czwartek, 25 sierpnia 2011

Rozpoznanie... / Mike

Dziś natchniony wczorajszym postem Pio_trka i fotografią mostu kolejowego w Jaryszewie, postanowiłem sprawdzić jak to jest z jego przejezdnością. 
W planie po wczorajszej czasówce miałem regeneracie wiec wszystko idealnie pasowało.

O stanie mostu napisze za moment najpierw kilka obserwacji na temat lasów leżących na północ od Szamotuł. Dawno nie trenowałem w tych okolicach i po paru pierwszych kilometrach przypomniałem sobie dlaczego.
Tak tak Macie rację, piasek, nie to złe określenie, piach, całe mnóstwo piachu, sypkiego, głębokiego, utrudniającego utrzymanie równego tępa no i wkurzającego rzecz jasna. Dobrze że dziś na spokojnie bo wykonywanie ćwiczeń na tym podłożu to raczej mało rozsądny pomysł. Trudno przedzierając się przez morze piasku utrzymać założone tętno, kadencje, pozycje itp.

Jadąc spokojnie pilnując pierwszej strefy tętna dotarłem do mostu. Pierwsza obserwacja dojazd do niego jest prawie całkowicie zarośnięty co źle wróżyło. Od strony wsi Brączewo nie ma barier zakazujących wejścia na most. No więc wbijam się na tą piękną stalową konstrukcję ( więcej o niej przeczytać możecie w zeszło rocznym Sierpniowym poście z naszego spływu kajakowego Wartą ). I od samego początku wyrwy w płytach po których można było dawniej przejechać. Parę metrów dalej już trochę lepiej, nawet w kilku miejscach powymieniane deski na nowe. Ale „złomiarze” zwędzili już tory. Jedzie się po kładce na szerokość dwóch desek a po lewej i prawej spoglądając widać Warte z wysokości jakiś 30m. Lekko przerażające wrażenie.



Tak sobie jadą i balansując po tej kładce zastanawiałem się jak do jasnej cholery podpie… tory. Przecież to nie jabłko na straganie. Tory ważą swoje i są długie i nie poręczne. No dobra można je pociąć ale przecież to wymaga sprzętu, robi hałas a w nocy dodatkowo iskry będzie widać… Nie pochwalam kradzieży, nawet nieużywanych od lat i niszczejących elementów torowiska ale przyznacie chyba ze z logistycznego punktu widzenia to ciekawe?
Po drugiej stronie mostu, żółta bariera i całkowicie zdemontowana konstrukcja torowiska. Zostały jedynie „nagie” elementy nośne mostu. Tak więc nawrotka i z powrotem...


Meldunek z rozpoznania: 
Most nie przejezdny. Obiekt nie zdobyty. Brak start własnych. Brak kontaktu z nieprzyjacielem. 
Koniec meldunku.

Po powrocie do Brączewa zakręciłem w prawo i wzdłuż Warty asfaltem dojechałem do Obrzycka a  z tamtąd przez Kobylniki do Szamotuł.

Trening bardzo spokojny, bez obciążeń, nogi jeszcze ciężkie po wczorajszej jeździe na czas. 
Pobicie rekordu Pio_trka kosztowało mnie wczoraj sporo energii.
Szkoda ze że piękny i urokliwy most niszczeje a my nie możemy z niego korzystać w drodze na miejscówkę treningową pod Stobnickiem …

1:37:10
Hr avg 130, Hr max 150, dist 36.7km, spd avg 26.1km/h, cad avg 94, asc 80m, kcal 842, zmęczenie 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz