Wczorajszy dzień był pracowity z resztą jak cały ubiegły tydzień. Nie miałem czasu nawet wszamać czegoś przed treningiem. Na rower wsiadałem więc głodny ..., ale w planie była raczej spokojna jazda.
Wiatr powinien pomagać wiec mówię sobie będzie ok.
Temperatura powietrza oscylowała w okolicach 30 stopni i do tego w Poznaniu panował potworny zaduch. Tak więc pierwsze kilometry po mieście były upalne w dosłownym tego słowa znaczeniu.
A propos jazdy po mieście takim jak Poznań, gdy już pozbędziesz się strachu to można przemieszczać się naprawdę szybko... bardzo szybko :) Dla przykładu, auta które wyprzedziłem w okolicach King Cross-a wyprzedziły mnie dopiero za Bukiem :)
Do Opalenicy wiatr z boku ale nie przeszkadzał więc spokojnie jadąc w 2 strefie bez podcinania nogi utrzymywałem prędkość w okolicach 40 km/h. Od Opalenicy miałem wiatr w plecy, ale jakoś tego nie odczuwałem ...
Do Grodziska Wlkp dotarłem po 1h 22min 26sek , a do celu podroży czyli Łubnicy po 1h 39min 30sek ,
co stanowi nowy rekord na trasie Poznań - Rodzinna Wiocha mojej Małżonki :)
Trening upłyną pod hasłem walki z "Niedzielnymi Kierowcami" nie wiem dlaczego, ale wczoraj byli sami tacy. Jedzie Ci koleś 3 km/h Corsą 1.2 , a wygląda jakby leciał 167 km/h na szutrze we mgle z uszkodzonym dyferencjałem i to w zakręcie!
Tak często na szosie to jeszcze nie hamowałem.. To na serio jest wnerwiające, nóżka kręci dobrą prędkość trzymasz, a tu nagle taki baran za kierownicą i na nowo musisz się rozbujać ...
Jutro maraton w Mosinie, samopoczucie dobre nogi zregenerowanie, sprzęt wyczyszczony i nasmarowany... zobaczymy jak będzie :)
Hr avg 154, Hr max 176, dist 60km, spd avg 35.91km/h, asc 60m, kcal 1206, zmęczenie 3, liczba udrzeń serca 15708,
Myśl Dnia: Miasto jest pełne Frajerów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz