Miało być E1 a wyszło E2. Oczywiście przez wiatr który tym razem wiał jeszcze silniej bo 27km/h. Niedzielny trening przeprowadziłem z Gaborem. Ten szalony Węgier jechał go na „ostrym” kole. Zbudował sobie tą maszynkę na klasycznej stalówce rodem z Rometu, do tego różowa korba, białe opony i błotniki… naprawdę pokręcona maszyna.
Pomimo bardzo silnego wiatru udało się utrzymać przyzwoite tempo, ale o pilnowaniu niskich stref momentami należało zapomnieć. Jechaliśmy po pętli i jak się można było spodziewać wiaterek raz pomagał a raz przeszkadzał, niestety tego drugiego było znacznie więcej…
Pogoda zgoła odmienna od sobotniej, pochmurno, zimno i brzydko. Z powrotem zdążyliśmy na styk, bo zaraz po wejściu do mieszkania konkretnie się rozpadało.
Zaskoczyła mnie moja dyspozycja, spodziewałem się męczarni a tu nóżki fajnie kręciły i ogólnie czułem się dobrze.
Dane dodam później bo zostawiłem polara na kierownicy:)
Ślad GPS
http://www.sports-tracker.com/#/workout/michalwiktor/6ithoh1ctfcjj5m9
Kurcze! Fajnie wyszło to ostre koło!
OdpowiedzUsuńSzkoda że wydałem moją starą klasyczną szosę,
bo na tej ramie można byłoby zbudować coś równie ciekawego. Może kiedyś? :)
P.S.
Coś dużo kilometrów Wam wyszło?
Nasza "klasyczna pętla" biegnąca prawie tą samą trasą którą jechaliście, ale dodatkowo zahaczająca o Lipnicę liczy około 53km.
No ale GPS nie kłamie, chyba że satelity zwariowały :)