środa, 5 października 2011

Dzień 182 / Nad Wełnę z Mike-m / PIO_TREK

Jakoś ostatnio po za maratonami nie mogliśmy się z Mike-m umówić na rowery. jednak co sie odwlecze to nie uciecze, i w końcu się udało ...

Rano brat przysłał do mnie sms-a "Czy idziesz dzisiaj na rower?" , Odpisałem; "Chce iść, ale nie mam pomysłu na trasę." , Mike odpisał; "To może zabierzesz mnie nad Wełnę?"  Odpowiedziałem; "...." :) i umówilismy się na godzinę 11.30.

Z Szamotuł wyjechaliśmy polna drogą w stronę Sycyna, pozostawiając po lewej stronie wieś Mutowo.
Za Sycynem wjechaliśmy do lasu i mijając Ruks i leśniczówkę Niemieczkowo dojechaliśmy do Uścikowca, gdzie wjechaliśmy na asfalt. Doprowadził on nas do Obornik w których przejechaliśmy starym mostem przez Wartę, a następnie na rynek. Okrążając go udaliśmy się w stronę wyjazdu na Czarnków.
Minęliśmy pływalnię i przejechaliśmy przez przejazd kolejowy, a po wyjechaniu z miasta skręciliśmy w prawo na polną drogę, szukając szlaku rowerowego. Po chwili trafiliśmy na jego trop, który prowadził leśnymi duktami.

Dojechaliśmy w ten sposób do Kowanówka. Minęliśmy Szpital Kardiologiczny i znaleźliśmy się na ścieżce prowadzącej wzdłuż rzeki Wełny. Trudno opisać piękne okoliczności przyrody jakie nam towarzyszyły, zwłaszcza o tej porze roku jest to wyjątkowe miejsce. w dole koryto rzeki, a dookoła pełna paleta jesiennych barw. Po prostu cudnie :)

W pewnym momencie postanowiliśmy się zatrzymać, usiąść spokojnie na skarpie i nacieszyć oczy pięknymi widokami. Przy okazji urządziliśmy sobie sesje "epickich" zdjęć ...

Mike w sieci ...
... a PIO_TREK w liściach :)
:) :) :)
Po chwili wytchnienia ruszyliśmy dalej, jednak szlak był momentami słabo oznakowany i trochę pobłądziliśmy. Na szczęście dzięki atlasowi wielkopolski i zmysłowi lokalizacyjnemu Mike szybko wjechaliśmy na właściwą drogę. Doprowadziła ona nas do Mogił Rożnowskich ...

Tablica opisująca historie Mogił Rożnowskich.

Kiedy poznaliśmy już historię mogił, ruszyliśmy dalej, a szlak doprowadził nas do wsi Jaracz w której znajduje się Muzeum Młynarstwa ...


Niestety nie mieliśmy czasu na jego zwiedzanie, wiec po kolejnej sesji zdjęciowej pokonywaliśmy kolejne kilometry ...


Przed wsią Piłka zatrzymaliśmy się na chwilę, by nakręcić kamerą parę ciekawych ujęć do kolejnego filmiku.

Po dotarciu do wsi Nowa Lipa, przecięliśmy drogę krajową "178" i wjechaliśmy na szlak, który prowadził nas do Stobnicy. Po drodze niechcący zboczyliśmy do Rezerwatu "Bagno Chlebowo" i Mike mógł nakręcić kolejne ujęcia, a ja rzuciłem okiem na atlas by sprawdzić dalszą drogę. Musiało mi to słabo pójść bo chwilę później zastanawialiśmy się nad dalszą drogą :) "Jechać szlakiem, czy zboczyć?" Stanęło jednak na oznakowanym szlaku :) To był trafny wybór bo w końcu dotarliśmy do Stobnicy.

Niestety dla mnie, parę kilometrów przed tą wsią Mike-owi puściła noga i zaczął zapierdzielać jak Kaiser na maratonie. Z trudem mogłem mu koło utrzymać, ale widocznie gaz mu się zaciął :) Po tej wyczerpującej tempówce przy potoku w Stobnicy, urządziliśmy sobie mały bufet. Ja żel energetyczny i Mike batonik :)


Gdy zaspokoiliśmy już głód, przyszedł czas na dalszą jazdę. Wtedy Mike znowu szarpnął i musiałem go znowu gonić. Jednak tym razem zebrałem siły i po "jakimś" czasie dałem mu zmianę. Na tyle ile miałem jeszcze sił to pociągnąłem do Zielonejgóry.

Z Zielonejgóry przez Obrzycko dojechaliśmy do Słopanowa, gdzie skręciliśmy w lewo do lasu i dotarliśmy do Kobylnik. Za Kobylnikami wjechaliśmy na długą prostą drogę brukową, która wytrzęsła z nas resztki sił.
Do Szczuczyna dojechaliśmy więc wymasowani od stóp do głów, ale zadowoleni bo meta była coraz bliżej.
Ostatnie kilometry przejechaliśmy ścieżką rowerową ze Szczuczyna do Szamotuł, a także kilkoma ulicami grodu Halszki i wróciliśmy do swoich domów ...

P.S.
To była kolejna wspólna wycieczka, podczas której nie brakowało rozmów na bardzo ciekawe tematy. Niektóre były tak abstrakcyjne że trudno je opisać, ale spróbuję;

Czy można zamówić banana bez skórki? Skoro potrzebujemy tylko środek :)

Czy Mike może jechać drogą z ograniczeniem do 30 ? Bo zatrzymał się z rozwojem przed 30 :) Ale z jakim rozwojem zatrzymał się przed 30 ? Fizycznym , emocjonalnym czy umysłowym ? I czy w ogóle się zatrzymał?

Czy człowiek sikając w lesie, znaczy tak jak każdy ssak swój teren? I wybiera "podprogowo konkretne" miejsce? Czy jest to zwykła czynność fizjologiczna?

I dlaczego jeśli mógłbym być super bohaterem, nazywałbym się; "NoShadowMan" ?

Sami widzicie ze jesteśmy nieźle szurnieci, ale to właśnie dla tego mimo wielu dzielących nas różnic, świetnie czujemy się w swoim towarzystwie. Dzięki za super wycieczkę! Wielki Bracie :)

W sumie pokonałem 88,20 km w czasie 3h 38min 20sek ze średnią prędkością 24,30 km/h
HR śr 133 , HR max 173  , Spalone kalorie: 2849 kcal. Przewyższenie 210m. Kadencja śr. 79.
Temp. 18 st. C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz