wtorek, 3 maja 2011

Giewont zdobyty / Tomek

Giewont zdobyty :)
Liczący 1894 m. n. p .m. Giewont jest jednym z wielu szczytów zdobywanych nie tylko przez miłośników gór. Będąc pierwszy raz w Zakopanym postanowiłem zdobyć ten wierzchołek, przypominający swoim kształtem sylwetkę śpiącego rycerza. Legenda ta jest dobrze znana mieszkańcom, a zarazem chętnie opowiadana przez tatrzańskich przewodników, tym dla których Tatry to pasja połączona z odkrywaniem, tego co wyjątkowe w górach i nieograniczona wolność.
Na szczycie Giewontu został wzniesiony 15 metrowy żelazny Krzyż ( którego elementy podobno ręcznie wciągneli mieszkańcy Zakopanego) dla upamiętnienia 1900 rocznicy urodzin Jezusa Chrystusa.
Umieszczony w masywie 19 sierpnia 1901 roku, stał się obiektem licznych pielgrzymek o charakterze religijnym. W dniu Beatyfikacji Jana Pawła II do krzyża na jego ramionach przymocowano flagi.
Podziwiam Taterników którzy tego dokonali.

Na Giewont prowadzą trzy popularne szlaki turystyczne, których stopień trudności jest do pokonania.
Do końca maja szlak biegnący od Doliny Strążyckiej jest zamknięty, ze względu na jego niebezpieczeństwo. 23 marca tego roku zginął tam młody 26 letni taternik z Kościeliska ( jak się później okazało rodzina - rodziny u której nocujemy od wielu lat). Mój brat schodził tym szlakiem, ale latem kiedy półki skalne są suche.
Ja postanowiłem zdobyć tylko ten szczyt, wiec udałem się najprostszym szlakiem. Biegnącym od Kuźnic przez Halę Kondratową na szczyt Giewontu. Muszę przyznać że dokonałem tego z całkiem dobrym czasem trzech godzin. Poniżej kilka fotek.
Zdobycie Giewontu było moim marzeniem, ale mając dwójkę dzieci, trudnym do zrealizowania.
Udało mi się jednak tego dokonać, dzięki mojej żonie, która wiedząc czego pragnę, pozwoliła mi iść.
Sama pozostając z naszymi chłopakami za co bardzo jej dziękuję.
U góry spotkałem się z ludzką głupotą. Czytałem wiele o turystach w japonkach itp. ale na litość boską jak można wchodzić na Giewont w kozakach na obcasie….. bez komentarza (ostatnie metry wspinamy się po łańcuchach) .
Kolejną głupotą był koleś, no nie wiem wyglądał jakby był w wieku mojego ojca, czyli już sędziwego. Podczas wyciągania aparatu wypadł mu papierek, jakiś paragon. Oczywiście ciężko było się schylić. Pomógłbym mu, gdyby tego nie zauważył, ale on celowo zerknął co mu wypadło i się po protu odwrócił. Eksplodowałem! Podszedłem do kolesia, który stał ze swoimi znajomymi. Grzecznie, ale dosadnie powiedziałem Panu wskazując na papier ze coś mu wypadło. Na co koleś strasznie zmieszany mówi:
„No tak trzeba dbać o porządek” –  widziałem jak było mu strasznie głupio, że taki gówniarz zwraca mu uwagę. Przez takich „pajaców” nasze Tatry wyglądają jak śmietnisko.

Na koniec dodam że kalorii spaliłem strasznie dużo :) Byłem mokry wiec u góry spędziłem dosłownie kilka minut bo było -1 st C. i nie chciałem się wychłodzić.

Widok Giewontu od Doliny Strążyckiej

Od tego miejsca jest jeszcze 40 minut drogi :)


Zdjęcie w stylu "Nasza Klasa" Ja na Giewoncie :)


Tą wędrówkę dedykuję JPII , który podobnie jak ja Kochał TATRY :)
Kiedyś się tam przeprowadzę. Pewnie na starość, nie koniecznie do Zakopanego ale może Kościelisko lub Chochołów :)

2 komentarze:

  1. Gratuluję szczytowania :)
    ... a przede wszystkim spełnienia marzeń, dla takich chwil warto żyć !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj juz nie przesadzaj Tomek nie jest z Ciebie znowu taki Gówniarz:) Gratuluje to jest coś! Teraz wystarczy to tylko powtórzyć na rowerze...:)

    OdpowiedzUsuń