Wczoraj po śniadaniu u znajomych i powrocie do mieszkania,
wybraliśmy się razem z Gaborem na trening. Gabor chciał pokazać mi najciekawsze
miejsca w okolicy Poznania, więc zapowiadał się długi dzień na rowerze.
Po drobnej przygodzie technicznej ( pana w rowerze Gabora )
ruszyliśmy parę minut po 12. Przejeżdżając przez Poznań, Gabor pokazał mi nową
lokalizacje swojego sklepu rowerowego ( Bike Park – naprawdę odjechane maszynki tam składają, polecam :) ).
Potem na jednym z skrzyżowani złapaliśmy się za ciężarówkę i tak pomykając za nią z prędkościami powyżej 50km/h przejechaliśmy spory kawałek.
Przejazd przez „Maltę” ( Jezioro Maltańskie ). Tłumy,
normalnie jak na deptaku, no bo w sumie to po deptaku jechaliśmy :)
Za Maltą wjechaliśmy na trasę maratonu Eska w Poznaniu. Dziś
po tych ścieżkach będą lub już się ścigają kolarze. Wczoraj trasa była już
oznaczona, oczywiście nic przy strzałkach nie majstrowaliśmy. No i w tym miejscu
moja orientacja w terenie przestała nadążać. Gabor miał taką trasę, z tyloma
skrótami, nawrotami itp. że odnalazłem się dopiero na Dziewiczej Górze.W drodze na Dziewiczą |
Dziewiczą podjechaliśmy trzy razy z różnych stron. Fajnie,
tętno dawno nie było tak wysokie ( 192 ). Killera Gabor pojechał jak szalony ja
odpuściłem, szkoda ryzykować w planie jeszcze 4 wyścigi…
Po podjazdach urządziliśmy sobie bufet i po chwili odpoczynku ruszyliśmy w kierunku Biedruska.
Po podjazdach urządziliśmy sobie bufet i po chwili odpoczynku ruszyliśmy w kierunku Biedruska.
Bufet na Dziewiczej |
Czerwonym
szlakiem dotarliśmy do Kamińska i dalej do Bolechowa. Piękne tereny, nie za
dużo piachu, las mieszany ochładzający co nie co, i mnóstwo urokliwych miejsc.
Z Bolechowa asfaltem do Murowanej Gośliny na Coca Cole, przy okazji Gabor przybliżył
mi swoje plany na budowę 29-era. Jestem ciekaw jak rowerek wyjdzie i koniecznie
muszę się na nim przejechać … bo jak do tej pory jakoś do dużych kół nie jestem
przekonany. Kto wie może zmienię zdanie?
Nieopodal Bolechowa |
Bufet nr. 2 |
Z Biedruska wzdłuż Warty do Radojewa. W Radojewie Gabor
pokazał mi Kokoryczowe Wzgórza…
To jest jakaś totalna masakra! Takie tereny tuż pod miejscem
pracy. Pio_Trek pisał o Szwajcarii Czarnkowskiej i tu mamy to samo. Niemal
pionowe zbocza wznoszące się znad doliny Warty z wieloma ścieżkami i
technicznymi wyzwaniami. Do tego klimat niczym z filmów o Robin Hood-zie i
lesie Sharewood. Cudowne miejsce. Od teraz częściej będę tam zaglądał :)Jeden z technicznych zjazdów na Kokoryczowych Wzgórzach |
Na koniec wycieczki trochę zabawy na Górze Moraskiej i do
domu.
Dawno nie siedziałem tak długo na rowerze. Nie był to typowy
trening z powtórzeniami i zaplanowanymi ćwiczeniami. Ale było dużo górek więc
na nich robiłem swoje, a pomiędzy podjazdami spokojna jazda w niskich strefach.
Gabor mimo ze nie jeździ dużo, dzielnie dawał radę.Gabor przed podjazdem na Górę Moraską |
A i jeszcze jedno: wiatr był jakiś dziwny tego dnia bo nie
przeszkadzał, nie pomagał ale wiał …
4:46:22 ( razem z bufetami, przerwami na fotki itp. )
Hr avg 145, Hr max 192, dist 93.5km, spd avg 24.5km/h, cad avg 91, asc 680m, kcal 2810, zmęczenie 4
Hr avg 145, Hr max 192, dist 93.5km, spd avg 24.5km/h, cad avg 91, asc 680m, kcal 2810, zmęczenie 4
Rodowity Węgier pokazywał rodowitemu poznaniakowi, najciekawsze miejsca w okolicach Poznania :) Świat stanął na głowie !
OdpowiedzUsuń