środa, 18 maja 2011

Dzień 109 / Bałtyk - Karkonosze w Łężeczkach / PIO_TREK

Po południu wraz z Mike-m na rowerach szosowych wybraliśmy się do Łeżeczek, żeby dopingować kolarzy. Właśnie dzisiaj przejeżdżał przez Łężeczki wyścig Bałtyk-Karkonosze.
Nasza dzisiejsza trasa prowadziła przez;

Szamotuły - Ostroróg - Dobrojewo - Wierzchocin - Wróblewo - Chrzypsko Wielkie - Łężeczki - Białokosz - Gnuszyn - Nojewo - Binino - Dobrojewo - Ostroróg - Szamotuły

Na miejscu musieliśmy być na godzinę 15.55 ,bo według planu etapu o tej porze miał tam przejeżdżać wyścig. Z Szamotuł bardzo szybko zmierzaliśmy na miejsce, dając sobie raz po raz zmiany. Choć jak zwykle przez większą część trasy Mike był na czele.
W czasie jazdy trzy razy wyprzedzała nas czarna BMW 530xd ( o numerach rejestracyjnych PJA .... ), która zatrzymała się także w Łężeczkach. Chyba jesteśmy śledzeni .... :)
Na miejsce dotarliśmy na długo przed założonym czasem i mogliśmy wybrać dogodne miejsce obserwacji. Ustawiliśmy się zaraz za krótkim, ale dość sporym pojeździe i czekaliśmy na przyjazd kolarzy.

W oczekiwaniu na kolarzy ... przygotowanie news-a dla Eurosportu :)
Czekaliśmy, czekaliśmy ... i tak szybko jak przyjechali tak szybko odjechali. Najpierw dwu osobowa ucieczka, a w niej jeden z zawodników CCC Polsat Polkowice, po około 50 sekundach reszta peletonu.

Peleton wyścigu Bałtyk-Karkonosze w Łężeczkach.
Po wszystkim wskoczyliśmy na nasze rumaki i rozpoczęliśmy powrót do Szamotuł, w trakcie którego nakręciliśmy kilka filmików słynną kamerą HD ( Mike zabrał kamerę, a PIO_TREK ściągnął daszek ! )
Pomiędzy Białokoszem, a Gnuszynem wyprzedził nas i zatrzymał się przed nami Żuk z jakiegoś okolicznego OSP. Strażacy myśleli że jesteśmy PRO-kolarzami i że pomyliliśmy trasę, niestety musieliśmy wyprowadzić ich z błędu i podziękowaliśmy za troskę.
W Szczepankowie spotkaliśmy innego kolarza-amatora w stroju "Lada-Samara", który w czasie krótkiej pogawędki wyjawił nam że był również obserwować przejazd wyścigu, ale w Sierakowie.
Ze Szczepankowa do tablicy Szamotuły wykonaliśmy jeszcze mocną "tempówkę" bok w bok ...
... a na ulicach Szamotuł nastąpił mały rozjazd i czułe pożegnanie pod moim domem :)

P.S.
Oczywiście i tym razem nie zabrakło rozmów o wszystkim i o niczym, a także o dupie Maryni.
Chociaż był także moment jazdy w cudownej błogiej ciszy, którą zakłócił Mike pytaniem:
"Obraziłeś się na Mnie ?" Czy coś w tym stylu :)

W sumie pokonałem 73,18 km w czasie 2h 16min ze średnią prędkością 32,15 km/h ,
HR śr 141 , HR max 180 , Spalone kalorie: 1729 kcal
Temp; 23 °C , Wiatr ; 11 km/h

2 komentarze:

  1. Wiesz Pio_trek jak nie chcesz rozmawiać to nie musimy, ja tam mogę czały trening zakwaszać, podcinać nogę, i jechac w trupa.

    OdpowiedzUsuń
  2. My nie musimy rozmawiać, bo my lubimy ze sobą rozmawiać. A że ja jestem zamknięty w sobie i trudno otwieram się na ludzi, to lubi czasem pomilczeć :)

    Zakwaszać możemy ZAWSZE, nawet w ciszy :)

    OdpowiedzUsuń