niedziela, 18 września 2011

Dzień 174 / Maraton "Michałki" 2011 / PIO_TREK

Głównym założeniem tego sezonu jest start we wszystkich edycjach cyklu Grand Prix Wielkopolski MTB, jednak sezon nie byłby pełen bez maratonu Michałki w Wieleniu.

Siedemnasty dzień września przywitał nas chłodem, termometr samochodzie wskazywał tylko 4 st. C.
Mimo chłodu za oknem w aucie panowała ciepła i wesoła atmosfera. Za sprawą ekipy wesołego "Edmunda" w składzie; Ania, Kasia, PIO_TREK i 3 letni Kacperek, który jechał na swoje trzecie "Michałki" !!!

Do Wielenia dotarliśmy o 7.30 i nasze auto było dopiero czwartym samochodem na parkingu. Wykorzystałem to i od razu poszliśmy z Kacperkiem do biura zawodów żeby zarejestrować się bez kolejki. W biurze zawodów wszystkie panie zostały oczarowane przez malca, i jedna przez druga wypychały mu kieszenie słodyczami.
Po dopełnieniu formalności otrzymałem pakiet startowy oraz  startowy numer "260".

Wróciliśmy na parking i zabraliśmy się za wypakowywanie auta. Cały czas było bardzo chłodno, na szczęście w pakiecie startowym otrzymałem okolicznościowa ciepłą czapeczkę, która choć trochę pomagała walczyć z zimnem. W miedzy czasie dojechał do nas Mike, i równie szybko jak my dopełnił formalności w biurze zawodów. Po jego powrocie zwyczajowo zjedliśmy makaron i przygotowaliśmy rowery. Ze względu na utrzymujący się chłód odwlekaliśmy, możliwie jak najdłużej, przebranie się w stroje rowerowe ...

T-Raperzy z nad Samy :)


Czas płynął i w końcu jednak musieliśmy przywdziać szaty startowe. Następnie do rowerów przymocowaliśmy numery startowe, a do koszulek na plecach przypięliśmy chipy. Gdy już wszystko było gotowe udaliśmy się na krótką rozgrzewkę, która z rozgrzewką nie miał nic wspólnego. Cały czas było chłodno, wiec przejażdżka raczej nas ochłodziła niż rozgrzała. Na pewno pobudziła chociaż tętno.

Po rozgrzewce, zwyczajowo na pół godziny przed startem jako pierwsi ustawiliśmy się w sektorze startowym To taka nasza świecka tradycja ...


Punktualnie o dziesiątej nastąpił start i ruszyliśmy na trasę. Początek prowadził asfaltem, po którym jechaliśmy z bardzo dużymi prędkościami. Mimo to udało mi się utrzymać z czołówką i razem skręciliśmy w prawo do lasu. Przez pierwsze dwadzieścia minut szło mi całkiem nieźle, jednak z czasem było coraz gorzej :(

Mimo, że przez cały poprzedzający tydzień raczej odpoczywałem, to nogi miałem jakieś ciężkie i czułem, że nie pracują tak jak należy. Nie mogłem złapać właściwego rytmu, traciłem kolejne pozycje, a najgorsze było to, że nie mogłem utrzymać koła w "żadnym" pociągu. Piaszczyste podjazdy raczej podbiegałem żeby jeszcze bardziej nie podcinać nóg. W pewnym momencie wyprzedziły mnie jadąca na dystansie Giga - Magdalena Hałajczak oraz jadąca na dystansie Mega - Małgorzata Zellner; im również nie utrzymałem koła :(

Z pomocą próbował przyjść mi zawodnik z  numerem "327" p. Przybylak Tadeusz, który dał mi koło i próbował dociągnąć do poprzedzającego pociągu (Wielkie dzięki!). Prawie nam się. to udało, zabrakło może 10-15 metrów. Czułem jednak, że nawet jak doskoczymy do nich to nie będzie to moje tempo i się po prostu zajadę. Odpuściłem, a sytuację ostatecznie rozwiązał rozjazd giga/mega na którym "327" pojechał  w lewo, a ja skręciłem w prawo i kontynuowałem dystans Mega.

Od tej chwili jechałem sam. Mimo, że nogi nie podawały tak jak należy, to starałem się jechać najmocniej jak potrafię ,żeby poprawić zeszłoroczny wynik. Momentami myślałem, że pogubiłem gdzieś trasę bo przez godzinę nie widziałem nikogo przede mną, ani za mną. jakbym jechał sam w tym maratonie!

Nawet w maratonie jeżdżę samotnie :)
Starałem się pilnować suplementacji i picia, choć było to bardzo trudne, bo trasa była bardzo wyboista i brakowało miejsc gdzie można było spokojnie wciągnąć żel lub napić się. Jak zwykle żele wciągałem co pół godziny, a piłem co piętnaście minut. Pod koniec drugiej godziny jazdy wypiłem guaranę, która miała pobudzić mnie w końcówce.

Przed Wieleniem, po wyjeździe na szutrową drogę, dogoniłem i wyprzedziłem jednego, który usiadł mi na koło. Nie przejmowałem się tym i jechałem swoje. Była to decyzja słuszna, bo zgubiłem go na dziurawej ścieżce przed kartofliskiem. Minąłem tabliczkę "ostatni kilometr", a Polar wskazywał odpowiedni zapas czasu, w porównaniu do zeszłorocznego wyniku. Końcówka szła mi całkiem nieźle, zaciskając zęby jechałem co sił w nogach. Na kartoflisku wyprzedziłem grzecznie "rodzinnych-turystów" i zbliżałem się do mety ...

Przez te maratony połamię sobie zęby :)
Przed stadionem przejechałem obok dopingujących z całych sił Kasi, Ani i Mike-a.
Okrążając stadion dookoła wiedziałem już że jestem lepszy niż wzeszłym roku!

Według Polar-a pokonałem dystans 60,3 km w czasie 2h 22min 54sek ze średnia prędkością 25,3 km/h.
Poprzedni wynik poprawiłem o sześc minut i zająłem 23 miejsce w Open i 5 w M3a do trzeciego miejsca zabrakło mi 1min 19sek. Może gdybym utrzymał któryś z pociągów, stanąłbym na pudle, ale nie ma co gdybać..

Teraz, gdy to piszę trochę już ochłonąłem i dotarło do mnie, że osiągnąłem bardzo dobry wynik.  Cały maraton przejechałem samotnie bez żadnej pomocy i poprawiłem swój wynik z przed roku, a także zeszłoroczny wynik Brata. Może do końca życia będę jego lepszą zeszłoroczną kopią :)

W czasie gdy my z Mike-m rywalizowaliśmy na dystansie Mega, Kacperek zmagał się na swoim rowerku Tornado, z innymi dziećmi okrążając bieżnię stadionu. Był to jego drugi start w "Michałkach", ale podobnie jak w zeszłym roku, i w tym był jednym z najmłodszych uczestników. Rywalizował  w kategorii  dzieci do lat sześciu. Dlatego tez wyścig ukończył na przed ostatniej pozycji, ale po minięciu linii mety cieszył się tak jakby był zwycięzcą ...

Ostatnia prosta ...
"Mam na imię Kacper, mam trzy lata i jestem SUPER kolarzem" :)
W nagrodę za super jazdę otrzymał koszyczek, lampkę do rowerka i kolejne słodycze.

Tradycyjnie już po maratonie, zamiast umyć rower przy wozie strażackim, umyłem przy nim swoje "boskie" ciałko :) Następnie przebrałem się w czyste ciuchy i wróciliśmy na stadion obserwować jak rozstrzygają się losy pozostałych zawodników na wszystkich dystansach.

Zwycięskie rowery !
Każdy z zawodników zasłużył na brawa, największe jednak wrażenie robili jednak zawodnicy kończący dystans Giga ( 100km !!! ). Rywalizację na tym wygrał Sylwester Swat tuż przed Zbyszkiem Wiktorem, którzy pokonali trasę w czasie 4h 01min 03sek ! Wśród kobiet pierwsza na dystansie Giga była niezmordowana Magdalena Hałajczak ! Wielki "szacun" :)
Największym twardzielem okazał się Młynarski Piotr, który całą tę trasę Giga przejechał na rowerze miejskim tzw. składaku w czasie 5h 27min 30sek !!!

Gdy rywalizacja dobiegła końca przyszedł czas na dekoracje najlepszych ...
Wiedziałem że Mike w tym sezonie jest w znakomitej formie, i gdyby nie problemy techniczne, defekty to już nie raz stałby na podium. Może jednak tak miało być i pierwsze podium miał właśnie osiągnąć na maratonie od którego rozpoczęliśmy nasze wspólne starty, czyli na "Michałkach".
Ciężka praca i systematyczne treningi przyniosły efekt i Mike zajął 7 miejsce w Open i 3 w kategorii M2 ! Poprawiając zeszłoroczny czas o 10 minut !!! Brawo! Brawo! Brawo!

Mike trzeci i Great Poland Bike Team na pudle !!!

I dla mnie "Michałki 2011" będą szczególne, ponieważ w każdej kategorii na dystansie Mega dekorowanych było sześciu zawodników. Dlatego dzięki zajęciu piątego miejsca, po raz pierwszy w życiu byłem dekorowany i stanąłem przy podium oraz otrzymałem pamiątkowy dyplom :)

PIO_TREK o krok od pudła :)

P.S.
Dziwny jest ten świat jak śpiewał Czesław Niemen ! Noga mi dzisiaj nie podawała, na trasie szło ciężko, a mimo to poprawiłem zeszłoroczny czas o sześć minut, osiągnąłem życiowy wynik i otarłem się o pudło :)

W sumie pokonałem 60,30 km w czasie 2h 22min 54sek ze średnią prędkością 25,3 km/h
HR śr 170 , HR max 184  , Spalone kalorie: 2788 kcal. Przewyższenie 320m. Kadencja śr. 86.
Temp. 15 st. C

5 komentarzy:

  1. Dobrze wytrenowany oragnizm nawet na bolu i odcieciu sprawnie pracuje. Jest to cecha rownież wielkich kolarzy... a ty dla mnie jestes Wielki Braciszku:) Gratuluje wyniku i roznącej z sezonu na sezon formy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje!
    Kędzior:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Kędzior!

    Również Tobie gratuluje! Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje chłopaki!
    Ciekawe czy jakby 2 lata temu ktoś wam powiedział że jeszcze zagościcie na pudle w Michałkach to byście uwierzyli. Ja w stosunku do 2009 poprawiłem się o 35minut.
    Teraz jednak z roku na rok będzie ciężej o lepszy wynik, będzie chyba trzeba poszukać jakiś dobrych radzieckich koksów;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno wtedy bym w to nie uwierzył Zbyszek !
    Teraz najważniejsze żeby pasja nie wygasła i żeby był "fun" z tego co robimy.
    Każdy chce być coraz lepszy i my będziemy do tego uparcie dążyć.
    I na pewno z roku na rok będzie coraz ciężej, ale skoro Jan Dymecki może to ja też :)

    OdpowiedzUsuń