poniedziałek, 12 września 2011

Braterska wyprawa ... / PIO_TREK

Z powodu awarii komputera, dopiero dzisiaj mogę nadrobić zaległości związane z blogiem. Mam nadzieję Drodzy Czytelnicy i Fani, że nie cierpieliście z tego powodu zbyt bardzo :) ( o ile ktoś to w ogóle czyta ? :) )

Do rzeczy jednak ...
Po zeszłorocznym spływie kajakowym ...  w tym roku chcieliśmy urządzić sobie z braciszkiem Mike-m wyprawę do lasu. Planowaliśmy ją od dłuższego czasu, ale starty w maratonach, plany treningowe i inne zajęcia, uniemożliwiały jej wykonanie.

W końcu w piątek znaleźliśmy czas i ruszyliśmy w drogę. Zamierzchłe plany wyprawy, zakładały że od początku do końca będzie to wyprawa piesza ( marsz na azymut ) połączona z noclegiem pod namiotem na dziko w lesie.

Jednak długi marsz z ekwipunkiem i prowiantem wpłynąłby znacząco na zmęczenie nóg, a to było by nie pożądane tuż przed maratonem w Kole. Dlatego zamiast maszerować, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na biwak. Po wstępnym zapoznaniu z mapą, początkowo miał się on znajdować na wschodnim brzegu pewnego jeziora. Jego nazwy nie zdradzę, bo to nasza tajemnica, a jak ktoś zasłuży to może go tam zabierzemy :)

Myślę jednaj że jak ktoś słyszał wcześniej o tym miejscu, lub był tam osobiście, to sam zorientuje się z opisu w poście o jakie miejsce chodzi. A jak ktoś jest dobrym szpiegiem i zna się na rzeczy, to z oznaczenia na poniższym zdjęciu znajdzie to miejsce sam ...

Co to za miejsce ???
Po dotarciu na wcześniej wybrane miejsce okazało się że trudno będzie tam urządzić biwak.
Wsiedliśmy więc ponownie w samochód i podjechaliśmy na zachodni brzeg owego jeziora, co okazało się strzałem w dziesiątkę ...

Miejsce piękne, malownicze położone nad jeziorem w Puszczy Noteckiej. Z daleka od cywilizacji.
Tylko My, las i woda oraz ... Magazynier Hufca Szamotuły. Spotkaliśmy go podczas grzybobrania, połączonego z kontrolom magazynów hufca. Opowiadał nam z dumą o swojej pracy, oraz o historii tej bazy harcerskiej ...

Brama raju ?

W latach świetności na każdym turnusie stacjonowało tam około 560 harcerzy i zuchów ! Niesamowite !
A teraz pierwsze o co pytają "harcerze" przed wyjazdem na obóz  to; czy w namiotach będą podłogi, albo czy będzie dostęp do internetu ? Szok! Wierze jednak że dotyczy to nielicznych i że prawdziwi Harcerze mają się dobrze !! Między innymi dlatego teraz tak trudno Hufcowi, zorganizować choćby dwa dużo mniejsze turnusy :( Harcerstwo umiera ?

Po rozstaniu z miłym Panem przystąpiliśmy do organizacji "obozu" ... Procedura przebiegała następująco; Wypakowanie bagaży i organizacja magazyny żywnościowego ...

Zaplecze logistyczne ...
... a następnie oczyszczenie z szyszek, gałęzi, terenu wyznaczonego pod rozbicie namiotu ...


Namiot pożyczyliśmy od Gabora, więc rozbijaliśmy go po raz pierwszy.

Do rozłożenia podeszliśmy w "klasyczny", czyli najpierw rozbiliśmy sypialnie, na której mieliśmy zamiar rozłożyć tropik ...


Mimo że ( jak widać na zdjęciu ), jakimś cudem udało nam się postawić sypialnię, to założenie na niej tropiku okazało się nie możliwe. Dlatego nasze dokonania spełzły na niczym i rozpoczęliśmy prace od początku.
Po chwili namysłu stwierdziliśmy że przy tym namiocie najpierw stawia się tropik, a do niego od spodu podpina się sypialnię. Tym razem była to jedyna słuszna droga i po dłuższej chwili, namiot został robity ... :)


Gdy miejsce noclegowe było gotowe, jako zawodowy strażak zająłem się przygotowaniem bezpiecznego miejsca pod ognisko. Z powodu braku kamieni musiałem poryć trochę w ziemi :)

Palenisko pod przyszłe ognisko ...
W czasie kiedy ja kopałem palenisko, Mike zbudował miejsce do siedzenia, czytaj; piękną leśną ławeczkę ...

"Ławeczka" w czasie próby wytrzymałościowej.
Procedura budowy "obozu" przebiegała zgodnie z planem. Jak zwykle bez zbędnego gadania, każdy wiedział  co ma robić. Mike zaczął szukać drewna i innych materiałów niezbędnych do rozpalenia ogniska, a ja zabrałem się z budowę "stanowiska" niezbędnego na każdym biwaku ...

Piękna ubikacja przed pierwszym użyciem. Niech ktoś pokarze mi piękniejsze płytki !
W tym momencie całe zaplecze logistyczne było gotowe i mogliśmy przystąpić do rozpalenia ogniska. Właściwie to Mike, rozpalił ognisko z wykorzystaniem krzesiwa, noża, rozdrobnionej juty, kory brzozowej i raz kawałków drewna. Brawo braciszku, zrobiłeś to znakomicie !

Pojawienie się pierwszych płomieni było zjawiskiem mistycznym, a jednocześnie oficjalnym sygnałem rozpoczęcia braterskiego biwaku ...


W końcu mogliśmy spokojnie usiąść przy ognisku, wypić browarka, przyrządzić pierwszy posiłek, zapominając o całym świecie ! Żyć nie umierać :) Już nic nie musieliśmy a przez najbliższe 24 godziny byliśmy tylko my i otaczająca nas dzicz.

Jak zwykle siedzieliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Miedzy innymi o tym; czy perkoz należy do gatunku kaczek? Czy topnienie/cofanie się  lodowców ma wpływ na kształt linii brzegowej jezior? Po co bobry podgryzają drzewa nad brzegiem jeziora? itp.


W dzisiejszym zagonionym świecie tak wyprawa uświadamia człowiekowi, jak nie wiele potrzeba mu do szczęścia. Cisza, spokój, wspaniałe towarzystwo, zimny browar i jedzenie przygotowane na ognisku ...

Tak naprawdę to flaki i fasolka pogrzane w menażce na ognisku, kiełbasa i chleb smażone nad ogniskiem tylko w lesie posiadają swój wyjątkowy smak. Smak który trudno zapomnieć i który przypomina nam wspaniałe chwile naszego życia !

Miłym przerywnikiem pomiędzy ciekawymi rozmowami, pysznymi posiłkami była kąpiel w jeziorze. Oczywiście, jak przystało na prawdziwy biwak na dziko, także kąpiel odbyła się w tradycyjnych biwakowy strojach kąpielowych, czyli na golasa :) Mike wszedł pierwszy i pluskał się jak dzieciak. Ja natomiast niepewnie, wszedłem powoli, ale tylko do brody :) Stojąc nieruchomo z ustami tuż nad taflą wody, zacząłem wydawać, dzikie głośne dźwięki. A echo jakie niosło się po tafli wody i okolicy było nie samowitym, mistycznym przeżyciem.

Kąpiel była cudowna, ale nie trwała długo. Gdy wyszliśmy z wody, poszliśmy osuszyć się przy ognisku ...


Dzień dobiegał końca i nastał wieczór, po jak to zwykle bywa przyszła noc :) My leżąc przy ognisku cały czas rozmawialiśmy przy browarkach ...


Gdy jednak senność zaczęła wygrywać z jawą, poszliśmy położyć się do namiotu i zasnęliśmy jak dzieci.

Pierwsze przebudzenie dopadło mnie prze szóstą rano. Wyszedłem z namiotu z potrzebą, po czym otworzyłem browarka i usiadłem na chwilę nad brzegiem jeziora. Widok gładkiej tafli jeziora o poranku był czymś niesamowitym ...


Gdy nasyciłem oczy wspaniałym widokiem i pragnienie zimnym browarkiem, poszedłem ponownie zdrzemnąć się do namiotu.

Pospaliśmy z Mike-m jeszcze do dziewiątej, kiedy wstałem i zabrałem się za ponowne rozpalanie ogniska.
Grzebiąc w popiole natrafiłem na resztki żaru, z wykorzystaniem których ognisko rozbłysło nowym blaskiem.
Dzięki temu mieliśmy na czym przygotować śniadanko oraz zagotować wodę na kawę.

Siedząc przy ognisku zwróciliśmy uwagę na piasek, który mając przez cały dzień kontakt z bardzo wysoką temperaturę zmienił jakby swoją budowę, granulacje. Sam nie wiem jak to nazwać. Mike wysnuł nawet na ten temat teorie opartą na pierwiastku krzemu jako części składowej piasku i jego zachowaniu pod wpływem wysokiej temperatury. Ciężko mi ja jednak teraz przytoczyć :)

Przedpołudnie tak jak dzień poprzedni mijało powoli, ale w końcu przyszedł czas, by zwinąć sprzęt i zakończyć "Braterska wyprawę" :( Poszło nam to tak samo sprawnie jak rozbicie biwaku.

I tak jak jego początkiem było rozpalenie ogniska, tak jego końcem stało się jego wygaszenie. Przy zalewaniu ognia wodą z jeziora powstawały niesamowite "gejzery", bo okazało się że żar zagłębił się w ziemię bardziej niż położona była warstwa ziemi przygotowana początkowo pod ognisko.
Gdy upewniliśmy się, że ognisko zostało wygaszone, spakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy w drogę powrotna do domu ...

P.S.
Mike - Bracie ! Bardzo dziękuję za kolejną wspaniałą przygodę !!! Na pewno ją powtórzymy :)

3 komentarze:

  1. http://pl.wikipedia.org/wiki/Jezioro_Kubek

    jeleniec byłem tam na piwie

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis o harcerstwie mówi wszystko... wiem gdzie byliście!!(ale zachowam to dla siebie) w tych rejonach spędziłam tam kilka obozów(turnusów), wtedy to było harcerstwo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pio_trek widać po poscie że nastąpił u Ciebie syndrom odstawienia internetu. Jeden z lepszych Twoich tekstów. Gratuluje i dziękuje za zajefajny wypad:)

    OdpowiedzUsuń