piątek, 10 czerwca 2011

Dzień 123 / PIO_TREK

Mimo że przedwczoraj "dokopałem" nogom, przepływajac przez morze piachu w Kobylnickich lasach, to dzisiaj postanowiłem dokrecić śrubę jeszcze bardziej urzadzając sobie czasówkę.

Gdy w 2002 roku zaczynałem moją przygodę z treningiem kolarskim, codziennie trenowałem na jednej i tej samej trasie :) Codziennie przejeżdżałem ją, od poczatku do końca na maksa :) Liczyłem, że z dnia na dzień będe coraz szybszy. Niestety nie na tym polega prawdziwy trening kolarski, i nie zawsze było kolorowo.
Muszę jednak przyznać że wytrzymałem i przejeździłem tak cały sezon :) To się nazywa "determinacja".
Z czasem jednak pogłębiałem swoją wiedzę czytając książki iprasę rowerową. Najwieksza przemiana nastąpiła gdy dzięki  Kasi, skrzyżowałem swoje losy z Mike-m moim fantastycznym Guru i Mentorem kolarskim :) To on uczy mnie jak trenować i jak odpoczywać. Choć czasem mam wrażenie że nie mówi mi wszystkiego bym nie był lepszy od niego. To się jednak nigdy nie wydarzy, ponieważ mam gorszy genotyp :)
I choć On w komentarzu napisze cośzupełnie innego, to i tak mu nie wierzcie !!!

Wracając do dzisiejszego treningu ... Mimo że nogi nie były świeże, to postanowiłem zmierzyć się ze starą pętlą. Jako środek transportu posłużył mi rower szosowy. Trasę wyznaczyły następujące miejscowości;

Szamotuły - Lipnica - Ostroróg - Dobrojewo - Wronki - Piotrowo - Obrzycko - Gaj Mały - Szamotuły

Pomiar czasu rozpocząłem przy byłej cukrowni w Szamotułach, a zakończyłem przy stacji benzynowej na ul. Powstańców Wlkp. Trasę "czasówki" o długości 50 km pokonałem w czasie;
1h 26min 00sek ze średnią prędkością 34,92 km/h , HRśr. 148 , HRmax. 165 , Spalone kalorie; 1422 kcal.
Po "czasówce" na ulicach Szamotuł wykonałem jeszcze 25 minutowy rozjazd.

Nie wiem dlaczego, ale na maratonach szybko wkręcam się na wysokie tetno i potrafię je jakoś utrzymać. Natomiast w czasie codziennych treningów mam chyba jakąś blokadę w głowie i wchodzenie na wysokie tętno przychodzi mi z trudem. Dzisiaj mogło to być trochę spowodowane brakiem świeżości i nakładającym sie zmęczeniem, ale mimo wszystko z osiagniętego czasu jestem zadowolony. Tym bardziej że trochę dzisiaj wiało, a jadąc po pętli to raczej wiatr przeszkadza, niż pomaga.

W sumie pokonałem 61,39 km w czasie 1h 51min 52sek ze średnią prędkością 33,21 km/h ,
Temp; 24 °C , Wiatr: płn.-zach. o prędkości 28 km/h

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz