środa, 12 października 2011

Na długo będzie na długo... / Mike

Po tygodniu przerwy z powrotem w siodle. Cudowne uczucie mimo bardzo silnego wiatru który dziś wiał. Poszedłem na szosę z lekkimi obawami. Mam tak zjechany napęd że ledwo daje rade i często spada mi łańcuch z górnej tarczy. Jakiś czas temu przypłaciłem to poważnym upadkiem.
Dziś pogoda okazała odrobine łaski i popołudniu świeciło słonce.

Smutkiem napawa mnie fakt że był to pierwszy trening na „długo” i moja kobieca intuicja mi mówi że na całkiem spory czas tak zostanie. Ale co zrobić, Polska leży tam gdzie leży i na 8 miesięcy pogody do dupy, nic nie poradzimy. Przynajmniej przez 6 miechów nie jest ciemno jak w dup… znaczy za kołem podbiegunowym :)

Nogi tak sobie, kręciły, ale widać już spadek formy. No cóż taki okres. Cieszyłem się za to samą jazdą i widokami. Końcowy odcinek miałem z wiatrem więc i emocji troszkę więcej było.

W weekend biorę się za serwis na „przezimowanie” Treka 2000 ( szosa ) i Treka 8500 ( górala ) oraz przygotowanie „zimówki” do akcji :)
1:29:33
Hr avg 134, Hr max 153, dist 46.32km, spd avg 31.02km/h, asc 65m, kcal 1067, zmęczenie 1

2 komentarze:

  1. Zapomniałeś napisać choć w skrócie, gdzie podziwiałeś te piękne widoki, albo w którym kierunku pojechałeś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W naszej Kochanej Wielkopolsce:)Pojechałem przed siebie...

    OdpowiedzUsuń