czwartek, 22 września 2011

Dzień 176 / Ścianka, dostrzegalnia, przeprawa przez ... / PIO_TREK

Ostatni trening, przed ostatnim tegorocznym maratonem w Łopuchowie ...

Dlatego dzisiejszy trening miał charakter raczej krajoznawczy, z pojedynczymi elementami powodującymi szybsze bicie serca.

Około południa wsiadłem na "Mariana" i ruszyłem na trasę. Postanowiłem pojechać w dawno nie odwiedzane miejsca. Na początku "klasycznie" z Szamotuły do Szczuczyna i Twardowa, a następnie lasami do Obrzycka.
Kolejne "kroki" skierowałem przez most na Warcie do Zielonejgóry i Stobnicka, gdzie zmierzyłem się ze ścianką ...

Dawno nie odwiedzany "techniczny" podjazd w Stobnicku.
Stromy krótki podjazd podjechałem dwa razy na różnych przełożeniach i pojechałem dalej w stronę Stobnicy.

Przed wsią spotkałem panią zbierającą grzyby, i zapytałem; "Czy prom w Kiszewie jeszcze kursuje?"
Niestety miła pani odpowiedziała ze nie :( Przyjąłem tę wiadomość do siebie ,ale mimo wszystko postanowiłem ją później sprawdzić :)

Przedtem postanowiłem udać się w kierunku dostrzegalni p-poz w lasach koło Stobnicy. Stoi ona na górce, z którą kiedyś regularnie się zmagaliśmy, wspólnie z Mike-m ...

Dostrzegalnia p-poż w okolicach Stobnicy.

I tym razem postanowiłem zmierzyć się z górką. Podjechałem ją z różnych stron; raz "piaszczystym" podjazdem, raz szutrowo-kamienistym, oraz najtrudniejszym "starym zagraconym" od południa.

Po "zabawach" na wieży wróciłem do Stobnicy, gdzie zatrzymałem się przy pięknej nowej bramie ...


Prowadzi ona do "tajemniczej" posiadłości w Puszczy Noteckiej, której budowa trwa od wielu lat.
Na jej terenie znajduje się wielki staw z wyspą, a nad jego brzegiem stoi piękny dom. Tak było kiedyś na początku budowy, bo teraz dookoła tego terenu usypano wysoki wał z ziemi uzyskanej przy kopaniu stawu. Wał szczelnie wszystko zasłania, jedynie od strony drogi głównej widać piękny, stary odrestaurowany młyn wodny.

Ze Stobnicy drogą asfaltową przez Kiszewko pojechałem do Kiszewa, żeby na własne oczy sprawdzić istnienie przeprawy promowej.

Gdy dojechałem na miejsce okazało się że promu już nie ma, ale do brzegu po mojej stronie przycumowana jest łódź. Stała przy niej dziewczynka, a w łodzi leżał plecak. Zapytałem więc dziewczynkę; "Czy można się razem z nią przeprawić na drugi brzeg?"  Dziewczynka, chyba się mnie wystraszyła i nie uzyskałem odpowiedzi :( Postanowiłem jednak nie odpuszczać i podjechałem do wsi by zapytać o kursowanie łodzi. Napotkana kobieta powiedziała że prom już dawno nie pływa, a łódź jest w rękach prywatnych. Zapytana o dziewczynkę, powiedziała że czeka na brata z którym codziennie przeprawia się do szkoły w Kiszewie. Pojechałem więc z powrotem na przeprawę i spotkałem owego brata idącego w stronę łodzi. Szczęście mi dzisiaj dopisało. Po krótkiej miłej rozmowie, siedziałem z "Marianem" w łodzi i przeprawiałem się razem z nimi przez Wartę ...

Warta od strony Kiszewa ...
... w trkcie przeprawy przez Wartę ...
Warta od strony "Ruksu".
Gdy bezpieczne wysiadłem na drugim brzegu, podziękowałem za okazaną pomoc i ruszyłem w dalszą drogę.
Wjechałem do lasu, i na pierwszym skrzyżowaniu skręciłem w prawo w kierunku Szamotuł. Po chwili minąłem stary zniszczony młyn wodny nad Ruksem, i nie zatrzymując się, przejechałem lasami do wsi Sycyn.
Zatrzymałem się na chwilę przy wiejskiej szkole i zrobiłem pamiątkowe zdjęcia ...

Szkoła Podstawowa w Sycynie i ...
... pamiątkowa tablica przy niej.
Ostatnia część treningu to jazda prosta drogą z Sycyna do Szamotuł, z krótkim postojem "nad Grunwaldem" ...
Uwaga! Krzyżacy? :)
Po niespełna dwóch godzinach byłem w rodzinnych Szamotułach, gdzie zakończyłem bardzo ciekawą krajoznawczo-treningową wycieczkę.

W sumie pokonałem 46,40 km w czasie 1h 55min 42sek ze średnią prędkością 24 km/h
HR śr 141 , HR max 171  , Spalone kalorie: 1656 kcal. Przewyższenie 220m. Kadencja śr. 81.
Temp. 19 st. C

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz