Udało się zaplanować wyjazd w góry za parę tygodni więc wprowadziłem trochę zmian w planie treningowy. Ćwiczenia na podjazdach zaplanowane na najbliższe dni zamieniłem z ćwiczeniami wytrzymałości anaerobowej zaplanowanymi na okres wyjazdu.
Wczoraj po raz pierwszy wykonywałem ćwiczenie A1 a może już je kiedyś jechałem, nie wiem w każdym razie nie pamiętam, przyjmijmy więc na potrzeby tego posta że wykonywałem je po raz pierwszy:)
Nadal bardzo silnie wieje z kierunku zachodniego dlatego tez właśnie w tym kierunku rozpocząłem trening tak by wracać po wyczerpujących powtórzeniach z wiatrem w plecy.
Spodziewałem się ze interwałowe powtórzenia w strefie 5a i 5b będą męczące ale nie myślałem że aż tak!!! Prawdziwa makabra… Ja wykonałem dwie serie po 3 trzyminutowe powtórzenia z 3 minutami regeneracji. Utrzymanie przez te 3 minuty tak wysokiego obciążenia i tempa jest naprawdę trudne. Dodatkowo bardzo szybko narasta zakwaszenie wiec ostatnią minutę każdego powtórzenia jechałem na całkowitym odcięciu, bólu i z mroczkami przed oczami. Jak do tej pory to chyba najtrudniejsze z ćwiczeń z planu treningowego.
Chyba mam dusze „górala” a nie „czasowca”... znacznie lepiej czuje się w 5 strefie jadąc pod górę niż po płaskim. Na ale jak plan to plan i takie dni jak wczoraj będą się powtarzać i nic na to nie poradzę więc po co się tym zamartwiać:)
Pogoda pochmurna ale nie padało na powrocie zgodnie z planem wiatr w plecy więc jechało się przyjemnie mimo zakwaszonych mięśni i dużego zmęczenia. Dziś regeneracja i jutro znowu „zakwaszamy”
02:26:44
Hr avg 139, Hr max 175, dist 72km, spd avg 29.8km/h, kcal 1797, zmęczenie 9.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz