Długo nie pisałem, ale jakoś tak ostatnio wiele spraw służbowych na głowie i brakowało weny. W czwartek rozpoczynam sezon 2012 wiec czas na małe podsumowanie ubiegłego sezonu.
Założenia były mniej więcej takie:
Rzetelnie przepracować zaplanowane treningi, pilnować przemęczenia, ukończyć dwa pełne cykle startowe, no i rzecz jasna przesunąć swoją wydolność o stopień w górę Zanim podsumuje co się udało osiągnąć a co nie, trochę danych statystycznych.
Łącznie na wszystkich rowerach ( góral, szosa, zimowka, trenażer ) w okresie od 1.12.2010-12.11.2011:
Przejechałem 9 635km
Na treningach spędziłem 383h
Strefa 5c 0:58h
Strefa 5b 17:37h
Strefa 5a 13:37h
Strefa 4 42:08h
Strefa 3 31:54h
Strefa 2 93:27h
Strefa 1 138:26h
Średnia roczna prędkość 25km/h
Tygodniowy średni dystans to 192.7km
Maksymalny tygodniowy dystans to 409.6km
Roczna średnia kadencja to 92 obroty/min
Spalone kalorie 104 860
Łączna liczba uderzeń serca w sezonie 28 42039
Przewyższenie 24 280m
Odnosząc się do założeń stwierdzam ze udało się je zrealizować w pełni. Okres podstawy i rozbudowy przepracowałem uczciwie nie obier… się na treningach. Forma przyszła wtedy kiedy planowałem i udało się osiągnąć dwa szczyty w sezonie w okresach największego obciążenia startowego. Udało się uniknąć kontuzji i przetrenowania. Motywacja przez cały sezon była na wysokim poziomie dzięki czemu nie czułem psychicznego zmęczenia i do kolejnych cykli treningowych podchodziłem z entuzjazmem i zaangażowaniem.
Obserwując miniony sezon doszedłem do kilku wniosków i spostrzeżeń którymi będę kierował się w sezonie 2012.
Po pierwsze czasu treningów nie będę zwiększał. Te 383h to optimum pozwalające zachować w/w elementy, dodatkowe ze względów służbowo – osobistych więcej czasu na trening po prostu nie wygospodaruje.
Nadal będę słuchał organizmu, jak mówi nie mam dość to znaczy że naprawdę tak jest. Lepiej raz odpuścić niż się zajechać i mieć sezon w plecy.
Ilość startów w sezonie tez się raczej nie zwiększy myślę ze dwa pełne cykle maratonów to mój maks.
Poeksperymentuje natomiast z obciążeniami na treningach i zwrócę większą uwagę na elementy które do tej pory stanowiły moje ograniczniki.
I na koniec kilka uwag na temat startów w minionym sezonie:
Najlepszy start to Suchy Las: pomimo pany na starcie i stary około 6min, pojechałem bardzo mocny wyścig pracując praktycznie cały czas samotnie. Był to jedyny wyścig w którym nikt mnie nie wyprzedził po starcie:) No i wynik całkiem dobry mimo pecha 10 miejsce w Elicie.
Najgorszy start to Wolsztyn: Trasa dziurawa jak jasna cholera, pełno piachu do tego moje opony Gato… No i źle się czułem, noga nie podawała. Zdecydowanie jedyny start w którym miałem ochotę jeb… rower w krzaki.
Największy pech: Spotkał mnie w czasie maratonu w Hermanowie. Jechałem w czołówce wyścigu gdzieś na 12-13 pozycji Open, samopoczucie było wyśmienite, moc w nodze ale najpierw pana a następnie problemy z napędem zmusiły mnie do wycofania się z dystansu Giga.
Najdziwniejszy start: To Łopuchowo, początek bardzo szybki, potem zawisłem w pociągu który jechał za wolno ale na tyle szybko że nie było sensu samemu się urywać. Niby można ale nie do końca… No i na metę po pięknej drużynowej akcji wjechaliśmy razem z Pio_Trkiem. Dziękuje za to Braciszku:)
Największy błąd: Ponownie Wolsztyn, jak się później okazało odpuszczenie drugiej pętli kosztowało mnie utratę zwycięstwa w generalce w Elicie MTB Kaczmarek Electric. No cóż ale wygrywa i przegrywa się w głowie…
Więcej tego błędu nie popełnie!
Dobra robota Bracie! Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń... tylko co ja mam zrobić więcej, żeby wygrywać z takim Ideałem? :)
P.S.
Pozmniejszaj trochę przerwy w tekście!
Bo się ciągnie jak papier do d...
To nie jest wypracowanie w szkole, w którym zwiększałeś przerwy żeby z jednej strony wyszły trzy :)
Wielki moderator!
Rozstrzeliło mi tekst po skopiowaniu z worda:)
OdpowiedzUsuńkopiuj do notatnika a pozniej wklejaj do html :)Word przenosi formatowanie :)
OdpowiedzUsuńto ja Tomek ten anonimowy :)
OdpowiedzUsuńDzięuje za Radę Anonimowy Tomaszu:)
OdpowiedzUsuń