niedziela, 15 maja 2011

Kaczmarek Electric MTB Sulechów / Mike

Dziś w ramach przygotowań treningowych wystartowaliśmy w maratonie w Sulechowie.

Pogoda była nie pewna, zimno z rana i po deszczu który spadł w nocy. a wiec trasa będzie błotnista... no nareszcie nasze opony się przydadzą.
Po przyjeździe czas na rejestrację ... No i tu pierwsza uwaga do organizatora ...
Więcej ludzi w biurze zawodów, bo rejestracja szła jak krew z nosa... kolejka jak za komuny gdy salceson na półki u rzeźnika rzucili.

The Bike Brothers
No i oczywiście kwestia spikera... Panie Piotrze powinni się od pana uczyć, bo ten koleś miał takie pojęcie o rowerach jak ja o hodowli koni pociągowych ...


Krótka rozgrzewka no i na start a tam brakowało Pana Ryszarda z jego tekstami... ale za to był znowu koleś w podkolanówkach:)
11.00  Start, runda honorowa, a raczej jej całkowity brak, od razu na ostro, zupełnie inaczej niż w Barlinku.


Ok. Zanim przejdę do opisu trasy i rywalizacji kilka założeń jakie przyjąłem na ten wyścig.
Po pierwsze pilnować tętna nie ważne co się będzie działo poza podjazdami pilnuje tętna.
Po drugie jazda bez plecaka ...
Po trzecie odpowiednie nawadnianie się i odżywianie.

No to na tyle jeśli chodzi o plany, a jak było...

Nogi bolały i piekły, ale o dziwo podawały, więc spokojnie systematycznie przebijałem się do przodu, niestety nie wiedziałem gdzie jest PIO_TREK bo się na starcie pogubiliśmy. Trasa naprawdę fajna i techniczna
no i było trochę górek :)

Ostry start
Pilnowałem założeń i trzymałem niezłe tempo. Na trasie był jeden dłuższy szutrowy podjazd...  fajowy taki prawie górski. Na pierwszym okrążeniu doszedłem tam jakiś pociąg i się z nim zabrałem.
Zaobserwowałem że pod górę zyskuje, choć to już wiedziałem, ale na zjazdach traciłem i musiałem spawać, a to męczy choć progu nie przekraczałem. Jadłem, piłem kontrolowałem co się ze mną dzieje, chyba pierwszy raz w tym sezonie. I to się opłaciło bo do samego końca miałem siły i mogłem nawet podkręcić trochę tempo.

Na trasie było dużo błota i momentami na zjazdach było niebezpiecznie. Do tego śliskie korzenie i lekkie uskoki :) Naprawdę trasa mi się podobała ...

Na jakieś 500m przed metą czekały na nas dziewczyny z aparatem i dopingiem.
500m do mety
Na metę wjechałem jako 22 w open i 11 w M2.
Bardzo dobry wynik moim zdaniem zwłaszcza że nagrody finansowe przyciągneły na start czołówkę MTB w Polsce.

Do tego PIO_TREK był 8 w M3 GRATULUJE.

Dziś GPBT dało czadu :)

2h 19min 00sek

Hr avg 167, Hr max 188, dist 58.7km, spd avg 25.2km/h, spd max 69.3km/h, cad avg 99, asc 685m, kcal 1899, zmęczenie 9

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz