niedziela, 4 września 2011

Szwajcaria Czarkowska na piechotę / Kasia & PIO_TREK

Wspólnie z Kasią pojechaliśmy dzisiaj samochodem do Szwajcarii Czarnkowskiej. Po dojeździe na miejsce, zostawiliśmy "Edmunda" na dzikim parkingu leśnym i ruszyliśmy spenetrować na piechotę te piękne tereny ...

"Edmund" w krzakach.
Pierwsza część wędrówki to "wspinaczka" zielonym szlakiem do zamku w Goraju. Pod kontem roweru jest to podjazd bardzo ciekawy, ale dość trudny ze względu na bardzo rozrytą nawierzchnie.

PIO_TREK bez roweru ? :)
Po dojściu do zamku zatrzymaliśmy się na chwilę by obejrzeć z bliska tę ciekawą budowlę i otaczającą okolice, a przy okazji zrobiliśmy parę zdjęć ...


Obecnie w zamku mieści się Zespół Szkół Leśnych, kształcący przyszłych "Leśników".
Kiedy obejrzeliśmy okolicę, rozpoczęliśmy zejście w dół niebieskim szlakiem ...


Po chwili trafiliśmy na grób byłego właściciela tych terenów, Wilhelma Bolko Emanuela von Hochberga ...

"Wędrowcze zatrzymaj się przy tym kamieniu i pomyśl o człowieku szlachetnym i łagodnym, który osuszył wiele łez biednych ludzi; Pamięć w ich sercach jest jak pomnik trwalszy niż ten kamień."
Od grobu niebieski szlak przebiega wąską ścieżką, momentami po uroczych trawersach.
Pod kontem rowerowym jako podjazd sprawdzi się wyśmienicie i przyniesie wiele miłych wrażeń :)

W niektórych miejscach natrafiamy na spływające z góry strumyki, w których woda wygląda na krystalicznie czystą.  Ale czy tak jest w rzeczywistości ?


Niebieski szlak doprowadził nas do początku naszej wędrówki, a my tym razem ruszamy leśną nie oznaczoną w żaden sposób ścieżką, która zapowiadała się bardzo ciekawie, ale prowadziła "tylko" na szczyt wzniesienia porośniętego drzewami, przez które nie zobaczyliśmy żadnych porywających krajobrazów :(


Nie pozostało nam nic innego jak zawrócić do miejsca startu, by ruszyć w innym nowym kierunku ...

Tym razem poszliśmy leśną drogą która powoli ale coraz stromiej pięła się w kierunku niebieskiego szlaku
( pomiedzy wsiami Bzowo i Dębe ). Droga ta jest chyba najdłuższym podjazdem/zjazdem w Szwajcarii Czarnkowskiej, niezbyt wymagającym technicznie ale ze względu na długość potrafiącym zmęczyć.
Na szczycie podjazd wychodzi na polną drogę pomiędzy polami uprawnymi ...


W tym miejscu musieliśmy ponownie zawrócić, bo wieś Dębe nie była celem naszej dzisiejszej wędrówki. Droga powrotna prowadziła tą samą drogą co "wspinaczka" ...


W trakcie wędrówki byliśmy świadkami niecodziennego zdarzenia; Bliżej nam nie znany ptak łowny, porwał w swe szpony wiewiórkę, która stała się jego ofiarą i obiadem jednocześnie. Ów ptak nie wyglądał na dorosłego osobnika, a mimo to był w stanie wzbić się z nią w powietrze i lecieć !

Przez "Szwajcarię" przebiegają dwa szlaki; zielony i niebieski, ale w atlasie turystyczno-drogowym Wielkopolski którym dysponuje zaznaczone są tylko ich fragmenty przy Zamku Goraj i pomiędzy wsiami Goraj a Dębe ! Natomiast na leśnych szlakach w tych terenach jest ich znacznie więcej i co dziwne wszystkie są zielone albo niebieskie :) I wydają się nie mieć ze sobą żadnych połączeń ? Można trochę zgłupieć !

Jedną z takich odnóg szlaku poszliśmy pod górę i wyszliśmy w pole. Dosłownie i w przenośni :)


Znowu! Musieliśmy zawrócić ! Jednak dzisiaj nic nam nie przeszkadzało i cieszyliśmy się wspólną wędrówką. Chwilami Kasia wracała nawet w podskokach ...


W ten sposób wróciliśmy do "Edmunda" i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Zatrzymaliśmy się jeszcze we wsi Pianówka, by wejść na strome zbocze z którego rozpościerał wspaniały widok.
Na szczyt prowadziła wąska ścieżka, momentami tak stroma że wspinaliśmy się, chwytając kępy traw by nie spaść :)


Ze "szczytu" zeszliśmy inną mniej stromą drogą, którą na szczęście udało nam się znaleźć :)
Cali i zdrowi wróciliśmy do samochodu a następnie pojechaliśmy do Czarnkowa, gdzie pokazałem Kasi 14% ściankę. Sam tam dawno nie byłem, więc zaskoczył mnie nowiutki asfalt położony na tym bardzo trudnym podjeździe!

Wyjeżdżając z Czarnkowa w stronę na Szamotuły, przejechaliśmy przez podjazd do wsi Dębe.
W dalszym ciągu jest on remontowany, ale już teraz widać że został poszerzony i gdy będzie gotowy na pewno wykorzystam go w przyszłych treningach. Może jeszcze w tym roku ?

P.S.
Dzisiaj z ciekawości zabrałem ze sobą Polar-a. Nie mam do niego krokomierza wiec nie wiem jaki dystans pokonaliśmy. Według jego wskazań spokojny spacer trwał dwie godziny ( bez wspinaczki w Pianówce ),
HR max 124 , HR śr 88 , Spalone kalorie 271 kcal , Przewyższenie 185m

2 komentarze:

  1. Edmunt miał malowane lewe przednie drzwi:) a tak poważnie to coraz bardziej mie korci tam na rowerku pojechać!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Edmund" jest cały przemalowany, bo w orginale był kremowy i jeździł jako Taxi w Berlinie :)

    P.S.
    Na pewno tam wrócimy razem !

    OdpowiedzUsuń