wtorek, 21 czerwca 2011

Dzień 132 / "Chojno Camp #6" / PIO_TREK

W kolejnym dniu „Chojno Camp” wyruszyliśmy z Kasią na kolejną wycieczkę rowerową.
Początek klasycznie, czyli dojazd asfaltem z Chojna przez Bucharzewo do Sierakowa.
Następnie zatrzymaliśmy się przy wiadukcie kolejowym, po którym kursował kiedyś pociąg relacji Szamotuły-Międzychód … 

Rzut oka na mapę i w drogę ...
Przejechaliśmy pod wiaduktem , skręciliśmy w lewo  na drogę „133” , którą na tym odcinku przebiega
„Szlak Stu Jezior”. Przez Ryżyn dojechaliśmy do Chrzypska Wielkiego, czyli wielkopolskiej stolicy tulipanów i zatrzymaliśmy się w sklepie po lody Magnum i banany. Od sklepu jak najszybciej pojechaliśmy do Chrzypska Małego, gdzie zatrzymaliśmy się na plaży by zjeść lody, pomoczyć nóżki w wodzie i chwilkę odpocząć …

Dwie lewe i dwie prawe :)
Bocian czarny w całej okazałości ...

Po bufecie i odpoczynku ruszyliśmy szlakiem wzdłuż jeziora Chrzypskiego i wyjechaliśmy w Łężeczkach. Wspięliśmy się rowerami na punkt widokowy, gdzie zrobiliśmy zdjęcie przy pomocy samowyzwalacza …

"Bociany" przyćmiły Łężeczki ( samowyzwalacz )
Dobrana para; "Marian" & Mc Kanzie
Zjeżdżając z punktu widokowego skręciliśmy w prawo na szlak „Dolina Górskiego Potoku”. Początkowo szlak był kręty, ale szeroki i przejezdny, z każdym metrem stawał się jednak coraz trudniejszy. W pewnym momencie prowadził obok bagna i znowu musieliśmy kilka razy przenosić rowery przez powalone drzewa, by wydostać się na normalną drogę leśną. Później szlak przechodził wzdłuż brzegu jeziora Białokoskiego w trudno dostępnym terenie. To jednak było zbyt wiele i wycofaliśmy się by poszukać innej drogi do leśniczówki Lubosz. Nasze starania przyniosły zamierzony efekt i po kilkuset metrach znowu wjechaliśmy na szlak. Zostawiając za sobą leśniczówkę wyjechaliśmy z lasu i zjechaliśmy ze szlaku na Niemierzewo.
Kolejne kilometry to jazda drogami asfaltowymi przez Mościejewo i Lutomek, gdzie przejeżdżaliśmy obok plantacji krzewów porzeczkowych ( największej jaką dotychczas widzieliśmy ) ... 

To  stąd pochodzą soki porzeczkowe.
Mijając punkt widokowy w Grobii zjechaliśmy do ośrodków wypoczynkowych nad jeziorem Jaroszewskim i zrobiliśmy sobie zasłużony przystanek na obiad. 
Zatrzymaliśmy się u znajomego "obcokrajowca" w Pizzerii Singh, gdzie wciągnęliśmy po małej pizzy którą popiliśmy coca-colą :)

Gdzie ta pizza ???
Gdy już się najedliśmy i odpoczęliśmy trochę, przyszedł czas na powrót do Chojna. Najpierw dojazd ścieżką rowerową do Sierakowa, a następnie klasycznie asfaltem przez Bucharzewo do Chojna nad jezioro Radziszewskie.

Pokonaliśmy dzisiaj 82,69 km w czasie 5h 16min 34sek ze średnią prędkością 15,67 km/h 
Długość dzisiejszej wycieczki jest rekordem życiowym Kasi w jeździe na rowerze !

P.S.
Kasiu jesteś wielka ! Gratuluje !
PIO_TREK

1 komentarz: