poniedziałek, 6 czerwca 2011

Dzień 120 / Grand Prix Wielkopolski MTB - Mosina #3 / PIO_TREK

Wczoraj wspólnie z Mike-m , Anią  i Agą wybraliśmy się rano Mosiny na kolejną edycję Grand Prix Wielkopolski w Maratonach MTB.
Procedura wyjazdowa ta sama jak zawsze; pakowanie ciuchów, rowerów i niezbędnego sprzętu do samochodu i w drogę. Po drodze w Poznaniu zabraliśmy Agnieszkę siostrę Mike-a i pojechaliśmy do Mosiny.
Na miejsce dotarliśmy między godziną 8 a 9 :) Niestety na polanie nie udało nam się znaleźć cienia i w pełnym słońcu musieliśmy szykować się do wyścigu. Rozpakowaliśmy samochód, zjedliśmy pyszny makaron przygotowany przez Anię, który przy tym upale wchodził ciężko. Nasyceni węglowodanami, zmontowaliśmy rowery i oczekiwaliśmy na start ...

Sielanka przed startem ...
... i gdy tak siedzieliśmy na polanie, okazało się że obok nas zaparkowali starzy znajomi z Gniezna.
Dwóch lanserów ( ojciec i syn ) +  Chevrolet Captiva, którzy więcej kilometrów przejeżdżają na rowerach przed i po maratonie lansując się w "miasteczku startowym", niż na dystansie mini , na którym zawsze jadą.
Jak się później okazało nie byli to najciekawsi sąsiedzi, bo wkrótce zaparkowała obok nas BWM E36 w wersji Coupe ( typowa penerówa ). "Otłuszczony" właściciel został zmuszony do jej przestawienia na "prośbę" organizatorów... a resztę tej opowieści dopisze w swoim poście Mike :)

Na początku na polanie panowała cisza i sielska atmosfera, a my z niepokojem zastanawialiśmy się czy dane nam będzie dzisiaj usłyszeć głos Piotra Kurka. Na szczęście spóźniony, ale w końcu przybył i rozpoczął konferansjerkę używając swojego ulubionego sformułowania " Krotko mówiąc ..." :)

Ze względu na coraz wyższą temperaturę powietrza, pilnowałem odpowiedniego nawadniania organizmu i już przed maratonem wypiłem około dwóch litrów płynów ( 2 bidony isostar + 2 wody niegazowane )
Na start w maratonie przygotowałem trzy bidony isostara i jedną wodę niegazowaną oraz trzy żele energetyczne.

W niedzielę upał spowodował, że wszyscy zawodnicy chowali się w cieniu przed słońcem i do ostatniej chwili odwlekali ustawienie sie na lini startu, która znajdowała się na polanie w pełnym słońcu.
My byliśmy jednymi z pierwszych i stanęliśmy na starcie piętnaście minut przed godziną jedenastą.
Oczywiście tuż przed jedenastą na start zaczęły zjeżdżać gwiazdy i wpychać się przed szereg, m.in. Magdalena Hałajczak , która wpychając się, stanęła oczywiście przede mną :)
Tym razem gwiazdy trafiły jednak na twardego sędziego, który kilka z nich przegonił trochę do tyłu.

Humory przed startem jak zwykle dopisywały :)
O jedenastej ruszyliśmy na rundę rozjazdową i zostaliśmy zatrzymani na rynku w Mosinie, by wysłuchać przemówienia Pani Burmistrz, chwilę później na podjeździe na ul.Porzegowskiej nastąpił ostry start.
Kilometrowy podjazd spowodował że stawka znacznie się rozciągnęła a mnie udało się utrzymać blisko czoła stawki.
Trasa maratonu składała sie z dwóch rund. Pierwszą udało mi się przejechać w "pociągu" z innymi zawodnikami, dając sobie zmiany.  Cały czas pilnowałem "suplementacji" :) Piłem co 15 minut, a żel wciągałem co 45 minut, korzystałem także z picia na bufetach.

Na trasie w morderczym słońcu.
Na koniec pierwszej rundy okazało się że wszyscy zawodnicy z którymi jechałem w grupie jadą dystans mini, a ja sam zostałem bez pomocy na dystansie mega :(  Nie załamało mnie to jednak i dalej jechałem swoje. W tym momencie na trasie bardzo pomogły mi Ania i Aga, podając butelkę wody z której się napiłem i zmoczyłem nagrzaną głowę.

Trzydniowy odpoczynek od roweru przed maratonem, przyniósł bardzo dobry skutek, nogi kręciły sprawnie i równo, już od początku wbiłem się na wysokie tętno i udało mi się je cały czas utrzymać. Według wskazań pulsometru, na całej trasie, tętno średnie wyniosło 170 i było wyższe o 3 od mojego tętna na progu wyznaczonego zimą. Można więc uznać że treningi przyniosły zamierzony efekt i forma jest :)

Druga rundę także udało mi się przejechać w miarę równo. Na jednym z ostatnich długich podjazdów wyprzedziłem kilku zawodników m.in Mateusza Rybczyńskiego.
Kolejne kilometry przemierzałem samotnie, ale w pewny momencie dogoniło i wyprzedziło mnie dwóch zawodników, których zostawiłem na wcześniejszym podjeździe. Niestety nie byłem wstanie usiąść im na kole choć jechałem z przyzwoitą prędkością około 30 km/h.
Tuż przed metą czekali już na mnie Aga, Ania i Mike, i dzięki ich dopingowi wyprzedziłem jeszcze zawodnika Corratec-u i szczęśliwie ukończyłem maraton. Uzyskałem czas; 2h 42min 02sek !
Jak zwykle maraton okazał się dłuższy niż zapowiadano, mimo informacji o jego skróceniu :)
Miało być 70 km , a wyszło 76 km.
Na polanie od razu się zatrzymałem i usiadłem na trawie żeby złapać oddech.
Z uzyskanego czasu i osiągniętego wyniku jestem bardzo zadowolony, bo przy panujących warunkach pogodowych samo ukończenie dystansu mega było nie lada wyczynem, a co dopiero jazda wyścigowa w tych warunkach.
Na trasie nie przydarzyła mi się też żadna gleba ani wypadek. "Marian" spisał się świetnie, wszystko działało jak należy. Nawet opony mi nie przeszkadzały.
Po wszystkim poszliśmy się umyć przy wozie strażaków z JRG-6 Mosina, ale niestety wyjechali na pożar i musieliśmy umyć się wilgotnymi chusteczkami przy samochodzie.
Gdy byliśmy już "czyści i świeży", Mike z Agą podjechali po zimne browarki i oczekując na dekorację opijaliśmy wspólny sukces.
Po "wynikowym bałaganie" z Gniezna, w Mosinie odbyła się zaległa dekoracja Mistrzów Wielkopolski oraz dekoracja zwycięzców maratonu, który właśnie ukończyliśmy.
Jak zwykle po rozdaniu nagród nastąpiła Tombola i los się do mnie uśmiechnął !!! Moim łupem padł ciśnieniowy ekspres do kawy ...

Polski PIO_TREK z niemieckim ekspresem :)
Szczęśliwy i zadowolony poszedłem sprawdzić wyniki. Nieoficjalnie zająłem 24 miejsce w Open i 8 w M1 !!! Znowu załapałem sie do "dziesiątki" w M1 i spełniłem swoje założone wcześniej minimum.

Teraz czekam na klasyfikację punktową po trzech edycjach ...
Na liście z wynikami, nie mogłem nigdzie znaleźć Mike-a, wiec poszedłem po niego i rozpoczęliśmy procedurę odwoławczą :) Na szczęście, obecny był jeszcze główny sędzia zawodów i braciszek został przywrócony na listę z bardzo dobrymi wynikami, na które sam ciężko zapracował.
Gratuluje Mike! Mój mistrzu !!!

P.S.
Pierwsza część sezonu za mną. Wkrótce udaję się na zasłużony urlop i wypoczynek, a później kolejne straty i super pracowity wrzesień !!!

W sumie pokonałem 76,06 km w czasie 2h 42min 02sek ze średnią prędkością 27,05 km/h ,
HR śr 170 , HR max 185 , Spalone kalorie: .... kcal
Temp; 31 °C

6 komentarzy:

  1. Hej chłopaki!
    Gratuluje startu i wyników! Podziwiam was, za ten upał, piach i jazdę na Geax Gato mimo wszystko:P
    A ekspresu gratuluję, lepsze to niż suszarka do bielizny, chińska:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się skończą upały i piachy, a zacznie deszcz i błoto to będziemy jeździć Geax Mezcal :)

    Gratuluje wyników i tytułu:
    Zawodnika tygodnia na stronie "xc-mtb" !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się zastanawiam czy wogóle nie zrezygnować z opon...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem paru rzeczy:
    -co to są trzepaki?
    -czy tych dwóch gości z Gniezna na pewno byli z Gniezna, bo coś raczej mieszacie?
    -czy warto śmiać się z czyjejś tuszy- mimo wszystko Bartek ma mocną noge pomimo brzuszka?
    -po co ma czołówka stać 30 min wcześniej jak i tak wszystkich wyprzedzi, a tak jak są na czele to przynajmniej zaoszczędzą nerwów innym uczestnikom (przykład z MP w JG - Banach kogoś przewrócił przebijając się z końca sektora)
    -czy troche mniej nie powinniście naśmiewać się z innych ludzi na tym blogu - troche pokory?

    Czytam Wasz blog i pewne pomysły na treningi wdrażam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej anonimowy!
    1.
    "Trzepak" to kolarz którego inny kolarz potrafi z łatwością wyprzedzić.
    Na maratonie jeśli nie jesteś pierwszy to zawsze jesteś trzepakiem.
    Raz Ty kogoś trzepiesz, a raz jesteś trzepany :)
    2.
    Tych dwóch gości nie było z Gniezna, tylko pierwszy raz spotkaliśmy ich na maratonie w Gnieźnie. Dlatego zostali opisani jako goście z Gniezna. Przepraszam za nieścisłość :)
    3.
    Co w tym złego że napisze się, że ktoś jest "otłuszczony", skoro jest.
    A Bartek ma faktycznie mocną nogę, bo był chyba przed nami !
    4.
    Skoro inni mogą stać w upale czekając na start, to dlaczego nie czołówka. Oni są jacyś inni?
    Szacunek to mam do nich na trasie ,bo tam są ode mnie szybsi! Na starcie wszyscy jesteśmy równi! Każdy walczy o wynik a upał ma także na niego wpływ.
    5.
    Na naszym blogu opisujemy różne rzeczy i staramy się raczej nikogo nie obrażać.
    Jednemu podoba się matka, a drugiemu córka. Jednego śmieszy to ,a innego tamto...
    Sami nie jesteśmy idealni i nie raz na tym blogu daliśmy tego świadectwo.
    6.
    SKORO ZADAŁEŚ SOBIE TYLE TRUDU ŻEBY NAM ZWRÓCIĆ UWAGĘ NA NASZE BŁĘDY TO WYPADA CHOCIAŻ PODAĆ SWOJE IMIĘ !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok to Parę słów ode mnie:
    1. Trzepak to nie tyle słaby kolarz którego wszyscy wyprzedzają co zawodnik nie posiadający umiejętności technicznych, nie wiedzący jak zachować się w grupie i ogólnie swoim niepewnym zachowaniem stwarzający zagrożenie dla innych zawodników.
    2. Trudno nie opisać co najmniej dziwnego zachowania tych dwojga...
    3. Co do upału... skoro nie ma podziału na zawodowców i amatorów i dodatkowo organizator nie przygotował dla czołówki osobnego sektora to należy grać według zasad obowiązujących wszystkich. Nigdy nie "przytrzymałem" na trasie lepszego zawodnika ode mnie. I nigdy tego nie zrobię bo znam swoje miejsce w szeregu. Ale wpychanie się w ostatniej minucie jest po prostu nieeleganckie i tyle w tym temacie.
    4. Przyznam czasami "pojedziemy sobie" z jednym czy drugim osobnikiem na tym blogu. No ale to w końcu nasz blog i piszemy co to co nam w duszy gra. Poza tym wydaje mi sie że nigdy nikogo nie poniżyliśmy.
    5. Bardzo mnie cieszy że systematycznie zaglądasz na ta stronę. A fakt że stosujesz niektóre nasze pomysły na trening napawa mnie dumą.

    Pozdrawiam

    Mike

    OdpowiedzUsuń