wtorek, 17 maja 2011

Regeneracja z Pio_trkiem / Mike

Zastanówcie się nad jednym dylematem logiczno-teoretycznym ???

Ostatnio na jednym z maratonów czołówka wyścigu została źle poprowadzona przez pilota i straciła szanse na dobry wynik. Organizator miał to delikatnie mówiąc w dupie i nie uwzględnił ich protestów.
Można więc stwiedzić że mieli Pecha ...
... ale skoro przysłowie ludowe mówi że; "Szczęście sprzyja lepszym."
Czy to znaczy że tego dnia inni byli lepsi ....? Zastanawiające prawda.

Ok! A teraz trochę na temat treningu.

Rano myślałem że nie wstanę czułem się tak jak bym wczoraj jechał maraton, albo jakby mnie auto potrąciło. Albo nie jak auto, jak pociąg relacji Kraków - Szczecin, albo nie jak pociąg relacji Kraków - Szczecin jak Jumbo Jet, albo nie jak .....
W każdym  razie bolało mnie wszystko łącznie z paznokciem w dużym palcu w lewej stopie.
Obudziłem się dopiero po pierwszej kawie w pracy i jakoś powoli się rozkręcałem.

Wsiadając dzisiaj na rower byłem przekonany że nie będzie przyjemnie i mimo zaplanowanej regeneracji, jakoś mnie to dołowało... Ale już w siodle okazało się że nogi zapier... jak ta lala. Podskoczyłem po Pio_trka i ruszyliśmy w trasę. Nie mieliśmy ochoty katować się w piachu wiec zaproponowałem trasę na południe od Szamo. Jest to obszar lasu mieszanego z przeważnie wilgotnym podłożem tak więc raczej jest tam twardo. Początek jazdy pod cudownie zamulający bardzo silny wiatr w twarz. Nawet w lesie było go wyraźnie czuć.

Jechało się bardzo przyjemnie podłoże po ostatnich deszczach było twarde i szybkie, a czas umilała przezabawna rozmowa o dupie Maryni. Zaczęliśmy sobie nawet kretyńskie fotki robić..

Miała być stójka na przednim kole... i nie wyszła Pio_trkowi, ale za to jak widać " ŁAPY"
Niby żarty i zabawy w runie leśnym, ale tempo było przyzwoite i to prawie cały czas w 1 strefie.
Obszar ten obfituje również w duże ilości zwierzyny. Praktycznie na każdym treningu można tu jakieś żyjątko spotkać. My dziś widzieliśmy daniele, młodą łanię, lisa i zająca.... a i parę owadów :)


Sprzęcik
Cały trening spokojny w strefie 1 i czasami 2. No prawie cały, na koniec nie mogliśmy sobie odmówić podkręcenie "lekko" tempa i wejścia w strefę 5. A to tylko i wyłącznie ze względu na silny wiatr w plecki. Jechało się naprawdę super i szybko, czyli tak jak misie lubią najbardziej.

Na koniec wizyta w Ristorante Maryna i konsumpcja zimnego piwka :)

Trening mimo niepewnej pogody bez opadów deszczu i bardzo przyjemny wręcz zjawiskowy...:)

2h 34min 13sek

Hr avg 138, Hr max 183, dist 62km, spd avg 26.9km/h, cad avg 96, asc 145m, kcal 1464, zmęczenie 4.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz