Dawno nie bylem już na paintball-u... Wiec jak kolega z drużyny ( w której "maluje" ) zadzwonił że jest trzy dniowa impreza a dodatkowo termin pokrywał się z moim planowanym "tajnym" urlopem od razu powiedziałem: Gdzie i Kiedy?
Tak wiec mijający weekend spędziłem latając po lesie z karabinem na farbę i bawiąc się jak dziecko w wojnę. Cała impreza miała miejsce w lasach za Toruniem. W piątek dzień organizacyjny i okopywanie się wraz z budową umocnień. A na koniec dnia kuchnia polowa i ognicho.
W sobotę po wojskowym śniadanku i podziale zadań dla stron konfliktu prześlijmy do akcji... Oj brakowało mi tych emocji, biegania, krycia się, podkradania i tego wszystkiego co powoduje ogromny wyrzut adrenaliny do krwi. Niestety muszę przyznać iż mimo dobrej formy "rowerowej" od kąd przestałe regularnie grać w Paintball moja wydolność biegowa spadła. Po 10min byłem zagotowany.
Wieczorem po kolacji zostaliśmy jako drużyna ( w tym przypadku tylko 4 osoby ) wyznaczeni do nocnego patrolu rozpoznawczego. Oprócz nas kilka innych sektorów patrolowały inne drużyny. Nam udało się wykonać zadanie w 100%, bez wykrycia rozpoznaliśmy linie wroga i bez strat własnych wróciliśmy po 2h do obozu, inni nie mieli tyle szczęścia...
Dziś z rana po naniesieniu pozycji wroga na mapy prześlijmy do natarcie, ale w paintball-u jak to w tej grze różnie bywa tak wiec scenariusz zakończył się patem. Ważne że zabawa była i że współpracowaliśmy jako drużyna na przyzwoitym poziomie.
Po dwóch dniach biegania i strzelania oraz okopywania się jestem wykończony można by nawet rzec że "wydygany" :)
Para słów o organizacji:
Jeżeli chodzi o przygotowanie pola gry, obozu, namiotów i kuchni oraz łazienki polowej to wszystko super. Przypominało to wszystko typowy "krótki" obóz wojskowy. Do tego dobrze zaopatrzony sklep ( z piwem oczywiście ) oraz smaczne jedzonko w pakiecie.
Co do samej gry:
Sędziowie czasami nie wiedzieli jakie są wytyczne scenariuszy. Scenariusze same w sobie ciekawe choć czasami troszkę prze kombinowane.
Ogólnie zajefajny weekend, wiara na poziomie i kupa zabawy. Oj brakowało mi tego!
A czy na takich wojnach, to biegają jakieś fajne "sanitariuszki" z rozpuszczalnikiem ? :)
OdpowiedzUsuńRozpuszczalnik jest nie potrzebny, farba w kulkach oparta jest na bazie barwników spożywczych więc schodzi przy użyciu wody :)
OdpowiedzUsuń