I znowu mam zaległości. Za dużo rzeczy na głowie, normalnie się nie wyrabiam…
Wczoraj miałem dzień odpoczynku, a dwa poprzedzające go dni poświęciłem na spokojną regenerację przed następnym cyklem treningowym.
W poniedziałek wykorzystując opad śniegu wykonałem ćwiczenia S5 pilnując cały czas 1 strefy. Pierwszy prawdziwy „zimowy” trening co widać na poniższych zdjęciach. Było ślisko, mrożnio, zaskakująco, ale najfajniejszy był cienki lód ukryty pod warstwą śniegu i to co się z tym lodem działo jak na niego najechałem… przydał się refleks i momentami umiejętności wyniesione z Trialu.
Na ostatnim „śnieżnym” odcinku, nie całe 200m przed asfaltem skleiłem przepiękną glebę. Słonce chyliło się ku zachodowi i cieniutka warstwa roztopionego, za dnia , śniegu dosłownie w ciągu 5min przymarzła. Na jednej z dziur uciekło mi przednie koło, a co było dalej to już wiecie. Zbite biodro, lekkie szlify ( pierwsze w tym sezonie :) )… pełen fun!
1:26:37
Hr avg 118, Hr max 145, dist 34km, asc 45m, kcal 727, zmęczenie 1
We wtorek spokojnie w 1 strefie po małej „zimowej” pętli.
0:59:07
Hr avg 129, Hr max 152, dist 22km, asc 35, kcal 631, zmęczenie 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz