankę odparł że zajmie się tym lotnictwo!
Okazało się że po początkowym szoku i zaskoczeniu żołnierze amerykańscy pozbierali się i zaczęli stawiać zacięty opór, zwalniając postępy armii niemieckiej. Niemcy zaczęli tracić tak cenny dla nich czas. Najgłębiej udało się im przebić do miasta Bastogne ale tam czekała na nich już 101 powietrzniodantowa ( miedzy innymi osławiona przez książki i serial kompania E 506 pułku ) zaprawiona w bojach i doskonale znająca przeciwnika jednostka.
Dalej Niemcy juz nie zajechali. Kontrofensywa powoli zaczęła wytracać impet a wraz z kończącym się paliwem zupełnie stanęła. Niemocom nie udało się zrealizować żadnego z założeń planu. Nie zdobyli Antwerpii nie przełamali linii amerykańskich na tyle głęboko by zagrozić temu sektorowi frontu w końcu nie udało się też zdobyć paliwa w amerykańskich bazach zaopatrzeniowych. Co gorsza dzięki szybkiej i zdecydowanej reakcji amerykanów teraz Niemcy znaleźli się w otoczeniu. Wojska amerykańskie przeszły do stopniowego systematycznego czyszczenia "wybrzuszenia".
26 stycznia 1945 roku wyłom został zamknięty.
"Dokładne straty po obu stronach są niemożliwe do oszacowania. W zależności od źródeł określa się je na pomiędzy 70 a 81 tysięcy zabitych i zaginionych żołnierzy amerykańskich i około 1.400 brytyjskich oraz pomiędzy 60 a 140 tysięcy zabitych i zaginionych Niemców." zródło www.wikipedia.com
Bitwa o ardeny ma jeszcze wiele bardzo ciekawych pobocznych wątków. Ale o tym innym razem...
Grudzień roku 1944 był okresem gdy jasne stało się że jedyne co nazistów może czekać to totalna klęska na wszystkich frontach i nieuchronny upadek dyktatury Adolfa Hitlera. Siły koalicji antyfaszystowskiej ( USA, Anglia, ZSSR ) otoczyły imperium niemieckie ze wszystkich stron. Amerykanie, Brytyjczycy, Polacy, Kanadyjczycy i garstka wystraszonych Francuzów stały na granicy zachodniej Niemiec. ZSSR byl głęboko na terytorium Polski gdzie Armia Czerwona "przycupnęła" na moment przenosząc ciężar swojej ofensywy na południe Europy. Był to ruch polityczno-ekonomiczny. Związek Radziecki obserwując sukcesy aliantów zarówno na froncie zachodnim jak również we Włoszech chciał rozszerzyć swoją strefę wpływów na Bałkany.
W ostatnim maniakalnym akcie desperacji Hitler postanowił postawić wszystko na jedną kartę i przeprowadzić wielką zmasowana ofensywę na zachodzie. Plan był tyle samo przebiegły co utopijny. Zakładał atak przez gęsto zalesiony, pagórkowaty teren Ardenów. Chciał tym samym powtórzyć po raz kolejny manewr przeprowadzony wcześniej przez Schlieffena w trakcie I wojny światowej oraz atak z maja 1940 roku na Francję. Z taktycznego punktu widzenia plan doskonały. Atak w miejscy wydawałoby się nie możliwym do użycia czołgów, w trudnym terenie na wroga nie przygotowanego i w dodatku nie spodziewającego się udeżenia. Jednak z strategicznego punktu widzenie atak ten był niedopuszczalnym marnotrastwem cennych surowców i materiałów których niemcom na tym etapie wojny brakowało. Ten szaleńczy zamysł zakładał miedzy innymi wyruszenie do walki bez należytego zabezbieczenia logistycznego w paliwo i amunicje zgodnie z planem jednostki pancerne III Rzeszy miały materiały te zdobyć w składach amerykańskich. Głównym celem planu było dotarcie do Antwerpii głównego węzła zaopatrzeniowego wojsk alianckich.
Sytuacja zaoparzeniowa aliantów była dość skąplikowana. Ze względu na brak dużych wezłów kolejowych całość zaopatrzenia musiała być przewożona drogą lądową za pomocą ciężarówek. Zoraganizowano system transportu nazwany " Red Bull Expres " to właśnie w tych mroźnych dniach roku 1944 powstała legenda popularnej dwu i pół tonówki. Jednostki amerykańskie na odcinku ardeńskim były więc słabo zaopatrzone, bez odpowiedniego uposażenia na warunki zimowe i przemęczone ( amerykanie nie stosowali metody rotacyjnego pobytu na linii frontu, jedyne co robili to uzupełniali straty osobowe ).
Dobrze przygotowana logistycznie ofensywa posiadająca głębokie rezerwy zarówno materiałów jak i wojska maiła ogromne sense powodzenia. Jednakże stan zapasów armii niemieckiej pozwalał na 3 dniową zmasowaną bitwę. Właśnie w tym terminie ( 72h ) jednostki pancerne miały dotrzeć do Antwerpii, przez gęsty las, góry, śnieg i w dodatku na zdobycznym paliwie...
Atak nastąpił 16 grudnia 1944 o godzinie 5:30. Rozpoczęła go nawała ogniowa z prawie 2000 dział i moździeży. Następnie do ataku ruszyły 3 niemieckie armie w sektorze północnym 6 armia pancerna SS, w sektorze środkowym 5 armia pancerna i w sektorze południowym 7 armia.
Początkowo natarcie rozwijało się pomyślnie dla Niemców. Atak był całkowitym zaskoczeniem dla amerykanów. Ich oddziały poszły w rozsypkę i masowo poddawały się Niemcom. 106 i 99 dywizja armi amerykańskiej składała się z prawie samych nowicjuszy którzy pod naporem wermachtu łatwo ustąpili pola. Niemcom udało się przełamać linie obrony wojsk amerykańskich i dostać się na ich tyły. Zakładali że amerykanie będą potrzebowali minimum trzech dni by się połapać w całej sytuacji, właśnie te trzy dnia miały wystarczyć. Lecz ku zaskoczeniu Niemców już kilkanaście godzin po rozpoczęciu ofensywy padły pierwsze rozkazy ze strony Einsenhowera. Przemieszczono między innymi 101 dywizję powietrzno desantową do kluczowego węzła komunikacyjnego znajdującego się w Bastogne. Nietuzinkowy Generał George S. Patton oznajmił że przewidział możliwość wyprowadzenia kontrofensywy przez Niemców w tym miejscu tak więc już wcześniej powziął odpowiednie przygotowanie. Ku zaskoczeniu wszystkich zebranych w dowództwie naczelnym generałów oznajmił że jego czołgi już tam jada! Manewr ten przeszedł do Historii jako jeden z najodważniejszych najlepiej przygotowanych i wcześnie uważanych za niemożliwy. Patton zatrzymał całą 3 armie ( około 180 tys żołnierzy i 40 tysięcy pojazdów ) atakującą na wschód i zawrócił nią na północ w zaledwie 24h. Na pytanie jednego z generałów jak zabezpieczy swoją prawa flankę odparł że zajmie się tym lotnictwo!
Okazało się że po początkowym szoku i zaskoczeniu żołnierze amerykańscy pozbierali się i zaczęli stawiać zacięty opór, zwalniając postępy armii niemieckiej. Niemcy zaczęli tracić tak cenny dla nich czas. Najgłębiej udało się im przebić do miasta Bastogne ale tam czekała na nich już 101 powietrzniodantowa ( miedzy innymi osławiona przez książki i serial kompania E 506 pułku ) zaprawiona w bojach i doskonale znająca przeciwnika jednostka.
Dalej Niemcy juz nie zajechali. Kontrofensywa powoli zaczęła wytracać impet a wraz z kończącym się paliwem zupełnie stanęła. Niemocom nie udało się zrealizować żadnego z założeń planu. Nie zdobyli Antwerpii nie przełamali linii amerykańskich na tyle głęboko by zagrozić temu sektorowi frontu w końcu nie udało się też zdobyć paliwa w amerykańskich bazach zaopatrzeniowych. Co gorsza dzięki szybkiej i zdecydowanej reakcji amerykanów teraz Niemcy znaleźli się w otoczeniu. Wojska amerykańskie przeszły do stopniowego systematycznego czyszczenia "wybrzuszenia".
26 stycznia 1945 roku wyłom został zamknięty.
"Dokładne straty po obu stronach są niemożliwe do oszacowania. W zależności od źródeł określa się je na pomiędzy 70 a 81 tysięcy zabitych i zaginionych żołnierzy amerykańskich i około 1.400 brytyjskich oraz pomiędzy 60 a 140 tysięcy zabitych i zaginionych Niemców." zródło www.wikipedia.com
Bitwa o ardeny ma jeszcze wiele bardzo ciekawych pobocznych wątków. Ale o tym innym razem...
środa, 15 grudnia 2010
Germans are coming... and they bring theirs dogs! ep. 2 / Mike
Dzisiaj Niemcy przeprowadzili kontrnatarcie po tym jak im bombę zdetonowałem. Dzięki zwartej obronie i przebiegłej taktyce udało się go odeprzeć. Sa podstawy do wyprowadzenia kontrataku ale narazie jeszcze ich trochę przegłodzę...
Strach nie jest wyjściem!
Strach nie jest wyjściem!
Pierwsza jazda na zimówce / Mike
Wczoraj odbyłem pierwszą jazdę na zimówce. W padającym śniegu i po drogach pokrytych lodem ( do lasu ze względu na wysoką jak na Wlkp pokrywe śniegu nie dało się wjechać ) co było dośc odmiennym doświadczeniem w porównaniu z jazdą na trenażerze:). Co do zimówki, drobne wady wieku młodzieczego ( napęd, bijące koła ) ale ogólnie super, pozycja zbliżona do tej z Treka, opony na szerokich obręczach zapewniają stabilną jazdę, ogólnie bardzo pozytywnie.
1h, Hr avg 129, Hr max 164, dist 18km, kcal 542, asc 105m, zmęczenie 3.
Pozdrawiam Mike
1h, Hr avg 129, Hr max 164, dist 18km, kcal 542, asc 105m, zmęczenie 3.
Zimówka |
Dzień 7 / PIO_TREK
....rano w pracy obyło się bez kolejnego treningu "ogólnorozwojowego" przy śniegu :)
Po powrocie z pracy do domu ; śniadanko, 2h relaksu i ....
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1197 kcal
HR śr. 145, HR max. 166
Po powrocie z pracy do domu ; śniadanko, 2h relaksu i ....
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1197 kcal
HR śr. 145, HR max. 166
wtorek, 14 grudnia 2010
Wieczorna "ogólnorozwojówka" w PSP.
Ostatnio mam wrazenie,że przez ciagłe opady śniegu częściej trenuje górne partie ciała niż dolne :)
Dzisiaj późnym wieczorem, koło godziny 22, wraz z kolegami ze zmiany odśniezaliśmy plac manewrowy i parkingi Komendy Miejskiej PSP w Poznaniu. Poraz kolejny przez przeszło godzinę walczylismy z zalegajacym sniegiem. Rano czeka nas pewnie kolejny trening :( Możecie jednak na nas Państwo liczyć. Napewno damy radę !
"Bogu na chwałę, bliźniemu na ratunek!" ....a ze śniegiem za Pan Brat.
Dzisiaj późnym wieczorem, koło godziny 22, wraz z kolegami ze zmiany odśniezaliśmy plac manewrowy i parkingi Komendy Miejskiej PSP w Poznaniu. Poraz kolejny przez przeszło godzinę walczylismy z zalegajacym sniegiem. Rano czeka nas pewnie kolejny trening :( Możecie jednak na nas Państwo liczyć. Napewno damy radę !
"Bogu na chwałę, bliźniemu na ratunek!" ....a ze śniegiem za Pan Brat.
Germans are coming... and they bring theirs dogs! / Mike
Gdyby gonili Cie Niemcy z psami co byś zrobił:
1. Czekał na wybuch tykającej bomby zastanawiając się który kabel ciąć?
2. Ciął od razu i zdecydowanie licząc na to że twoja arogancja Cie osłoni?
Wczoraj postawiony zostałem przed takim właśnie wyborem. Wybrałem drugie rozwiązanie.
Efekt: Na razie żyje pytanie tylko czy nie dostane jakimś rykoszetem...
Na takie egzystencjonalne przygody nie ma nic lepszego niż:
1:35h treningu
20min rozgrzewki
60min treningu właściwego 4 x 5min w 3 strefie ( 158-164 ) z 10 min odpoczynku w strefie 2
15min ostudzenie
Hr avg 146, Hr max 168, dist 43,5km, kcal 1014, zmęczenie 5
P.S. w jeździe na trenażerze dobre jest to że można pisać sms-y bez patrzenie do przodu:)
1. Czekał na wybuch tykającej bomby zastanawiając się który kabel ciąć?
2. Ciął od razu i zdecydowanie licząc na to że twoja arogancja Cie osłoni?
Wczoraj postawiony zostałem przed takim właśnie wyborem. Wybrałem drugie rozwiązanie.
Efekt: Na razie żyje pytanie tylko czy nie dostane jakimś rykoszetem...
Na takie egzystencjonalne przygody nie ma nic lepszego niż:
1:35h treningu
20min rozgrzewki
60min treningu właściwego 4 x 5min w 3 strefie ( 158-164 ) z 10 min odpoczynku w strefie 2
15min ostudzenie
Hr avg 146, Hr max 168, dist 43,5km, kcal 1014, zmęczenie 5
P.S. w jeździe na trenażerze dobre jest to że można pisać sms-y bez patrzenie do przodu:)
poniedziałek, 13 grudnia 2010
Dzień 6 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym: 1 x M1 (5 min tempówki w pozycji aerodynamicznej)
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1770 kcal
HR śr 155, HR max 178
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
w tym: 1 x M1 (5 min tempówki w pozycji aerodynamicznej)
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1770 kcal
HR śr 155, HR max 178
niedziela, 12 grudnia 2010
Deszcz... / Mike
Zamiast zapowiadanego śniegu w weekand padał deszcz. Nie było sensu moknąć na deszczu przy temp 0 stopni. Tak wiec zrobiłem sobie trening siłowy;
9 serii po 30 powtórzeń + 4 serie po 15 powtórzeń ćwiczeń na mięśnie krzyża.
Zbyhoo dzięki za kalendarz:)
9 serii po 30 powtórzeń + 4 serie po 15 powtórzeń ćwiczeń na mięśnie krzyża.
Zbyhoo dzięki za kalendarz:)
Dzień 5 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1214 kcal
HR śr. 146, HR max. 167
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158) w tym; 5 x S1 ( 5 sprintów 30sek, 5min spokojnej jazdy )
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1214 kcal
HR śr. 146, HR max. 167
piątek, 10 grudnia 2010
Dzień 4 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1752 kcal
HR śr 154, HR max 170
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1752 kcal
HR śr 154, HR max 170
czwartek, 9 grudnia 2010
Zimówka gotowa
Dziś rozwiązałem ostatnie problemy z napędem w zimówce. Mam nadzieje że w weekand uda się ją przetestować. Poza tym 30min ćwiczeń siłowych.
Dzień 3 / PIO_TREK
1h "ogólnorozwojówki " przy odgarnianiu śniegu w pracy.
Przed treningiem;
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158)
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1197 kcal
HR śr. 145, HR max. 164
Przed treningiem;
Ćwiczenia siłowe ( 5 serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158)
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1197 kcal
HR śr. 145, HR max. 164
środa, 8 grudnia 2010
Trening wytrzymałościowy / Mike
Trening na trenażerze: 1.5h. 20min w strefie 1, 55min w 2 strefie ( kilka w strefie 3 ), 15 ostudzenia w strefie 1. 4 30 sekundowe powtórzenia ćwiczenia na izolacje nogi. Samopoczucie dobre.
Hr avg 144, Hr max 169, kcal 950, dist 42km, Zmęczenie 4.
Hr avg 144, Hr max 169, kcal 950, dist 42km, Zmęczenie 4.
wtorek, 7 grudnia 2010
Serwis + Siłka / Mike
Zabezpieczyłem Treka na zimę ( mycie i smarowanie ), drobne prace "wykończeniowe" przy zimówce, oraz trening siłowy ( brzuszki ) 5 serii po 20 powtórzeń. Powoli kończe plan przygotowań na sezon 2011.
Gdyby gonili cię niemcy z psami co byś zrobił:
1. Kupił lepszy rower szosowy?
2. Kupił napęd 2x10?
...
Gdyby gonili cię niemcy z psami co byś zrobił:
1. Kupił lepszy rower szosowy?
2. Kupił napęd 2x10?
...
Dzień 2 / PIO_TREK
Ćwiczenia siłowe ( 5serii x 3 ćwiczenia x 20 powtórzeń ) następnie;
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1753 kcal
HR śr 154, HR max 170
2h treningu
10 min rozgrzewki w strefie 1 ( 112-138 )
90 min treningu właściwego w strefie 4 ( 158-169 )
20 min rozjazdu w strefie 1 ( 112- 138 )
Spalone kalorie: 1753 kcal
HR śr 154, HR max 170
poniedziałek, 6 grudnia 2010
Dzień 1 / PIO_TREK
1,5h treningu;
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158)
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1190 kcal
HR śr. 145, HR max. 166
10min rozgrzewki w strefie 1 (112-138)
60min treningu właściwego w strefie 3 (152-158)
20min rozjazdu w strefie 1 (112-138)
Spalone kalorie: 1190 kcal
HR śr. 145, HR max. 166
Trening szybkościowy / Mike
Dziś 1,5h i 42km. 20 min rozgrzewki strefa 1, 50 min treningu własciwego: 30 sekundowe sprinty na bardzo wysokiej kadencji i małym obciążeniu ( tetno w 3 i 4 strefie, choć to akurat w tym ćwiczeniu nie ma żadnego znaczenia ) 2 serie po 4 ćwiczenia, 5 min odpoczynku w strefie 2 pomiedzy powtórzeniami i 10 min odpoczynku w strefie 2 pomiędzy seriami. Samopoczucie bardzo dobre, mialem dziś wielką ochote na jazde, musiałem nawet lekko odpuszczać bo nogi się za bardzo rozkręcały:)
Hr avg 142, Hr max 176, kcal 914, zmęczenie 3.
Hr avg 142, Hr max 176, kcal 914, zmęczenie 3.
Ogólnorozwojówka/ Mike
Piątek i sobota bez roweru ale za to zrobiłem sobie pierwsze serie ćwiczeń siłowych w tym sezonie. w Niedziele natomiast trening tlenowy w postaci Paintball-a przy minus 10 stopniach:) Było super po rocznej przerwie znów poczułem ten dreszczyk emocji i kupę adrenaliny jak na wyścigach.
Operacja "Mikołajki" |
czwartek, 2 grudnia 2010
"Egzomagnetyczny strumien energii" / Mike
Dzisiejszy trening taki jak zwykle w tym etapie przygotowań. Spokojnie 1,5h.
W operacji walki z nudą na trenażerze testowałem nową wunderwaffe ( cudowną broń - wiem Pio_trek że ty wiesz co do jest wunderwaffe ale może ktoś inny nie wie:) ). Na tą mega tajną hiper nowoczesną broń przyszłości składają się: Laptop, Słuchawki, DVD z dr House. Skuteczność bardzo wysoka, egzomagnetyczny strumień energii tej broni otwiera bramę czasoprzeszczenną która przyspiesza upływ czasu.
Trening: 1,5h, dist 43,5km, Hr avg 141, Hr max 167, kcal 914, zmęczenie 5.
W operacji walki z nudą na trenażerze testowałem nową wunderwaffe ( cudowną broń - wiem Pio_trek że ty wiesz co do jest wunderwaffe ale może ktoś inny nie wie:) ). Na tą mega tajną hiper nowoczesną broń przyszłości składają się: Laptop, Słuchawki, DVD z dr House. Skuteczność bardzo wysoka, egzomagnetyczny strumień energii tej broni otwiera bramę czasoprzeszczenną która przyspiesza upływ czasu.
Trening: 1,5h, dist 43,5km, Hr avg 141, Hr max 167, kcal 914, zmęczenie 5.
Specyficzna ogólnorozwojówka / PIO_TREK
Dzisiaj w pracy zaliczyłem 4 godziny specyficznego treningu ogólnorozwojowego, który polegał na odśnieżaniu placu manewrowego i parkingów; Komendy Miejskiej PSP i Komendy Wojewódzkiej PSP w Poznaniu. Śniegu dzisiaj napadało sporo, jak pewnie zauważyliście na ulicach. Górne partie ciała pracowały dość intensywnie przy trzymaniu "narzedzia odśnieżającego" i myśle, że zaowocuje to lepszym trzymaniem kierownicy na wiosnę :)
P.S Przy okazji prac zimowych udało się schować samochód kolegi pod śniegiem ;) Ja mam nadzieje, że to przeżyję, bo kolega jest "większy" odemnie :) Myślę że jeszcze kiedyś coś napiszę na tym blogu, ale gdyby nie, to:
ŻEGNAJCIE !
P.S Przy okazji prac zimowych udało się schować samochód kolegi pod śniegiem ;) Ja mam nadzieje, że to przeżyję, bo kolega jest "większy" odemnie :) Myślę że jeszcze kiedyś coś napiszę na tym blogu, ale gdyby nie, to:
ŻEGNAJCIE !
środa, 1 grudnia 2010
Sezon 2011 - Prolog / PIO_TREK
1 grudnia 2010 - wybiła godzina "W", czas rozpocząć przygotowania do sezonu 2011. Prolog, czyli pierwszy dzień "Okresu podstawowego 1" zaliczony. Trening przeprowadzono na rowerze spiningowym.
Rozgrzewka - 10min ( Strefa 1, HR 112-138 )
Trening - 60min ( Strefa 3, HR 152-158 )
Rozjazd - 20min ( Strefa 1, HR 112-138 )
HR max 164, HR śr 145, Spalone kalorie: 1193 kcal.
P.S. Po ostatniej mroźnej zimie kupno roweru spiningowego okazało się strzałem w "10", bo zima i w tym roku zapowiada się długa i sroga. Teraz przerwy w treningu mi nie straszne i sprzętu także nie skatuje jak poprzedniej zimy.
Rozgrzewka - 10min ( Strefa 1, HR 112-138 )
Trening - 60min ( Strefa 3, HR 152-158 )
Rozjazd - 20min ( Strefa 1, HR 112-138 )
HR max 164, HR śr 145, Spalone kalorie: 1193 kcal.
P.S. Po ostatniej mroźnej zimie kupno roweru spiningowego okazało się strzałem w "10", bo zima i w tym roku zapowiada się długa i sroga. Teraz przerwy w treningu mi nie straszne i sprzętu także nie skatuje jak poprzedniej zimy.
wtorek, 30 listopada 2010
Trening/ Mike
Kolejne 1.5h zaliczone. Trenażer staje sie powoli moim zimowym przyjacielem. Dziś jechało się o wiele lepiej i przyjemniej niż za pierwszym razem. Nawet czas jakby szybciej miną.
20min rozgrzewki w 1 strefie, 50min w strefie drugiej, 20min rozjazdu w 1 strefie. Czaly czas spokojnie.
Hr avg 135, hr max 168, kcal 842, dist 42km, zmeczenie 4.
Moje strefy treningowe na grudzień ( w oparciu o tętno na progu z sezonu 2010 )
Strefa 1 ( 115-144 )
Strefa 2 ( 145-157 )
Strefa 3 ( 158-164 )
Strefa 4 ( 165-175 )
Strefa 5a ( 176-179 )
Strefa 5b ( 180-185 )
Strefa 5c ( 186-192 )
Tetno max 203
Pozdrawiam
Mike
20min rozgrzewki w 1 strefie, 50min w strefie drugiej, 20min rozjazdu w 1 strefie. Czaly czas spokojnie.
Hr avg 135, hr max 168, kcal 842, dist 42km, zmeczenie 4.
Moje strefy treningowe na grudzień ( w oparciu o tętno na progu z sezonu 2010 )
Strefa 1 ( 115-144 )
Strefa 2 ( 145-157 )
Strefa 3 ( 158-164 )
Strefa 4 ( 165-175 )
Strefa 5a ( 176-179 )
Strefa 5b ( 180-185 )
Strefa 5c ( 186-192 )
Tetno max 203
Pozdrawiam
Mike
niedziela, 28 listopada 2010
Winter Time:) / Mike
"Zima – jedna z czterech pór roku w przyrodzie, w strefie klimatu umiarkowanego. Charakteryzuje się najniższymi temperaturami powietrza w skali roku, umiarkowaną ilością opadu atmosferycznego, zazwyczaj zestaloną (zamarzniętą) formą opadu i osadu atmosferycznego, a większość świata roślin i zwierząt przechodzi okres uśpienia.
Zima astronomiczna rozpoczyna się w momencie przesilenia zimowego i trwa do momentu równonocy wiosennej, co w przybliżeniu oznacza na półkuli północnej okres pomiędzy 22 grudnia a 21 marca (czasami daty te wypadają dzień wcześniej lub dzień później, a w roku przestępnym mogą być dodatkowo cofnięte o jeden dzień). Podczas zimy astronomicznej dzienna pora dnia jest krótsza od pory nocnej, jednak z każdą kolejną dobą dnia przybywa, a nocy ubywa.
Za zimę klimatyczną przyjmowało się okres roku, w którym średnie dobowe temperatury powietrza spadają poniżej 0 °C. Zasadniczo zimę poprzedza jesień, jednak pomiędzy tymi okresami znajduje się klimatyczny etap przejściowy - przedzimie. Podobnie zimę od wiosny oddziela przedwiośnie.
Dla półkuli południowej wszystkie opisane daty i zjawiska są przesunięte o pół roku. Za miesiące zimowe na półkuli północnej uznaje się grudzień, styczeń i luty, a na południowej czerwiec, lipiec i sierpień." źródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/Zima
Dziś wybrałem się z teściem na spacer w okolicy Grodziska Wlkp. Korzysztając z piękniej zimowej aury zrobiłem parę fotek.
PIO_TREK zdjęcia te dedykuje tobie, mam nadzieje że odnajdziesz w nich spokój i harmonie:)
Pozdrawiam Mike
Zima astronomiczna rozpoczyna się w momencie przesilenia zimowego i trwa do momentu równonocy wiosennej, co w przybliżeniu oznacza na półkuli północnej okres pomiędzy 22 grudnia a 21 marca (czasami daty te wypadają dzień wcześniej lub dzień później, a w roku przestępnym mogą być dodatkowo cofnięte o jeden dzień). Podczas zimy astronomicznej dzienna pora dnia jest krótsza od pory nocnej, jednak z każdą kolejną dobą dnia przybywa, a nocy ubywa.
Za zimę klimatyczną przyjmowało się okres roku, w którym średnie dobowe temperatury powietrza spadają poniżej 0 °C. Zasadniczo zimę poprzedza jesień, jednak pomiędzy tymi okresami znajduje się klimatyczny etap przejściowy - przedzimie. Podobnie zimę od wiosny oddziela przedwiośnie.
Dla półkuli południowej wszystkie opisane daty i zjawiska są przesunięte o pół roku. Za miesiące zimowe na półkuli północnej uznaje się grudzień, styczeń i luty, a na południowej czerwiec, lipiec i sierpień." źródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/Zima
Dziś wybrałem się z teściem na spacer w okolicy Grodziska Wlkp. Korzysztając z piękniej zimowej aury zrobiłem parę fotek.
PIO_TREK zdjęcia te dedykuje tobie, mam nadzieje że odnajdziesz w nich spokój i harmonie:)
Pozdrawiam Mike
sobota, 27 listopada 2010
Test tętna na progu mleczanowym 2. / PIO_TREK / ...a miało być tak pięknie.
Ze względu na wtorkowe zajęcia sportowe w pracy ( 1,5h piłki nożnej na niskim poziomie, ale wysokim tętnie) byłem zmuszony odpocząć i przesunąć zaplanowany na środę test. Odpocząłem więc 4 dni i przystąpiłem do testu w sobotnie południe.
Warunki identyczne jak przed tygodniem.I w moim wykonaniu wyglądało to dzisiaj następująco:
20 minut rozgrzewki bez obciążenia , ostatnie minuty rozgrzewki to regulacja obciążenia tak aby odzwierciedlało jazdę po płaskim terenie
30 minut testu (równa szybka jazda z "wymuszonym oddechem" w tempie wyścigowym )
30 minut rozjazdu z tętnem do 130 ud/min
Wartości tętna i kalorii mierzone w czasie ostatnich 20 minut testu. W czasie całego treningu pulsometr nie przerywał ani nie wariował. Osiągniętymi wynikami jestem trochę rozczarowany, bo po pierwszym teście widziałem już siebie w PRO_TOURZE :) Niestety okazało się że guru Mike znów ma rację, wyniki dzisiejszego testu znacznie różnią się od poprzedniego. I już nigdy nie dowiem się dlaczego. Przejechałem 20 minut ze średnim tętnem HR śr. 173 ud/min i nie odcięło mnie w trakcie, choć dzisiaj było znacznie ciężej jak przed tygodniem. Jedyną różnicą było to że dzisiaj w ostatniej minucie nie jechałem starając się dojść do swojego tętna maksymalnego.
Zmęczenie mocne 9 w skali 1-10.
Wyniki testu PIO_TREK ; HR max. 178. HR śr. 173. Spalone kalorie: 350 kcal.
Zgodnie z przypuszczeniami Mike-a przyjąć należy, że dzisiejsze wyniki bardziej odzwierciedlają moje możliwości. Odnosząc je do tabeli w książce Joe Friel-a "Biblia treningu kolarza górskiego" moje strefy treningowe wyglądać będą następująco:
Strefa 1 - HR 112-138
Strefa 2 - HR 139-151
Strefa 3 - HR 152-158
Strefa 4 - HR 159-169
Strefa 5a - HR 170-173
Strefa 5b - HR 174-179
Strefa 5c - HR 180-186
Strefa 1 - regeneracja
Strefa 2 - intensywność niska
Strefy 3 i 4 - intensywność średnia
Strefa 5a - tętno na progu mleczanowym
Strefy 5b i 5c - intensywność wysoka
Wszelkie komentarze i spostrzeżenia mile widziane. Nawet te: "a nie mówiłem" :)
Warunki identyczne jak przed tygodniem.I w moim wykonaniu wyglądało to dzisiaj następująco:
20 minut rozgrzewki bez obciążenia , ostatnie minuty rozgrzewki to regulacja obciążenia tak aby odzwierciedlało jazdę po płaskim terenie
30 minut testu (równa szybka jazda z "wymuszonym oddechem" w tempie wyścigowym )
30 minut rozjazdu z tętnem do 130 ud/min
Wartości tętna i kalorii mierzone w czasie ostatnich 20 minut testu. W czasie całego treningu pulsometr nie przerywał ani nie wariował. Osiągniętymi wynikami jestem trochę rozczarowany, bo po pierwszym teście widziałem już siebie w PRO_TOURZE :) Niestety okazało się że guru Mike znów ma rację, wyniki dzisiejszego testu znacznie różnią się od poprzedniego. I już nigdy nie dowiem się dlaczego. Przejechałem 20 minut ze średnim tętnem HR śr. 173 ud/min i nie odcięło mnie w trakcie, choć dzisiaj było znacznie ciężej jak przed tygodniem. Jedyną różnicą było to że dzisiaj w ostatniej minucie nie jechałem starając się dojść do swojego tętna maksymalnego.
Zmęczenie mocne 9 w skali 1-10.
Wyniki testu PIO_TREK ; HR max. 178. HR śr. 173. Spalone kalorie: 350 kcal.
Zgodnie z przypuszczeniami Mike-a przyjąć należy, że dzisiejsze wyniki bardziej odzwierciedlają moje możliwości. Odnosząc je do tabeli w książce Joe Friel-a "Biblia treningu kolarza górskiego" moje strefy treningowe wyglądać będą następująco:
Strefa 1 - HR 112-138
Strefa 2 - HR 139-151
Strefa 3 - HR 152-158
Strefa 4 - HR 159-169
Strefa 5a - HR 170-173
Strefa 5b - HR 174-179
Strefa 5c - HR 180-186
Strefa 1 - regeneracja
Strefa 2 - intensywność niska
Strefy 3 i 4 - intensywność średnia
Strefa 5a - tętno na progu mleczanowym
Strefy 5b i 5c - intensywność wysoka
Wszelkie komentarze i spostrzeżenia mile widziane. Nawet te: "a nie mówiłem" :)
The Underground
"Sirius jest trenażerem z magnetycznym układem oporowym, w którym zastosowano rolkę pokrytą miękką gumą, która tłumi dźwięki i zapewnia cichszą pracę trenażera. W miejscu styku opony z rolką zastosowano walec z odpornej na ścieranie stali nierdzewnej. Nowa 10-stopniowa manetka zmiany wielkości oporu umożliwiająca zamocowanie jej na kierownice standardowe oraz o zwiększonej średnicy do 31,8mm. Ergonomiczna składana rama z innowacyjnym systemem Tacx Easy Folding oraz opatentowany system docisku rolki do opony są dodatkowymi zaletami tego trenażera." źródło:http://velo.pl
Nie wytrzymałem! Miałem miec przerwe do 1 grudnia ale dzis rano opanowała mnie chęc wskoczenia na rower. Z racji że jako element przygotowań do sezonu 2011 nabyłem Trenażer firmy Trax ( opis produktu powyżej ) postanowiłem go przetestować. Krótkie przygotowania sprzętu ( licznik na tylnie koło, zmiana szybkozamykacza na orginalny Trax-owy, małe porzątki w warsztacie ), spodnie koszulka bluza i map3 na siebie i w droge...
Należy sie oswoić z jazdą na trenażerze, ale po chwili odczucia są podobne do jazdy "na żywo" tylko krajobraz się nie przesuwa. Jazda jest fajniejsza niż na rowerze spiningowym i bezwładność koła zamachowego prawie w 100% oddaje reali jazdy na prawdziwym rowerze. I tak częśc treningow bede musiał przeprowadzac na hali na rowerze spinningowym, takie jak podjazdy na stojąco, sprinty. Reszte ćwiczeń myśle ze uda się wykonac w piwnicy ( w podziemiu " the undergraoud " ).
dzisiejszy trening bardzo spokojny, pierwszy po 25 dniach bez roweru, rozgrzewka 20 min, trening właściwy 140-160 uderzeń serca na minute, rozjazd 20 min. W sumie pierwsze 1,5h i 40km sezonu 2011 za mną
Oficjalnie uznaje sezon 2011 za rozpoczęty. Bójcie się Mike będzie jeszzce silniejszy:)
Nie wytrzymałem! Miałem miec przerwe do 1 grudnia ale dzis rano opanowała mnie chęc wskoczenia na rower. Z racji że jako element przygotowań do sezonu 2011 nabyłem Trenażer firmy Trax ( opis produktu powyżej ) postanowiłem go przetestować. Krótkie przygotowania sprzętu ( licznik na tylnie koło, zmiana szybkozamykacza na orginalny Trax-owy, małe porzątki w warsztacie ), spodnie koszulka bluza i map3 na siebie i w droge...
Należy sie oswoić z jazdą na trenażerze, ale po chwili odczucia są podobne do jazdy "na żywo" tylko krajobraz się nie przesuwa. Jazda jest fajniejsza niż na rowerze spiningowym i bezwładność koła zamachowego prawie w 100% oddaje reali jazdy na prawdziwym rowerze. I tak częśc treningow bede musiał przeprowadzac na hali na rowerze spinningowym, takie jak podjazdy na stojąco, sprinty. Reszte ćwiczeń myśle ze uda się wykonac w piwnicy ( w podziemiu " the undergraoud " ).
dzisiejszy trening bardzo spokojny, pierwszy po 25 dniach bez roweru, rozgrzewka 20 min, trening właściwy 140-160 uderzeń serca na minute, rozjazd 20 min. W sumie pierwsze 1,5h i 40km sezonu 2011 za mną
Oficjalnie uznaje sezon 2011 za rozpoczęty. Bójcie się Mike będzie jeszzce silniejszy:)
Trax Sirius |
The Underground |
"Orginalna" podstawka pod koło:) |
10 stopni regulacji oporu + biegi w rowerze:) |
Niestety kólko do wycentrownia:( Pozdrawiam Mike |
poniedziałek, 22 listopada 2010
Wakacje / Mike
Dawno nie pisałem. W listopadzie zrobiłem sobie wakacje. Ostatni trening odbyłem 1 listopada. Do 1 grudnia nie będę wsiadał na rower. Nie powiem nie jest łatwo tak długo nie pedałować ale mam nadzieje że ta przerwa pozwoli odpocząć noga oraz nabrać sił mentalnych przed ciężka praca która zaczynam 1 grudnia. Ten dzień to początek przygotowań do sezonu 2011.mam nadzieje że równie udanego:)
Co do testu Pio_trka to moim zdanie nie powinieneś opierać sesji treningowych w oparciu o uzyskany wynik. Zobaczymy jak będzie po drugim teście ale tętno na progu 187 to czołówka światowa ma. A my niestety do niej się nie zaliczamy i trening w oparciu o to tętno na progu może moim skromnym zdaniem doprowadzić do jednego... do przetrenowania!
Ja test zrobię po pierwszym cyklu treningowym ( Podstawa 1 ) mniej więcej z końcem grudnia. Do tej pory będę trenował w oparciu o tętno z tego sezonu. Mam nadzieje że po miesiącu treningów uzyskany wynik będzie bardziej wiarygodny.
Zobaczymy jak będzie i który cykl przygotowań lepiej się sprawdzi Pio_Trka czy mój a może Kędziora. Będzie ciekawie już nie mogę się doczekać
Co do testu Pio_trka to moim zdanie nie powinieneś opierać sesji treningowych w oparciu o uzyskany wynik. Zobaczymy jak będzie po drugim teście ale tętno na progu 187 to czołówka światowa ma. A my niestety do niej się nie zaliczamy i trening w oparciu o to tętno na progu może moim skromnym zdaniem doprowadzić do jednego... do przetrenowania!
Ja test zrobię po pierwszym cyklu treningowym ( Podstawa 1 ) mniej więcej z końcem grudnia. Do tej pory będę trenował w oparciu o tętno z tego sezonu. Mam nadzieje że po miesiącu treningów uzyskany wynik będzie bardziej wiarygodny.
Zobaczymy jak będzie i który cykl przygotowań lepiej się sprawdzi Pio_Trka czy mój a może Kędziora. Będzie ciekawie już nie mogę się doczekać
Test tętna na progu mleczanowym 1. / PIO_TREK
Po wielu dniach relaksu i odpoczynku przeplatanych spokojnymi treningami na rowerze stacjonarnym, powoli zaczynam planowanie treningów na rok 2011. Żeby treningi miały sens postanowiłem wyznaczyć strefy tętna na podstawie "Testu tętna na progu mleczanowym".
Test przeprowadziłem w sobotnie południe
W moim wykonaniu wyglądało to następująco:
20 minut rozgrzewki bez obciążenia , ostatnie minuty rozgrzewki to regulacja obciążenia tak aby odzwierciedlało jazdę po płaskim terenie
30 minut testu (równa szybka jazda z "wymuszonym oddechem" w tempie wyścigowym )
ostatnia minuta testu to jazda do odcięcia. Moje tętno osiągneło wartość 200 :) pierwszy raz w życiu
30 minut rozjazdu z tętnem do 140 ud/min
Wartości tętna i kalorii mierzone w czasie ostatnich 20 minut testu. W czasie całego treningu pulsometr nie przerywał ani nie wariował. Osiągniętymi wynikami jestem bardzo zaskoczony. Przejechałem 20 minut ze średnim tętnem 187 ud/min i mnie w trakcie nie odcięło. Z każdą upływającą minutą dziwiłem się coraz bardziej, ale nie odpuszczałem i jechałem równie mocno
Wyniki testu PIO_TREK ; HR max. 200. HR śr. 187. Spalone kalorie: 393 kcal.
Wszystkich bardzo proszę o wszelkie komentarze na temat testu !!!
W środę w celu potwierdzenia wyników, test zostanie przeprowadzony po raz drugi !!!
Test przeprowadzony zgodnie z książką:
"Biblia treningu kolarza górskiego" Joe Friel
Test przeprowadziłem w sobotnie południe
W moim wykonaniu wyglądało to następująco:
20 minut rozgrzewki bez obciążenia , ostatnie minuty rozgrzewki to regulacja obciążenia tak aby odzwierciedlało jazdę po płaskim terenie
30 minut testu (równa szybka jazda z "wymuszonym oddechem" w tempie wyścigowym )
ostatnia minuta testu to jazda do odcięcia. Moje tętno osiągneło wartość 200 :) pierwszy raz w życiu
30 minut rozjazdu z tętnem do 140 ud/min
Wartości tętna i kalorii mierzone w czasie ostatnich 20 minut testu. W czasie całego treningu pulsometr nie przerywał ani nie wariował. Osiągniętymi wynikami jestem bardzo zaskoczony. Przejechałem 20 minut ze średnim tętnem 187 ud/min i mnie w trakcie nie odcięło. Z każdą upływającą minutą dziwiłem się coraz bardziej, ale nie odpuszczałem i jechałem równie mocno
Wyniki testu PIO_TREK ; HR max. 200. HR śr. 187. Spalone kalorie: 393 kcal.
Wszystkich bardzo proszę o wszelkie komentarze na temat testu !!!
W środę w celu potwierdzenia wyników, test zostanie przeprowadzony po raz drugi !!!
Test przeprowadzony zgodnie z książką:
"Biblia treningu kolarza górskiego" Joe Friel
wtorek, 2 listopada 2010
Tak ciepło to chyba jeszcze nie było... / Mike
Dzień pierwszy listopada nieodzownie związany jest odwiedzinami grobów naszych bliskich którzy opuścili już nas w tym życiu. Pierwszy listopada również wyznaczał dotychczas koniec ciepłej i przyjemnej aury, po tym dniu przeważnie nastawały zimne mokre i pochmurne dni zwiastujące rychłe nadejście zimy. W tym roku jednak sytuacja pogodowa wygląda zupełnie inaczej. Tak ciepło to chyba jeszcze nie było 1 listopada, przynajmniej ja nie pamiętam by było. 14 stopni i bez deszczu to jakaś anomalia, obawiam się że matka natura odbije to sobie długą i bardzo mroźną zimą:) Ale mniejsza o to, korzystając z w/w sytuacji postanowiłem wrócić z Łubnicy do Szamo rowerem. Wiał boczny przezszkadzający wiatr, ale mimo to jechało się przyjemnie i na luzie. Nawet średnia prędkość wyszła całkiem całkiem jak na ten okres sezonu ( a właściwie po sezonie ) 27.8km/h na góralu na dystansie 72km. Dawno nie jechałem tą trasą jej najpiękniejszy odcinek wiedzie przez niewielki kompleks leśny pomiędzy Dusznikami a Grzebienisko. Piękny Dębowy las z drzewami wysokości około 20m dodatkowo wszystko pokryte dywanem z opadających liści. Bardzo miły widok. Zimą należy zpenetrować dokładnie ten obszar, daleko nie jest i na krótki zimowy trening idealnie się nadaje.
Wieczorem spacer na cmentarz, znicze etc.
Wieczorem spacer na cmentarz, znicze etc.
niedziela, 31 października 2010
Spokojnie po lesie / Mike
Dzis po 12 dniach przerwy wskoczyłem na rowerek. Trening w okolicach Grodziska Wlkp. Jechałem spokojnie rekreacyjnie, pogoda dopisała było ciepło i wietrznie. Kadencja w okolicach 100 obrotów ( średnia 99 ), tętno poniżej progu, raz tylko podkręciłem żeby sprawdzić jak tam z siłą. Siła i moc nadal spadają do tego wytrzymałośc tez w dół. No ale tak właśnie jest w okresie roztrenowania. Ogólnie bardzo przyjemnie 53km po lesie:)
poniedziałek, 25 października 2010
Przygotowanie do sezonu 2011 / PIO_TREK
Wyciągając wnioski z poprzedniego sezonu, kiedy to zima była bardzo sroga i utrudniła znacznie przygotowania i treningi, postanowiłem kupić profesjonalny rower spiningowy.
Przeszukując aukcje allegro, natrafiłem i nie czekając kupiłem prawie nowy rower: Schwinn Spinner Elite :)
Teraz mam czas w którym odpoczywam od roweru, ale od listopada rozpoczynam sezon 2011 i ostre treningi.
Rower spiningowy sprawdzi się w tym znakomicie, a przy okazji może namówię do wspólnych treningów żonę :)
Przy dobrej i suchej pogodzie będę trenował na świeżym powietrzu. Zimę przejeżdżę jednak raczej pod dachem żeby jak w roku ubiegłym nie katować sprzętu solą !
P.S.
Mike nie martw się! Od czasu do czasu z Tobą też pójdę na spining do hali "Nałęcz". I nie traktuj tego jako łaskę. Wiesz zresztą jak trudno jest nam zgrać popołudniowe treningi i "wbić' się przed spinning p.Sylwii.
Przeszukując aukcje allegro, natrafiłem i nie czekając kupiłem prawie nowy rower: Schwinn Spinner Elite :)
Teraz mam czas w którym odpoczywam od roweru, ale od listopada rozpoczynam sezon 2011 i ostre treningi.
Rower spiningowy sprawdzi się w tym znakomicie, a przy okazji może namówię do wspólnych treningów żonę :)
Przy dobrej i suchej pogodzie będę trenował na świeżym powietrzu. Zimę przejeżdżę jednak raczej pod dachem żeby jak w roku ubiegłym nie katować sprzętu solą !
P.S.
Mike nie martw się! Od czasu do czasu z Tobą też pójdę na spining do hali "Nałęcz". I nie traktuj tego jako łaskę. Wiesz zresztą jak trudno jest nam zgrać popołudniowe treningi i "wbić' się przed spinning p.Sylwii.
Schwinn Spinner Elite - Mój zimowy kat ! |
Podsumowanie sezonu 2010 / PIO_TREK
Początek jesieni stał się dobrym momentem na podsumowanie roku 2010 oraz na zasłużony odpoczynek i roztrenowanie.
Wyznaczone cele na sezon 2010 :
- Zgubić zbędne kilogramy (waga startowa, jesień 2009 - 98 kg !!! )
- Utrzymać niską wagę
- Poprawić formę i wygrać z Bajerem na 'Michałkach 2010" oraz poprawić czas 3h 21min z 2009r.
- Zbliżyć się z formą do mistrza Mike-a :)
- Poprawić jazdę na podjazdach.
- Startować jak najczęściej w maratonach.
- Ustrzec się kontuzji i wypadków !!!
Przygotowania do sezonu 2010 rozpocząłem już w listopadzie 2009r. Postanowiłem wtedy przejeździć całą zimę. Czy to na rowerze czy na spinningu w hali "Nałęcz". Trenowałem naprawdę intensywnie, i nie straszne były mi mrozy. Wprowadziłem też dietę "MŻ" czyli MNIEJ ŻREĆ i odstawiłem alkohol (zupełnie!). Efekt był niewiarygodny i już w okolicach lutego ważyłem 76kg czyli -22kg !!! Niestety osiągniętej wagi nie udało się utrzymać :( Lato to sezon grillowy i piwkowy , więc odpuściłem trochę dietę i wróciłem do Lecha Pils :) Spowodowało to że dobiłem do 85kg i taka wagę utrzymuję.
Na poprawę formy w 2010 roku bardzo zaowocowała rzetelnie przepracowana zima, treningi na spiningu, oraz częste treningi na szosie. Najważniejszy start sezonu 2010 zakończyłem wielkim sukcesem. Na Maratonie Michałki pobiłem o 23 minuty zeszłoroczny czas Bajera, a swój własny o 51 minut !!!
Najlepszym moim startem w sezonie był "Eska Bike Maraton" w którym jechało mi się bardzo dobrze i wszystko mi wychodziło a do tego przyjechałem na metę przed Mike-m. Tej wygranej jednak nie traktuję poważnie, ponieważ ja jechałem na "świeżości" a Mike był po 3-dniowym ciężkim treningu. Rok 2010 uświadomił mi że Mike ma wielki talent i predyspozycję do ścigania na rowerze. Ja mimo ogromu pracy włożonego w trening tylko "zbliżyłem" się do osiąganych przez niego wyników. Nie ujmując oczywiście pracy jaka Mike włożył w trening, myślę że jemu forma przychodzi łatwiej lu ja po prostu ma w genach :) Tak jak Zbyszek i Wojtek. O tacie Michała - Tomaszu nie wspominając :)
Częste treningi na podjazdach w Czarnkowie i okolicach, przyniosły efekt w postaci poprawy jazdy na podjazdach w czasie maratonów i nie tylko.
Ze startami w maratonach wyszło jakoś dziwnie w tym roku. Po raz pierwszy wystartowałem dopiero w sierpniu na maratonie w Suchym Lesie. Zasmakowawszy rywalizacji wziąłem jeszcze udział w: Eska Bike Maraton w Poznaniu, Real Maraton w Osiecznej k/Leszna oraz Maratonie "Michałki" w Wieleniu.
W czasie sezonu nie obyło się bez upadków. Pierwszy poważny upadek zaliczyłem zimą na asfalcie w drodze do Obornik, tylne koło ślizgnęło się na lodzie, a ja ślizgałem się na dupie, zdzierając skórę i drąc spodnie o uderzeniu głową w asfalt nie wspominając. Drugi i zarazem najgorszy upadek zliczyłem wjeżdżając w Mike-a w czasie zgrupowania w okolicach Jastrzębiej Góry, niestety Mike ucierpiał poważniej :(
Trzeci z groźnych upadków zliczyłem na zjeździe z "Jagody" na maratonie w Osiecznej. Na szczęście we wszystkich przypadkach obyło się u mnie bez kontuzji i przerwy w treningach.
Nie planowanym elementem sezonu rowerowego było "zgrupowanie" w Jastrzębiej Górze w trakcie którego zwiedziłem piękny zakątek Polski na północ od Trójmiasta.
W trakcie sezonu 2010r przejechałem 8976 km , nie wliczając w to godzin spędzonych na spiningu
Wnioski:
- Wagę zbiłem do 76kg, niestety nie udało się je utrzymać.
- Choć Bajer nie startował, udało się pobić jego czas z 2009r o 23 minuty i swój własny wynik o 51min :)
- Zbliżyłem się z formą do mistrza Mike-a :
Maraton Suchy Las - Mike lepszy o 2 minuty.
Eska Bike Maraton - Mike gorszy o 6 minut.
Maraton "Michałki" - Mike lepszy o 3 minuty.
Maraton Osieczna - Mike lepszy o 3 minuty.
- Poprawiłem jazdę na podjazdach.
- Wystartowałem w czterech maratonach z sukcesami, ale zacząłem startować za późno.
- Ustrzegłem się poważnych wypadków i kontuzji.
Założenia na rok 2011
- Zbić i utrzymać optymalną wagę 75kg ( każdy kilogram mniej będzie wielkim sukcesem ! )
- Zacząć wygrywać z Mike-m , być może zmieniając system treningowy :) ( Teraz obaj jeździmy w kat. M-3)
- Startować w maratonach już od wiosny,startując przynajmniej raz w miesiącu.
- Zaliczyć cały cykl "Cyclo Cross Maraton" u Gogola.
- Osiągnąć formę z 2010r. a najlepiej lepszą.
- Ustrzec się wypadków i kontuzji.
- TRENOWAĆ Z GŁOWĄ :)
Wyznaczone cele na sezon 2010 :
- Zgubić zbędne kilogramy (waga startowa, jesień 2009 - 98 kg !!! )
- Utrzymać niską wagę
- Poprawić formę i wygrać z Bajerem na 'Michałkach 2010" oraz poprawić czas 3h 21min z 2009r.
- Zbliżyć się z formą do mistrza Mike-a :)
- Poprawić jazdę na podjazdach.
- Startować jak najczęściej w maratonach.
- Ustrzec się kontuzji i wypadków !!!
Przygotowania do sezonu 2010 rozpocząłem już w listopadzie 2009r. Postanowiłem wtedy przejeździć całą zimę. Czy to na rowerze czy na spinningu w hali "Nałęcz". Trenowałem naprawdę intensywnie, i nie straszne były mi mrozy. Wprowadziłem też dietę "MŻ" czyli MNIEJ ŻREĆ i odstawiłem alkohol (zupełnie!). Efekt był niewiarygodny i już w okolicach lutego ważyłem 76kg czyli -22kg !!! Niestety osiągniętej wagi nie udało się utrzymać :( Lato to sezon grillowy i piwkowy , więc odpuściłem trochę dietę i wróciłem do Lecha Pils :) Spowodowało to że dobiłem do 85kg i taka wagę utrzymuję.
Na poprawę formy w 2010 roku bardzo zaowocowała rzetelnie przepracowana zima, treningi na spiningu, oraz częste treningi na szosie. Najważniejszy start sezonu 2010 zakończyłem wielkim sukcesem. Na Maratonie Michałki pobiłem o 23 minuty zeszłoroczny czas Bajera, a swój własny o 51 minut !!!
Najlepszym moim startem w sezonie był "Eska Bike Maraton" w którym jechało mi się bardzo dobrze i wszystko mi wychodziło a do tego przyjechałem na metę przed Mike-m. Tej wygranej jednak nie traktuję poważnie, ponieważ ja jechałem na "świeżości" a Mike był po 3-dniowym ciężkim treningu. Rok 2010 uświadomił mi że Mike ma wielki talent i predyspozycję do ścigania na rowerze. Ja mimo ogromu pracy włożonego w trening tylko "zbliżyłem" się do osiąganych przez niego wyników. Nie ujmując oczywiście pracy jaka Mike włożył w trening, myślę że jemu forma przychodzi łatwiej lu ja po prostu ma w genach :) Tak jak Zbyszek i Wojtek. O tacie Michała - Tomaszu nie wspominając :)
Częste treningi na podjazdach w Czarnkowie i okolicach, przyniosły efekt w postaci poprawy jazdy na podjazdach w czasie maratonów i nie tylko.
Ze startami w maratonach wyszło jakoś dziwnie w tym roku. Po raz pierwszy wystartowałem dopiero w sierpniu na maratonie w Suchym Lesie. Zasmakowawszy rywalizacji wziąłem jeszcze udział w: Eska Bike Maraton w Poznaniu, Real Maraton w Osiecznej k/Leszna oraz Maratonie "Michałki" w Wieleniu.
W czasie sezonu nie obyło się bez upadków. Pierwszy poważny upadek zaliczyłem zimą na asfalcie w drodze do Obornik, tylne koło ślizgnęło się na lodzie, a ja ślizgałem się na dupie, zdzierając skórę i drąc spodnie o uderzeniu głową w asfalt nie wspominając. Drugi i zarazem najgorszy upadek zliczyłem wjeżdżając w Mike-a w czasie zgrupowania w okolicach Jastrzębiej Góry, niestety Mike ucierpiał poważniej :(
Trzeci z groźnych upadków zliczyłem na zjeździe z "Jagody" na maratonie w Osiecznej. Na szczęście we wszystkich przypadkach obyło się u mnie bez kontuzji i przerwy w treningach.
Nie planowanym elementem sezonu rowerowego było "zgrupowanie" w Jastrzębiej Górze w trakcie którego zwiedziłem piękny zakątek Polski na północ od Trójmiasta.
W trakcie sezonu 2010r przejechałem 8976 km , nie wliczając w to godzin spędzonych na spiningu
Wnioski:
- Wagę zbiłem do 76kg, niestety nie udało się je utrzymać.
- Choć Bajer nie startował, udało się pobić jego czas z 2009r o 23 minuty i swój własny wynik o 51min :)
- Zbliżyłem się z formą do mistrza Mike-a :
Maraton Suchy Las - Mike lepszy o 2 minuty.
Eska Bike Maraton - Mike gorszy o 6 minut.
Maraton "Michałki" - Mike lepszy o 3 minuty.
Maraton Osieczna - Mike lepszy o 3 minuty.
- Poprawiłem jazdę na podjazdach.
- Wystartowałem w czterech maratonach z sukcesami, ale zacząłem startować za późno.
- Ustrzegłem się poważnych wypadków i kontuzji.
Założenia na rok 2011
- Zbić i utrzymać optymalną wagę 75kg ( każdy kilogram mniej będzie wielkim sukcesem ! )
- Zacząć wygrywać z Mike-m , być może zmieniając system treningowy :) ( Teraz obaj jeździmy w kat. M-3)
- Startować w maratonach już od wiosny,startując przynajmniej raz w miesiącu.
- Zaliczyć cały cykl "Cyclo Cross Maraton" u Gogola.
- Osiągnąć formę z 2010r. a najlepiej lepszą.
- Ustrzec się wypadków i kontuzji.
- TRENOWAĆ Z GŁOWĄ :)
środa, 20 października 2010
Rekord Trasy / Mike
Po 7 dniowej przerwie od treningów wczoraj wracałem z pracy do domu. Stałą trasą: Suchy-Psarskie-Kiekrz-Rokietnica-Pamiatkowo- Baborówko- Szamotuły. Jechało się dobrze choć widzę już spadek formy w niektórych dziedzinach takich jak siła i moc. Było zimno i wilgotno do tego wiał silny przenikliwy wiatr. Mimo to udało się poprawić rekord trasy na góralu o prawie 2min. Obecnie wynosi on 59:51:03 na dystansie 31km. Całkiem nieźle jak na koniec sezonu.
poniedziałek, 18 października 2010
Spływ Gwdą 13-15.10.2010 / Mike
W terminie 13-16.10.2010 miałem zaplanowany urlop i spływ kajakowy z Tatą, niestety Jemu coś wypadło i nie mógł się wyrwać z pracy. Tak więc zostałem sam a urlopu już odwoływać nie chciałem, chwyciłem więc z telefon i wykręciłem nr Tomka. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
Mike: hej tu Michał
Tomek: No cześć co tam?
Mike: Dostaniesz urlop od Żony na końcówke przyszłego tygodnia?
Tomek: No raczej tak a o co chodzi?
Mike: Płyniemy na spływ z noclegiem na dziko pod namiotem
Tomek: Pierdo... chyba cie pogieło... zaczekaj niech się zastanowię.... Ok wchodzę w to
Tak wiec decyzja o wyprawie zapadła w 15sec.
Przygotowania zajęły jednak trochę więcej czasu. Należało się dobrze zabezpieczyć przed chłodnymi nocami, zadbać o prowiant i wyposażenia biwakowe. No i kajak z wiosłami oczywiście. Sprzęt pływający wypożyczyliśmy od Taty, resztę rzeczy mieliśmy juz swoje. Pozostała kwestia dotarcia na Gwdę i z powrotem. Tu z pomocą przed Pio_Trek i Ania. Piotr nas desantował we środę a Ania miała odebrać w sobotę ( jak się później okazało zrobiła to w piątek ).
Środa rano: pakowanie auta, montaż kajaka na dachu szybkie zakupy i w drogę. Dojazd na miejsce zwodowania zajął nam około 3h ale czas ten upłyną bardzo szybko dzięki miłej, zabawnej a dzięki Pio_Trkowi również "złośliwej" rozmowie:) W trakcie niej dowiedziałem się np że jestem skończonym kretynem skoro jestem 5 lat po ślubie. Jak tak sobie o tym myślę, rzeczywiście nie może być nic bardziej frajerskiego niż bycie 5 lat po ślubie.. Ale spoko za rok będę 6 lat po ślubie i co wtedy wymyślisz Pio_trek?
Spływ zaczęliśmy w miejscowości Gwda Wielka. Dzień był pogodny, słonce ogrzewało nas swoimi promieniami więc było przyjemnie. Początkowy odcinek rzeki był dość wymagający, liczne powalone drzewa skutecznie utrudniały wędrówkę. Ale dzięki wspólnej harmonicznej pracy udało się pokonać wszystkie przeszkody. Praktycznie przez cały środowy odcinek spływu towarzyszyła nam para łabędzi z dwoma młodymi. Należało na nie uważać bo zdenerwowany łabędź broniący swoich młodych potrafi zaatakować kajakarza a nawet uszkodzić kajak ( wiem coś o tym bo byłem w dzieciństwie celem takiego ataku ). Na całe szczęście nasza wspólna podróż rzeką przebiegła w pokojowej atmosferze.
Gwda jest przepiękną rzeka, płynącą dziarsko przez bory sosnowe rosnące na wysokich brzegach, dodatkowo jesienne kolory dodawały uroku całej scenerii. Za upierdliwy minus uznać trzeba dużą liczbę "przenosek" w trakcie których konieczne jest wyjście z kajaka i przeciągnięcie lub przeniesienie go na drugą stronę zapory zasilającej w wodę elektrownie. Zabiera to sporo czasu, i przy ciężkim kajaku takim jak my mieliśmy jest również męczące.
Po utracie steru kajak robił co chciał i kiedy chciał. Sterowanie wymagało nie lada wysiłku i kombinowania. Na całe szczęście kajak nie przeciekał. Tego dnia zatrzymaliśmy się parę razy na wędkowanie. Tomek wytłumaczył mi co i jak, prawidłowy chwyt, rzut, ułożenie wędki itp. Niestety nic nie udało się złapać na kolacje ale i tak dziękuje za instruktarz:)
Na niewielkim zalewie przed elektrownią w Lestnicy zobaczyliśmy coś niesamowitego, mianowicie w jednym miejscu pływało od 80-100 łabędzi zarówno dorosłych jak i młodych do tego niezliczona ilość kaczek. Cała ta zwierzyna poderwała się prawie jednocześnie do lotu. Jeden z młodych łabędzi "przebiegł" z 1.5m od naszego kajaka. Niesamowite przeżycie chyba najpiękniejsze z całego spływu:)
Trzeci dzień przywitał nas słoneczna, bezchmurną i ciepłą pogodą. Z rana nad wodą i lasem unosiła się lekka mgła przez która pomiędzy drzewami przebijały się promienie słońca. Bajeczny widok.
Śniadanko, kontakt z Ania, likwidacja obozu i na wode. Największym wyzwaniem tego dnia było pokonanie Zalewu Grudzniańskiego. Rzeka praktycznie stanęła zamieniając się w długie jezioro. Dodatkowo wiał wiatr no i kajak płyną gdzie chciał. Na całe szczęście pogoda nam pomagała no i widokowo był to piękny odcinek. Na koniec dwie przenoski i lądowanie w miejscu spotkania z Ania przy moście w okolicach zniszczonej całkowicie w 1945r wsi Grutno, obecnie znajduje się tam Nadleśnictwo Biskupce. Sprzęt na dach, bagaże do bagażnika i tak dobiegła końca nasza wyprawa...
P.S. Było przepięknie, pogoda okazała nam łaskę i prawie nie padało, dobre przygotowania zapewniły nam ciepło i wyżywienie. Do tego doliczyć należy doskonałe nastroje, ciekawe rozmowy, lekcje z wędkowania i przygody na rzece. Spływ udał się w 102%.
Mike: hej tu Michał
Tomek: No cześć co tam?
Mike: Dostaniesz urlop od Żony na końcówke przyszłego tygodnia?
Tomek: No raczej tak a o co chodzi?
Mike: Płyniemy na spływ z noclegiem na dziko pod namiotem
Tomek: Pierdo... chyba cie pogieło... zaczekaj niech się zastanowię.... Ok wchodzę w to
Tak wiec decyzja o wyprawie zapadła w 15sec.
Przygotowania zajęły jednak trochę więcej czasu. Należało się dobrze zabezpieczyć przed chłodnymi nocami, zadbać o prowiant i wyposażenia biwakowe. No i kajak z wiosłami oczywiście. Sprzęt pływający wypożyczyliśmy od Taty, resztę rzeczy mieliśmy juz swoje. Pozostała kwestia dotarcia na Gwdę i z powrotem. Tu z pomocą przed Pio_Trek i Ania. Piotr nas desantował we środę a Ania miała odebrać w sobotę ( jak się później okazało zrobiła to w piątek ).
Środa rano: pakowanie auta, montaż kajaka na dachu szybkie zakupy i w drogę. Dojazd na miejsce zwodowania zajął nam około 3h ale czas ten upłyną bardzo szybko dzięki miłej, zabawnej a dzięki Pio_Trkowi również "złośliwej" rozmowie:) W trakcie niej dowiedziałem się np że jestem skończonym kretynem skoro jestem 5 lat po ślubie. Jak tak sobie o tym myślę, rzeczywiście nie może być nic bardziej frajerskiego niż bycie 5 lat po ślubie.. Ale spoko za rok będę 6 lat po ślubie i co wtedy wymyślisz Pio_trek?
Spływ zaczęliśmy w miejscowości Gwda Wielka. Dzień był pogodny, słonce ogrzewało nas swoimi promieniami więc było przyjemnie. Początkowy odcinek rzeki był dość wymagający, liczne powalone drzewa skutecznie utrudniały wędrówkę. Ale dzięki wspólnej harmonicznej pracy udało się pokonać wszystkie przeszkody. Praktycznie przez cały środowy odcinek spływu towarzyszyła nam para łabędzi z dwoma młodymi. Należało na nie uważać bo zdenerwowany łabędź broniący swoich młodych potrafi zaatakować kajakarza a nawet uszkodzić kajak ( wiem coś o tym bo byłem w dzieciństwie celem takiego ataku ). Na całe szczęście nasza wspólna podróż rzeką przebiegła w pokojowej atmosferze.
Gwda jest przepiękną rzeka, płynącą dziarsko przez bory sosnowe rosnące na wysokich brzegach, dodatkowo jesienne kolory dodawały uroku całej scenerii. Za upierdliwy minus uznać trzeba dużą liczbę "przenosek" w trakcie których konieczne jest wyjście z kajaka i przeciągnięcie lub przeniesienie go na drugą stronę zapory zasilającej w wodę elektrownie. Zabiera to sporo czasu, i przy ciężkim kajaku takim jak my mieliśmy jest również męczące.
Tego dnia pokonaliśmy około 15km. Na nocleg wybraliśmy miejsce do którego należało wdrapać się po stromej skarpie. Dodatkowym utrudnieniem był bardzo podmokły zapadający się grunt przy samej wodzie. Natomiast samo miejsce gdzie założyliśmy obóz nr 1 było suche, płaskie i urocze. Zaraz po dobiciu do brzegu należało rozładować kajak, rozbić namiot, i rozpalić ogień. Wszystko udało się zralizować przed zapadnienciem ciemności. Pomimo złośliwości Tomka udało mnie się rozpalić ogień za pomocą krzesiwa i hubki wykonanej z "włosów" jak nazywał odcinki sznurka jutowego Pan Tomasz. Na koniec dnia zjedliśmy pyszną kolacje podgrzaną bezpośrednio w ognisku, raczyliśmy się piwkiem i miłą intensywną rozmową.
Przyszedł czas na sen. Obawiając się niskich temperatur zadbaliśmy o dobrą izolacie od podłoża. Namiot rozbity był na foliowej płachcie, dodatkowo pod karimaty w namiocie położyliśmy koc ratunkowy, do tego ciepłe śpiwory i duża ilość długiej bielizny na głowę czapka w pogotowiu ( ja na całe szczęście jej nie potrzebowałem ). Szczerze mówiąc było bardzo ciepło, ani przez moment nie czułem zimna tak więc noc minęła przyjemnie.
Śniadanko przy ognisku |
Dzień drugi przywitał nas pochmurną wilgotną pogodą. Tomek z żaru pozostałego po ognisku rozpalił nowe. Śniadanko, pakowanie i do kajaka. Odcinek Gwdy który pokonywaliśmy tego dnia był łatwiejszy technicznie ale za to woda zwolniła i znacznie więcej wysiłku trzeba było włożyć w wiosłowanie.
Spinning Master |
Tego dnia przenosek było chyba z 5. Ogólnie należy stwierdzić że są one jako tako zorganizowane. Przy niektórych są nawet pomosty, gumowe prowadnice do przeciągania kajaków i łagodne zejścia do wody. Niestety na jednej jakiś mędrzec postanowił wybudować zejście do wody z kamieni polnych a żeby było ciekawiej ów mądry człowiek zaopatrzył w/w zejście w kilkunastu centymetrowy próg. Jego przebiegłoś na tym się nie kończy całe zejście jest tak za projektowane żeby nie można było go w jakikolwiek sposób obejść. Właśnie na tej przenosce i na tym progu urwaliśmy ster razem z kawałkiem kajaka w którym był zamocowany. Dziękujemy DEBILU dzięki tobie resztę spływu popłyneliśmy niesterownym kajakiem który w dodatku musimy naprawić.
Urwany Ster |
Na niewielkim zalewie przed elektrownią w Lestnicy zobaczyliśmy coś niesamowitego, mianowicie w jednym miejscu pływało od 80-100 łabędzi zarówno dorosłych jak i młodych do tego niezliczona ilość kaczek. Cała ta zwierzyna poderwała się prawie jednocześnie do lotu. Jeden z młodych łabędzi "przebiegł" z 1.5m od naszego kajaka. Niesamowite przeżycie chyba najpiękniejsze z całego spływu:)
Gwda od strony ladu |
Przerwa na wędkowanie |
Potem juz tylko zakupy w Lędyczku i obóz nr 2 niedaleko tej miejscowości. Również i ten biwak mieliśmy na wysokiej skarpie. Po przybiciu do brzegu te same czynności co dnia poprzedniego. Niestety z ogniem było znacznie trudniej, wszystko przesiąkniete było wilgocią więc drewno nie chciało się palić dodatkowo wykopałem za duży dołek pod ognisko co utrudniało cały proces. Nie muszę oczywiście wspominać że wielokrotnie Tomek przypominał mi o tym błędzie... :). Wiało, czasami padało ale nie było zimno, nawet na chwile niebo się rozchmurzyło i widać było gwiazdy albo bardzo wysoką latarnie:). Tego wieczoru podjęliśmy decyzje że wracamy w piątek. Na sobote mieliśmy plany koncertowe i wyrobienie się z powrotem, rozpakowaniem itp. przed wieczorem byłoby mało realne. Tak więc na drugi dzień maiła nas odebrać Ania.
No Dalej! Pal się! |
Zmarznięty ale szczęśliwy |
Ostatnie graty na pokład i na wode |
Śniadanko, kontakt z Ania, likwidacja obozu i na wode. Największym wyzwaniem tego dnia było pokonanie Zalewu Grudzniańskiego. Rzeka praktycznie stanęła zamieniając się w długie jezioro. Dodatkowo wiał wiatr no i kajak płyną gdzie chciał. Na całe szczęście pogoda nam pomagała no i widokowo był to piękny odcinek. Na koniec dwie przenoski i lądowanie w miejscu spotkania z Ania przy moście w okolicach zniszczonej całkowicie w 1945r wsi Grutno, obecnie znajduje się tam Nadleśnictwo Biskupce. Sprzęt na dach, bagaże do bagażnika i tak dobiegła końca nasza wyprawa...
P.S. Było przepięknie, pogoda okazała nam łaskę i prawie nie padało, dobre przygotowania zapewniły nam ciepło i wyżywienie. Do tego doliczyć należy doskonałe nastroje, ciekawe rozmowy, lekcje z wędkowania i przygody na rzece. Spływ udał się w 102%.
sobota, 16 października 2010
Szamotuły - Wronki - Szamotuły / Sobota / PIO_TREK
Dzisiaj mimo chłodu i deszczu na dworze wskoczyłem na rower górski. Ciepło ubrany ruszyłem asfaltem do Piotrkówka następnie lasami przez Sycyn dojechałem do Obrzycka. Z Obrzycka lasem wzdłuż trasy kolejowej Oborniki-Wronki dotarłem do miasta "Amiki". we Wronkach zawróciłem i tą samą trasa pojechałem do Szamotuł. Całą trasę starałem się przejechać z "blatu" i w miarę możliwości szybko. Dojeżdżając do domu pokonałem 56km w czasie 2h 11min. Trening męczący, ale przyjemny
HRmax 178. HRśr 160. Spalone kalorie: 2047 kcal.
Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/7iiq6u0uioc6e06p
HRmax 178. HRśr 160. Spalone kalorie: 2047 kcal.
Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/7iiq6u0uioc6e06p
piątek, 15 października 2010
Szamotuły - Wronki - Szamotuły / Czwartek / PIO_TREK
W czwartek późnym popołudniem mimo chłodu na dworze wskoczyłem na rower górski. Ciepło ubrany ruszyłem asfaltem do Piotrkówka następnie lasami przez Sycyn dojechałem do Obrzycka. Z Obrzycka lasem wzdłuż trasy kolejowej Oborniki-Wronki dotarłem do miasta "Amiki". we Wronkach zawróciłem i tą samą trasa pojechałem do Szamotuł. Całą trasę starałem się przejechać z "blatu" i w miarę możliwości szybko. Dojeżdżając do domu pokonałem 56km w czasie 2h 5min. Trening męczący, ale przyjemny.
HRmax 175. HRśr 161. Spalone kalorie: 1955 kcal.
HRmax 175. HRśr 161. Spalone kalorie: 1955 kcal.
poniedziałek, 11 października 2010
Jesiennie po lesie / PIO_TREK
Mimo delikatnej mgły utrzymującej się od rana, postanowiłem odbyć dzisiaj trening w lesie. Ze względu na temperaturę w okolicach 11 st. C, byłem zmuszony ubrać długie spodnie i kurtkę. Jak się później okazało, wcale nie było mi za gorąco. Z Szamotuł skierowałem się drogami polnymi w kierunku Przeciwnicy, przed którą skręciłem w lewo do lasu i pojechałem dalej przez "Ruks" w okolice Obornik. Dojeżdżając do asfaltu zawróciłem i dotarłem ponownie do "Ruksu". Przy pięknym starym dworku zatrzymałem się i zrobiłem zdjęcie. Pewnie kiedyś mieszkał tutaj jakiś pan Hrabia :)
Z "Ruksu" skręciłem w prawo i dotarłem nad Wartę robiąc kolejne zdjęcia. Cały ten obszar jest przepiękny zwłaszcza o tej porze roku, a dodatkową atrakcją jest bliskość Rezerwatu "Dołęga". Nie trudno tutaj spotkać dziką zwierzynę leśną.
Kiedy już nacieszyłem oczy ruszyłem dalej lasami w kierunku Sycyna, z którego stałą trasą podążyłem do Obrzycka. W Obrzycku po krótkim postoju zawróciłem przy kościele i z powrotem tą sama droga dojechałem do okolic Kobylnik. Zjechałem szutrowym zjazdem, przejechałem mostkiem przez rzekę Samę i "czerwonym" szlakiem dotarłem do Twardowa. Z Twardowa przez Grabówiec i Szczuczyn dojechałem do domu w Szamotułach.
W połowie treningu mgły ustąpiły ,ale nadal było chłodno mimo świecącego słoneczka. Tak jak podejrzewałem po treningu sobotnim, pogoda uległa pogorszeniu. Można powiedzieć że jasień zagościła na dobre i będzie coraz chłodniej. Trening uważam za udany, obyło się bez awarii i wypadków. Maratony już za mną więc teraz jeżdżę bardziej turystycznie niż treningowo i ma to też swoje plusy. Mogę przez to jeszcze lepiej poznać okolice.
HRmax 174. HRśr 154. Spalone kalorie: 2004 kcal.
Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/cvfn2qmko8rh5i5h
Film z wycieczki:
http://www.youtube.com/watch?v=5BlgGdMnwZw
Piękny stary dworek - Ruks Młyn |
Trek na rzeką Wartą w okolicach Kiszewa. |
W połowie treningu mgły ustąpiły ,ale nadal było chłodno mimo świecącego słoneczka. Tak jak podejrzewałem po treningu sobotnim, pogoda uległa pogorszeniu. Można powiedzieć że jasień zagościła na dobre i będzie coraz chłodniej. Trening uważam za udany, obyło się bez awarii i wypadków. Maratony już za mną więc teraz jeżdżę bardziej turystycznie niż treningowo i ma to też swoje plusy. Mogę przez to jeszcze lepiej poznać okolice.
HRmax 174. HRśr 154. Spalone kalorie: 2004 kcal.
Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/cvfn2qmko8rh5i5h
Film z wycieczki:
http://www.youtube.com/watch?v=5BlgGdMnwZw
Podsumowanie Sezonu / MIKE
Nadszedł czas roztrenowania, okres gdy zamiast ciągłego motywowanie się do regularnie rosnących obciążeń treningowych i w kółko do znudzenia powtarzanych w głowie sentencji typu " dawaj Mike jeszcze trochę, jeszcze jedno powtórzenie... no nie pierd.... to wcale tak mocno nie boli" można a nawet trzeba powiedzieć sobie spokojnie, powoli, swoje już w tym roku zrobiłeś odpocznij. Choć przyznam szczerze że "odpuszczanie" sobie wcale nie przychodzi łatwiej niż "samoopierdol" :)
W myśl tej zasady ostanie treningi traktowałem spokojnie i ulgowo. W piątek trasa Suchy - Łubnica. 70km przejechane w dobrym tempie, przy bardzo silnym wietrze o prędkości 21km/h. Tempo jazdy było w prost proporcjonalne do kierunku wiatru. Jak wiał w plecy to "leciałem" pod 50km/h jak z boku lub w twarz to ledwo 30km/h.
W Niedziele trening na mojej ulubionej szosowej trasie w okolicach Łubnicy. 81km przejechane spokojnie, starałem się trzymać tętno w okolicach 150 i prędkość 32-33km/h. Wiatr przez 90% treningu przeszkadzał albo z boku albo z przodu. Pogoda cudowna, słoneczko, świerze chłodne powietrze, tak jak Pio_Trek obawiam się że to jeden z ostatnich takich dni w 2010.
Jesień to również odpowiedni czas na podsumowanie sezonu. A był on naprawdę ciekawy i udany. Założenia z grudnia zeszłego roku były następujące:
Cel na sezon 2010
1. Zbić wagę do 76kg
2. Odzyskać formę
3. Systematycznie trenować
Cele treningowe:
1. Poprawić moc na progu mleczanowym do wiosny
2. Poprawić interwały
3. Poprawić szybkie straty
Cele i założenia udało się z realizować z nawiązką. Zbiłem wagę do założonej i udało się ją utrzymać ( no teraz mi się z 2 kilo przytyło ), nie bez znaczenia jest tutaj przykład jaki dawał mi Pio_Trek. Dziękuje stary:) Wyniki tego sezonu mogą świadczyć o tym że formę udało się odzyskać. Powiem więcej nigdy nie byłem w tak dobrej kondycji i nigdy nie jeździłem tak szybko jak w tym roku. Duży wpływ miała na to wiosenna jazda na rowerze szosowym. Na bazie doświadczeń z tego roku wiem że główny okres przygotowań należy wykonywać na szosie. Tylko tak można kontrolować precyzyjnie trening, nie należy też odstawiać szosy w drugiej części sezonu ( co w tym roku uczyniłem ) przekłada się to na spadek wytrzymałości szybkościowej i siły. Co do systematyczności treningów, myślę ze przy moim trybie pracy i innych nie związanych z kolarstwem obowiązkach częściej, lepiej i rozsądniej trenować się nie da.
Co do celów treningowych. Moc na progu udało się uzyskać dobra i to do wiosny. Świadczyć może o tym to jak mi się jechało ( do awarii ) w Chodzieży. Pod górę przy tętnie na progu objeżdżałem prawie wszystkich i to bez wysiłku, jadąc swoim optymalnym tempem. Treningi w Grecji jeszcze tą cechę wzmocniły. Doszła tu jeszcze wytrzymałość siłowa na progu bo inaczej się nie da jak ma się przed sobą 20km podjazd :)
Interwały nigdy nie były moją mocną stroną i nadal nie są ale jest znacznie lepiej niż bywało w przeszłości. Trzeba koniecznie nad tym elementem jeszcze popracować. Co do szybkich startów. No cóż... Sam się sobie dziwie ale stają się one coraz łatwiejsze i mniej "załamujące". Powtórzenia sprintów na piętrzących z bólu nogach przyniosło efekty:)
Tak wiec sezon bardziej niż udany. Od grudnia 2009 przejechałem na rowerze ponad 8 000km ze średnią prędkością 24km/h i spędziłem na nim 318godzin 40minut.
W tym czasie byłem w wielu pięknych miejscach i sytuacjach. Poczynając od trudnych i dla mnie nudnych treningów w hali na rowerze stacjonarnym. Nie wiem Jak Pio_Trek to robi ze mu to sprawia przyjemność ale ja ich nie lubię i są dla mnie smutną koniecznością. Doskonale zdaje sobie sprawę jak wiele dają i gdyby nie one.. No trudno... Wiosenne mokre, zimne i wietrzne treningi mają swój urok. Nie wiem co to jest do końca, może właśnie te trudne warunki sprawiają że czerpiemy z nich większą satysfakcje. Na pogodę zresztą w tym kraju nic nie poradzimy. Jak mawiają żołnierze nie ma złej pogody są tylko złe ubrania.
Cudowne dwa treningi w Jastrzębiej Górze ( + bonus w postaci dzwonu w lesie :) ) z chyba niajpiękniejszym odcinkiem ścieżki rowerowej jakim jechałem pomiędzy Juratą a Helem.
Potem wspaniałe wakacje i treningi w Grecji. Teren wymarzony na rower i nawet żar z nieba nie przeszkadza i do tego ta ich kuchnia. To był czas... :)
A po powrocie krótkie zgrupowanie w Chojnie i fajne szybkie treningi z Pio_Trkiem. No i sezon startowy. Udany dla mnie jak nigdy. Kilka miejsc w pierwszej 10 do tego 7 pozycja w generalce w BikeCrossMaraton WLKP. Super Super Super...
Jest dobrze co zrobić by było jeszcze lepiej w przyszłym roku? Oto kilka założeń:
1. Więcej ćwiczeń na spalanie kwasu mleczanowego na progu
2. Więcej ćwiczeń interwałowych w terenie ( MTB )
3. Dłuższe treningi w terenie 3-4h ( 80-100km ) - jak znaleść na to czas?
4. Utrzymać umiejętności na podjazdach i zwiększyć umiejętności szybkościowe
5. Utrzymać wagę
6. Zaliczyć kilka treningowych startów XC ( będzie bolało :) )
7. Pierwszy szczyt formy na Langa w Chodzieży ( interwałowa trasa około 30km )
8. Wprowadzić ćwiczenia wzmacniające mięśnie pleców i krzyża.
Ok to założenia. Pozostaje je teraz tylko wypełnić. No właśnie tylko...
P.S. Wielkie podziękowania za wsparcie i motywacje dla Pio_Trka. Jestem tam gdzie jestem dzięki Tobie :)
Nie sposób przy tej okazji nie wspomnieć o moim głównym sponsorze i kochanej żonie Ani. THANK YOU :)
W myśl tej zasady ostanie treningi traktowałem spokojnie i ulgowo. W piątek trasa Suchy - Łubnica. 70km przejechane w dobrym tempie, przy bardzo silnym wietrze o prędkości 21km/h. Tempo jazdy było w prost proporcjonalne do kierunku wiatru. Jak wiał w plecy to "leciałem" pod 50km/h jak z boku lub w twarz to ledwo 30km/h.
Piękna Złota Polska Jesień w Lesie |
Jesień to również odpowiedni czas na podsumowanie sezonu. A był on naprawdę ciekawy i udany. Założenia z grudnia zeszłego roku były następujące:
Cel na sezon 2010
1. Zbić wagę do 76kg
2. Odzyskać formę
3. Systematycznie trenować
Cele treningowe:
1. Poprawić moc na progu mleczanowym do wiosny
2. Poprawić interwały
3. Poprawić szybkie straty
Cele i założenia udało się z realizować z nawiązką. Zbiłem wagę do założonej i udało się ją utrzymać ( no teraz mi się z 2 kilo przytyło ), nie bez znaczenia jest tutaj przykład jaki dawał mi Pio_Trek. Dziękuje stary:) Wyniki tego sezonu mogą świadczyć o tym że formę udało się odzyskać. Powiem więcej nigdy nie byłem w tak dobrej kondycji i nigdy nie jeździłem tak szybko jak w tym roku. Duży wpływ miała na to wiosenna jazda na rowerze szosowym. Na bazie doświadczeń z tego roku wiem że główny okres przygotowań należy wykonywać na szosie. Tylko tak można kontrolować precyzyjnie trening, nie należy też odstawiać szosy w drugiej części sezonu ( co w tym roku uczyniłem ) przekłada się to na spadek wytrzymałości szybkościowej i siły. Co do systematyczności treningów, myślę ze przy moim trybie pracy i innych nie związanych z kolarstwem obowiązkach częściej, lepiej i rozsądniej trenować się nie da.
Co do celów treningowych. Moc na progu udało się uzyskać dobra i to do wiosny. Świadczyć może o tym to jak mi się jechało ( do awarii ) w Chodzieży. Pod górę przy tętnie na progu objeżdżałem prawie wszystkich i to bez wysiłku, jadąc swoim optymalnym tempem. Treningi w Grecji jeszcze tą cechę wzmocniły. Doszła tu jeszcze wytrzymałość siłowa na progu bo inaczej się nie da jak ma się przed sobą 20km podjazd :)
Interwały nigdy nie były moją mocną stroną i nadal nie są ale jest znacznie lepiej niż bywało w przeszłości. Trzeba koniecznie nad tym elementem jeszcze popracować. Co do szybkich startów. No cóż... Sam się sobie dziwie ale stają się one coraz łatwiejsze i mniej "załamujące". Powtórzenia sprintów na piętrzących z bólu nogach przyniosło efekty:)
Tak wiec sezon bardziej niż udany. Od grudnia 2009 przejechałem na rowerze ponad 8 000km ze średnią prędkością 24km/h i spędziłem na nim 318godzin 40minut.
W tym czasie byłem w wielu pięknych miejscach i sytuacjach. Poczynając od trudnych i dla mnie nudnych treningów w hali na rowerze stacjonarnym. Nie wiem Jak Pio_Trek to robi ze mu to sprawia przyjemność ale ja ich nie lubię i są dla mnie smutną koniecznością. Doskonale zdaje sobie sprawę jak wiele dają i gdyby nie one.. No trudno... Wiosenne mokre, zimne i wietrzne treningi mają swój urok. Nie wiem co to jest do końca, może właśnie te trudne warunki sprawiają że czerpiemy z nich większą satysfakcje. Na pogodę zresztą w tym kraju nic nie poradzimy. Jak mawiają żołnierze nie ma złej pogody są tylko złe ubrania.
Cudowne dwa treningi w Jastrzębiej Górze ( + bonus w postaci dzwonu w lesie :) ) z chyba niajpiękniejszym odcinkiem ścieżki rowerowej jakim jechałem pomiędzy Juratą a Helem.
Potem wspaniałe wakacje i treningi w Grecji. Teren wymarzony na rower i nawet żar z nieba nie przeszkadza i do tego ta ich kuchnia. To był czas... :)
A po powrocie krótkie zgrupowanie w Chojnie i fajne szybkie treningi z Pio_Trkiem. No i sezon startowy. Udany dla mnie jak nigdy. Kilka miejsc w pierwszej 10 do tego 7 pozycja w generalce w BikeCrossMaraton WLKP. Super Super Super...
Jest dobrze co zrobić by było jeszcze lepiej w przyszłym roku? Oto kilka założeń:
1. Więcej ćwiczeń na spalanie kwasu mleczanowego na progu
2. Więcej ćwiczeń interwałowych w terenie ( MTB )
3. Dłuższe treningi w terenie 3-4h ( 80-100km ) - jak znaleść na to czas?
4. Utrzymać umiejętności na podjazdach i zwiększyć umiejętności szybkościowe
5. Utrzymać wagę
6. Zaliczyć kilka treningowych startów XC ( będzie bolało :) )
7. Pierwszy szczyt formy na Langa w Chodzieży ( interwałowa trasa około 30km )
8. Wprowadzić ćwiczenia wzmacniające mięśnie pleców i krzyża.
Ok to założenia. Pozostaje je teraz tylko wypełnić. No właśnie tylko...
P.S. Wielkie podziękowania za wsparcie i motywacje dla Pio_Trka. Jestem tam gdzie jestem dzięki Tobie :)
Nie sposób przy tej okazji nie wspomnieć o moim głównym sponsorze i kochanej żonie Ani. THANK YOU :)
sobota, 9 października 2010
Czarnków na szosie, na koniec sezonu.
Dzień przywitał mnie pięknym słońcem i przyjemną temperaturą. Przy tak sprzyjających warunkach ubrałem się na "krótko" i pojechałem pożegnać Czarnków na szosie. Myślę że był to jeden z ostatnich tak pięknych dni w tym roku. Złota polska jesień jest w tym roku wyjątkowo urocza ! Pewnie zapeszę i po weekendzie pogoda się popsuje :(
Z "Szamoni" skierowałem się do Obrzycka i przez Klempicz, Lubasz dotarłem do Czarnkowa. Dalej pojechałem na "ściankę" by udowadnić sobie że potrafię ją pokonać z środkowej tarczy w korbie. Było bardzo ciężko, ale się udało !!! Nie było to tempo wyścigowe, raczej przepychanie na stojąco. Najważniejsze że pokonałem te pieprzone 14% ! Na górce kliknąłem kilka zdjęć i udałem się w drogę powrotną.
W sumie pokonałem dzisiaj w Czarnkowie i okolicach, cztery trudne podjazdy. Bywało lepiej, ale też bywało gorzej z osiągniętej w tym sezonie formy jestem bardzo zadowolony.
Między Lubaszem a Klempiczem zatrzymałem się przy pomniku spadochroniarzy polskich i radzieckich, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie i łyknąć Isostara.
Do Szamotuł dotarłem po przejechaniu 80km w czasie 2h 36min. Cały trening jechałem przy bocznym silnym wietrze, który bardzo dzisiaj przeszkadzał w jeździe. Mimo to trening był bardzo udany i jechało się przyjemnie.
HRmax 185. HRsr 157. Spalone kalorie: 2377 kcal.
Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/e8tj759jofnfnuod
Z "Szamoni" skierowałem się do Obrzycka i przez Klempicz, Lubasz dotarłem do Czarnkowa. Dalej pojechałem na "ściankę" by udowadnić sobie że potrafię ją pokonać z środkowej tarczy w korbie. Było bardzo ciężko, ale się udało !!! Nie było to tempo wyścigowe, raczej przepychanie na stojąco. Najważniejsze że pokonałem te pieprzone 14% ! Na górce kliknąłem kilka zdjęć i udałem się w drogę powrotną.
Zwycięski TREK i przegrane 14% |
PÓŁ_TREK na "ściance" w Czarnkowie. |
W sumie pokonałem dzisiaj w Czarnkowie i okolicach, cztery trudne podjazdy. Bywało lepiej, ale też bywało gorzej z osiągniętej w tym sezonie formy jestem bardzo zadowolony.
Między Lubaszem a Klempiczem zatrzymałem się przy pomniku spadochroniarzy polskich i radzieckich, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie i łyknąć Isostara.
Pomnik Polskich i Radzieckich spadochroniarzy. |
Do Szamotuł dotarłem po przejechaniu 80km w czasie 2h 36min. Cały trening jechałem przy bocznym silnym wietrze, który bardzo dzisiaj przeszkadzał w jeździe. Mimo to trening był bardzo udany i jechało się przyjemnie.
HRmax 185. HRsr 157. Spalone kalorie: 2377 kcal.
Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/e8tj759jofnfnuod
czwartek, 7 października 2010
Do Wronek i z powrotem / PIO_TREK
"Ciekawe" drzewo w okolicach Jaryszewa. |
Wskoczyłem dzisiaj na rower górski i o 12:30 ruszyłem w kierunku Wronek. Trasa prowadziła lasami przez: Piotrkówko, Sycyn, Obrzycko i docierała do Wronek. W mieście Amiki zawróciłem i identyczną trasą dotarłem do domu. Pierwsza część trasy postanowiłem przejechać dość szybko z "blatu" ,czyli z największej tarczy z przodu. Etap powrotny zakładał spokojną jazdę do domu. Mimo że jechałem spokojnie, odczuwałem zmęczenie i trudność utrzymania stałej prędkości przy jeździe pod wiatr. Myślę że zmęczenie było skutkiem dwóch wczorajszych treningów. Trening zaliczam do udanych, pogoda dopisała, było w miarę ciepło i nie padało. Z pogodą będzie pewnie teraz coraz gorzej, a więc: Aby do wiosny :)
HRmax 174. HRśr 154. Spalone kalorie: 1938 kcal.
Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754
Budowa trasy na zime epizod 3 / MIKE i PIO_TREK
Wczoraj udało się zamknąć pętle naszego singletrack-a. Ma w sumie 900m i wiele odcinków technicznych. Pozostało jeszcze oczyścić z zalegających liści i gałęzi dolny odcinek. Samą trasę trudno odnaleść jadąc przez las, gdyż specjalnie jej początek nie jest oznakowany. Natomiast już sam singletrack jest łatwo widoczny dodatkowo co kilkanaście metrów oznakowany biało-czerwonymi taśmami. Taśmy należy mijać lewym barkiem. Wszystkich zaintresowanych zapraszamy do wspólnych treningów na nim.
Link do początku Singletrack-a
http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s_d&saddr=52.594706,16.493697&daddr=&hl=pl&geocode=&mra=mift&mrsp=0&sz=15&sll=52.593246,16.500092&sspn=0.014729,0.045276&ie=UTF8&t=h&z=15
Ślad GPS / PIO_TREK
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/begvsuco3eb71ioa
Pozdrawiam
Mike
Bob Budowniczy |
http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s_d&saddr=52.594706,16.493697&daddr=&hl=pl&geocode=&mra=mift&mrsp=0&sz=15&sll=52.593246,16.500092&sspn=0.014729,0.045276&ie=UTF8&t=h&z=15
Ślad GPS / PIO_TREK
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/begvsuco3eb71ioa
Pozdrawiam
Mike
Niepohamowana arogancja / Mike
Z powodu niczym nie sprowokowanej arogancji i braku jakiegokolwiek szacunku do mojej "głębokiej" twórczości filmowej wykazanej dnia wczorajszego przez PIO_TRKA usuwam trwale z serwera materiał wideo dokumentujący moje poczynania w lesie.
Pozdrawiam
Mike
Odpowiedź PIO_TREK :)
Drogi Michale :) ( Tak wiem że nie lubisz jak tak się do Ciebie mówi )
Nie bierz aż tak wszystkiego do siebie. Ja na twórczości filmowej się nie znam, a ty tworzysz dla potomnych. Stwierdziłem tylko że filmom brakuje dynamiki i odpowiedniego podkładu muzycznego. Przyznaje że ja lepiej bym go nie nakręcił ! Jak zawsze masz prawo z moimi tezami się nie zgadzać, a ja mam prawo do własnej opinii.
Proszę natychmiast przywrócić filmy!
Mike ludzkość Cię potrzebuje !!!
Pozdrawiam
Mike
Odpowiedź PIO_TREK :)
Drogi Michale :) ( Tak wiem że nie lubisz jak tak się do Ciebie mówi )
Nie bierz aż tak wszystkiego do siebie. Ja na twórczości filmowej się nie znam, a ty tworzysz dla potomnych. Stwierdziłem tylko że filmom brakuje dynamiki i odpowiedniego podkładu muzycznego. Przyznaje że ja lepiej bym go nie nakręcił ! Jak zawsze masz prawo z moimi tezami się nie zgadzać, a ja mam prawo do własnej opinii.
Proszę natychmiast przywrócić filmy!
Mike ludzkość Cię potrzebuje !!!
środa, 6 października 2010
Jesienny trening po 11 dniach lenistwa :)
Młyn wodny w Stobnicy. |
HRmax 180. HRśr 155. Spalone kalorie: 1619 kcal.
Ślad GPS:
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/d2jiv6s17u9h2c9t
Mike in Woods / Mike
W niedzielę 03.10.2010 wybrałem się na parę godzinek do lasu. założenia były takie, marsz na azymut i ćwiczenia w rozpalaniu ognia. Pogoda dopisała słoneczko, w miarę ciepło i zero deszczu. Dzień bardzo udany z pewnymi sukcesami. Poniżej szczegółowy dziennik wideo z tej wycieczki.
Niestety jakość do du... ale rozmiar pliku uniemożliwiał załadowanie tego w lepszej jakości. Mam nadzieje ze nie zaśniecie na filmie ... :)
Pozdrawiam Mike
Part 1
http://www.youtube.com/watch?v=UeS1MzKwjyo
Part2
http://www.youtube.com/watch?v=n1hrxTIX0zU
Niestety jakość do du... ale rozmiar pliku uniemożliwiał załadowanie tego w lepszej jakości. Mam nadzieje ze nie zaśniecie na filmie ... :)
Pozdrawiam Mike
Part 1
http://www.youtube.com/watch?v=UeS1MzKwjyo
Part2
http://www.youtube.com/watch?v=n1hrxTIX0zU
Budowa trasy na zime epizod 2 / Mike
Dawno nic nie napisałem bo i niewiele się działo. Krótki odpoczynek od roweru. I budowanie sindgletrack-a na zimę. Wczoraj udało się oczyścić kolejne 20 metrów trasy. Wymagało to trochę wysiłku gdyż ten odcinek i prowadzi po zboczu moreny i wymagał budowy "tarasów" z drewna i ziemi. Ale zapowiada się ciekawie. Teren daje dużo możliwości do wyznaczenia kilku alternatywnych tras. Może dziś uda się dokończyć pierwsza pętle.
Poza tym w niedziele odbyłem super ciekawą wycieczkę na azymut po lasie niedalego Grodziska Wlkp. Mam ciekawy materiał wideo z tej wyprawy ale są kłopoty z wrzuceniem tego na youtube. Będę próbował dalej...
Poza tym w niedziele odbyłem super ciekawą wycieczkę na azymut po lasie niedalego Grodziska Wlkp. Mam ciekawy materiał wideo z tej wyprawy ale są kłopoty z wrzuceniem tego na youtube. Będę próbował dalej...
czwartek, 30 września 2010
Budowa trasy na zime / Mike
Dzisiejszy trening po trzech dniach przerwy potraktowałem rekreacyjnie.
Zrobiłem zaledwie 20km ale za to rozpoczołem budowę Singletrack-a nie daleko Szamo. W sam raz na krótsze zimowe treningi. Udało się dziś przygotować 400 metrów trasy. Reszta wymaga ciężkiego sprzętu typu łopata i młotek. Poniżej link do wideo zmontowanego z tego treningu. Miłego oglądania.
SingleTrack
Mike
Klasyfikacja generalna BikeCrossMaraton wlkp
Sa już oficjalne wyniki w generalce w cyklu organizowanym przez Wojtka Gogolewskiego. Z dumą mogę napisać że jak na pierwszy sezon naszej drużyny to jest nienajgorzej:)
Pio_Trek 28 w M3 ( Ukończone 3 maratony z 5 )
Mike 7 w M2 (Ukończone 2 maratony z 5 )
Już nie mogę sie doczekać sezonu 2011!!!
Mike
Pio_Trek 28 w M3 ( Ukończone 3 maratony z 5 )
Mike 7 w M2 (Ukończone 2 maratony z 5 )
Już nie mogę sie doczekać sezonu 2011!!!
Mike
środa, 29 września 2010
MikeBike is back on the air :) / Mike
Hura Hura Hura. Znalazłem wczoraj moje filmy z przed paru ładnych lat. Nakręcone zostały w czasach gdy uprawiałem Trial rowerowy i prowadziłem własną malutką firmę projektującą i produkującą ramy rowerowe. Trialowe ramy które widać na tych filmach pochodzą właśnie z mojej "manufaktury".
MB 1, 2, 3 to ja i kilku raider-ów z Szamo. pozostałe dwa to filmy promocyjne zawodnika którego sponsorowałem.
Jak się to wszystko ogląda po tylu latach, wracają wspomnienia, wspaniałe wspomnienia. Ah to były czasy:) Aż się łezka w oku pojawia. Kurcze zbuduje sobie jeszcze trialówke! Tylko co na to sponsor...
Wszystkie filmy znajdziecie poniżej oraz w dziale wideo Miłego oglądania.
Mb video 1
Mb video 2
Mb video 3
Łukasz Dotoń zawodnik sponsorowany przez Mikebike company :)
Pozdrawiam
Mike
MB 1, 2, 3 to ja i kilku raider-ów z Szamo. pozostałe dwa to filmy promocyjne zawodnika którego sponsorowałem.
Jak się to wszystko ogląda po tylu latach, wracają wspomnienia, wspaniałe wspomnienia. Ah to były czasy:) Aż się łezka w oku pojawia. Kurcze zbuduje sobie jeszcze trialówke! Tylko co na to sponsor...
Wszystkie filmy znajdziecie poniżej oraz w dziale wideo Miłego oglądania.
Mb video 1
Mb video 2
Mb video 3
Łukasz Dotoń zawodnik sponsorowany przez Mikebike company :)
Pozdrawiam
Mike
poniedziałek, 27 września 2010
Maraton Zielonka 26.09.2010 / Mike
Ostatni start tego sezonu już za mną. Tym razem wyścig prowadził przepięknymi terenami Puszczy Zielonki. Pogoda byłe niepewna, trudno było ocenić czy będzie padać czy nie. Na całe szczęście deszczu nie było i po południu nawet zaświeciło słonce. Na wstępie zaznaczyć trzeba brak kultowego spikera Piotra Kurka. Spiker w zastępstwie nie umywa się do orginału. Brakowało anegdot i przypowieści rowerowych.
Wierna Żona i kibic |
Dobre nastawienie to podstawa |
Na starcie stanęło ponad 200 zawodników w tym ja sam pod nieobecność Pio_Trka i Jarek. Start nastąpiły o 11:00 pierwszy kilometr po asfalcie tak zwanej rundy honorowej. Pisze tak zwanej bo tempo od razu ogień 45-48km/h potem ostry bardzo szybki zakręt w lewo i w las. Trasa w 95% wiodło po płaskich i cholernie szybki drogach. Miejscami przeszkadzał zalegający piach któregoo ku mojemu zaskoczeniu było naprawdę sporo. Przez pierwsze 5km starałem się utrzymać tempo czołowego peletonu ale niestety nie udało mi się, tempo było jak na początek wyścigu dla mnie za wysokie. Tak więc na następne kilka kilometrów zostałem sam. Odetkało mnie dopiero po 15km. Nóżki "puściły" tak jak bym zredukował bieg i wdusił gaz do podłogi. Przyspieszyłem o kilka km/h i wkrótce dogoniłem zawodnika jadącego na corrateku. Weszliśmy na zmiany, potem doszliśmy do dwóch następnych i tak stworzył się 4 osobowy "pociąg".
W połowie dystansu znajdowała się praktycznie jedyna większa przeszkoda całego wyścigu. Dziewicza Góra bo o niej mowa:) Trasa poprowadzona została w ten sposób że na samą górę wierzdżaliśmy kilka razy. Niestety na początku pierwszego podjazdu utknąłem ze dwoma maruderami dla których podjazd okazał się zbyt trudny żebyy podjechać go na rowerze! Tak wiec musiałem zejść z roweru, wsiadając z powrotem na sprzęcik spadł mi łańcuch i zaklinował się pomiędzy korbą a ramą. Straciłem kilka sekund i pozycji. Jednak szybko odrobiłem straty i przeskoczyłem o parę pozycji do przodu. Zresztą na podjazdach wyprzedzałem jak chciałem i tylko momentami zmuszany byłem do zwalniania przez jakiegoś marudera którego nie było jak objechać. Końcowka wyścigu całkowicie płaska, jechaliśmy w 5 osobowej grupie dając sobie zmiany. tempo cały czas powyżej 30km/h. Ostatni km po asfalcie pod wiatr i lekką górkę. Tempo koło 40km/h, udało się zostawić pozostałych z grupki i wysunąć się na prowadzenie niestety pojawiły się pierwsze oznaki nadchodzącego skurczu tak wiec żeby nie stanąć na 200m przed metą odpuściłem trochę tracąc dwie pozycje. Na całe szczęście udało się dojechać do mety:)
O nie tylko nie skurcz! |
63.5km pokonałem w 2:19min ze średnią 27.5km/h. Wynik bardziej niż zadowalający. 26 w Open i 7 w M2.
Ostatnie metry |
Najważniejsze że przez cały czas kontrolowałem samopoczucie, pilnowałem odżywiania się i picia w trakcie wyścigu. Obyło się bez kryzysów, tak że na koniec miałem jeszcze siły na finałowy zryw.
Zmenczony, na bólu ale szczęśliwy :) |
Szprzęt i tym razem nie zawiód |
Niestety wyników w generalce całego cyklu BikeCrossMaraton Wielkopolska 2010 jeszcze nie ma.
Ogólnie sezon należy uznać za bardzo udany oby tak dalej a teraz czas na odpoczynek...
Subskrybuj:
Posty (Atom)