piątek, 2 września 2011

Dzień 169 / Szwajcaria Czarnkowska / PIO_TREK

Rano po w miarę spokojnej służbie wróciłem do domu, zjadłem śniadanko i zabrałem się za planowanie treningu ...

Chwyciłem mapę w rękę, rzut oka i olśnienie; Szwajcaria Czarnkowska ! Wiele razy podczas treningów na rowerach szosowych krążyliśmy dookoła niej, ale nigdy nie było okazji by zbadać jej "serce".

Jest to trudno dostępny teren leśny w bezpośredniej okolicy Czarnkowa, zlokalizowany jest w ciągu wzgórz morenowych, wyrastających bezpośrednio z płaskiej jak stół Doliny Noteci. Różnice wysokości sięgają 80 metrów. Znajduje się tutaj kilkanaście ciekawych podjazdów, niestety wciąż czekających na odkrycie ...

Dlatego bez chwili zastanowienia wskoczyłem na "Mariana" i ruszyłem na "zagraniczną" wycieczkę ...
Tym razem spakowałem mapę i niezbędny prowiant w plecak, bo szykował się około czterogodzinny trening.

Pierwsze kilometry klasycznie przez Twardowo i lasami do Obrzycka. Następnie przejazd przez Wartę, a w Zielonejgórze wjazd do lasu i na północ w kierunku Klempicza. Po drodze postój prze "Leśnej łodzi podwodnej" ( nadal trwa na posterunku ) ...
 

... i ponowne kluczenie po lasach, zakończone szczęśliwym wyjazdem w Klempiczu. I kolejny postój, rzut oka na mapę, łyk picia i w dalszą drogę ...

Klempicz. Widok na szosę w kierunku Piotrowa.
Za Klempiczem przeciąłem drogę krajową "182" i skręcając w lewo wjechałem na leśny szlak, który doprowadził mnie do wsi Strajkowo. Po drodze wyjeżdżając z lasu zatrzymałem się by zrobić kolejne zdjęcie ....

Polna droga do Strajkowa.
Ze Strajkowa drogą asfaltową dojechałem a następnie przejechałem przez Bzowo, później przeciąłem linię kolejową oraz drogę "153" i po pokonaniu małego podjazdu dotarłem do Szwajcarii Czarnkowskiej ...

Zatrzymałem się na skrzyżowaniu szlaków i patrząc w mapę zrobiłem rozpoznanie okolicy ...

Początek zwiedzania rozpocząłem od zjazdu pięknym wąwozem. Droga raz po raz zniszczona była na skutek rwących potoków, które jakiś czas temu spływały z góry po obfitych ulewach ...


 Na końcu zjazdu wyjechałem z lasu i dotarłem do asfaltowej drogi przy wiadukcie kolejowym ...



... po czym zawróciłem i rozpocząłem dalsze penetrowanie Szwajcarii Czarnkowskiej i jej niezbadanych szlaków. Większość z nich to szlaki piesze, ale znajdzie się kilka ciekawych miejsc z bardzo wymagającymi technicznie podjazdami. Część z nich trzeba by najpierw trochę uprzątnąć, bo "zagracone" są leżącymi gałęziami, lub zniszczone i rozryte w inny sposób ...

Na pewno wrócę jeszcze w to miejsca; albo na spacerki z żoną bądź na ciężki trening z Mike-m !
Szwajcaria Czarnkowska urzekła mnie swoim pięknem i dzikością natury oraz nie zbadanymi zakątkami, które znajdują się prawie pod nosem :)

Po przeprowadzonym rozpoznaniu terenu wyjechałem z tego cudownego miejsca pokonując długi podjazd, który wcześniej był długim zjazdem. Niby nie jest zbyt stromy, ale swoje przewyższenie ma i jak na warunki wielkopolskie potrafi zmęczyć.

Gdy dotarłem do szczytu skręciłem w lewo i przez polne drogi dojechałem do wsi Dębe, gdzie zrobiłem sobie duży bufet ...

Widok na Czarnków z okolic wsi Dębe.
Znane marki; "Marian", Trek, Fox, Coca-Cola, i ... Sirius ???
 ... a we wsi Dębę aktualnie w najlepsze trwa remont drogi. Jest on chyba powiązany z remontem podjazdu od strony Czarnkowa. Bardzo mnie to cieczy, bo to jedno z moich ulubionych miejsc treningowych. Już nie mogę doczekać się jazdy na nowej nawierzchni :)

Wieś Dębe. POlska w budowie :)

Po "obfitym" bufecie wsiadłem na rower i rozpocząłem powrót do domu ...
Na początku przejechałem przez wieś Dębe i wyjechałem w kierunku Śmieszkowa, a tam wjechałem na Transwielkopolską Trasę Rowerowa - odcinek północny ( TTR-N ) i przejeżdżając kolejno przez Prusinowo, Jędrzejewo, Młynkowo, Tarnówko i Zielonagórę dotarłem do Obrzycka.
Prawie cały ten odcinek przebiegał po drogach asfaltowych więc wykorzystałem go do wykonania trzech pięciominutowych "jazd" na twardym przełożeniu, przedzielonych pięciominutowymi przerwami ze spokojną jazdą i odpoczynkiem ...

Na rynku w Obrzycku zatrzymałem się jeszcze na krótki bufecik podczas którego poczułem sielankowy, spokojny i cichy klimat tego miasteczka ... Obrzycko do Poznania ma się tak jak Techno do Sinatry :)

Piękny ratusz w Obrzycku.
Chcąc nie chcąc ruszyłem dalej i podążając dalej TTR-N przez Brączewo, Jaryszewo i Sycyn wróciłem do Szamotuł :)

P.S.
Ciekawe linki dotyczące Szwajcarii Czarnkowskiej ...
http://toadi69.bikestats.pl/234571,Szwajcaria-Czarnkowska-I-czesc.html
http://www.bankier.pl/lifestyle/wiadomosc/szwajcaria-po-polsku-rowerowe-eldorada-1791577.html

W sumie pokonałem 96,90 km w czasie 3h 40min 25sek ze średnią prędkością 26,3 km/h
HR śr 144 , HR max 172 , Spalone kalorie: 3256 kcal. Przewyższenie 355m. Kadencja śr. 79.
Temp; 20 °C , Wiatr: płn o prędkości 5 km/h

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny trening. Musisz mnie tam zabrać, bo ciekaw jestem jak wyglądają tereny koło których jak napisałeś, wiele razy przejeżdżaliśmy... Dziś w planie długi trening z Gaborem. Dziewicze i takie tam:)

    OdpowiedzUsuń