poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Spływ Wartą

DZIEŃ 1

Punktualnie o 12:31 wyruszyliśmy z przystani na osiedlu piastowskim w Poznaniu za cel na ten dzień obraliśmy dopłynięcie za Oborniki w celu znalezienia jakiegoś spokojnego miejsca na nocleg.
Pierwsze 30 minut płynęliśmy spokojnie wyczuwając kajaki i ich oraz nasze możliwości przy okazji podziwiając Poznań z innej perspektywy. Tego dnia odbywały się zawody wędkarskie i praktycznie przez cały odcinek poznański płynęliśmy lewą stroną rzeki by nie przeszkadzać wędkarzom, zresztą wędkarze jak sie później okazało towarzyszyli nam praktycznie na całym dystansie spływu. Nie spodziewałem się że Warta jest tak oblegana przez wędkarzy. Niestety drugi elementem towarzyszącym nam przez pierwsze kilometry były duże ilości śmieci płynących rzeką. To smutne że rozwój cywilizacyjny który byłby nie możliwy bez takich rzek jak Warta zanieczyszcza je w takim stopniu.

Okolice Czerwonaka
Narada na wodzie

Opuściwszy Poznań podkręciliśmy trochę tempo. Po dopłynięciu do Biedruska pozwoliliśmy sobie na chwile odpoczynku, chłopaki zorganizowały sobie nawet bufet.

Nawigator w akcji
Pan Piotr


Nie wiem z czego był ten pasztet który wszamali ale musiał dawać niezłego kopa! Bo przez następne kilka kilometrów jedyne o czym myślałem to czy dam rade ich dogonić i co do jasnej cholery oni mają w tym pasztecie!
Oborniki powitały nas mostem kolejowym potem most drogowy i na pożegnanie stary wąski drogowy most którego do nie dawna jeszcze nawierzchnia była wyłożona drewnianymi belkami.

Mike
Po minięciu miejscowości Bąblinek postanowiliśmy poszukać miejsca na biwak. Ponieważ gonił nas czas ( ze względu na zapowiadane ulewne opady deszczu które do tej pory nas jeszcze nie "namierzyły” ) podjęliśmy szybko decyzje. Która była strzałem w dziesiątkę. Desantowaliśmy sie na niewielką piaszczysta plaże na północnym brzegu Warty.
Ślad gps: http://sportstracker.nokia.com/nts/workoutdetail/index.do?id=2827310

BIWAK
Po wciągnięciu na brzeg kajaków w sposób zupełnie automatyczny wręcz instynktowny każdy zajął się przygotowaniem innej części obozowiska. Zaskoczyło mnie to zupełnie, działaliśmy jak kolektyw jak zgrana drużyna jak dobrze naoliwiona maszyna ba! jak oddział zaprawianych w boju komandosów a była to przecież pierwsza wspólna wyprawa w tym gronie. Chłopaki jestem z nas dumny!!!

Ognisko nad brzekiem Warty
Po zabezpieczeniu sprzętu rozbiciu na wypadek gdyby padało namiotu ( bo w założeniu mieliśmy spać pod gołym niebem ), udaliśmy sie do lasu po drewno na ognisko. 30min później grzaliśmy sie juz w jego cieple. I nadszedł ten czas na który Tomek z Piotrek czekali... NO DOBRA JA TEŻ! Żarło :)


Piwo najlepiej smakuje przy ogniu
Menaszki na ogień i do dzieła. Chłopaki zaopatrzyli się tak solidnie w jedzonko że można by okolicznych rybaków wykarmić :). Nie ma to jak posiłek przy ognisku na świeżym powietrzu i w dodatku tuż nad rzeką. Gawędziliśmy tak sobie do 22 gdy wiszące nad nami przez cały dzień chmury w końcu postanowiły uronić pale kropel a na nawet całkiem sporo. Tak więc spanko pod gołym niebem było niemożliwe no dobra możliwe było ale i za razem głupie tak więc skorzystaliśmy z wcześniej przygotowanego namiotu. Po męczącym dniu zaśnięcie nie zabrało nam wiele czasu.




DZIEŃ 2
Pobudka o 8:00. Przez noc drewno przygotowane na ognisko kompletnie zamokło tak wiec z rozpaleniem mieliśmy pewne kłopoty w końcu wspólnymi siłami przy pomocy igieł sosny oraz kory brzozy udało się. Na śniadanko zupka, flaczki, gołąbki kawka i herbatka z igieł sosny ( PYCHA!.. serio naprawdę dobra i co najważniejsze nie dostałem sraczki po niej! ). Osuszenie i czyszczenie namiotu, spakowanie wszystkiego do kajaków i już jesteśmy na wodzie.
Flaczki
Dalej pal się jesteśmy głodni!

Pyszna herbatka
Ręce obolałe po wczorajszym wysiłku i dystans do pokonanie trochę krótszy tak więc postanowiliśmy podejść do drugiego etapu naszej wyprawy rekreacyjnie. Po około godzinie deszcz zaczął znowu padać tym razem słabiej taki sobie kapuśniaczek w dodatku ciepły wiec nie przeszkadzał.
W Obrzycku postój na bufet i małe sikanko. Przed Wronkami przestało padać i zrobiło się bardzo przyjemnie rozkręciliśmy równe spokojne tempo wiosłowania. Na całym dystansie spływu co parę minut rzucały się ryby co jak nam Tomek ( przy okazji nikt tak ciekawie nie opowiada o wędkarstwie… kurde chyba wędkę sobie kupie:) ) wytłumaczył oznacza że jest w rzece dużo drapieżników takich jak szczupak lub sandacz. Tyle Ryb a ty Tomek kur… wędki nie wziąłeś!!!

Dziekujemy za wsparcie wypożyczalni sprzetu kajakowego TWKajak
Most kolejowy w Stobnicy
Za Wronkami czas jakby przyspieszył a kilometry rzeki zaczęły uciekać coraz szybciej. Tak wiec jako wytrawni kajakarze znający się na rzeczy zrobiliśmy sobie przerwę i kolejny bufet za razem. Wartosław, Lubowo i już za kolejnym zakrętem przeprawa promowa w Chojnie gdzie czekały na nas nasze Panie wraz z milusińskimi Tomka.
Piękno Wielkopolskiej przyrody
Obóz na "Rajskej Plaży"

 
Po przycumowaniu Piotrek przeistoczył się w pilota wycieczek po warcie dla dzieciaków Tomka. Kajaki szybko rozpakowane, umocowane na aucie i w drogę do domu. Zdążyliśmy w ostatnim momencie by uciec przed ulewą!

Ślad gps: http://sportstracker.nokia.com/nts/workoutdetail/index.do?id=2827312



Podsumowując bardzo udana wyprawa w doborowym towarzystwie. Pokonaliśmy 90km z średnią prędkością 7.3km/h. Żartów i przekomażania się nie było końca, wysiłek spory ale za to biwak na naszej „Rajskiej Plaży” wynagrodził to z nawiązką.

Mike






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz