Wracając z pracy czułem się słabo, źle i zasypiałem. Myślałem że z zaplanowanego treningu nic nie wyjdzie. Motywacja oscylowała w granicach -9..
Mimo wszystko wsiadłem na szosę i udałem się tak jak Pio_Trek w kierunku zachodnim, by pierwszą część mieć pod wiatr. I tak jak on dojechałem prawie do Sierakowa.
Wykonywałem dziś ćwiczenie M2 ( tempówki interwałowe ), wykonałem 5 x 12 minut z 6 minutami regeneracji. Powtórzenia jechałem w strefie 4-5a, regeneracja w 1 strefie. Ćwiczenie było naprawdę trudne, 5 x 12 minut na całkowitym bólu i rosnącym zakwaszeniu. I to bez znaczenia czy pod wiatr czy z wiatrem, jedyna różnica to prędkość 30-32km/h pod wiatr i 40-44km/h z wiatrem. No i jeszcze z wiatrem w plecy jest ciszej:)
We wsi Wróblewo mijał mnie Kóniowóz tylko bez Kóni… :) Na koniec rozjazd po Szamotułach.
Trening zaliczam do bardzo trudnych ale pozytywnie rokuje fakt iż na koniec jechał się już przyjemniej i nie byłem całkowicie zajechany.
01:57:02
Hr avg 143, Hr max 169, dist 58.5km, spd avg 30.5km/h, asc 130, kcal 1502, zmęczenie 7
Parafraza dnia: Chodził Lisek koło drogi, po rowerze śmierdzą nogi:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz