Około południa wskoczyłem na umytego, nawoskowanego i wypolerowanego "Mariana" :) Musiałem doprowadzić go do porządku po ciętej uwadze Mike-a, że brudny rower do mnie nie pasuje ...
Jeszcze czysty przed treningiem ... |
W miejscu gdzie jeszcze niedawno była droga, teraz jest wyrwa którą spływa woda z pól po ostatnich obfitych opadach. Próbowałem jakoś objechać to miejsce, ale woda jak to woda sama wyznacza sobie ścieżki. Ta akurat wymyśliła sobie że szerokim strumieniem wpadnie do Warty, skutecznie odcinając mnie od drugiej części trasy ...
Rzeka "Nie tędy" :) |
Niezmiennie uroczy stary dworek przy Ruksie, jakby czas się tutaj zatrzymał. |
Po krótkim postoju zawróciłem i mijając Przeciwnicę pojechałem w stronę Niemieczkowa. Tam wjechałem na asfalt i dotarłem do Popówka.
Ostatnie kilometry to męczarnia i jazda do Szamotuł pod silny wiatr, z długim sprintem na ostatniej prostej.
Mokry, obłocony, zmęczony ale szczęśliwy wróciłem wreszcie do domu.
W sumie pokonałem 53,60 km w czasie 2h 05min 13sek ze średnią prędkością 25,7 km/h
HR śr 152 , HR max 166 , Spalone kalorie: 2043 kcal
Temp; 14 °C , Wiatr: zach. o prędkości 23 km/h
No nie jaja sobie robisz! Taki strumyczek powstrzymał Pio_trka "Opokę" Wielkiego?
OdpowiedzUsuńZdjęcie nie oddaje głębokości i bystrości strumienia !!!
OdpowiedzUsuń...a po za tym to mogła być zasadzka !
Chwilę wcześniej mijałem psy, więc gdzieś w pobliżu ukryli się pewnie Niemcy :) :)
P.S.
Wielki to jestem tylko w Twoich oczach, ale Ty się kiedyś uderzyłeś w głowę :)
Więc to się chyba nie liczy, choć dla mnie to bardzo ważne :)