piątek, 17 czerwca 2011

Dzień 128 / "Chojno Camp #2" / PIO_TREK

W drugim dniu urlopu na obozie „Chojno Camp 2011”, wspólnie z Kasią wybraliśmy się rowerami na smażoną rybę do Sierakowa.

Zdjęcie a'la "Nasza-Klasa" :)
Początek to jazda z nad jeziora Radziszewskiego do leśniczówki Pustelnia, gdzie skręciliśmy nie w tę stronę i pojechaliśmy do góry Pustelni, a następnie drogą asfaltową ( tylko z nazwy ) dojechaliśmy do Sierakowa.

Leci Bocian na rowerze ...
 Z Sierakowa wyjechaliśmy w kierunku Kwilcza i dojechaliśmy na punkt widokowy w Grobii. Kasia była bardzo dzielna i podjazd na Grobie wykonała z „blatu”, bo inną tarczą z przodu nie dysponowała :)
Na punkcie widokowym wykonaliśmy galerię zdjęć, wdrapując się przy okazji na okazały głaz.

Pan i Władca na głazie z Grobi :)
Droga powrotna to bardzo szybki zjazd z metą nad jeziorem Jaroszewskim, gdzie chcieliśmy zjeść smażoną rybkę. Niestety okazało się, że smażalnia jest jeszcze nieczynna i pojechaliśmy poszukać czegoś do jedzenia na ośrodkach wypoczynkowych po drugiej stronie drogi krajowej. Tam również większość lokali gastronomicznych była zamknięta, ale udało nam się znaleźć dwa otwarte. Wybór nie duży, więc  zdecydowaliśmy się na kebab w lokalu, który prowadził obcokrajowiec ( o rysach „arabskich” ). 
Mieliśmy okazję z Mike-m poznać go bliżej na wycieczce w zeszłym roku. I muszę przyznać że ów osobnik znacznie poprawił się w mowie polskiej.
Po pysznym i ostrym posiłku udaliśmy się nad jezioro na krótki relaks. Siedzieliśmy na plaży obserwując m.in. parę łabędzi z piątką młodych.

"Marian" & Mc Kanzie nad jeziorem Jaroszewskim.
W pewnym momencie nad jezioro podjechała BMW serii 7 i wysiadło z niej dwóch stereotypowych użytkowników ( czyt. karków ). Rozebrali się do kąpielówek i poszli nad wodę.
Mówię do Kasi; „Pierwszy raz będę widział pływających karków”
…i chyba zapeszyłem, bo usiedli na pomoście i sprawdzili temperaturę wody zamaczając stópki, po czym wrócili do samochodu i odjechali :)
Wniosek z tego; „Biali nie potrafią skakać, a karki nie potrafią pływać!” 

Jadąc z plaży ponownie przejeżdżaliśmy obok smażalni, która tym razem była już otwarta !!! 
Pomyślałem sobie że biorę udział w programie; „Mamy Cię !” :)

Zrelaksowani i weseli, ruszyliśmy w drogę powrotną do Chojna. Najpierw dojazd do Sierakowa i przejazd przez rzekę Wartę. Po paru kilometrach zjechaliśmy z drogi asfaltowej i skręciliśmy na drogę leśną w kierunku Bucharzewa.

Nowa twarz; "Allegro , all for planet" :)
 Od Sierakowa, cały czas prowadził nas niebieski szlak, którym dojechaliśmy do mini stadniny w Bukowcu. Tam stanęliśmy przy starym cmentarzu ewangelickim i Kasia zrobiła pamiątkowe zdjęcia ...

Stary cmentarz w Bukowcu.
 Po drodze przejeżdżaliśmy przez strumyk, który płynie z jeziora Samita do rzeki Warty ...


Następnie czerwonym szlakiem dojechaliśmy do leśniczówki Pustelnia, gdzie Kasia zrobiła kolejną sesję zdjęć tym razem koniowi przy płocie ...

Koń przy leśniczówce Pustelnia.
 Ostatnie kilometry to dojazd do jeziora Radziszewskiego i zakończenie wycieczki :)

W sumie pokonaliśmy;  45,03 km , w czasie 2h 51min 15sek , ze średnią prędkością; 15,77 km/h
HR śr. 79 , HR max 133 , Spalone kalorie; 67 kcal
Temp;   23 °C   Wiatr; zach , 23 km/h

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz