Jak na tą porę roku, do wczoraj mieliśmy w Wielkopolsce niezłe warunku do trenowania kolarstwa na świeżym powietrzu. Niestety w końcu zawitała do nas zima, choć na razie nie w pełni. Temperatura jest jeszcze znośna, tylko na mniej uczęszczanych drogach zalega breja pośniegowa lub śnieg i lód. Mimo to postanowiłem dzisiejszy trening wykonać na świeżym powietrzu.
Na dzisiaj "Herr Sieg" zadał mi ćwiczenie które jest jego kompilację własną to znaczy M7 - powtórzenia siłowe. Jak zwykle na początku wykonałem 15 minutową rozgrzewkę, po której przystąpiłem do wykonania ćwiczenia właściwego. Przez pięć minut jechałem na najtwardszym przełożeniu, po czym następował pięciominutowy odpoczynek. W sumie wykonałem osiem powtórzeń tego ćwiczenia. Najgorzej było w momentach gdy na trasie pojawił się nawet delikatny podjazd, wtedy z wielkim trudem przepychałem pedały. Kusiło mnie żeby wstać, ale niestety pomysłodawca nie dopuszcza takiego zachowania w tym ćwiczeniu :)
Dziś wykonywałem to ćwiczenie po raz pierwszy więc przejechałem je niejako doświadczalnie, zgodnie z zaleceniami pomysłodawcy. Myślę jednak że najtwardsze przełożenie przy jeździe pod wiatr jest dla mnie za trudne. Mam wtedy chyba zbyt niską kadencję. Dlatego następnym razem wykonam serię ćwiczeń na o stopień lżejszym przełożeniu i porównam z dzisiejszym dniem.
Tak jak napisałem na początku, małymi krokami zmierza do nas zima. Wprawdzie nie pokazała ona jeszcze całkowicie swojego pełnego oblicza; i na razie nie ma mrozu, a śnieg tylko spadł a nie zasypał nas całkowicie. Na drogach głównych sól sprawiła że śnieg stopniał i były one mokre. Niestety droga pomiędzy Obornikami a Obrzyckiem nie należy do najczęściej uczęszczanych, zwłaszcza przez piaskarko-solarki. Dlatego na tej drodze za Warta często zalegał śnieg, a momentami nawet lód. Musiałem więc uważać by nie "skleić gleby" i przypłacić tego jakąś kontuzją. Dzieki skupieniu i uwadze cel udało się osiągnąć w 100% :)
Ostatnie ósme powtórzenie ćwiczenia zakończyłem za Obrzyckiem i rozpocząłem po nim ponad dwudziestominutowy rozjazd zakończony w Szamotułach.
Co prawda na dzisiaj miałem zaplanowane tylko 1,5h treningu, jednak trasa którą sobie wyznaczyłem na wykonanie tego ćwiczenia okazała się trochę za długa. Dlatego zamiast siedmiu powtórzeń, wykonałem ich osiem, a rozjazd wydłużyłem do ponad dwudziestu minut. Mam jednak nadzieje że "Herr Sieg" mi to wybaczy.
Ślad treningu;
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Piotrek19754/k180te8vcefir56i
W sumie pokonałem 53,80km w czasie 1h 54min 18sek ze średnią prędkością 28,30 km/h
HR śr. 152 , HR max. 168. Spalone kalorie; 1895 kcal , Przewyższenie; 180m,
Kadencja śr.- brak czujnika! Temp. śr. 1 st. C.
M7
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko jasne!
TY deb... wygadałeś się! A mieliśmy wiare na kase zkroić:)
OdpowiedzUsuńUspokój się "Herr Sieg!" :)
OdpowiedzUsuńZrobimy wynik, to sami ci będą kasę w łapki kłaść, i nie będziesz musiał ich kroić :)
Nie podoba mi sie juz ten pseudonim!!!
OdpowiedzUsuńLepszy taki niż; "Herr Niederlage" :)
OdpowiedzUsuń